Moja lista przebojów 2

6 czerwca 2014

Rozdział 44 (81) - Bitwa i dawna znajomość

Witajcie.
Wybaczcie, że tak długo nie wklejałam rozdziałów, ale musiałam napisać kilka rozdziałów do przodu. Na pocieszenie macie długi rozdział. Następne będą wklejane prawdopodobnie co dwa tygodnie w różne dni, a nie tak jak w każdą niedzielę. Gdy napiszę co najmniej 100 rozdziałów, a jest to prawdopodobne, bo mam co do tego opowiadania jeszcze pewne plany, to będę wklejać notki tak jak zawsze.
Pozdrawiam wszystkich moich czytelników i jeszcze raz przepraszam.
Ala



Rozdział 81 - Bitwa i dawna znajomość

Klik

          Wrócili do Wielkiej Sali, lecz to nie Harry wszedł na podium, ale Percy. Obok niego stał pan Evans.
- Słuchajcie, mamy bardzo złą wiadomość. Z Voldemortem jest bardzo groźny, o wiele groźniejszy człowiek od niego samego. Jest nim jego pan zwanym przez swoich zwolenników Mrocznym Lordem, a nazywa się Doman Salvatore. Posłuchajcie, kiedyś dawno temu dziadek Harry'ego, Jacka i Nicole wyruszył do Amazonii, a strażniczki pewnego zamku, w którym mieszkał pewien stary mężczyzna... - zaczął.
- Dlaczego nam to opowiadasz? - spytał jakiś Ślizgon.
- Bo to jest ważne. - odparł Harry z naciskiem. Chwila milczenia a potem Percy kontynuował:
- Ten mężczyzna był bardzo stary i osłabiony. Miał na palcu sygnet o wielkiej mocy. Był to Pierścień Lordów nazywany także Pierścieniem Władzy. Posiadało go wielu Lordów, a ostatnim z nich jest Matt Evans. Myśląc, że nie żyje dotknął owego Pierścienia... - wyjaśnił, ale kontynuował. - ...Widzicie, gdy jakakolwiek osoba, nawet niemagiczna, dotknie tego Pierścienia uzyska moc o ogromnej mocy na dwa sposoby. Pierwszy: musi odebrać ją wbrew woli tego, kto nosi Pierścień, a druga musi go pokonać w otwartej walce. - wyjaśnił.
- Percy... - odezwał się Matt. - ...On najwyraźniej żył jeszcze, ale był za słaby by mnie powstrzymać. Teraz chce się zemścić na mnie. To dlatego tu przyszedł. - odparł.
- Z pewnością. Słuchajcie. Matt Evans żyje... - wskazał na niego. - ...I ma ten Pierścień, a mężczyzna, o którym mówię jest teraz z Voldemortem i chce go Mattowi odebrać. Jeśli go zdobędzie wszyscy będą zgubieni! Poza tym, i nie jest to dobra wiadomość, kochani Mroczny Lord przybył z armią liczącą trzystu wojowników, wśród których są demony i Mroczne Elfy... - oczywiście wszyscy, no prawie wszyscy, spanikowali. Zrobiło się małe zamieszanie, ale Percy uspokoił ich mówiąc: - ...Słuchajcie, mamy też dobrą wiadomość!... - wszyscy spojrzeli w kierunku podium i zamilkli. - ...Jest coś takiego jak Mroczna Dusza, którą można wykorzystać zarówno do złych jak i dobrych celów. To zależy od tego, kto jej używa. Poprzednio miała ją Morgana Le Fay w swoim pierścionku zaręczynowym, ale wyzwoliła złe moce i zmieniła się, tak jak i jej pierścionek. Harry i kilka innych osób, pomogli jej unieszkodliwić tą Duszę. Na szczęście z pomocą mojej przyjaciółki Elyon rodzeństwo Potter przeniosło się do przeszłości, a konkretniej do czasów Założycieli i sprowadziło Mroczną Duszę do naszych czasów, gdyż tylko dzięki niej możemy pokonać poprzedniego Lorda Lordów i jego armię, a Harry ma okazję, według pewnych dwóch przepowiedni, pokonać Voldemorta. - wyjaśnił Percy.
- Więc,... więc chcesz dać nam do zrozumienia, że mamy zaufać tej całej Mrocznej Duszy, którą ma w sobie Harry? - spytała Lavender Brown.
- Tak. - odpowiedział Harry.
- Więc co mamy zrobić? - spytał ktoś z tłumu.
- Elyon, ile mamy jeszcze czasu? - spytał Percy.
- Niecałe pół godziny. - odpowiedziała.
- Psia mać! Dobra, słuchajcie, Remus, Kingsley, Cassidy, Andrew i James będą dowódcami każdej z pięciu grup. Remus, poprowadzi pierwszą grupę na błonia. Kingsley poprowadzi drugą i zajmie się najwyższymi wieżami obserwując niebo i okolice. Cassidy poprowadzi oddział elfów nad jezioro. Andrew i Jaśni Druidzi zajmiecie się Zakazanym Lasem i wzmocnicie barierę, gdyby została rozbita. James i Mroczni Druidzi zajmą się górami i dolinami. Zrozumiano? - spytał.
- Tak! - zawołali.
- A co my mamy robić? - spytał Ron.
- No, tak GD... Nie którzy z was pójdą do lochów i będą opiekować się rannymi, gdyż przeniesiemy tam Skrzydło Szpitalne. Uczniowie od pierwszej do czwartej klasy zostaną przeniesieni do pomieszczenia w lochach. Piąta klasa ma ich chronić. Reszta ma dołączyć do walczących. Do roboty!... - wszyscy skierowali się ku wyjściu. Nagle Percy zauważył w tłumie znane sobie dwie osoby, które stały pośrodku Sali i patrzyły bezpośrednio na niego. - ...Przepraszam na chwilę. - podszedł do nich przedzierając się przez tłum ku dwóm kobietom. Jedna z nich miała rude włosy i niebieskie oczy,


