Witajcie. Wybaczcie, że tak długo nie wklejałam rozdziałów, ale musiałam napisać kilka rozdziałów do przodu. Na pocieszenie macie długi rozdział. Następne będą wklejane prawdopodobnie co dwa tygodnie w różne dni, a nie tak jak w każdą niedzielę. Gdy napiszę co najmniej 100 rozdziałów, a jest to prawdopodobne, bo mam co do tego opowiadania jeszcze pewne plany, to będę wklejać notki tak jak zawsze. Pozdrawiam wszystkich moich czytelników i jeszcze raz przepraszam. Ala
Wrócili do Wielkiej Sali, lecz to nie Harry wszedł na podium, ale Percy. Obok niego stał pan Evans.
- Słuchajcie, mamy bardzo złą wiadomość. Z Voldemortem jest bardzo
groźny, o wiele groźniejszy człowiek od niego samego. Jest nim jego pan
zwanym przez swoich zwolenników Mrocznym Lordem, a nazywa się Doman
Salvatore. Posłuchajcie, kiedyś dawno temu dziadek Harry'ego, Jacka i
Nicole wyruszył do Amazonii, a strażniczki pewnego zamku, w którym
mieszkał pewien stary mężczyzna...
–
zaczął.
- Dlaczego nam to opowiadasz?
–
spytał jakiś Ślizgon.
- Bo to jest ważne
–
odparł Harry z naciskiem. Chwila milczenia, a potem Percy kontynuował:
- Ten mężczyzna był bardzo stary i osłabiony. Miał na palcu sygnet o
wielkiej mocy. Był to Pierścień Lordów nazywany także Pierścieniem
Władzy. Posiadało go wielu Lordów, a ostatnim z nich jest Matt Evans.
Myśląc, że nie żyje, dotknął owego Pierścienia
–
wyjaśnił, ale
kontynuował
–
Widzicie, gdy jakakolwiek osoba, nawet niemagiczna,
dotknie tego Pierścienia, uzyska moc o ogromnej mocy na dwa sposoby.
Pierwszy: musi odebrać ją wbrew woli tego, kto nosi Pierścień, a druga
musi go pokonać w otwartej walce
–
wyjaśnił.
- Percy – odezwał się Matt
–
On najwyraźniej jeszcze żył, ale był
za słaby by mnie powstrzymać. Teraz chce się zemścić na mnie. To
dlatego tu przyszedł
–
odparł.
- Z pewnością. Słuchajcie. Matt Evans żyje – wskazał na niego – I
ma ten Pierścień, a mężczyzna, o którym mówię jest teraz z Voldemortem i
chce go Mattowi odebrać. Jeśli go zdobędzie wszyscy będą zgubieni! Poza
tym, i nie jest to dobra wiadomość, kochani Mroczny Lord przybył z
armią liczącą trzystu wojowników, wśród których są demony i Mroczne
Elfy – oczywiście wszyscy, no prawie wszyscy, spanikowali. Zrobiło
się małe zamieszanie, ale Percy uspokoił ich mówiąc: – Słuchajcie,
mamy też dobrą wiadomość!... - wszyscy spojrzeli w kierunku podium i
zamilkli
–
Jest coś takiego jak Mroczna Dusza, którą
można wykorzystać zarówno do złych, jak i dobrych celów. To zależy od
tego, kto jej używa. Poprzednio miała ją Morgana Le Fay w swoim
pierścionku zaręczynowym, ale wyzwoliła złe moce i zmieniła się, tak jak
i jej pierścionek. Harry i kilka innych osób, pomogli jej
unieszkodliwić tę Duszę. Na szczęście z pomocą mojej przyjaciółki Elyon rodzeństwo Potter przeniosło się do przeszłości, a konkretniej do czasów Założycieli i sprowadziło Mroczną Duszę
do naszych czasów, gdyż tylko dzięki niej możemy pokonać poprzedniego
Lorda Lordów i jego armię, a Harry ma okazję, według pewnych dwóch
przepowiedni, pokonać Voldemorta
–
wyjaśnił Percy.
- Więc,... więc chcesz dać nam do zrozumienia, że mamy zaufać tej całej Mrocznej Duszy, którą ma w sobie Harry?
–
spytała Lavender Brown.
- Tak – odpowiedział Harry.
- Więc co mamy zrobić?
–
spytał ktoś z tłumu.
- Elyon, ile mamy jeszcze czasu do ataku Voldemorta?
–
spytał Percy.
- Niecałe pół godziny
–
odpowiedziała.
- Psia mać! Dobra, słuchajcie, Remus, Kingsley, Cassidy, Andrew i James
będą dowódcami każdej z pięciu grup. Remus, poprowadzi pierwszą grupę na
błonia. Kingsley poprowadzi drugą i zajmie się najwyższymi wieżami
obserwując niebo i okolice. Cassidy poprowadzi oddział elfów nad
jezioro. Andrew i Jaśni Druidzi zajmiecie się Zakazanym Lasem i
wzmocnicie barierę, gdyby została rozbita. James i Mroczni Druidzi zajmą
się górami i dolinami. Zrozumiano? – spytał.
- Tak!
–
zawołali.
- A co my mamy robić?
–
spytał Ron.
- No, tak GD... Nie którzy z was pójdą do lochów i będą opiekować się rannymi, gdyż przeniesiemy tam Skrzydło Szpitalne.
Uczniowie od pierwszej do czwartej klasy zostaną przeniesieni do
pomieszczenia w lochach. Piąta klasa ma ich chronić. Reszta ma dołączyć
do walczących. Do roboty!
–
wszyscy skierowali się ku wyjściu. Nagle
Percy zauważył w tłumie dwie znane sobie osoby, które stały pośrodku
Sali i patrzyły bezpośrednio na niego – Przepraszam na chwilę – podszedł do nich przedzierając się przez tłum ku dwóm kobietom. Jedna z
nich miała rude włosy i niebieskie oczy.
A druga była szatynką, miała bladą skórę, pełne czerwone usta, a oczy
błękitne.
- Madle, Shava!
–
zawołał, biegnąc ku nim. Po chwili
przytulili się przyjaźnie.
- Percy, znasz te kobiety?
–
spytał Remus podążając za mężczyzną.
- Tak, Remusie
–
odpowiedział
–
To Madeleine Fin. Poznałem ją nieco
później, nim wyszła za mąż. Jest młodszą o pięć lat siostrą Rogera
Hoofa. Shava to przecież Nagini. Przeszła na naszą stronę!
–
pospieszył z wyjaśnieniem, gdyż zauważył, że mężczyzna sięgał już po
różdżkę
–
Obie są moimi starymi przyjaciółkami. Poznaliśmy w czasach,
gdy Tom Riddle II chodził jeszcze do szkoły. Pomogły mi przeciągnąć na naszą
stronę większość Ślizgonów z tamtych czasów i przeszkodzić Voldemortowi w
przeciągnięciu wielu osób na jego stronę, szczególnie Reginę i Nigela.
Nigel był kiedyś przez kilka lat w Slytherinie, ale zmienił dom ze względu na miłość do pewnej dziewczyny z Hufflepuffu i się tam przeniósł w piątej klasie – wyjaśnił.
- Nigel to ten wokalista z waszego zespołu?
–
spytał Harry.
- Tak
–
odpowiedział Percy.
#Percy # młodzieniec spojrzał na rudą kobietę # Mamy złą wiadomość dla ciebie od Riddle'a # odezwała się Madle. Percy i Elyon spojrzeli po sobie.
