Moja lista przebojów 2

27 lipca 2014

Rozdział 47 (84) - Fala Kamehameha i Tchnienie

Czytając ten rozdział nie miejcie mi za złe, że będzie odbiegać od tematu Potterowskiego, ale to było konieczne, by dowiedzieć się skąd Percy Levender nauczył się tak dzielenie walczyć, nawet bez magii, żywiołów natury oraz skąd zna pewną przedziwną technikę walki, która była wspomniana w rozdziale "Rozdział 75 - Koszmarny Dwór"

 Rozdział 84 - Fala Kamehameha i Tchnienie
Klik


         - Co mu jest? - spytał Ron klęcząc przy nim. Percy trząsł się lekko. Roger obrócił mężczyznę na plecy. Zauważyli na jego twarzy wyraźne cierpienie, jakby uderzano w niego wieloma zaklęciami torturującymi jednocześnie, a potem nagle... zastygł. Pan Hoof nachylił się nad jego piersią nasłuchując bicia serca. Chwila ciszy i napięcia.
- Jego serce ledwie bije... - odparł w końcu. Chwycił jego nadgarstek w swoje dłonie, by wyczuć puls. - ...Tętno też ledwie mogę wyczuć, a ciśnienie jest niskie. Oberwał potężną klątwą... - tu zajrzał pod jego zamknięte oczy. - ...Trzeba go zanieść do Munga i... - tu Roger urwał, bo Percy lekko się poruszył i dotknął jego szaty, ale z wysiłku ręka opadała mu na posadzkę. Oddychał nierówno. Na szczęście był przytomny. Wszyscy patrzyli na niego z przerażeniem. Miał błędny wzrok, a oddech nierówny.
- Ro-roger... Nie... Z-zostawcie... mnie... i-i-i uciekajcie... jak najdalej stąd... - tu jęknął, ale mówił dalej: - ...Znajdźcie Elyon... ona... ona mi pomoże. - szepnął, po czym zemdlał.
- Żyje? - spytała wystraszona Regina.
- Tak. Tylko zemdlał. - odpowiedział z ulgą jej mąż. W tym momencie usłyszeli śmiech. Wszyscy obejrzeli się patrząc groźnym wzrokiem na Salvatore, który stał kilka metrów od nich patrząc triumfalnie na swego wroga i śmiejąc się.
- Wreszcie udało mi się pozbawić go nieśmiertelności! - zawołał z radością.
- Pożałujesz tego!... - warknął Harry z nienawiścią jednocześnie wstając. Wyciągnął ręce ku niemu chcąc wyczarować liany, które mogłyby czarownika opleść, ale nagle jego ręce odmówiły mu posłuszeństwa. Przywarły do siebie splatając się z tyłu. Harry czuł jakby ktoś mu związał za mocno ręce. Nie mógł się wyswobodzić. Nagle mężczyzna machnął zamaszyście ręką na resztę towarzyszy Wybrańca przygważdżając do ścian, po czym zbliżył się powolnym krokiem ku Harry'emu. W zielonych oczach Pottera widać było złość, gniew i chęć mordu. Czarownik znowu machnął na Harry'ego powodując, że padł przed nim na kolana. - ...Dopadnę cię!... - syknął młodzieniec ponownie spojrzawszy na niego. Wszyscy patrzyli na tą scenę. Zauważyli, że od Wybrańca emanowała potężna moc, aż czuli ją w piersiach. Najwyraźniej ten gniew i nienawiść powodowały iż świecił bordowo-czarnym blaskiem. Wyglądała jak aura. Salvatore zaśmiał się otwarcie, ale nagle jego mina zrzedła. Najwyraźniej zobaczył coś, co tylko on mógł zobaczyć. Musiał ktoś najwyraźniej stać za Harrym. Zielonooki obejrzał się, a zobaczywszy Percy'ego uśmiechnął się z niemałą ulgą. - ...Percy! - zawołał z radością.
- Zostaw... mojego... - tu się zachwiał, ale ustał. - ... przeszłego... Ja... Salvatore!... - wydyszał. Mężczyzna jakby się tym nie przejmując chwycił zielonookiego za włosy tak, że Harry został zmuszony patrzeć na Domana. - ...Odejdź... od niego,... bo rzucę... w... ciebie Najwyższą Mocą! - warknął. Ledwie trzymał się na kolanach opierając się jedną ręką o podłogę. Za to druga ręka wyciągnięta była ku swemu wrogowi. Wokół dłoni pojawiła się biało-błękitna świetlista poświata.