a druga była szatynką, miała bladą skórę, pełne czerwone usta, a oczy błękitne. - ...Madle, Shava! - zawołał biegnąc ku nim. Po chwili przytulili się przyjaźnie.
- Percy, znasz te kobiety? - spytał Remus  podążając za mężczyzną.
- Tak, Remusie... - odpowiedział. - …To Madeleine Fin. Poznałem ją nieco później nim wyszła za mąż. Jest młodszą o pięć lat siostrą Rogera Hoofa. Shava to przecież Nagini. Przeszła na naszą stronę!... - pospieszył z wyjaśnieniem, gdyż zauważył, że mężczyzna sięgał już po różdżkę. - …Obie są moimi starymi przyjaciółkami. Poznaliśmy w czasach, gdy Tom Riddle II chodził do szkoły. Pomogły mi przeciągnąć na naszą stronę większość Ślizgonów z tamtych czasów i przeszkodzić Voldemortowi w przeciągnięciu wielu osób na jego stronę, szczególnie Reginę i Nigela. Nigel był kiedyś przez kilka lat w Slytherinie, ale zmienił dom ze względu na miłość do pewnej dziewczyny z Hufflepuffu i się tam przeniósł w piątej klasie. - wyjaśnił.
- Nigel to ten wokalista z waszego zespołu? - spytał Harry.
- Tak. - odpowiedział Percy.
- "Percy,..." - młodzieniec spojrzał na rudą kobietę. - "...mamy złą wiadomość dla ciebie od Riddle'a" - odezwała się Madle. Percy i Elyon spojrzeli po sobie.
- "Co się stało? Co to za wiadomość?" - spytał lekko zaskoczony, że wypowiedziała to w języku maltańskim.
- Co się dzieje?... - odezwał się Harry. - ...O czym wy rozmawiacie? Co to za język? - dopytywał się.
- To maltański. Prawie w ogóle nie używany. Maltański jest wymarłym językiem jak łacina i kataloński czy choćby staroarabski. Są one rzadko używane, chyba, że w nadzwyczajnych okolicznościach jak te. Nie wiele osób go zna. Nauczę cię tych języków. - wyjaśniła mu Clare. Harry skinął głową.
Tymczasem Percy, Madle i Shava rozmawiali w obcym języku o... Właśnie, o czym?...
          - "Voldemort jest szantażowany przez swojego pana" - wyjaśniła swemu przyjacielowi Shavanne.
- "Przez Salvatore? Jak to?" - spytał.
- "Elyon chciała ci jeszcze powiedzieć, że imię Domana nie jest prawdziwym imieniem i nazwiskiem jego pana. On posiada wiele tożsamości, jednak nie uwierzysz kim on jest naprawdę!" - mówiła Madle.
- "Skąd to wszystko wiecie?" - spytał Percy krzyżując ręce na biodrach patrząc na przyjaciółki podejrzliwie. Obie spojrzały po siebie, a potem zrobiły odstęp ukazując osobę najmniej spodziewaną przez bruneta. Był to rudowłosy mężczyzna o bardzo jasnych oczach. Był szczupły i muskularny.