# Co się stało? Co to za wiadomość? # spytał lekko zaskoczony, że wypowiedziała to w języku maltańskim.
- Co się dzieje? – odezwał się Harry – O czym wy rozmawiacie? Co to za język? – dopytywał się.
- To maltański. Prawie w ogóle nieużywany. Maltański jest wymarłym
językiem jak łacina i kataloński czy choćby staroarabski. Są one rzadko
używane, chyba że w nadzwyczajnych okolicznościach jak te. Nie wiele
osób go zna. Nauczę cię tych języków – wyjaśniła mu Clare. Harry skinął
głową.
Tymczasem Percy, Madle i Shava rozmawiali w obcym języku o... No właśnie, o czym?...
#Voldemort jest szantażowany przez swojego pana # wyjaśniła swemu przyjacielowi Shavanne.
#Przez Salvatore? Jak to? # spytał.
#Elyon
chciała ci jeszcze powiedzieć, że imię Domana nie jest prawdziwym
imieniem i nazwiskiem jego pana. On posiada wiele tożsamości, jednak nie
uwierzysz, kim on jest naprawdę! # mówiła Madle.
#Skąd to wszystko wiecie? # spytał Percy krzyżując ręce na biodrach, patrząc na przyjaciółki
podejrzliwie. Obie spojrzały po siebie, a potem zrobiły odstęp ukazując
osobę najmniej spodziewaną przez bruneta. Był to rudowłosy mężczyzna o
bardzo jasnych oczach. Był szczupły i muskularny.
Percy osłupiał, a po chwili zakrył usta.
- N-Nigel?... Ale... – szepnął Percy.
- Alex, kopę lat – powiedział, zbliżając się do niego.
- Jak możesz żyć!? – spytał wystraszony – Widziałem jak umierasz w męczarniach w sali tortur w Koszmarnym Dworze!!! Zostałeś zabity przez Voldemorta! - powiedział poprzez łzy. Chwilę potem rozpłakał się i rzucił mu się w ramiona rycząc jak małe dziecko.
- No już spokojnie, Al – powiedział poklepując go po plecach – Jestem tu – szepnął – I nigdzie się już nie wybieram – dodał.
- Proszę wybaczyć, panie Turnirs, ale czy mógłbym zapytać jak się pan uwolnił z tego Dworu? – spytał Remus.
- Właśnie, jak się uwolniłeś? – spytał Levender, spojrzawszy w jego jasno-niebieskie oczy.
- Uwolnił mnie jeden ze Śmierciożerców – odparł.
- Który??... - spytał Percy dziwiąc się i ocierając jednocześnie oczy z łez – Jak on wyglądał? – dopytywał się.
- Yyy... taki garbaty, miał srebrną rękę...
- Glizdogon! – zawołali jednocześnie Harry, Percy i Remus.
- Kto? – spytali jednocześnie Turnirs i Fin.
- Peter Pettigrew, to przyjaciel moich rodziców! – wyjaśnił Harry.
- Acha – odpowiedział inteligentnie Nigel – Zaraz, ty jesteś Harry Potter? – spytał, dostrzegając bliznę na jego czole.
- Tak – odpowiedział, dziwiąc się, że dopiero teraz mężczyzna go rozpoznał.
- To o tobie Alex tyle opowiadał. Jesteś jego przeszłością – oświadczył.
- A pan jest tym wokalistą, który grał w zespole Lucem z Reginą i Rogerem Hoofami oraz Percym i Voldemortem, gdy byliście razem w szkole – przypomniał.
- Och, stare dzieje – powiedział, machnąwszy obojętnie ręką.
- Powiedz jak naprawdę się nazywa Doman Salvatore? – spytał Percy swego kumpla. Nigel wpatrywał się w przyjaciela przez dłużą chwilę aż w końcu oświadczył:
- Percy, jeśli powiem to imię i nazwisko... umrę – powiedział z lękiem w głosie odwracając wzrok.
- Dlaczego? – zdziwił się.
- Rzucił na mnie zaklęcie. Jeśli wypowiem jego prawdziwe imię i nazwisko umrę w męczarniach – wyjaśnił. Wszyscy patrzyli na niego zdziwieni nie rozumiejąc o, co chodzi. Nagle Percy zdał sobie z czegoś sprawę. Zdjął z niego płaszcz, potem koszulę. Został tylko podkoszulek na krótki rękaw. Na ramieniu widniał dziwny znak.
- O matko! – wrzasnęła Elyon i schowała się za Percy'ego.
- Nigel, on cię naznaczył! Salvatore naznaczył cię swoim znakiem, którego nie da się usunąć żadnym zaklęciem!
–
krzyknął.
- Czy to Znak Śmierci?
–
spytał Harry.
- Nie. Gorzej
–
warknął ze wstrętem Percy
–
To nie jest znak
zwykłego Lorda Lordów, którzy robią Czarni Lordowie czy Voldemort. Każdy
znak Czarnego Lorda jest inny. Ten znak zrobił tylko i wyłącznie
Salvatore, gdy ktoś dowiaduje się o jego prawdziwej tożsamości. To Znak
Demonów Z Piekieł. Riddle też taki posiada
–
wyjaśnił.
- Fate of Death – powiedzieli zgodnie Madle, Shavanne, Percy, Nigel, Elyon i Clare.
Cała szóstka popatrzyli po sobie z przerażeniem, a potem na znak.
- Ale co to znaczy? I po mu to?
–
dopytywał się Harry.
- Tak w języku macedońskim określa się go jako Fatum Śmierci lub Śmiertelny Los – wyjaśniła mu Clare z obrzydzeniem.
- Nigel, musisz nam wszystko opowiedzieć!
–
oświadczył Percy biegnąc ku
wyjściu, gdyż w oddali usłyszał odgłosy walki. Reszta pobiegła za nim.
- Ale co z Voldemortem? On jest szantażowany – przypomniała mu Madle. Percy trochę zwolnił.
- No tak. Harry, zajmiesz się Riddlem, za to Salvatore'a zostawcie mnie i
tylko mnie. Madle i Shava zajmiecie się demonami i Mrocznymi Elfami.
Reszta zajmie się Śmierciożercami i dementorami
–
oświadczył Levender.
- Em... Percy, jest jeden szkopuł
–
odezwał się Nigel, gdy ten kierował się ku wyjściu z Wielkiej Sali.
- O co chodzi?
–
spytał.
- Eee... Salvatore, ma w swoich szeregach Prawą Rękę. Mało tego jest jego wnuczką i najlepszym wojownikiem
–
oświadczył.
- Jak to? Kim ona jest? Jak się nazywa?
–
dopytywała się Shavanna. Nigel patrzył na każde z nich przerażony.
- Raiku. Raiku Reeves, To pół demon i pół Mroczny Elf
–
tu zadrżał
–
Gdy ją spotkałem, poczułem, jak krew mrozi mi się w żyłach od
wewnątrz. Jakbyś wypił jednym chlustem dziesięć beczek mrożonej ognistej
whisky. Jest równie potężna jak on sam. Nigdy nie spotkałem takiej
istoty. Z pozoru wygląda jak zwyczajna dziewczyna, ale gdy się wścieknie,
nie warto z nią zadzierać. Zmienia się w potwora. Doman ją ubóstwia i
zarazem chroni. Jest jakby jego maskotką czy pupilkiem. Nie pozwala
nikomu do niej się zbliżyć dobrowolnie. Gdy byłem torturowany, ona
podeszła do mnie i wypaliła mi ten znak. Bolało gorzej niż tortury u
Voldemorta trwające dwa lata nom stop
–
wyjaśnił.