Percy był gotów ją uwolnić. Żadne z nich, poza Harrym, Percym i Salvatore nie wiedzieli co to jest ta cała Najwyższa Moc.
- A jeśli go nie zostawię, to co mi zrobisz? Ledwie trzymasz się na kolanach, Levender! I ty chcesz rzucić we mnie Falę Uderzeniową*? Nie uda ci się! - zaśmiał się. W jego głosie słychać było irytację i lekką obawę.
- Chcesz się założyć? - spytał z chytrym uśmieszkiem na twarzy jednocześnie wstając. Chwiał się lekko, a lewa ręka zwisała wzdłuż jego szczupłego ciała niezdolna do ruchu, jakby była zwiotczała. Twarz pół-wampira mówiła same za siebie: cierpiał. Widać było pot na jego twarzy, ale robił wszystko, by się nie poddawać. Za to oczy były przepełnione nienawiścią i determinacją. W dodatku widać było płomień w jego oczach(dosłownie). Harry podziwiał go za to. Tak powinien się zachowywać prawdziwy dowódca i wojownik. Silny pod względem nie tylko siły fizycznej i doświadczenia w magii czy wiedzy, ale także psychiki, wytrwałości oraz woli przetrwania. Trudno by wierzyć, że także stoczy walkę, gdy stanie się nim.
- Mam pytanie... - odezwał się Ron. Prawie każdy na niego spojrzał. - ...Co to jest ta cała Najwyższa Moc? - spytał.
- Gdzieś o niej czytałem. Jest też nazywana Falą Kamehameha... - odparł Roger. - ...ale nie wiem na czym to dokładniej polega. Percy opowiesz nam o niej? - poprosił Roger.
- To nie czas i miejsce na takie pytania. - odparł idąc powoli ku Salvatore. Chwiał się z każdym krokiem.
- Prosimy. - odezwał się Draco. Percy myślał przez chwilę nie spuszczając wzroku z Salvatore. W końcu odpowiedział:
- Jest to coś w rodzaju energii Qi... - (czytaj kai). - ...Atak zostaje wykonany poprzez złączenie swoich dłoni przy ciele, a następnie stopniowe odchylanie ich do tyłu, kiedy to kula błękitno-białej świetlistej energii tworzy się pomiędzy dłońmi. W tym samym czasie wymawiamy zaklęcie. Sylaba po sylabie, a przy ostatniej wychyla ręce naprzód w pozycji przywierających do siebie nadgarstków wyzwalając strugę energii prosto w przeciwnika.** - wyjaśnił.
- Gdzie się tego nauczyłeś? - spytał Ron.
- We Francji u pewnego starego mistrza. Nauczył mnie też sztuk walki... - objaśnił. Wszyscy byli skupieni na tym co mówił Levender, ale tylko wyżej wymieniony zauważył iż Doman zaatakował ich wyrzucając z siebie dziwną ciemno-czerwoną energię odrzucając jednocześnie Pottera do przodu. - ...PADNIJCIE!... - krzyknął Levender cofając rękę do tyłu i zawołał w tym samym czasie: - ...KA-ME-HA-ME-HA!!... - wrzasnął wyzwalając promień ze swojej dłoni, a ostatnią sylabę wykrzyknął głośno aż echo potoczyło się po wierzy. Skutkiem tego oba promienie zetknęły się w połowie drogi, ale ze względu iż Percy był osłabiony jego energia cofała się poprzez energię Domana, więc zawołał do towarzyszy: - ...Uciekajcie stąd! To nie jest miejsce na obserwacje! Znajdźcie Elyon i sprowadźcie ją tu jak najszybciej! - krzyknął poprzez dźwięki obu promieni i porywistego wiatru.