Percy osłupiał, a po chwili zakrył usta.
- N-Nigel?... Ale... - szepnął Percy.
- Alex, kopę lat. - powiedział zbliżając się do niego.
- Jak możesz żyć!?... - spytał wystraszony. - ...Widziałem jak umierasz w męczarniach w sali tortur w Koszmarnym Dworze!!! Zostałeś zabity przez Voldemorta! - powiedział poprzez łzy. Chwilę potem rozpłakał się i rzucił mu się w ramiona rycząc jak małe dziecko.
- No już spokojnie, Al... - powiedział poklepując go po plecach. - ...Jestem tu... - szepnął. - ...I nigdzie się już nie wybieram. - dodał.
- Proszę wybaczyć, panie Turnirs, ale czy mógłbym zapytać jak się pan uwolnił z tego Dworu? - spytał Remus.
- Właśnie, jak się uwolniłeś? - spytał Levender spojrzawszy w jego jasno-niebieskie oczy.
- Uwolnił mnie jeden ze Śmierciożerców. - odparł.
- Który??... - spytał Percy dziwiąc się i ocierając jednocześnie oczy z łez. - ...Jak on wyglądał? - dopytywał się.
- Yyy... taki garbaty, miał srebrną rękę...
- Glizdogon! - zawołali jednocześnie Harry, Percy i Remus.
- Kto? - spytali jednocześnie Turnirs i Fin.
- Peter Pettigrew, to przyjaciel moich rodziców! - wyjaśnił Harry.
- Acha... - odpowiedział inteligentnie Nigel. - ...Zaraz, ty jesteś Harry Potter? - spytał dostrzegając bliznę na jego czole.
- Tak. - odpowiedział dziwiąc się, że dopiero teraz mężczyzna go rozpoznał.
- To o tobie Alex tyle opowiadał. Jesteś jego przeszłością. - oświadczył.
- A pan jest tym wokalistą, który grał w zespole Lucem z Reginą i Rogerem Hoofami oraz Percym i Voldemortem, gdy byliście razem w szkole. - przypomniał.
- Och, stare dzieje. - powiedział machnąwszy obojętnie ręką.
- Powiedz jak naprawdę się nazywa Doman Salvatore? - spytał Percy swego kumpla. Nigel wpatrywał się w przyjaciela przez dłużą chwilę aż w końcu oświadczył:
- Percy, jeśli powiem to imię i nazwisko... umrę. - powiedział z lękiem w głosie odwracając wzrok.
- Dlaczego? - zdziwił się.
- Rzucił na mnie zaklęcie. Jeśli wypowiem jego prawdziwe imię i nazwisko umrę w męczarniach. - wyjaśnił. Wszyscy patrzyli na niego zdziwieni nie rozumiejąc o, co chodzi. Nagle Percy zdał sobie z czegoś sprawę. Zdjął z niego płaszcz, potem koszulę. Został tylko podkoszulek na krótki rękaw. Na ramieniu widniał dziwny znak.