- Mówiła coś przy tym?
–
dopytywał się Percy.
- Hm, jeśli się tak teraz zastanowię to tak. Powiedziała bym ci coś przekazał. Coś na kształt przepowiedni, że: "Zbliża się czas Mroku i Światła. Wybraniec i jego znajomi muszą wykorzystać Mroczną Duszę, żywioły natury i pierścienie zmarłych wielkich czarodziei, by otworzyć Wrota Piekieł i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które nawiedziło tą Ziemię" . Czy coś w tym stylu – odparł.
- Harry!
–
krzyknęła niespodziewanie Elyon
–
Padnij!
–
zawołała. Nikt, prócz Elyon, nie zauważył, że leciał w ich kierunku
zielony promień. Elyon rzuciła się na Harry'ego ratując go w ostatniej
chwili przed zgubną śmiercią. Dopiero teraz zauważyli, że trwa wokół
nich poważna bitwa. Wszędzie, gdzie nie spojrzeć były pary walczących.
Zdarzało się, że walczyli trzech na dwóch lub trzech na jednego.
- Jak mówiłem, zostawcie mi Salvatore'a. Harry, ty zajmiesz się
Voldemortem, Shava i Madle zajmą się demonami i Mrocznymi Elfami. Mogą
być wszędzie – oświadczył.
- Tak jest!
–
zawołali.
- A my?
–
spytał Remus.
- Wy pomóżcie innym. Gdybyście natrafili na sojuszników Salvatore
uciekajcie gdzie pieprz rośnie. Nie walczcie ani z nimi, ani z Domanem,
ani także z Raiku. To niebezpieczne. Nie zdołacie ich pokonać. Są za
silni. Ja i Eylon nimi się zajmiemy. Powiedzcie innym, by z nimi także
nie walczyli, bo nie podołają im – rozkazał Percy i popędził ku
jakiemuś Śmierciożercy, by uratować Ginny od niego – Harry, postaraj
się, by zawsze przy tobie była Clare. Ona cię ochroni! I proszę cię byś
i ty chronił Clare. Jeśli coś jej się stanie, Elyon także! Nie pozwól
jej umrzeć! Póki one tu są jednocześnie wam obojgu grozi
niebezpieczeństwo. Zarówno tobie jak i Clare! – zawołał przez ramię
do swego przeszłego Ja – Nigel masz mi powiedzieć wszystko na temat
Salvatore. Oraz w jaki sposób od niego uciekłeś! – oświadczył Percy,
biegnąc wraz z przyjacielem w inny korytarz. Tuż za nimi biegła Elyon.
Rudy mężczyzna spojrzał na niego, po czym rzucił na jakiegoś
Śmierciożercę zaklęcie.
- Jak już mówiłem uratował mnie Pettigrew
–
zaczął
–
Pomógł mi
wydostać się z lochów. Potem poprowadził do wyjścia. Okazało się, że
byłem w domu Malfoy'ów. Kazał mi uciekać dopiero, gdy byliśmy przy
bramie
–
wyjaśnił.
- Skąd cię znał?
–
spytała Elyon.
- Nie wiem – odparł – Wiedział tylko, że nie mogłem tam być. Dał
mi eliksiry na wzmocnienie, post cruciatusowe, na krwawiące rany i
przeciw bólowe. Mogłem deportować się dopiero za bramą ich posiadłości i
cię ostrzec. Aportowałem się do Hogsmeade. Znalazła mnie Shavanne, a
niedaleko Wrzeszczącej Chaty spotkałem Madle – wyjaśnił.
- Wrzeszczącej Chaty?
–
zdziwił się Percy rzucając kolejnym zaklęciem
w kolejną zamaskowaną postać – Co ona tam robiła?
–
spytał.
- Powiedziała, że szpiegowała Riddle'a
–
wyjaśnił.
- A ty, jak się znalazłeś u Salvatore?
–
spytała Elyon. Rudowłosy
popatrzył na nich oboje i odwrócił wzrok. Po chwili odpowiedział:
- Zanim znalazła mnie Madle i gdy aportowałem się w Hogsmeade włączył
się alarm. Shava mnie znalazła przy jakimś barze, ale było za późno.
Śmierciożercy biegli w naszym kierunku. Musiałem coś zrobić, by nic jej
się nie stało. Kazałem jej uciekać. Shava zdążyła się ukryć, a
konkretniej pchnąłem ją w jakiś zakamarek jakiegoś pubu. Śmierciożercy
mnie znaleźli i zaprowadzili do Chaty
–
wyjaśnił ze łzą w oku.
- Kiedy to było?
–
dopytywał się.
- Jakieś... dwa miesiące temu
–
odparł.
- Co???
–
krzyknął
–
I dopiero teraz mi to mówisz???
–
wrzasnął, chwyciwszy go za ramiona i potrząsając nim jak szmacianą lalką.
- PADNIJCIE! – ryknęła Elyon. Obaj mężczyźni padli na posadzkę chroniąc się przed nadlatującymi dwoma zielonymi promieniami.
- Czemu nie dawałeś znaku życia???
–
warknął Percy, rzucając zaklęcie w Śmierciożerców, którzy rzucili owe zaklęcie.
- Niby jak?? Dopiero niedawno się wyrwałem z jego szponów, a telepatię mi blokowano! Mało tego naznaczył mnie tym cholernym Fatumem Śmierci! Trzeba go powstrzymać!
–
warknął, oszałamiając kolejnego Śmierciożercę. Wstając stanęli we
trójkę plecami do siebie. Byli otoczeni przez siedmiu Śmierciojadów i
jednego demona
–
Kiepsko
–
jęknął Nigel.
- Taa. Co robimy? – spytała Elyon – Harry, Remus i Clare pobiegli szukać pomocy, ale oni są wszędzie!
–
wydyszała Elyon.
- Myślę, myślę – szepnął Percy. Nagle, nie wiadomo skąd pojawiły się elfy,
ale te były inne. Miały czarno-brązowe skrzydła i upiorne twarze.
- Jakbym widziała swoje odbicie – wymamrotała Elyon.
- Ale to nie ty, co nie? – spytał z nadzieją Nigel.
- Nie, oczywiście, że nie. Chciałam powiedzieć, że jakbym widziała Noyle. Zaraz... Nigel jak szła ta przepowiednia?
–
spytała.
- "Zbliża się czas Mroku i Światła. Wybraniec i jego znajomi muszą wykorzystać Mroczną Duszę, żywioły natury i pierścienie zmarłych wielkich czarodziei, by otworzyć Wrota Piekieł i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które nawiedziło tą Ziemię"
–
powtórzył.
- Chwilka, trzeba najpierw zinterpretować przepowiednię, ale czego lub
kogo ona może dotyczyć?
–
spytała sama siebie
–
Mrok i Światło?
Chwila, wiem! Chodzi o walkę między nami a Salvatore! Chodźcie, musimy
znaleźć Klarka Kenta! On nam zinterpretuje tę przepowiednię!
–
zawołała.
- Ale Elyon, Raiku przestrzegła mnie, że jeśli ktoś spróbuje ją
zinterpretować nie znający się na tym może coś mu się stać złego
–
jęknął Nigel z przerażeniem w głosie.