~~*~~

Niedługo wcześniej...
         W innej części zamku Elyon miała bardzo dziwne uczucie, że stanie się coś niedobrego. Czuła też, że Percy'emu coś grozi. Pobiegła ile sił w nogach korytarzami nie przejmując się, że ktoś rzuca w nią śmiertelne zaklęcia. Owe zaklęcia mijały ją łukiem. Tak działało zaklęcie nieśmiertelności połączone z eliksirem, który wieleset lat temu rzuciła i uwarzyła dla nich oboje. Dochodziło też Zaklęcie Bliźniacze i Zaklęcie Wiążące Dusze. Nie mogła dopuścić, by jej ukochanemu coś się stało. Szukała długo aż nagle poczuła silny ucisk w piersi. Spowodowało to, że upadła na ziemię (gdyż znajdowała się już na błoniach Hogwartu). Wstała lekko chwiejąc się na nogach. Oparła się o ścianę zamkową. Próbowała zebrać myśli i siły. Nagle, poprzez lekko uchylone powieki, zobaczyła dziwnie znaną jej poświatę na Wierzy Północnej.
- Fala Kamehameha... - wyszeptała. Najwyraźniej toczyła się tam walka. W tym momencie uświadomiła sobie, że tylko jedna osoba potrafiła ją wytworzyć. Rozszerzyła oczy ze strachu i zawołała w panice: - ...Percy! - i pobiegła ku owej wierzy.
         Wkrótce dotarła na miejsce. Niespodziewanie poczuła nagły podmuch silnej energii. Gdy weszła do wierzy zobaczyła, że kilka osób w tym Hoofowie i uczniowie, a także Harry są przytwierdzeni do ścian, a w epicentrum tego całego zgiełku stali dwaj najwięksi wrogowie: Levender i Salvatore.
- Nie... - wymamrotała zakrywając usta. Pobiegła ku nim. Gdy Percy ją zauważył zawołał:
- Elyon, nie podchodź! - krzyknął. Był tak skupiony na jej postaci, że jego Fala zaczęła słabnąć. Obecność kobiety była na rękę jego wrogowi. Salvatore miał okazję pokonać młodzieńca i rzucił swoją Falą w przeciwnika.
- Percy! Uważaj!... - krzyknęła blondynka. Za późno. Czarownik najpierw obezwładnił go rzuciwszy Falą. Percy uderzył potylicą w ścianę tracąc na chwilę orientację. Mężczyzna zbliżał się do niego powolnym krokiem. - ...Zostaw go!... - krzyknęła zrozpaczona kobieta. Doman rzucił kobietą jak szmacianą lalką, po czym nachylił nad Levenderem tak, że ich usta były blisko siebie. Wszyscy patrzyli z napięciem na to, co czarownik robił. Z jego ust wyleciało coś w rodzaju Pocałunku Dementora. Było koloru czarnego. - ...PERCY! NIE! - wrzasnęła Elyon. Musiała coś zrobić. Na szczęście nie związał jej ani nie nie unieruchomił. Wyciągnęła obie ręce ku Domanowi i siłą woli wypchnęła go przez okno wierzy roztrzaskując szybę na miliony kawałeczków. Gdy zaklęcie Salvatore przestało działać przyjaciele Wybrańca upadli na posadzkę. Pierwsi dotarli do niego Harry i Elyon. Reszta podążyła za nimi. Stali w kole przyglądając się stanowi ich przywódcy, przyjaciela i rodziny. Wyglądał jak kupka nieszczęścia. Szczerze mówiąc miał wiele ran na ciele, a także siniaków. Jednak najgorsza była rana w okolicach serca.
- Co mu jest? - spytał Harry nachylając się nad nim.
- To straszne... - wymamrotała z przerażeniem Elyon przyglądając się poszkodowanemu. - ...Otrzymał Spiritus Moritis, czyli Tchnienie Śmierci używane wyłącznie w Piekle. - odparła.
- Co to jest Tchnienie Śmierci? - spytał Draco.
