Klik
- Co się stało? - spytał jeden z byłych demonów jakby otrząsając się z transu i rozglądając się dookoła. Na jego pytanie odpowiedziała Alina stając tuż przed elfami i byłymi demonami (jej oczy wciąż miały barwę błękitu):
- Doman Salvatore został pokonany i unieszkodliwiony... - wszystkich zgromadzonych zaskoczyła i uradowała ta wiadomość. - ...jednak może kiedyś wrócić... - wszyscy zamilkli. - ...Lecz nie spoczywajcie na laurach. Trzeba się już teraz porządnie szykować na przybycie Mistrza Mistrzów... - teraz zwróciła się do Harry'ego: - ...Wybrańcze, jestem rada, że ty i twoi przyjaciele oraz rodzina stosowaliście się do moich rad i przepowiedni przez ostatnie lata. Dziękuję ci za to. Zanim jednak odejdę chcę cię ostrzec. Uważaj na tych, co nie są godni zaufania. Ostrożnie wybieraj przyjaciół i sojuszników. Poczekaj na tą co może go wyczuć. - oświadczyła.
- Mówisz o dziedziczce Slytherina nie mająca nic wspólnego z Voldemortem? - spytał Harry.
- Tak, Wybrańcze. Dam ci znać, gdy się narodzi. Jeszcze się odezwę. Do zobaczenia. - po tych słowach oczy dziewczyny zmieniły się i powróciły do normalnego stanu, a Alina upadła nieprzytomna.
- Alina! - zawołał ponownie Harry rzucając się ku niej. Merlin pierwszy podbiegł do Gryfonki. W ostatniej chwili udaremnił upadek. Położył ją delikatnie na ziemi.
- Nic jej nie jest. Jest tylko nieprzytomna. - oświadczył z uśmiechem.
- Alino, obudź się, proszę. - prosił Harry potrząsając nią lekko. Ledwo Harry wypowiedział jej imię, gdy czarnowłosa ocknęła się. Dziwne było to, że jej oczy, nie tylko źrenice, ale i białka, wciąż były błękitne. Przemówiła tym samym, co wcześniej głosem, ale tym razem monotonnym, jakby nie widziała nikogo na dziedzińcu:
- "Oto w końcu Mroczny Lord został unieszkodliwiony! Lecz nie spoczywajcie na laurach! Wkrótce staniecie przed wyzwaniem przekraczające wasze możliwości. Złączcie Pierścienie Mocy, by dać Wybrańcowi Losu I Przeznaczenia potęgę Mocy Ośmiu Planet, aby otrzymał siłę równą swemu przyszłemu Ja. Pierścień Slytherina musi mieć właściciela... Znajdzie osobę o innej idei, ale znającą mowę węży!" - Po tych słowach znowu zemdlała.
- Co to było? - spytał jeden z elfów. Na odpowiedź elfa odpowiedział... Percy.
- Proroctwo. - szepnął.
- Co takiego? Jak to możliwe by także Alina była medium? - spytał Merlin.
- Nie umiem tego dokładniej wyjaśnić, mistrzu. Wszystko wskazuje iż to Alina Anderson jest Losem Przeznaczenia. To ona dawała nam przesłania poprzez Reginę, Agnes, Jacka i matkę Aliny - Julie. Odpowiedź była tak blisko. Alina tak rzadko z nami rozmawiała i nie powiedziała kim tak na prawdę jest. - szepnął jakby nic i nikogo nie widział wpatrując się w nieprzytomną dziewczynę.
- Ale jak to możliwe, by ona była tym całym Losem? - spytał Matt.
- Dlatego, że sam Los Przeznaczenia ujawnia się w ludzkiej postaci dopiero w trudnych czasach. - odezwał się Anioł.
- W jednym pokoleniu czarodziei ukazuje się tym, co są dobrzy i splata ich losy. - dodał diabeł. Wszyscy na nich spojrzeli.