- O matko! - wrzasnęła Elyon i schowała się za Percy'ego.
- Nigel, on cię naznaczył! Salvatore naznaczył cię swoim znakiem, którego nie da się usunąć żadnym zaklęciem! - krzyknął.
- Czy to Znak Śmierci? - spytał Harry.
- Nie. Gorzej... - warknął ze wstrętem Percy. - ...To nie jest znak zwykłego Lorda Lordów, którzy robią Czarni Lordowie czy Voldemort. Każdy znak Czarnego Lorda jest inny. Ten znak zrobił tylko i wyłącznie Salvatore, gdy ktoś dowiaduje się o jego prawdziwej tożsamości. To Znak Demonów Z Piekieł. Riddle też taki posiada. - wyjaśnił.
- Fate of Death. - powiedzieli zgodnie Madle, Shavanne, Percy, Nigel, Elyon i Clare. Cała szóstka popatrzyli po sobie z przerażeniem, a potem na znak.
- Ale co to znaczy? I po jakiemu to? - dopytywał się Harry.
- Tak w języku macedońskim określa się go jako Fatum Śmierci lub Śmiertelny Los.- wyjaśniła mu Clare z obrzydzeniem.
- Nigel, musisz nam wszystko opowiedzieć! - oświadczył Percy biegnąc ku wyjściu, gdyż w oddali usłyszał odgłosy walki. Reszta pobiegła za nim.
- Ale co z Voldemortem? On jest szantażowany. - przypomniała mu Madle. Percy trochę zwolnił.
- No tak. Harry, zajmiesz się Riddlem, za to Salvatore'a zostawcie mnie i tylko mnie. Madle i Shava zajmiecie się demonami i Mrocznymi Elfami. Reszta zajmie się Śmierciożercami. - oświadczył Levender.
- Em... Percy, jest jeden szkopuł. - odezwał się Nigel, gdy ten kierował się ku wyjściu z Wielkiej Sali.
- O co chodzi? - spytał.
- Eee... Salvatore, ma w swoich szeregach Prawą Rękę. Mało tego jest jego wnuczką i najlepszym wojownikiem. - oświadczył.
- Jak to? Kim ona jest? Jak się nazywa? - dopytywała się Shava. Nigel patrzył na każde z nich przerażony.
- Raiku. Raiku Reeves, To pół demon i pół Mroczny Elf... - tu zadrżał. - ...Gdy ją spotkałem poczułem jak krew mrozi mi się w żyłach od wewnątrz. Jakbyś wypił jednym chlustem dziesięć beczek mrożonej ognistej whisky. Jest równie potężna jak on sam. Nigdy nie spotkałem takiej istoty. Z pozoru wygląda jak zwyczajna dziewczyna, ale gdy się wścieknie nie warto z nią zadzierać. Zmienia się w potwora. Doman ją uwielbia i zarazem chroni. Jest jakby jego maskotką czy pupilkiem. Nie pozwala nikomu do niej się zbliżyć dobrowolnie. Gdy byłem torturowany ona podeszła do mnie i wypaliła mi ten znak. Bolało gorzej niż tortury u Voldemorta trwające dwa lata nom stop. - wyjaśnił.
- Mówiła coś przy tym? - dopytywał się Percy.
- Hm, jeśli się tak teraz zastanowię to tak. Powiedziała bym ci coś przekazał. Coś na kształt przepowiedni, że: "Zbliża się czas Mroku i Światła. Wybraniec i jego znajomi muszą wykorzystać Mroczną Duszę, żywioły natury i pierścienie zmarłych wielkich czarodziei, by otworzyć Wrota Piekieł i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które nawiedziło tą Ziemię" . Czy coś w tym stylu. - odparł.
- Harry!... - krzyknęła niespodziewanie Elyon. - ...Padnij! - zawołała. Nikt, prócz Elyon, nie zauważył, że leciał w ich kierunku zielony promień. Elyon rzuciła się na Harry'ego ratując go w ostatniej chwili przed zgubną śmiercią. Dopiero teraz zauważyli, że trwa wokół nich poważna bitwa. Wszędzie, gdzie nie spojrzeć były pary walczących. Zdarzało się, że walczyli trzech na dwóch lub trzech na jednego.
- Jak mówiłem, zostawcie mi Salvatore'a. Harry, ty zajmiesz się Voldemortem, Shava i Madle zajmą się demonami i Mrocznymi Elfami. Mogą być wszędzie. - oświadczył.
- Tak jest! - zawołali.
- A my? - spytał Remus.
- Wy pomóżcie innym. Gdybyście natrafili na sojuszników Salvatore uciekajcie gdzie pieprz rośnie. Nie walczcie ani z nimi ani z Domanem ani także z Raiku. To niebezpieczne. Nie zdołacie ich pokonać. Są za silni. Ja i Eylon nimi się zajmiemy. Powiedzcie innym, by z nimi także nie walczyli, bo nie podołają im.... - rozkazał Percy i popędził ku jakiemuś Śmierciożercy, by uratować Ginny od niego. - ...Harry, postaraj się, by zawsze przy tobie była Clare. Ona cię ochroni! I proszę cię byś i ty chronił Clare. Jeśli coś jej się stanie, Elyon także! Nie pozwól jej umrzeć! Póki one tu są jednocześnie wam obojgu grozi niebezpieczeństwo. Zarówno tobie jak i Clare!... - zawołał przez ramię do swego przeszłego Ja. - ...Nigel masz mi powiedzieć wszystko na temat Salvatore. Oraz w jaki sposób od niego uciekłeś! - oświadczył Percy biegnąc wraz z przyjacielem w inny korytarz. Tuż za nimi biegła Elyon. Rudy mężczyzna spojrzał na niego, po czym rzucił na jakiegoś Śmierciożercę zaklęcie.
- Jak już mówiłem uratował mnie Pettigrew... - zaczął. - ...Pomógł mi wydostać się z lochów. Potem poprowadził do wyjścia. Okazało się, że byłem w domu Malfoy'ów. Kazał mi uciekać dopiero, gdy byliśmy przy bramie. - wyjaśnił.
- Skąd cię znał? - spytała Elyon.
- Nie wiem... - odparł. - ...Wiedział tylko, że nie mogłem tam być. Dał mi eliksiry na wzmocnienie, post cruciatusowe, na krwawiące rany i przeciw bólowe. Mogłem deportować się dopiero za bramą ich posiadłości i cię ostrzec. Aportowałem się do Hogsmeade. Znalazła mnie Shavanne, a niedaleko Wrzeszczącej Chaty spotkałem Madle. - wyjaśnił.
- Wrzeszczącej Chaty?... - zdziwił się Percy rzucając kolejnym zaklęciem w kolejną zamaskowaną postać. - ...Co ona tam robiła? - spytał.
- Powiedziała, że szpiegowała Riddle'a. - wyjaśnił.
- A ty, jak się znalazłeś u Salvatore? - spytała Elyon. Rudowłosy popatrzył na nich oboje i odwrócił wzrok. Po chwili odpowiedział:
- Zanim znalazła mnie Madle i gdy aportowałem się w Hogsmeade włączył się alarm. Shava mnie znalazła w przy jakimś barze, ale było za późno. Śmierciożercy biegli w naszym kierunku. Musiałem coś zrobić, by nic jej się nie stało. Kazałem jej uciekać. Shava zdążyła się ukryć, a konkretniej pchnąłem ją w jakiś zakamarek jakiegoś pubu. Śmierciożercy mnie znaleźli i zaprowadzili do Chaty. - wyjaśnił ze łzą w oku.
- Kiedy to było? - dopytywał się.
- Jakieś... dwa miesiące temu. - odparł.
- Co???... - krzyknął. - ...I dopiero teraz mi to mówisz??? - wrzasnął chwyciwszy go za ramiona potrząsając nim jak szmacianą lalką.
- PADNIJCIE! - ryknęła Elyon. Obaj mężczyźni padli na posadzkę chroniąc się przed nadlatującymi dwoma zielonymi promieniami.
- Czemu nie dawałeś znaku życia??? - warknął Percy rzucając zaklęcie w Śmierciożerców, którzy rzucili owe zaklęcie.
- Niby jak?? Dopiero niedawno się wyrwałem z jego szponów, a telepatię mi blokowano! Mało tego naznaczył mnie tym cholernym Fatumem Śmierci! Trzeba go powstrzymać!... - warknął oszałamiając kolejnego Śmierciożercę. Wstając stanęli we trójkę plecami do siebie. Byli otoczeni przez siedmiu Śmierciojadów i jednego demona. - ...Kiepsko. - jęknął Nigel.
- Taa. Co robimy?... - spytała Elyon. - ...Harry, Remus i Clare pobiegli szukać pomocy, ale oni są wszędzie! - wydyszała Elyon.
- Myślę, myślę. - szepnął Percy. Nagle, nie wiadomo skąd pojawiły elfy, ale te były inne. Miały czarno-brązowe skrzydła i upiorne twarze.



