Moja lista przebojów 2

6 kwietnia 2014

Rozdział 42 (79) - Trzy oczy Shamora i powrót - część pierwsza

Klik

Niedługo potem...

Walka trwała długo. Były lekkie rany, ale na szczęście nie groźne. Większość leżała na ziemi, poza Morganą, Percym, Harrym i Jackiem. Trzymali różdżki w ręku. Tylko Percy i Morgana stali pewnie na nogach.

- Poddaj się! – zawołał Percy, mając na brzuchu duża ciętą ranę. Krwawił.

- Nigdy! – zawołała dysząc. Nagle machnęła ręką i przylewitowała nieprzytomną Nicole do siebie.

- NIE!!! – zawołali jednocześnie bliźniacy Potter i pobiegli ku kobietom. Nagle coś się wydarzyło, gdy Morgana wypowiadała śmiertelne zaklęcie celując w Nicole. Bliźniacy, w ramach ratunku, zawołali jednocześnie, celując różdżki ku kobiecie:

- PROTEGO! – Nagle rozbłysło światło tak jasne, że raziło w oczy. Morganę odrzuciło od nich trojga na dobre 20 metrów.

- HARRY! – wrzasnął nagle Percy.

- Co? – spytał głupio, podnosząc się do pozycji stojącej. Nagle obaj jednocześnie się zachwiali. Percy padł na kolana, po czym upadł twarzą na ziemię – Percy? – zaniepokoił się Harry – O nie... Percy, co ci jest!? Nie! Nie! Percy, proszę obudź się! – zawołał, nachylając się nad nimi – Jack! Salazarze! Helgo! Godryku! - zawołał. Cała czwórka podbiegli do niego i Percy'ego.

- Co się stało, Harry? – spytał Jack.

- Percy'emu coś się stało – wyjaśnił.

- A co z Morganą? – spytał Godryk.

- Nie wiem. Pójdę sprawdzić – powiedział Harry i podbiegł do niej. Nachylił się nad nią. Sprawdził jej stan. Serce biło, a oddech był nierówny, ale była stabilna. Nagle coś się stało. Z jej pierścionka w kształcie czarnego serca wyleciał czarny dym. Harry szybko się odsunął – Spójrzcie! – zawołał pokazując na dym. Wszyscy tam spojrzeli. W tym momencie Percy obudził się i spojrzał w niebo lekko rozchylonymi oczami. Przeraziło go to, co zobaczył. Chciał coś powiedzieć, ale trudno im było to zrozumieć. Brzmiało to jak:

- Mohsa Duzuda? – zdziwiła się Helga.

- On chyba chce powiedzieć – odezwał się Harry, zauważywszy, że Percy wskazuje na niebo – Mroczna Dusza – objaśnił. Ten lekko skinął głową.

- Pomogę mu – powiedział Salazar. Podszedł do Percy'ego i machnął mu przed twarzą, wypowiadając jakieś skompilowane słowa po łacinie. Po kilku chwilach przestał bełkotać.

- Dzięki – powiedział z ulgą – Nie wierzę, że to powiem, ale jestem twoim dłużnikiem, Salazarze – wymamrotał opierając się na łokciach.
- NIe omieszkam ci o tym przypomieć – stwierdził z zadowolonym uśmiechem, tak podobnym do Voldemorta. Percy tylko przygryzł wargi, po czym spojrzał ponownie w niebo.

- Nie ruszajcie się. Niech nikt się nie drgnie. To Mroczna Dusza – wyjaśnił, wstając.

- Przepowiednia! – zawołał niespodziewanie Jack – "...Mroczna Dusza sprowadzona będzie razem z nimi, ale żadne z nich nie będzie o tym wiedzieć... Dzięki niej Wybraniec pokona Czarnego Pana swoich czasów..." – wyrecytował.

- Kim jest ten cały Czarny Pan? – zdziwił się Godryk.

- To arcywróg Harry'ego i potomek Slytherina z początku XX wieku – wyjaśnił Percy

- Ach tak. A czemu Percy tak się źle czuł? – dopytywał się Gryffindor.

- Jest moją przyszłością. Czuje to, co ja – wyjaśnił Harry. Nagle – niespodziewanie Mroczna Dusza w mgnieniu oka poleciała ku... Harry'emu.

- Harry, uważaj! – krzyknęli jednocześnie Jack, Salazar i Godryk. Harry i Percy jednocześnie upadli na kolana wstrzymując oddech. Potem odetchnęli z ulgą.