- Spokojnie, Nigel. Klark Kent ma zdolności do czytania między wierszami
w proroctwach. Ma to w genach. Sam zinterpretował przepowiednię o
Harrym Potterze zanim jego rodzice się zakochali, a nawet poznali
–
wyjaśniła Elyon i chwyciła go za rękę, ciągnąc intuicyjnie do miejsca,
gdzie przebywał Klark.
Po kilkunastu minutach i nie zwracając uwagi na wrogów,
znaleźli się na całkowicie zrujnowanej wierzy zachodniej. Klark walczył
z...
- RAIKU!
–
wrzasnęli jednocześnie Elyon, Percy i Nigel.
Kobieta miała długie, kręcone krwisto-rude włosy i niebieskie bardzo
jasne oczy aż raziły swoim blaskiem. Miała na sobie ciemno-szarą szatę z
kapturem narzucony na głowę.Wyglądała strasznie.
Wrócili do Wielkiej Sali, lecz to nie Harry wszedł na podium, ale Percy. Obok niego stał pan Evans.
-
Słuchajcie, mamy bardzo złą wiadomość. Z Voldemortem jest bardzo
groźny, o wiele groźniejszy człowiek od niego samego. Jest nim jego pan
zwanym przez swoich zwolenników Mrocznym Lordem, a nazywa się Doman
Salvatore. Posłuchajcie, kiedyś dawno temu dziadek Harry'ego, Jacka i
Nicole wyruszył do Amazonii, a strażniczki pewnego zamku, w którym
mieszkał pewien stary mężczyzna... – zaczął.
- Dlaczego nam to opowiadasz? – spytał jakiś Ślizgon.
- Bo to jest ważne – odparł Harry z naciskiem. Chwila milczenia, a potem Percy kontynuował:
-
Ten mężczyzna był bardzo stary i osłabiony. Miał na palcu sygnet o
wielkiej mocy. Był to Pierścień Lordów nazywany także Pierścieniem
Władzy. Posiadało go wielu Lordów, a ostatnim z nich jest Matt Evans.
Myśląc, że nie żyje, dotknął owego Pierścienia – wyjaśnił, ale
kontynuował – Widzicie, gdy jakakolwiek osoba, nawet niemagiczna,
dotknie tego Pierścienia, uzyska moc o ogromnej mocy na dwa sposoby.
Pierwszy: musi odebrać ją wbrew woli tego, kto nosi Pierścień, a druga
musi go pokonać w otwartej walce – wyjaśnił.
- Percy –
odezwał się Matt – On najwyraźniej jeszcze żył, ale był za słaby
by mnie powstrzymać. Teraz chce się zemścić na mnie. To dlatego tu
przyszedł – odparł.
- Z pewnością.
Słuchajcie. Matt Evans żyje – wskazał na niego – I ma ten Pierścień, a
mężczyzna, o którym mówię jest teraz z Voldemortem i chce go Mattowi
odebrać. Jeśli go zdobędzie wszyscy będą zgubieni! Poza tym, i nie jest
to dobra wiadomość, kochani Mroczny Lord przybył z armią liczącą
trzystu wojowników, wśród których są demony i Mroczne Elfy – oczywiście
wszyscy, no prawie wszyscy, spanikowali. Zrobiło się małe zamieszanie,
ale Percy uspokoił ich mówiąc: – Słuchajcie, mamy też dobrą
wiadomość!... - wszyscy spojrzeli w kierunku podium i zamilkli –
Jest coś takiego jak Mroczna Dusza, którą można
wykorzystać zarówno do złych, jak i dobrych celów. To zależy od tego,
kto jej używa. Poprzednio miała ją Morgana Le Fay w swoim pierścionku
zaręczynowym, ale wyzwoliła złe moce i zmieniła się, tak jak i jej
pierścionek. Harry i kilka innych osób, pomogli jej unieszkodliwić tę Duszę.
Na szczęście z pomocą mojej przyjaciółki Elyon rodzeństwo Potter
przeniosło się do przeszłości, a konkretniej do czasów Założycieli i
sprowadziło Mroczną Duszę do naszych czasów, gdyż tylko
dzięki niej możemy pokonać poprzedniego Lorda Lordów i jego armię, a
Harry ma okazję, według pewnych dwóch przepowiedni, pokonać Voldemorta
– wyjaśnił Percy.
- Więc,... więc chcesz dać nam do zrozumienia, że mamy zaufać tej całej Mrocznej Duszy, którą ma w sobie Harry? – spytała Lavender Brown.
- Tak – odpowiedział Harry.
- Więc co mamy zrobić? – spytał ktoś z tłumu.
- Elyon, ile mamy jeszcze czasu do ataku Voldemorta? – spytał Percy.
- Niecałe pół godziny – odpowiedziała.
-
Psia mać! Dobra, słuchajcie, Remus, Kingsley, Cassidy, Andrew i James
będą dowódcami każdej z pięciu grup. Remus, poprowadzi pierwszą grupę na
błonia. Kingsley poprowadzi drugą i zajmie się najwyższymi wieżami
obserwując niebo i okolice. Cassidy poprowadzi oddział elfów nad
jezioro. Andrew i Jaśni Druidzi zajmiecie się Zakazanym Lasem i
wzmocnicie barierę, gdyby została rozbita. James i Mroczni Druidzi zajmą
się górami i dolinami. Zrozumiano? – spytał.
- Tak! – zawołali.
- A co my mamy robić? – spytał Ron.
-
No, tak GD... Nie którzy z was pójdą do lochów i będą opiekować się
rannymi, gdyż przeniesiemy tam Skrzydło Szpitalne. Uczniowie od
pierwszej do czwartej klasy zostaną przeniesieni do pomieszczenia w
lochach. Piąta klasa ma ich chronić. Reszta ma dołączyć do walczących.
Do roboty! – wszyscy skierowali się ku wyjściu. Nagle Percy
zauważył w tłumie dwie znane sobie osoby, które stały pośrodku Sali i
patrzyły bezpośrednio na niego – Przepraszam na chwilę – podszedł do
nich przedzierając się przez tłum ku dwóm kobietom. Jedna z nich miała
rude włosy i niebieskie oczy.
A druga była szatynką, miała bladą skórę, pełne czerwone usta, a oczy błękitne.
- Madle, Shava! – zawołał, biegnąc ku nim. Po chwili przytulili się przyjaźnie.
- Percy, znasz te kobiety? – spytał Remus podążając za mężczyzną.
-
Tak, Remusie – odpowiedział – To Madeleine Fin. Poznałem ją nieco
później, nim wyszła za mąż. Jest młodszą o pięć lat siostrą Rogera
Hoofa. Shava to przecież Nagini. Przeszła na naszą stronę! –
pospieszył z wyjaśnieniem, gdyż zauważył, że mężczyzna sięgał już po
różdżkę – Obie są moimi starymi przyjaciółkami. Poznaliśmy w czasach,
gdy Tom Riddle II chodził jeszcze do szkoły. Pomogły mi przeciągnąć na
naszą stronę większość Ślizgonów z tamtych czasów i przeszkodzić
Voldemortowi w przeciągnięciu wielu osób na jego stronę, szczególnie
Reginę i Nigela. Nigel był kiedyś przez kilka lat w Slytherinie, ale
zmienił dom ze względu na miłość do pewnej dziewczyny z Hufflepuffu i
się tam przeniósł w piątej klasie – wyjaśnił.
- Nigel to ten wokalista z waszego zespołu? – spytał Harry.