- Jakbym widziała swoje odbicie... - wymamrotała Elyon.
- Ale to nie ty, co nie? - spytał z nadzieją Nigel.
- Nie, oczywiście, że nie. Chciałam powiedzieć, że jakbym widziała Noyle. Zaraz... Nigel jak szła ta przepowiednia? - spytała.
- "Zbliża się czas Mroku i Światła. Wybraniec i jego znajomi muszą wykorzystać Mroczną Duszę, żywioły natury, pierścienie zmarłych wielkich czarodziei, by otworzyć Wrota Piekieł i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które nawiedziło tą Ziemię" - powtórzył.
- Chwilka, trzeba najpierw zinterpretować przepowiednię, ale czego lub kogo ona może dotyczyć?... - spytała sama siebie. - ...Mrok i Światło? Chwila, wiem! Chodzi o walkę między nami a Salvatore! Chodźcie, musimy znaleźć Klarka Kenta! On nam zinterpretuje tę przepowiednię! - zawołała.
- Ale Elyon, Raiku przestrzegła mnie, że jeśli ktoś spróbuje ją zinterpretować nie znający się na tym może coś mu się stać złego. - jęknął Nigel z przerażeniem w głosie.
- Spokojnie, Nigel. Klark Kent ma zdolności do czytania między wierszami w proroctwach. Ma to w genach. Sam zinterpretował przepowiednię o Harrym Potterze zanim jego rodzice się zakochali, a nawet poznali. - wyjaśniła Elyon i chwyciła go za rękę ciągnąc intuicyjnie do miejsca, gdzie przebywał Klark.
          Po kilkunastu minutach i nie zwracając uwagi na wrogów, znaleźli się na całkowicie zrujnowanej wierzy zachodniej. Klark walczył z...
- RAIKU! - wrzasnęli jednocześnie Elyon, Percy i Nigel. Kobieta miała długie, kręcone krwisto-rude włosy i niebieskie bardzo jasne oczy aż raziły swoim blaskiem. Miała na sobie ciemno-szarą szatę z kapturem narzucony na głowę.Wyglądała strasznie.