- Mam dziwne deja vu – wymamrotał Jack patrząc na braci. Percy tylko na niego spojrzał, ale milczał.

- Słuchajcie, rodzeństwo Potter musi już iść. Wykonali już swoje zadanie. Pokonali Morganę, wypełnili przepowiednię i zabrali stąd, co mieli zabrać – Salazar spojrzał na Harry'ego – Tak, Potter, zabrałeś ze sobą Mroczną Duszę z przeszłości. Dzięki niej pokonasz mojego potomka. Teraz najwyższy czas byście wrócili do siebie – oświadczył.

- A co z Morganą? – spytał Harry.
- Nią się nie przejmuj. Nikomu już nie zaszkodzi. W jej pierścieniu nie ma już Mrocznej Duszy. Została oczyszczona ze zła dzięki wam obu – wyjaśnił.

- Dobrze, dość tego. Czas iść – oświadczył Percy.

- Czekaj, Percivaldzie. My też chcemy się pożegnać – odezwała się Helga.

- No dobrze – jęknął młodzieniec. Tak więc troje z czwórki Założycieli podeszli do rodzeństwa Potter. Pierwszy odezwał się Godryk:

- Więc, życzę wam przyjemnej podróży w czasie. Mam tu dla was trojga po prezencie. Dla ciebie, Jack mam medalion, który może odbijać wszystkie Zaklęcia Niewybaczalne – powiedział. Po tej przemowie podszedł do Harry'ego – Waszej dwójce dam te błyskotki – po czym podał mu trzy rzeczy: Pas, naszyjnik i kolczyki.


- Co to jest? – spytał Harry.

- Trzy Oczy Shamora – wyjaśnił Godryk.

- Wow! Super! – zachwycił Jack.

- Czemu się tak zachwycasz? – spytała Helga.

- Bo Bogumił Shamor to najsłynniejszy czarodziej zaraz po was, o którym się uczyłem! Zasłynął ze stwarzania wielu przedmiotów o dużej mocy magicznej i właściwościach. Szczególnie uzdrawiających i leczniczych – wyjaśnił Jack.

- Zgadza się – potwierdził Godryk – Dodam, że te przedmioty mogą także zwiększać czarodziejską moc właściciela, o tyle ile chcesz. Wystarczy, że właściciel będzie go nosić na sobie – wyjaśnił.

- Naprawdę? – zachwycił się Jack.

- Tak – powiedział mężczyzna z uśmiechem.

- Więc możemy je wziąć? – spytał Harry.

- Oczywiście – zgodził się Godryk.

- Ale najpierw musi wyzdrowieć wasza siostra, potem możecie ruszać do waszych czasów – odezwała się Helga.

- Ile to może potrwać? – spytał Jack.

- Nie wiem. Kilka godzin – odparła kobieta.

- Percy, zrób coś. Musimy natychmiast ruszać! – zawołał Harry.

- A wy nie możecie jej uzdrowić? – spytał Slytherin.

- Ale jak? – spytał Harry.

- Macie zwiększoną moc, więc możecie zrobić wszystko – wyjaśnił wężousty.

- Mielibyśmy, gdyby Nicole trochę lepiej się poczuła. Jak mówi przepowiednia: "...Oddzielnie są słabi, ale razem stworzą barierę, która niczego nie przebije..." – wyrecytował.

- No jasne! Muszą jeszcze stworzyć barierę! – zawołała Helga.

- Jeśli tego nie zrobią bez siostry, nie będą mogli odejść – rozległ się głos Merlina tuż za nimi. Obejrzeli się i zobaczyli go kulejącego z laską ku nim.

- Mistrzu Merlinie! Nie powinieneś wychodzić z łóżka! To niezdrowo dla ciebie! Powinieneś leżeć! – poradził mu Percy, podchodząc do niego szybkim krokiem.

- Musimy to w końcu zrobić, ale jak wyleczymy Nicole? – spytał Harry.

- Możecie to zrobić dzięki tym przedmiotom – odezwał się Godryk, wskazując na Trzy Oczy Shamora – Wybierzcie po jednym, a trzeci dajcie swojej siostrze – poradził starzec.
Wszyscy zanieśli młodszą Rudą do jednej z komnat, a po drodze obaj chłopcy wybierali biżuterię. Nie było zbyt dużego wyboru, gdyż były to tylko: pas, naszyjnik i kolczyki.