- Jest to wyjątkowo rzadka umiejętność. Równie rzadka jak wężomowa. Tylko mieszkańcy Piekła, w tym Salvatore, posiadają tę umiejętność. Dusza Salvatore jest w ciele mężczyzny, którego opętał. Jego dusza pochodzi z Piekła, jak i moc oraz umysł. - wyjaśniła.
- Czy jest sposób na uratowanie Percy'ego? - spytała Regina zauważając, że wcale się nie rusza.
- Tak. Jest tylko jeden sposób. Przeciwieństwo tego, co mu zrobił Salvatore to Spiritus Vitea. - odparła.
- Tchnienie Życia... - szepnął Roger. - ...No jasne! Ale nikt w tym stuleciu tego nie potrafi. - stwierdził.
- Może to zrobić wyłącznie osoba, która kocha osobę potraktowaną Tchnieniem Śmierci i oddałaby za niego życie nie dbając o swój los. Ta osoba potrafiłaby tego dokonać. - wyjaśniła.
- Kto to jest? - padło pytanie. Kobieta patrzyła na nich przez chwilę, po czym nachyliła się nad młodym mężczyzną mówiąc:
- Tylko ja to potrafię... - spojrzała na Percy'ego z miłością w oczach i twarzy. - ...Kocham go i oddałabym za niego życie... - powiedziała dotykając jego twarzy. - ...jeśli zaszła by taka potrzeba. - dodała, a łzy poleciały kobiecie po policzku opadając na jego policzek. Po chwili nachyliła się nad nim zbliżając swoje usta do jego ust. Dmuchnęła cicho w kierunku jego lekko rozchylonych ust. Z jej ust wyleciał równie taki sam dym, ale był koloru biało-różowego. Po kilku sekundach Percy otworzył oczy i spojrzał na nią. Uśmiechnął się, a następnie powiedział:
- Dziękuję, Elyon. Jestem ci wdzięczny. - chwilę tak patrzyli na siebie, potem Eylon objęła mężczyznę płacząc.
- Nigdy mi tego nie rób, Percivaldzie! Nigdy! Słyszysz? Nigdy! Nie chciałabym cię stracić! Nie przeżyłabym tego! - pisnęła przez łzy.
- Już spokojnie, kochanie. Nigdzie się nie wybieram. - oznajmił głaszcząc ją po włosach.
- Nie chcę poganiać, ale na zewnątrz trwa bitwa. - przypomniał rozsądnie Ron.
- Słusznie. Trzeba pokonać Voldemorta i Salvatore przed całkowitą Pełnią Błękitnego Księżyca. Mamy mało czasu. - w tym momencie do pół wampira zbliżył się Draco.
- Percy... ja... ja chciałem ci podziękować. Gdyby nie ty podzieliłbym los ofiar Salvatore. Dziękuję. - powiedział wyciągając ku niemu rękę na podziękowanie. Percy patrzył na niego przez chwilę, po czym chwycił jego rękę, by ten pomógł mu wstać i powiedział:
- Nie ma za co, Draco. Nie wiem czy ty byś zrobił to samo, ale musiałem to zrobić, gdyż to zaklęcie pozbawiło by ciebie życia, a jesteś śmiertelnikiem. To bardzo okrutne zaklęcie. Nikt by go nie przeżył, nawet Voldemort. - objaśnił.
- Rozumiem. Mam u ciebie dług wdzięczności. - oświadczył.
- Spoko. Kiedyś i ty przyjmiesz jakieś zaklęcie, by mnie uratować. Wierzę w to. Teraz chodźmy i pokonajmy tych brutali. - oznajmił.
         Pognali ile sił w nogach ku walczącym. Zbliżała się Błękitna Pełnia. Mieli zaledwie półtorej godziny. Musieli odpowiednie osoby zgromadzić w jednym miejscu, a dokładniej na dziedzińcu. Poza tym miały się tam odbyć dwie bitwy. Jedna za drugą. Pierwsza – Harry i Voldemort, a druga – Levender i Salvatore. Zarówno, jak i Harry, tak i Percy obawiali się swojego pojedynku. Bali się. Który z nich wygra swoją walkę? Nie wiedzieli.