Jej spojrzenie odpychało i przerażało. Tak jak opisywał Nigel wyglądała nie więcej niż na 19-ście lat.
- Ho, ho, kogo to ja widzę! Nasz uciekinier. Nigel Turnirs, a tutaj,... Och, ładnie, ładnie! Percy Levender i...OCH!!! Elyon! Cudownie! Salvatore ucieszy się z takiej zdobyczy!... - powiedziała oblizując usta. Nagle spojrzała na Klarka, który chciał uciec. Rzuciła na niego nieznane Nigelowi i Klarkowi zaklęcie obezwładniające, a potem machnęła palcami w powietrzu wypowiadając cicho jakieś zaklęcie*.
- Nie!... - wrzasnął Percy i rzucił się w ich kierunku, by przyjąć na siebie urok. To, co się stało w następnej chwili zdziwiło wszystkich. Percy miał związane ręce z tyłu, ale lin... nie było widać. - ...Klark! Uciekaj! - krzyknął.
- Jakie to wzruszające... - powiedziała lekceważąco i machnęła ręką w kierunku Kenta. Ten upadł na ziemię.
- Klark! - zawołali wszyscy.
- Zostaw go! - zawołała Elyon celując w nią ręką.
- Nic mi nie możesz zrobić bez rozkazu swego pana, Elyon. - oznajmiła kobieta.
- Czekaj!... - zawołał Nigel, gdy podchodziła do czarnowłosego młodzieńca. - ...Przyszliśmy do ciebie w pewnej sprawie. Chodzi oto, co mi powiedziałaś, gdy mi robiłaś znak. - tu pokazał go. Raiku spojrzała na niego, a potem na resztę.
- A co ma do tego Kent? - spytała.
- On może zinterpretować przepowiednię. Prosimy tylko byś nam powiedziała ją całą. - wyjaśnił Nigel.
- Całą? - zdziwiła się Elyon.
- Tak. To co mi powiedziała było kawałkiem przepowiedni. Prawdopodobnie, chciała nas powiadomić o czymś lub nas tu zwabić. - dodał
          Dziewczyna wpatrywała się w nich dość długo zastanawiając się nad tym, czy im pomóc czy też nie.
- Zapomnij o tym. - powiedziała krótko i już sięgała po ramię Percy'ego, gdy Nigel podszedł do niej. Chwycił ją za nadgarstek i poprosił:
- Proszę, Raiku. Z tego fragmentu co mi mówiłaś świadczy, że kilka osób ma otworzyć bramy do Piekieł i Niebios, ale po co? Dlaczego są potrzebne do tego Pierścienie Założycieli? Co mają z tym wspólnego żywioły natury? Kto je posiada? Wypowiedz nam całą przepowiednię. Zrób jeden dobry uczynek, a ci się odwdzięczymy. - błagał. Rudowłosa wpatrywała się w jego oczy bardzo uważnie. Widziała w nich szczerość, litość, błagalność i jeden Merlin wie, co jeszcze. Wyprostowała się, spojrzała po kolei na każde z nich po kolei.
- No... no dobrze, ale tylko ten jeden raz... - odparła. Wszyscy uśmiechnęli się z ulgą. Nigel puścił jej rękę. - ...Nie uśmiechajcie się tak, bo to nie jest takie zabawne. Treść tej przepowiedni nie jest dobra. Wygłoszono ją bardzo dawno temu, a konkretniej niedługo po tym jak zmarł Percival Dumbledore. - wyjaśniła. Wszyscy spojrzeli po sobie.
- Rzeczywiście stara. - stwierdził Nigel.
- Możesz ją wreszcie wypowiedzieć! - warknął Percy.
- Uspokój się kowboju, bo się rozmyślę... - oburzyła się. Percy umilkł. - ...Tak lepiej. Wypowiadając ją łamię obietnicę, którą dałam dziadkowi. - zaznaczyła.
- Rozumiemy. Powiesz ją? - spytał Nigel. Ta skinęła głową. Wzięła głęboki oddech i wyrecytowała:
- "Zbliża się czas Mroku i Światła. Dziecko Losu musi wykorzystać Mroczną Duszę i żywioły natury, by Wybrańcy Pierścieni zmarłych wielkich czarodziei otworzyli Wrota Piekieł i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które nawiedzi tą ziemię w Roku Tygrysa. Jeśli Mroczny Pan zdobędzie klucz do Wrót koniec świata jest bliski... Tylko Wybraniec Podróżujący W Czasie może go pokonać i zamknąć Je!" - wyrecytowała.
- Co to znaczy? - spytał Nigel.
- Klark nam wyjaśni... - oświadczyła Elyon. - ...Klark, potrafisz tę przepowiednię zinterpretować? - zapytała.
- Chy-chyba t-tak... - zająknął się. - ...Em... Mrok i Światło oznacza wojnę między dobrem a złem... - wyjaśnił. - ...Dziecko Losu często pojawia się w przepowiedniach i sądzę, że chodzi tu o Harry'ego Pottera. Panie Levender, czy z Wybrańcem ostatnio coś się stało? Mam na myśli tą Duszę. - spytał Klark.
- Tak. Przeniósł się z rodzeństwem do przeszłości i otrzymał tam Mroczną Duszę, która była w pierścionku zaręczynowym Morgany Le Fay wyzwalając ją w ten sposób spod jej złego wpływu. Jednak Harry nie stał się zły, gdy w niego weszła, tylko otrzymał większą moc. - wyjaśnił Percy.