- Tak – odpowiedział Percy.
#Percy # młodzieniec spojrzał na rudą kobietę # Mamy złą wiadomość dla ciebie od Riddle'a # odezwała się Madle. Percy i Elyon spojrzeli po sobie.
# Co się stało? Co to za wiadomość? # spytał lekko zaskoczony, że wypowiedziała to w języku maltańskim.
- Co się dzieje? – odezwał się Harry – O czym wy rozmawiacie? Co to za język? – dopytywał się.
-
To maltański. Prawie w ogóle nieużywany. Maltański jest wymarłym
językiem jak łacina i kataloński czy choćby staroarabski. Są one rzadko
używane, chyba że w nadzwyczajnych okolicznościach jak te. Nie wiele
osób go zna. Nauczę cię tych języków – wyjaśniła mu Clare. Harry skinął
głową.
Tymczasem Percy, Madle i Shava rozmawiali w obcym języku o... No właśnie, o czym?...
#Voldemort jest szantażowany przez swojego pana # wyjaśniła swemu przyjacielowi Shavanne.
#Przez Salvatore? Jak to? # spytał.
#Elyon
chciała ci jeszcze powiedzieć, że imię Domana nie jest prawdziwym
imieniem i nazwiskiem jego pana. On posiada wiele tożsamości, jednak nie
uwierzysz, kim on jest naprawdę! # mówiła Madle.
#Skąd to wszystko wiecie? #
spytał Percy krzyżując ręce na biodrach, patrząc na przyjaciółki
podejrzliwie. Obie spojrzały po siebie, a potem zrobiły odstęp ukazując
osobę najmniej spodziewaną przez bruneta. Był to rudowłosy mężczyzna o
bardzo jasnych oczach. Był szczupły i muskularny.
Percy osłupiał, a po chwili zakrył usta.
- N-Nigel?... Ale... – szepnął Percy.
- Alex, kopę lat – powiedział, zbliżając się do niego.
-
Jak możesz żyć!? – spytał wystraszony – Widziałem jak umierasz w
męczarniach w sali tortur w Koszmarnym Dworze!!! Zostałeś zabity przez
Voldemorta! - powiedział poprzez łzy. Chwilę potem rozpłakał się i
rzucił mu się w ramiona rycząc jak małe dziecko.
- No już spokojnie, Al – powiedział poklepując go po plecach – Jestem tu – szepnął – I nigdzie się już nie wybieram – dodał.
- Proszę wybaczyć, panie Turnirs, ale czy mógłbym zapytać jak się pan uwolnił z tego Dworu? – spytał Remus.
- Właśnie, jak się uwolniłeś? – spytał Levender, spojrzawszy w jego jasno-niebieskie oczy.
- Uwolnił mnie jeden ze Śmierciożerców – odparł.
- Który??... - spytał Percy dziwiąc się i ocierając jednocześnie oczy z łez – Jak on wyglądał? – dopytywał się.
- Yyy... taki garbaty, miał srebrną rękę...
- Glizdogon! – zawołali jednocześnie Harry, Percy i Remus.
- Kto? – spytali jednocześnie Turnirs i Fin.
- Peter Pettigrew, to przyjaciel moich rodziców! – wyjaśnił Harry.
- Acha – odpowiedział inteligentnie Nigel – Zaraz, ty jesteś Harry Potter? – spytał, dostrzegając bliznę na jego czole.
- Tak – odpowiedział, dziwiąc się, że dopiero teraz mężczyzna go rozpoznał.
- To o tobie Alex tyle opowiadał. Jesteś jego przeszłością – oświadczył.
-
A pan jest tym wokalistą, który grał w zespole Lucem z Reginą i Rogerem
Hoofami oraz Percym i Voldemortem, gdy byliście razem w szkole –
przypomniał.
- Och, stare dzieje – powiedział, machnąwszy obojętnie ręką.
-
Powiedz jak naprawdę się nazywa Doman Salvatore? – spytał Percy swego
kumpla. Nigel wpatrywał się w przyjaciela przez dłużą chwilę aż w końcu
oświadczył:
- Percy, jeśli powiem to imię i nazwisko... umrę – powiedział z lękiem w głosie odwracając wzrok.
- Dlaczego? – zdziwił się.
-
Rzucił na mnie zaklęcie. Jeśli wypowiem jego prawdziwe imię i nazwisko
umrę w męczarniach – wyjaśnił. Wszyscy patrzyli na niego zdziwieni nie
rozumiejąc o, co chodzi. Nagle Percy zdał sobie z czegoś sprawę. Zdjął z
niego płaszcz, potem koszulę. Został tylko podkoszulek na krótki rękaw.
Na ramieniu widniał dziwny znak.
- O matko! – wrzasnęła Elyon i schowała się za Percy'ego.
- Nigel, on cię naznaczył! Salvatore naznaczył cię swoim znakiem, którego nie da się usunąć żadnym zaklęciem! – krzyknął.
- Czy to Znak Śmierci? – spytał Harry.
-
Nie. Gorzej – warknął ze wstrętem Percy – To nie jest znak
zwykłego Lorda Lordów, którzy robią Czarni Lordowie czy Voldemort. Każdy
znak Czarnego Lorda jest inny. Ten znak zrobił tylko i wyłącznie
Salvatore, gdy ktoś dowiaduje się o jego prawdziwej tożsamości. To Znak
Demonów Z Piekieł. Riddle też taki posiada – wyjaśnił.
- Fate of Death – powiedzieli
zgodnie Madle, Shavanne, Percy, Nigel, Elyon i Clare. Cała szóstka
popatrzyli po sobie z przerażeniem, a potem na znak.
- Ale co to znaczy? I po mu to? – dopytywał się Harry.
- Tak w języku macedońskim określa się go jako Fatum Śmierci lub Śmiertelny Los – wyjaśniła mu Clare z obrzydzeniem.
-
Nigel, musisz nam wszystko opowiedzieć! – oświadczył Percy biegnąc
ku wyjściu, gdyż w oddali usłyszał odgłosy walki. Reszta pobiegła za
nim.
- Ale co z Voldemortem? On jest szantażowany – przypomniała mu Madle. Percy trochę zwolnił.
-
No tak. Harry, zajmiesz się Riddlem, za to Salvatore'a zostawcie mnie i
tylko mnie. Madle i Shava zajmiecie się demonami i Mrocznymi Elfami.
Reszta zajmie się Śmierciożercami i dementorami – oświadczył
Levender.
- Em... Percy, jest jeden szkopuł – odezwał się Nigel, gdy ten kierował się ku wyjściu z Wielkiej Sali.
- O co chodzi? – spytał.
- Eee... Salvatore, ma w swoich szeregach Prawą Rękę. Mało tego jest jego wnuczką i najlepszym wojownikiem – oświadczył.
- Jak to? Kim ona jest? Jak się nazywa? – dopytywała się Shavanna. Nigel patrzył na każde z nich przerażony.
-
Raiku. Raiku Reeves, To pół demon i pół Mroczny Elf – tu zadrżał –
Gdy ją spotkałem, poczułem, jak krew mrozi mi się w żyłach od
wewnątrz. Jakbyś wypił jednym chlustem dziesięć beczek mrożonej ognistej
whisky. Jest równie potężna jak on sam. Nigdy nie spotkałem takiej
istoty. Z pozoru wygląda jak zwyczajna dziewczyna, ale gdy się
wścieknie, nie warto z nią zadzierać. Zmienia się w potwora. Doman ją
ubóstwia i zarazem chroni. Jest jakby jego maskotką czy pupilkiem. Nie
pozwala nikomu do niej się zbliżyć dobrowolnie. Gdy byłem torturowany,
ona podeszła do mnie i wypaliła mi ten znak. Bolało gorzej niż tortury u
Voldemorta trwające dwa lata nom stop – wyjaśnił.