- Przemawia tylko przed tymi, których dotyczyło dane proroctwo lub jego bliskich. - wtórował im Percy. Nagle Alina poruszyła się. Wszyscy na nią spojrzeli. Dziewczyna otworzyła lekko oczy i rozejrzała się nieprzytomnie.
- Gdzie... gdzie ja jetem? - spytała słabym głosem. Harry zauważył, że źrenice jej oczu przybrały dawny kolor.
- Alina, nic ci nie jest? - spytał Harry pomagając jej wstać.
- Nie. Co się stało?... - stanęła pewniej na nogach i rozejrzała się po dziedzińcu. - ...Czemu jest tylu tu tylu ludzi i czemu księżyc jest niebieski? - zadawała pytanie za pytaniem. Wszyscy milczeli. W końcu Anioł stanął przed nią.
- Panienko Alino, jaką rzecz zapamiętałaś przed zaśnięciem? - zapytał.
- Eee... Pamiętam, że leżałam w swoim łóżku i spałam. Obudził mnie hałas z zewnątrz, a potem usłyszałam dźwięk otwieranych dużych i ciężkich drzwi. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam te dziwne Wrota, a potem spojrzałam na księżyc. Świecił tak jasnym blaskiem, że mógłby być słońcem, gdyby nie noc i gwiazdy. I chyba straciłam przytomność. - mówiła. Percy spojrzał na Anioła i Diabła. Skinęli jednocześnie porozumiewawczo głowami. Percy stanął obok Anioła i oznajmił:
- Alino, chciałbym ciebie o coś spytać.
- Słucham?
- Powiedz, czy w twojej rodzinie, obojętnie czy czarodziei lub Mugoli ktoś miał dar jasnowidzenia? - spytał.
- Cóż... nie jestem pewna, ale w czasach mojego pradziadka jego kuzynka przewidywała przyszłość. Poza tym moja matka była medium. - odparła.
- Jak się nazywała ta kuzynka? - spytał Harry.
- Melinda Gordon. - odparła Alina. Wszyscy, a szczególnie Percy, Harry, Elyon i Noyle zamarli.
- Linda?... - zdziwił się Percy. - ...To ona...
- Linda była medium? - spytała Minerwa, która stała obok Matta. Wszyscy spojrzeli w jej stronę.
- Najwyraźniej... - potwierdziła Alina. - ...Ale co ja mam z tym wspólnego? - spytała.
- Cóż, panno Anderson... - odezwał się Diabeł. - ...Proroctwa Jacoba Pottera zaczęły się uaktywniać, gdy twój ojciec został porwany i uwieziony, a ty zamieszkałaś z Ashem Wilsonem w dawnym domu Potterów . - oświadczył.
- Nie bardzo rozumiem.
- Mówimy ci o tym... - wtrącił się Percy. - ...dlatego, że od tamtego dnia zaczęłaś nie tylko dowiadywać się o wielu sprawach o naszej przeszłości, ale także zaczęłaś nieświadomie przekazywać nam wiadomości w postaci proroctw... - wyjaśnił. - ...Informowałaś nas co mamy zrobić w danym momencie, miejscu i co się stanie za parę lat, a także ostrzegałaś nas o przybyciu Mistrza Mistrzów. Pokrótce mówiąc: W twojej duszy jest moc o niespotykanej sile, która uaktywnia się w trudnych czasach. Jesteś Losem Przeznaczenia. To dlatego w przepowiedni twojej matki została wspomniana "Anielica co jej matką jest". - wyjaśnił.
- Najwyraźniej tę moc odziedziczyłaś po mojej przyjaciółce Melindzie. - powiedziała Minerwa.
- Ja? Losem Przeznaczenia? - zdziwiła się Alina patrząc na wszystkich. Percy kiwnął głową.
- Przypuszczam, że przez cały rok, co jakiś czas zapadałaś w krótkie transy przekazując nam poprzez inne osoby wiadomości i przepowiednie. A nie dawno sama wypowiedziałaś przepowiednię i rozmawiałaś tu z nami. - oświadczyła Elyon.