- Rozumiem, a te żywioły? Bo w przepowiedni są wspomniane także żywioły natury odnoszące się do niego. - spytał.
- Ach to. W te wakacje był trenowany przez Davida Dursley'a, swojego kuzyna ze strony swej ciotki, Petunii Dursley, siostry jego matki. To jej drugi syn. Jest czarodziejem i pół druidem. Szkolił go w mieście druidów oraz w krainie elfów, gdzie nauczył się panować nad żywiołami natury. - objaśnił.
- Ach tak. Dalej jest... "...by Wybrańcy Pierścieni zmarłych wielkich czarodziei otworzyli wrota Piekieł i Niebios, aby odpędzić zagrożenie, które nawiedziło tą ziemię w Roku Tygrysa..." . Myślę, że ta Mroczna Dusza, żywioły oraz Pierścienie mają coś ze sobą wspólnego. Najwyraźniej trzeba połączyć Duszę i żywioły, by Pierścienie mogły otworzyć te Wrota, jak mówi dalsza część zdania: "...aby odpędzić zagrożenie, które nawiedziło tą ziemię..." - wyjaśnił.
- Ale jest dalsza część przepowiedni... - zauważyła Elyon. - ..."...Jeśli Mroczny Pan zdobędzie klucz do Wrót koniec świata jest bliski... Tylko Wybraniec Podróżujący W Czasie może go pokonać!" - wyrecytowała. Zrobiło się cicho. Każdy rozumiał ten tekst.
- "...Wybraniec Podróżujący W Czasie..."? - zdziwił się Klark.
- To ja... - odezwał się Percy. - ...Podróżuję w czasie od wielu set lat. I chyba to ja muszę pokonać twojego dziadka. - spojrzał na Raiku.
- To niemożliwe!... - chwyciła go za ramiona i postawiła na nogi. - ...Słuchajcie, powiedziałam wam przepowiednię. Daruję wam życie, ale jedno z was pójdzie ze mną do mego dziadka. No już, uciekajcie!... - warknęła. Klark i Nigel zwiali. Elyon przez chwilę się wahała. Nie wiedziała co robić. Nigdy nie była w takiej sytuacji. Zawsze była przy Percym na dobre i na złe. - ...A ty co? Zamarłaś? Odejdź stąd! - warknęła Raiku.
- Ja nie mogę wykonać twojego rozkazu. - powiedziała poważnym tonem.
- Czemu? Ach tak... - spojrzała na Percy'ego. - ...Levender jest twoim panem. Słuchasz tylko jego rozkazów, prawda?... - spytała. Ta kiwnęła głową. - ...Levender!... - Raiku chwyciła czubek włosów Percy'ego i szarpnęła do tyłu, by ten spojrzał na nią. Widać, że cierpiał. - ...powiedz jej by sobie poszła, aby zostawiła nas samych. - powiedziała przymilnym głosem. Jego spojrzenie spotkało się z oczami Raiku, po czym uśmiechnął się lekko.
- Zrobiłbym to, gdybym tylko chciał, ale ona może zrobić to sama. Może odejść w każdej chwili przecież. - wyjaśnił.
- Jak to? - spytały obie kobiety jednocześnie.
- Raiku, to ty nie wiesz? Harry Potter poprosił Elyon, by przemienił swoją Elyon w ludzką istotę. Stały się tak jakby siostrami. Ona tu jest. Nazwał ją Clare. W ten sposób zaklęcie, które zostało rzucone na pokolenie mojej matki zostało zdjęte w momencie, gdy Elyon ją przemieniła w ludzką istotę. Elyon i Clare mają wolną wolę. Nie muszą nas słuchać. Mogą robić co chcą. - wyjaśnił.
- A czy wiesz, Percivaldzie,... - tu Reeves zbliżyła swoją rudą głowę ku jego twarzy. - ...że jeśli Elyon zakocha się w tobie, albo Clare w Harrym Potterze zaklęcie nadal będzie działać? - spytała Raiku złośliwym tonem. Spojrzenia Percy'ego i Elyon spotkały się.
- Elyon, czy to prawda? - spytał mężczyzna.
- Percy... ja... - ruda kobieta puściła go, by blondynka mogła do niego podejść. - ...Tak, Percy. To prawda. Nie mogę wykonać jej rozkazu... Nikogo... Od nikogo innego niż od ciebie, bo... bo się w tobie... - tu się rozpłakała. - ...ja się w tobie zakochałam! - Raiku westchnęła teatralnie.
- Kiedy? - spytał.
- Od roku 1958, gdy urodził się Ashe. Pomyślałam sobie wtedy jakby to było mieć dzieci i rodzinę... z tobą... - jęknęła ze łzą w oku. - ...Nie chciałam tego ci mówić, ale obiecałam sobie, że cię nie opuszczę aż do śmierci i będę ci pomagała we wszystkim co tylko sobie zażyczysz... - zadrżała. - ...Rzuciłam na nas oboje Urok Połączenia Dusz, gdy ty spałeś... - załkała. - ...Od tamtego dnia wykonywałam każde twoje polecenia bez zmrużenia oka. - wpatrywała się w niego z wielką miłością i rozpaczą w oczach.
- Nie mam wyboru. Muszę zabrać was oboje... - Percy i Elyon spojrzeli na nią. - ...No już, wstawajcie! - zawołała. Percy skiną głową na blondynkę dając jej znak, by wykonywała polecenie rudej. Chwyciła ich za ramiona i poprowadziła ku Zakazanemu Lasowi...