- Mówiła coś przy tym? – dopytywał się Percy.
- Hm, jeśli się tak teraz zastanowię to tak. Powiedziała bym ci coś przekazał. Coś na kształt przepowiedni, że: "Zbliża się czas Mroku i Światła. Wybraniec i jego znajomi muszą wykorzystać Mroczną Duszę,
żywioły natury i pierścienie zmarłych wielkich czarodziei, by otworzyć
Wrota Piekieł i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które nawiedziło tą
Ziemię" . Czy coś w tym stylu – odparł.
- Harry! –
krzyknęła niespodziewanie Elyon – Padnij! – zawołała. Nikt, prócz
Elyon, nie zauważył, że leciał w ich kierunku zielony promień. Elyon
rzuciła się na Harry'ego ratując go w ostatniej chwili przed zgubną
śmiercią. Dopiero teraz zauważyli, że trwa wokół nich poważna bitwa.
Wszędzie, gdzie nie spojrzeć były pary walczących. Zdarzało się, że
walczyli trzech na dwóch lub trzech na jednego.
-
Jak mówiłem, zostawcie mi Salvatore'a. Harry, ty zajmiesz się
Voldemortem, Shava i Madle zajmą się demonami i Mrocznymi Elfami. Mogą
być wszędzie – oświadczył.
- Tak jest! – zawołali.
- A my? – spytał Remus.
-
Wy pomóżcie innym. Gdybyście natrafili na sojuszników Salvatore
uciekajcie gdzie pieprz rośnie. Nie walczcie ani z nimi, ani z Domanem,
ani także z Raiku. To niebezpieczne. Nie zdołacie ich pokonać. Są za
silni. Ja i Eylon nimi się zajmiemy. Powiedzcie innym, by z nimi także
nie walczyli, bo nie podołają im – rozkazał Percy i popędził ku
jakiemuś Śmierciożercy, by uratować Ginny od niego – Harry, postaraj
się, by zawsze przy tobie była Clare. Ona cię ochroni! I proszę cię byś
i ty chronił Clare. Jeśli coś jej się stanie, Elyon także! Nie pozwól
jej umrzeć! Póki one tu są jednocześnie wam obojgu grozi
niebezpieczeństwo. Zarówno tobie jak i Clare! – zawołał przez ramię do
swego przeszłego Ja – Nigel masz mi powiedzieć wszystko na temat
Salvatore. Oraz w jaki sposób od niego uciekłeś! – oświadczył Percy,
biegnąc wraz z przyjacielem w inny korytarz. Tuż za nimi biegła Elyon.
Rudy mężczyzna spojrzał na niego, po czym rzucił na jakiegoś
Śmierciożercę zaklęcie.
- Jak już mówiłem
uratował mnie Pettigrew – zaczął – Pomógł mi wydostać się z
lochów. Potem poprowadził do wyjścia. Okazało się, że byłem w domu
Malfoy'ów. Kazał mi uciekać dopiero, gdy byliśmy przy bramie –
wyjaśnił.
- Skąd cię znał? – spytała Elyon.
-
Nie wiem – odparł – Wiedział tylko, że nie mogłem tam być. Dał mi
eliksiry na wzmocnienie, post cruciatusowe, na krwawiące rany i przeciw
bólowe. Mogłem deportować się dopiero za bramą ich posiadłości i cię
ostrzec. Aportowałem się do Hogsmeade. Znalazła mnie Shavanne, a
niedaleko Wrzeszczącej Chaty spotkałem Madle – wyjaśnił.
-
Wrzeszczącej Chaty? – zdziwił się Percy rzucając kolejnym zaklęciem w
kolejną zamaskowaną postać – Co ona tam robiła? – spytał.
- Powiedziała, że szpiegowała Riddle'a – wyjaśnił.
-
A ty, jak się znalazłeś u Salvatore? – spytała Elyon. Rudowłosy
popatrzył na nich oboje i odwrócił wzrok. Po chwili odpowiedział:
-
Zanim znalazła mnie Madle i gdy aportowałem się w Hogsmeade włączył
się alarm. Shava mnie znalazła przy jakimś barze, ale było za późno.
Śmierciożercy biegli w naszym kierunku. Musiałem coś zrobić, by nic jej
się nie stało. Kazałem jej uciekać. Shava zdążyła się ukryć, a
konkretniej pchnąłem ją w jakiś zakamarek jakiegoś pubu. Śmierciożercy
mnie znaleźli i zaprowadzili do Chaty – wyjaśnił ze łzą w oku.
- Kiedy to było? – dopytywał się.
- Jakieś... dwa miesiące temu – odparł.
- Co???
–
krzyknął
–
I dopiero teraz mi to mówisz???
–
wrzasnął, chwyciwszy go za ramiona i potrząsając nim jak szmacianą lalką.
- PADNIJCIE! – ryknęła Elyon. Obaj mężczyźni padli na posadzkę chroniąc się przed nadlatującymi dwoma zielonymi promieniami.
- Czemu nie dawałeś znaku życia??? – warknął Percy, rzucając zaklęcie w Śmierciożerców, którzy rzucili owe zaklęcie.
-
Niby jak?? Dopiero niedawno się wyrwałem z jego szponów, a telepatię mi
blokowano! Mało tego naznaczył mnie tym cholernym Fatumem Śmierci!
Trzeba go powstrzymać! – warknął, oszałamiając kolejnego
Śmierciożercę. Wstając stanęli we trójkę plecami do siebie. Byli
otoczeni przez siedmiu Śmierciojadów i jednego demona – Kiepsko –
jęknął Nigel.
- Taa. Co robimy? – spytała Elyon – Harry, Remus i Clare pobiegli szukać pomocy, ale oni są wszędzie! – wydyszała Elyon.
-
Myślę, myślę – szepnął Percy. Nagle, nie wiadomo skąd pojawiły się
elfy, ale te były inne. Miały czarno-brązowe skrzydła i upiorne twarze.
- Jakbym widziała swoje odbicie – wymamrotała Elyon.
- Ale to nie ty, co nie? – spytał z nadzieją Nigel.
-
Nie, oczywiście, że nie. Chciałam powiedzieć, że jakbym widziała Noyle.
Zaraz... Nigel jak szła ta przepowiednia? – spytała.
- "Zbliża się czas Mroku i Światła. Wybraniec i jego znajomi muszą wykorzystać Mroczną Duszę,
żywioły natury i pierścienie zmarłych wielkich czarodziei, by otworzyć
Wrota Piekieł i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które nawiedziło tą
Ziemię" – powtórzył.
- Chwilka, trzeba najpierw
zinterpretować przepowiednię, ale czego lub kogo ona może dotyczyć? –
spytała sama siebie – Mrok i Światło? Chwila, wiem! Chodzi o walkę
między nami a Salvatore! Chodźcie, musimy znaleźć Klarka Kenta! On nam
zinterpretuje tę przepowiednię! – zawołała.
-
Ale Elyon, Raiku przestrzegła mnie, że jeśli ktoś spróbuje ją
zinterpretować nie znający się na tym może coś mu się stać złego –
jęknął Nigel z przerażeniem w głosie.