- Jack, co wybierasz? – spytał Harry brata.

- Nie wiem. Chciałbym coś, co nie rzucającego się w oczy – westchnął po chwili namysłu. Obaj spojrzeli po sobie, a potem spojrzeli na pas.

- Dobra, ty bierz pas, ja wezmę naszyjnik, Nicole damy kolczyki – oświadczył Harry.

- Dobra. Zgadzam się – powiedział, skinąwszy głową. Gdy znaleźli się wewnątrz pokoju położyli dziewczynę na łóżku, właściwie łożu.

- Helgo, jak się czuje Nicole? – spytał Harry.

- Obudziła się już. Nie ma ran zewnętrznych ani wewnętrznych. Jej stan psychiczny jest w normie, ale jest w lekkim szoku. Nie denerwujcie jej. Możecie wejść, chłopcy, ale tylko na chwilę. Nie przemęczajcie jej. Musi odpoczywać – poradziła kobieta.

- Dobrze. Dziękujemy – podziękowali jednocześnie i weszli.

- Nicole! – zawołał Harry, gdy tylko wszyscy wyszli.

- Jak się czujesz? – spytał Jack siadając obok niej.

- Dobrze, chłopaki – odezwała się słabym głosem – Co się tak właściwie stało? Pamiętam tylko jak Morgana mnie torturowała na błonach – zamyśliła się.

- Nie uwierzysz, siostrzyczko! Harry ma w sobie Mroczna Duszę! – szepnął z podnieceniem Jack – I nie owładnęła nim – dodał.

- Ty no, mówisz poważnie? – spytała.

- Tak. Percy sam to widział, jak we mnie wchodzi, a przepowiednia sama o tym mówi – wyjaśnił – Och, na śmierć bym za pomniał! Mamy coś dla ciebie. Słuchaj, pan Gryffindor dał nam na pożegnanie trzy przedmioty dla każdego z nas. Są to Trzy Oczy Shamora – wyjaśnił.

- Niemożliwe! – pisnęła.

- Wiesz co to jest? – spytał Jack.

- Tak. Od lat tego szukałam. Jeden z brakujących elementów układanki – wzięła od nich kolczyki i założyła na uszy. Nagle poczuli we troje przypływ energii i mocy, za to Nicole poczuła, że przybywa jej sił witalnych. Wstała z łóżka.

- Nicole, co robisz? Powinnaś leżeć – poradził jej Harry.

- Nic mi nie jest. Czuję się o wiele lepiej – oświadczyła.

- Harry, to chyba dzięki tym Oczom Shamora – zauważył Jack – Mają moc uzdrawiającą.

- Nie. To chyba z powodu, że my troje mamy je na sobie – zauważył Harry.

- Przedmioty te działają tylko wtedy – rozległ się czyjś kobiecy głos. Spróbowali zlokalizować ów głos. W drzwiach komnaty stała znana im osoba, lecz nim coś jeszcze powiedzieli ona kontynuowała: – Gdy trzy osoby są w jednym pomieszczenu, mające je na sobie, są czystego serca, mają jasne umysły, a przede wszystkim są jednego pokrewieństwa, przynajmniej od jednego rodzica oraz łączy ich wspólna więź przyjaźni i przeznaczenie mogą je otrzymać – Te słowa wypowiedziała najmniej spodziewana osoba. W drzwiach stała... Morgana Le Fay!!!!

- Morgana Le Fay? – zdziwił się Harry. Cała trójka zauważyli na jej palcu pierścień z błękitnym sercem.

- Tak. To ja – potwierdziła, zauważając ich spojrzenia na jej pierścionek.

- Co to ma wszystko znaczyć? – spytał Jack.

- To znaczy, że jesteście jedynymi osobami, które mają prawo nosić te przedmioty – wyjaśniła.

- Dlaczego? – zdziwiła się Nicole.

- Dlatego, że, po pierwsze: jesteście rodzeństwem. Po drugie: Waszym wspólnym rodzicem jest matka, która władała żywiołem miłości. Po trzecie: Ze względu na całą tą sytuację z moim pierścionkiem zaręczynowym, w którym była Mroczna Dusza – wyjaśniła, a następnie dodała: – Tak przy okazji, Harry Potterze dziękuję za pomoc w uwolnieniem mnie od niej – podziękowała.

- Nie ma za co – powiedział z uśmiechem.