~~*~~

W zamku...
          Tymczasem Nigel i Klark biegli ile sił w nogach z zamiarem odszukania Harry'ego.
- Jak myślisz, gdzie on może być? - spytał starszy.
- Nie wiem... - odparł młodszy. - ...Musimy jednak go znaleźć jak najszybciej... - dodał. Po pewnym czasie, gdy byli na jednym z wielu korytarzy zauważyli Remusa z kilkoma aurorami. Pobiegli ku niemu. - ...Remusie! - zawołał Klark.
- Kent? Co tu robisz? - spytał zdziwiony.
- Percy'emu i Elyon grozi poważne niebezpieczeństwo! - wyjaśnił.
- To chodźmy im pomóc! - oświadczył.
- Nie, nie możesz im pomóc. - odezwał się Nigel chwyciwszy go za ramię.
- Dlaczego? - spytał ten.
- Bo ta osoba, która ich zabrała jest naprawdę niebezpieczna i groźna. - oświadczył Klark.
- To wnuczka Domana Salvatore, pana Voldemorta. Nie możesz jej się równać. - wtrącił się Nigel.
- Ledwo się wyrwaliśmy z jej szponów. - wtórował mu Klark.
- A ja z jego zamku. - dodał Nigel.
- To co możemy zrobić? Jak możemy im pomóc? - spytał Lupin.
- Po pierwsze: posłuchaj przepowiedni... - tu Klark wyrecytował przepowiednię i po chwili zinterpretował ją mu.
          Po kilku minutach Remus był w nie małym szoku.
- Więc... więc mówicie, że musimy znaleźć sześć osób, w tym samego Voldemorta, bo on posiada jeden z Pierścieni potrzebnych do zamknięcia Wrót Piekieł i Niebios? - spytał Remus. Klark i Nigel spojrzeli po sobie, po czym skinęli twierdząco głowami.
- Tak. Posiada on Pierścień Slytherina.
- I potrzebujemy Harry'ego, który posiada Mroczną Duszę oraz włada żywiołami natury, gdyż tak głosi przepowiednia, którą powiedziała wam ta kobieta, która cię porwała? - spytał z niedowierzaniem wilkołak.
- Tak. - odpowiedzieli jednocześnie mężczyźni.
- Jaki macie plan? - spytał wilkołak.
- Najpierw musimy znaleźć te pozostałe pięć osób posiadających pierścienie. Wiesz kim one są i gdzie mogą być? - spytał Nigel
- Z tego co pamiętam to posiadają je Agnes i March Hoof, Daniel Riddle, Voldemort oraz Draco Malfoy. Każde z nich posiada po jednym z pięciu Pierścieni. Agnes posiada Pierścień Gryffindora, March Ravenclaw, Daniel posiada Pierścień Hufflepuff, Voldemort ma Pierścień Slytherina, a Draco posiada Pierścień Merlina. - odparł. - ...Chodźmy ich szukać. - powiedział. Więc poszli...

1 komentarz:

Lynx pisze...

Spoko rozdział :)

Tablica ogłoszeń

UWAGA!
Opowiadanie zostało przeniesione z poprawakami na wattpad.com. Szukajcie nicku: Cessidy84.


P.S. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś jeszcze raz przeczytał opowiadanie, bo pojawiły się poprawki.