- Spokojnie, Nigel.
Klark Kent ma zdolności do czytania między wierszami w proroctwach. Ma
to w genach. Sam zinterpretował przepowiednię o Harrym Potterze zanim
jego rodzice się zakochali, a nawet poznali – wyjaśniła Elyon i
chwyciła go za rękę, ciągnąc intuicyjnie do miejsca, gdzie przebywał
Klark.
Po kilkunastu minutach i nie zwracając
uwagi na wrogów, znaleźli się na całkowicie zrujnowanej wierzy
zachodniej. Klark walczył z...
- RAIKU! –
wrzasnęli jednocześnie Elyon, Percy i Nigel. Kobieta miała długie,
kręcone krwisto-rude włosy i niebieskie bardzo jasne oczy aż raziły
swoim blaskiem. Miała na sobie ciemno-szarą szatę z kapturem narzucony
na głowę.Wyglądała strasznie.
Jej spojrzenie odpychało i przerażało. Tak jak opisywał Nigel wyglądała nie więcej niż na 19-ście lat.
-
Ho, ho, kogo to ja widzę! Nasz uciekinier. Nigel Turnirs, a tutaj...
Och, ładnie, ładnie! Percy Levender i...OCH!!! Elyon! Cudownie!
Salvatore ucieszy się z takiej zdobyczy! – powiedziała, oblizując
usta. Nagle spojrzała na Klarka, który chciał uciec. Rzuciła na niego
nieznane Nigelowi i Klarkowi zaklęcie obezwładniające, a potem machnęła
palcami w powietrzu wypowiadając cicho jakieś zaklęcie*.
-
Nie! – wrzasnął Percy i rzucił się w ich kierunku, by przyjąć na
siebie urok. To, co się stało w następnej chwili zdziwiło wszystkich.
Percy miał związane ręce z tyłu, ale lin... nie było widać –
Klark! Uciekaj! – krzyknął.
- Jakie to wzruszające – powiedziała lekceważąco i machnęła ręką w kierunku Kenta. Ten upadł na ziemię.
- Klark! – zawołali wszyscy.
- Zostaw go! – zawołała Elyon, celując w nią ręką.
- Nic mi nie możesz zrobić bez rozkazu swego pana, Elyon – oznajmiła kobieta.
-
Czekaj! – zawołał Nigel, gdy podchodziła do czarnowłosego młodzieńca
– Przyszliśmy do ciebie w pewnej sprawie. Chodzi oto, co mi
powiedziałaś, gdy mi robiłaś znak – tu pokazał go. Raiku spojrzała
na niego, a potem na resztę.
- A co ma do tego Kent? – spytała.
- On może zinterpretować przepowiednię. Prosimy tylko byś nam powiedziała ją całą – wyjaśnił Nigel.
- Całą? – zdziwiła się Elyon.
-
Tak. To, co mi powiedziała, było tylko kawałkiem przepowiedni.
Prawdopodobnie, chciała nas powiadomić o czymś lub nas tu zwabić –
dodał.
Dziewczyna wpatrywała się w nich dość długo, zastanawiając się nad tym, czy im pomóc, czy też nie.
-
Zapomnij o tym – powiedziała krótko i już sięgała po ramię
Percy'ego, gdy Nigel podszedł do niej. Chwycił ją za nadgarstek i
poprosił:
- Proszę, Raiku. Z tego fragmentu, co mi mówiłaś
świadczy, że kilka osób ma otworzyć bramy do Piekieł i Niebios, ale po
co? Dlaczego są potrzebne do tego Pierścienie Założycieli? Co mają z
tym wspólnego żywioły natury? Kto je posiada? Wypowiedz nam całą
przepowiednię. Zrób jeden dobry uczynek, a ci się odwdzięczymy. -
błagał. Rudowłosa wpatrywała się w jego oczy bardzo uważnie. Widziała w
nich szczerość, litość, błagalność i jeden Merlin wie, co jeszcze.
Wyprostowała się, spojrzała po kolei na każde z nich po kolei.
-
No... no dobrze, ale tylko ten jeden raz – odparła. Wszyscy
uśmiechnęli się z ulgą. Nigel puścił jej rękę – Nie uśmiechajcie
się tak, bo to nie jest takie zabawne. Treść tej przepowiedni nie jest
dobra. Wygłoszono ją bardzo dawno temu, a konkretniej niedługo po tym
jak zmarł Percival Dumbledore – wyjaśniła. Wszyscy spojrzeli po
sobie.
- Rzeczywiście stara – stwierdził Nigel.
- Możesz ją wreszcie wypowiedzieć! – warknął Percy.
-
Uspokój się kowboju, bo się rozmyślę – oburzyła się. Percy umilkł
– Tak lepiej. Wypowiadając ją łamię obietnicę, którą dałam
dziadkowi – zaznaczyła.
- Rozumiemy. Powiesz ją? – spytał Nigel. Ta skinęła głową. Wzięła głęboki oddech i wyrecytowała:
- "Zbliża się czas Mroku i Światła. Dziecko Losu musi wykorzystać Mroczną Duszę
i żywioły natury, by Wybrańcy Pierścieni zmarłych wielkich czarodziei
otworzyli Wrota Piekieł i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które
zacznie nawiedzać magiczny świat w Roku Tygrysa. Jeśli Mroczny Pan
zdobędzie klucz do Wrót koniec świata jest bliski... Tylko Wybraniec
Podróżujący W Czasie może go pokonać i zamknąć Je!" – wyrecytowała.
- Co to znaczy? – spytał Nigel.
- Klark nam wyjaśni – oświadczyła Elyon – Klark, potrafisz tę przepowiednię zinterpretować? – zapytała.
-
Chy-chyba t-tak – zająknął się – Em... Mrok i Światło oznacza wojnę
między dobrem i złem – wyjaśnił – Dziecko Losu często pojawia się w
przepowiedniach i sądzę, że chodzi tu o Harry'ego Pottera. Panie
Levender, czy z Wybrańcem ostatnio coś się stało? Mam na myśli tę Duszę – spytał Klark.
- Tak. Przeniósł się z rodzeństwem do przeszłości i otrzymał tam Mroczną Duszę, która była w pierścionku zaręczynowym Morgany Le Fay wyzwalając ją w ten sposób spod jej złego wpływu. Jednak Harry nie stał się zły, gdy w niego weszła, tylko otrzymał większą moc – wyjaśnił Percy.
- Rozumiem, a te żywioły? Bo w przepowiedni są wspomniane także żywioły natury odnoszące się do niego – spytał.
-
Ach to. W te wakacje był trenowany przez Davida Dursley'a, swojego
kuzyna ze strony swej ciotki, Petunii Dursley, siostry jego matki. To
jej drugi syn. Jest czarodziejem i pół druidem. Szkolił go w mieście
druidów oraz w krainie elfów, gdzie nauczył się panować nad żywiołami
natury – objaśnił.
- Ach tak. Dalej jest... "... by
Wybrańcy Pierścieni zmarłych wielkich czarodziei otworzyli Wrota Piekieł
i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które zacznie nawiedzać magiczny
świat w Roku Tygrysa..." . Myślę, że ta Mroczna Dusza, żywioły i Pierścienie mają coś ze sobą wspólnego. Najwyraźniej trzeba połączyć Duszę i żywioły, by Pierścienie mogły otworzyć te Wrota, jak mówi dalsza część zdania: "... aby odpędzić zagrożenie, które zacznie nawiedzać magiczny świat w Roku Tygrysa ..." – wyjaśnił.