- Niewiarygodne... - wyszeptała Alina. - ...Jestem Losem Przeznaczenia... - na chwilę zapadło milczenie. - ...Czy jeszcze kiedykolwiek wypowiem jakieś proroctwo? - spytała.
- Tak. Powiedziałaś, że rada jesteś, że usłuchaliśmy twoich rad wciągu ostatnich lat. Podziękowałaś nam oraz ostrzegłaś nas byśmy uważnie wybierali przyjaciół i sojuszników. Dodałaś, że mamy czekać na tą, która będzie posiadała dar odróżniania mocy Mistrza Mistrzów. Potem wypowiedziałaś proroctwo. - wyjaśnił Harry, a potem wyrecytował przepowiednię.
- Niewiarygodne. To naprawdę niesamowite! - zawoła.
- Ekhm. Panie Potter. - odezwał się Diabeł. Ten spojrzał na niego.
- Słucham?
- Słyszałem, że otrzymałeś moc piekieł od Raiku, która połączyła ją poprzez moje siostry. - oświadczył.
- Ja... tego... Tak, chyba tak właśnie jest... - odparł zaskoczony samym faktem, że taki gość się do niego odezwał. Zresztą mógł się tego po nim spodziewać. Dopiero po kilku sekundach dotarły do niego dwa ostatnie słowa. - ...Zaraz, zaraz. Chwila. Powiedział pan "siostry"? - zdziwił się.
- Zgadza się. Noyle i Eylon są moimi młodszymi siostrami. Ty otrzymałeś moc wzywania Elyon dzięki połączeniu mocy twojego rodzeństwa i Matthew Evansa, czyli waszego dziadka. Wtedy ją otrzymałeś. - wyjaśnił Diabeł.
- A dzięki siostrom Trudeau... - wtrącił się Percy. - ...otrzymałeś automatycznie przepustkę na wejście do Nieba i Piekła, a także zgodę, by uczyć się piekielnej i niebiańskiej magii, która może ci nawet uratować życie lub komuś... - wyjaśnił. - ...Pamiętaj co powiedziałem ci w przeszłości. - Harry popatrzył na niego pytająco, więc Levender mówił dalej. - ..."Czarna magia nie musi być zawsze zła". Piekielna magia daje ci siłę i przewagę nad twoim przeciwnikiem. Za to niebiańska zdoła ożywić każdą wybraną osobę. Dzięki tym mocom możesz zrobić naprawdę wszystko bez żadnych konsekwencji. - oznajmił. Do ich rozmowy wtrąciła się Eylon:
- Pamiętaj także, że każda magia, nieważne czy biała lub czarna. Zwykła lub czarodziejska. Piekielna czy niebiańska. Każda z nich ma swoją cenę. - wyjaśniła.
- Jeśli opanujesz je będziesz mógł wszystko. - zauważył Diabeł. Harry patrzył na każde z osobna.
- Co sugerujecie? - spytał. Eylon, Noyle, Percy, Anioł i Diabeł popatrzyli na siebie. W końcu Anioł powiedział:
- Walczyłeś z Salvatore nie dzięki swoimi umiejętnościami, ale piekielną magią. - zauważył Diabeł.
- Twój instynkt mówił ci co masz zrobić nie zastanawiając się nad faktem skąd ją znasz. - wtórował mu Anioł.
- Ale... ale używałem też magii żywiołów. - zauważył Harry.
- To prawda... - powiedział Percy. - ...ale po uzyskaniu mocy od Eylon, Noyle i Clare poprzez Raiku zostałeś obdarzony mocą równą mocy twojej Eylon. Obie córki Lucyfera i Estery mają tak wielką moc, że dorównują mocy piekieł, ale nie dorównują mocy ich rodziców. - wyjaśnił.
- To znaczy, że jestem potężny jak Eylon? - spytał Wybraniec.
- Nie, Harry. Nie jesteś jeszcze aż tak potężny jak ja, a tym bardziej jak Eylon. Jednak nie aż tak słaby aby nałożyć ochronnej osłony wokół Hogwartu, i to sam. - zauważyła Noyle.