__________________________________
*
Fala Uderzeniowa to, to samo co Kamehameha.
** Fala Kamehameha wzięłam ją z trzy seriowej bajki anime Dragon Ball. Po raz pierwszy pokazują ją w ósmym odcinku pierwszej serii przez Genialnego Żółwia, aby ugasić zamek ojca koleżanki Son Goku.

9 komentarzy:

Lynx pisze...

Wow! To było coś! Tego typu rozdziały mogłabym czytać na okrągło!
To był chyba najlepszy z tych wszystkich, które tu przeczytałam...
Napisany tak jak ja lubię, ale sama tak nie umiem... (może w przyszłości, będę lepiej pisać hehe.. wątpię, ale wszystko jest możliwe) W najbliższych sześciu/ośmiu rozdziałach na moim (moim zdaniem) nie będzie nic powalającego (RACZEJ, bo jak pierwszy raz to sobie wyobrażałam, to dla mnie było genialne, ale jak to czytam to... xd) za to mam niezły pomysł na 4 tom mojego opo :D. (Będzie on o tym co się wydarzyło przed tomem pierwszym <oczywiście niektóre fragmenty będą niezgodne z dalszą częścią, ale tak mnie naszło xd)
Ależ ja się rozpisałam he, he...
Oby tak dalej! Aż czytać się chce! (wracając do rozdziału <)
Pozdrawiam,
Gosia

Lynx pisze...

Nowy rozdział na HP i AJ/ ND: http://harry-potter-wg-gosi.blogspot.com/2014/08/iii-hp-i-nowe-dzieje-rozdzia-54.html
+ proszę zobaczyć i ocenić szablon: http://szablony-ginny.blogspot.com/

Lynx pisze...

Nowy rozdział na HP i AJ/ND :)

Lynx pisze...

Nowy rozdział na: http://lily-james-harry.blogspot.com/

Lynx pisze...

Nowy rozdział na HP i AJ/ND
+ za jakiś czas pasowałoby tu zmienić szablon... ten co jest, jest hmm.. prymitywny (piszę tak bo zostałam stażystką na Land of Grafic i dostałam kilka rad. Tam też dodałam już swoją pierwszą notkę: http://land-of-grafic.blogspot.com/2014/08/983-986-here-i-am.html#comment-form

Lynx pisze...

Na jakiś czas usunę się z tg bloga. powody te same

Lynx pisze...

już jest nowy rozdział na:
http://harry-potter-wg-gosi.blogspot.com/2014/09/iii-hp-i-nowe-dzieje-rozdzia-59-walka-i.html

Anonimowy pisze...

Sands Casino | Casino in Kingston | Free Slot
Located 샌즈카지노 in Kingston, this 5-star, 400-room hotel offers luxurious rooms with 제왕카지노 an array of style and comfort. View our upcoming promotions and get a $50 free 바카라 사이트

yaalabache pisze...

Best mobile casino games – The app review - JTM Hub
All games will be 제주도 출장안마 supported 포천 출장샵 via Android or iOS Phones. However, for this 제주 출장샵 game you will need to download 사천 출장마사지 the 문경 출장샵 Android software. The

Tablica ogłoszeń

UWAGA!
Opowiadanie zostało przeniesione z poprawakami na wattpad.com. Szukajcie nicku: Cessidy84.


P.S. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś jeszcze raz przeczytał opowiadanie, bo pojawiły się poprawki.