- Ale jest dalsza część przepowiedni – zauważyła Elyon – "...Jeśli
Mroczny Pan zdobędzie klucz do Wrót koniec świata jest bliski... Tylko
Wybraniec Podróżujący W Czasie może go pokonać!" – wyrecytowała. Zrobiło się cicho. Każdy rozumiał ten tekst.
- "...Wybraniec Podróżujący W Czasie..."? – zdziwił się Klark.
-
To ja – odezwał się Percy – Podróżuję w czasie od
wielu set lat. I chyba to ja muszę pokonać twojego dziadka –
spojrzał na Raiku.
- To niemożliwe! – chwyciła go za
ramiona i postawiła na nogi – Słuchajcie, powiedziałam wam
przepowiednię. Daruję wam życie, ale jedno z was pójdzie ze mną do mego
dziadka. No już, uciekajcie! – warknęła. Klark i Nigel zwiali.
Elyon przez chwilę się wahała. Nie wiedziała co robić. Nigdy nie była w
takiej sytuacji. Zawsze była przy Percym na dobre i na złe – A
ty co? Zamarłaś? Odejdź stąd! – warknęła Raiku.
- Ja nie mogę wykonać twojego rozkazu – powiedziała poważnym tonem.
-
Czemu? Ach tak – spojrzała na Percy'ego – Levender
jest twoim panem. Słuchasz tylko jego rozkazów, prawda? –
spytała. Ta kiwnęła głową – Levender! – Raiku
chwyciła czubek włosów Percy'ego i szarpnęła do tyłu, by ten spojrzał
na nią. Widać, że cierpiał – powiedz jej by sobie poszła, aby zostawiła
nas samych – powiedziała przymilnym głosem. Jego spojrzenie
spotkało się z oczami Raiku, po czym uśmiechnął się lekko.
- Zrobiłbym to, gdybym tylko chciał, ale ona może zrobić to sama. Może odejść w każdej chwili przecież – wyjaśnił.
- Jak to? – spytały obie kobiety jednocześnie.
-
Raiku, to ty nie wiesz? Harry Potter poprosił Elyon, by przemienił
swoją Elyon w ludzką istotę. Stały się tak jakby siostrami. Ona tu jest.
Nazwał ją Clare. W ten sposób zaklęcie, które zostało rzucone na
pokolenie mojej matki zostało zdjęte w momencie, gdy Elyon ją
przemieniła w ludzką istotę. Elyon i Clare mają wolną wolę. Nie musi
mnie słuchać. Może robić co chce – wyjaśnił.
- A czy
wiesz, Percivaldzie – tu Reeves zbliżyła swoją rudą głowę ku jego
twarzy – że jeśli Elyon zakocha się w tobie, albo Clare w Harrym
Potterze zaklęcie nadal będzie działać? – spytała Raiku
złośliwym tonem. Spojrzenia Percy'ego i Elyon spotkały się.
- Elyon, czy to prawda? – spytał mężczyzna.
-
Percy... ja... – ruda kobieta puściła go, by blondynka mogła do niego
podejść – Tak, Percy. To prawda. Nie mogę wykonać jej
rozkazu... Nikogo... Od nikogo innego niż od ciebie, bo... bo się w
tobie – tu się rozpłakała – ja się w tobie
zakochałam! – Raiku westchnęła teatralnie.
- Kiedy? – spytał.
-
Od roku 1958, gdy urodził się Ashe. Pomyślałam sobie wtedy jakby to
było mieć dzieci i rodzinę... z tobą – jęknęła ze łzą w oku –
Nie chciałam tego ci mówić, ale obiecałam sobie, że cię nie
opuszczę aż do śmierci i będę ci pomagała we wszystkim, co tylko sobie
zażyczysz – zadrżała – Rzuciłam na nas oboje Urok
Połączenia Dusz, gdy ty spałeś – załkała – Od tamtego
dnia wykonywałam każde twoje polecenia bez zmrużenia oka –
wpatrywała się w niego z wielką miłością i rozpaczą w oczach.
-
Nie mam wyboru. Muszę zabrać was oboje – Percy i Elyon
spojrzeli na nią – No już, wstawajcie! - zawołała. Percy
skinął głową na blondynkę dając jej znak, by wykonywała polecenie
rudej. Chwyciła ich za ramiona i poprowadziła ku Zakazanemu Lasowi...
~~*~~
W zamku...
Tymczasem Nigel i Klark biegli, ile sił w nogach z zamiarem odszukania Harry'ego.
- Jak myślisz, gdzie on może być? – spytał starszy.
-
Nie wiem – odparł młodszy – Musimy jednak go znaleźć, i to jak
najszybciej – dodał. Po pewnym czasie, gdy byli na jednym z wielu
korytarzy zauważyli Remusa z kilkoma aurorami. Pobiegli ku niemu –
Remusie! – zawołał Klark.
- Kent? Co tu robisz? – spytał zdziwiony.
- Percy'emu i Elyon grozi poważne niebezpieczeństwo! – wyjaśnił.
- To chodźmy im pomóc! – oświadczył.
- Nie, nie możesz im pomóc – odezwał się Nigel, chwyciwszy go za ramię.
- Dlaczego? – spytał ten.
- Bo ta osoba, która ich zabrała jest naprawdę niebezpieczna i groźna – oświadczył Klark.
- To wnuczka Domana Salvatore, pana Voldemorta. Nie możesz jej się równać – wtrącił się Nigel.
- Ledwo się wyrwaliśmy z jej szponów – wtórował mu Klark.
- A ja z jego zamku – dodał Nigel.
- To co możemy zrobić? Jak możemy im pomóc? - spytał Lupin.
- Po pierwsze: posłuchaj przepowiedni
–
tu Klark wyrecytował przepowiednię i po chwili zinterpretował ją mu.
Po kilku minutach Remus był w nie małym szoku.
-
Więc... więc mówicie, że musimy znaleźć sześć osób, w tym samego
Voldemorta, bo on posiada jeden z Pierścieni potrzebnych do zamknięcia
Wrót Piekieł i Niebios? – spytał Remus. Klark i Nigel spojrzeli po
sobie, po czym skinęli twierdząco głowami.
- Tak. Posiada on Pierścień Slytherina.
- I potrzebujemy Harry'ego, który posiada Mroczną Duszę
oraz włada żywiołami natury, gdyż tak głosi przepowiednia, którą
powiedziała wam ta kobieta, która cię porwała? – spytał z
niedowierzaniem wilkołak.
- Tak – odpowiedzieli jednocześnie mężczyźni.
- Jaki macie plan? – spytał wilkołak.
- Najpierw musimy znaleźć te pozostałe pięć osób posiadających pierścienie. Wiesz kim one są i gdzie mogą być? – spytał Nigel
-
Z tego co pamiętam to posiadają je Agnes i March Hoof, Daniel Riddle,
Voldemort oraz Draco Malfoy. Każde z nich posiada po jednym z pięciu
Pierścieniu. Agnes posiada Pierścień Gryffindora, March Ravenclaw,
Daniel posiada Pierścień Hufflepuff, Voldemort ma Pierścień Slytherina, a
Draco posiada Pierścień Merlina – odparł – Chodźmy ich szukać –
powiedział.
1 komentarz:
Spoko rozdział :)
Prześlij komentarz