- Chcecie mi powiedzieć... - zaczął powoli. - ...że mogę sam jeden ochronić Hogwart? - upewniał się. Wszyscy kiwnęli głową na potwierdzenie jego słów.
- Jeśli tylko uda ci się dobrowolnie i w pełni sił umysłu opanować piekielną i niebiańską magię. - wyjaśniła Noyle. Harry popatrzył na nich uważnie, a w szczególności na Levendera i jego Eylon.
- No to na co czekamy? - tu uśmiechnął się.
- Powoli, kolego. Najpierw podstawy. - odezwał się Diabeł.
- Nie, Lucyferze!...
- zawołał Percy ostrym tonem. Ten umilkł. Cisza, która nastała między
nimi była tak namacalna, że aż brzęczało im w uszach. - ...Nie
pozwolę... - Percy oddychał ciężko jakby przebiegł kilkanaście mil, a
jego aura wokół ciała była coraz bardziej widoczna. Nabierała mocy.
Czuli to. - ...nie pozwolę abyś... uczył mojego... przeszłego Ja takimi
sposobami... jak mnie! - warknął. Diabeł zaśmiał się po chwili milczenia
i mierzenia się wzrokiem. Jego śmiech zabrzmiał wszystkim w uszach tak groźnie, że
aż ciarki im przeszły po ciele.
- Kiedyś będzie musiał... -
oświadczył zrobiwszy krok ku Harry'emu. - ...W końcu... - tu spojrzał na
Percy'ego kątem oka. - ...jak to powiedziałeś jest twoim przeszłym
Ja... - Clare stanęła przed Harrym w pozycji bojowej. - ...Gdy nadejdzie
czas przyjdzie do mnie. To jego przeznaczenie. - uśmiechał się
diabelsko. Percy i Eylon zmrużyli oczy, które mówiły: "zrobisz to, ale po naszych trupach!".
-
Tak. Kiedyś tak się stanie... - powiedział oschle Percy. Jego oczy
zalśniły dziwnym blaskiem. - ...ale nie twoimi metodami i nie tutaj. Nie
w tych czasach. Ja oraz Eylon zajmiemy się jego edukacją. Wy idźcie
już. - oświadczył wyciągając srebrny klucz ku Wrotom. Ci poszli. Gdy Wrota zamknęły się za nimi Percy usiadł na najbliższym kamieniu odetchnąwszy z ulgą.
Wszyscy patrzyli na Percy'ego z małym niepokojem jak ściska się za
ramię. Zdawało im się, że odczuwa coś, czego nie rozumieli. Zauważyli na
twarzy pot. Po chwili podeszła do niego Alina. Wyciągnęła ku niemu
rękę, ale niespodziewanie chwycił ją za nadgarstek. Wszyscy przerazili
się, gdy spojrzał na nich. Jego spojrzenie budziło podziw i strach
jednocześnie. Źrenice jego oczu zalśniły mrożącą krew w żyłach czernią,
czerwienią i mrokiem.
Jego skóra promieniowała ciemną czerwienią. Odpychała.
- Nie radzę w tej chwili go dotykać, Alino. - odezwała się Noyle stojąca niedaleko niej.
-
A-ale czemu? Co mu jest? - spytała próbując wyswobodzić się z jego
mocnego uścisku. Noyle zbliżyła się do Percy'ego i również została
pochwycona. Jednak ona powiedziała zdecydowanie, ale łagodnie patrząc mu
prosto w oczy:
- Percy, spokojnie. Ona nic ci nie chce zrobić.
Puść ją. - poprosiła. Mężczyzna popatrzył na Noyle, a potem na Alinę. Po
chwili puścił obie kobiety. Gryfonka oddaliła się od niego. Obserwowali
jak zanika czarna aura wokół jego postaci. Zamrugał kilka razy oczami.
Zaczął się cofać chwiejnie. Oddychając ciężko aura znikała z chwili na
chwilę aż w końcu całkiem zniknęła, lecz jego ciało nie wytrzymało, gdyż
upadł bezwładnie.
- Percy! - krzyknęli niektórzy.