- Wracając do sprawy. Jesteście dobrymi ludźmi, to widać – uśmiechnęła się – Wasze przeznaczenie jest wypisane w gwiazdach i w przepowiedni, którą powtórzył wam Merlin, a także w innych proroctwach, które ja znam. Jednak nie mogę zdradzać nikomu ich sekretów. No chyba, że wymaga tego sytuacja – oświadczyła.

- Rozumiemy to, pani Le Fay. Możemy sobie na wzajem pomóc – oświadczyła Nicole.

- W jaki sposób? – spytała kobieta.

- Powiemy ci, które z czwórki Założycieli zdradzi swych towarzyszy – oświadczył Jack.

- Zgłupiałeś??? – syknęła Nicole chwyciwszy go za ramiona.

- Spokojnie. Wiem co robię – zapewnił ją Puchon i zwrócił się ponownie do kobiety – My powiemy kto będzie zdrajcą, a w zamian pani pomoże nam zbudować ochronną barierę wokół Hogwartu i jego terenów przed tym, kto zdradzi i jego poplecznikami, a szczególnie przed Katherine – objaśnił Jack – Wydaje mi się, że to Katherine nauczy go czarnej magii i zabije resztę – zamyślił się piwnooki.

- Zgoda, ale pod warunkiem, że Levender i Merlin nie dowiedzą się, że maczałam w tym palce. Będę trzymać się z dala od nich, lecz będę w pobliżu, gdy będziecie wytwarzać osłonę – oświadczyła.

- Na taki warunek mogę się zgodzić – oświadczył Jack.

- Ja także – dodała Nicole po chwili namysłu.

- Ja również – powiedział Harry po chwili milczenia.

- Świetnie. Będę niedaleko. Dajcie mi znać, gdy będziecie wytwarzać barierę. Spotkamy już wkrótce – powiedziała kobieta wychodząc. Cała trójka upewniwszy się, że nie ma jej w zamku poszli prosto do kwater Roweny. Tam spotkali resztę.

- Witajcie – przywitali się jednocześnie rodzeństwo Potter.

- Cześć – przywitał się Percy.

- Miło was widzieć – powitał ich Godryk.

- Chcieliśmy zobaczyć co z panią Ravenclaw – powiedziała Nicole.

- Może coś poradzimy? – spytali jednocześnie bliźniacy. Cała piątka spojrzeli po sobie. Nie sądzili, że mogliby powierzyć los swojej przyjaciółki dzieciom.

Po krótkiej naradzie zgodzili się. Panna Potter podeszła najpierw do Godryka i spytała:

- Jak działają te przedmioty? – spytała. Gryffindor spojrzawszy na nią i odpowiedział.

- Musicie dotknąć jedną ręką kamienia na swoich biżuteriach, a drugą osoby, którą chcecie uleczyć. Następnie wypowiedzieć zaklęcie: Sanitas – wyjaśnił.

- Dobrze – powiedział Harry – Chodźcie – machnął na rodzeństwo. Jack, Harry i Nicole podeszli do leżącej nieruchomo Roweny. Jednocześnie dotknęli jej. Pod ich palcami pojawiły małe światełka, gdy tylko dotknęli kamieni na swojej biżuterii. Percy niespodziewanie wrzasnął:

- Padnij!

- Czemu? – spytała Helga, ale nie otrzymała odpowiedzi, gdyż już leżała na podłodze przygwożdżona przez przyjaciela. Zrobił to w ostatnim momencie, gdyż w następnej chwili Harry, Jack i Nicole wypowiedzieli zaklęcie.

- Sanitas! – zawołali jednocześnie. Nagle rozbłysło oślepiające światło, które spowodowało, że wszystkie meble prócz łoża, na którym leżała Rowena, się roztrzaskały. Gdy światło zgasło wszystko ustało. Meble powróciły do poprzedniego stanu, a kobieta otworzyła oczy.

- Co... co się stało? – spytała.

- Roweno? – spytała Helga.

- Jak się czujesz? – spytał Godryk nachylając się nad nią.

- Ja... – spojrzała na swoje ręce, po czym spróbowała się podnieść, ale nie mogła, więc Godryk pomógł jej usiąść – Chyba już mi lepiej. Kto mi pomógł? – spytała.

- Nasza Wielka Trójka – odpowiedziała Helga pokazując na Potterów – Nie uwierzysz co się działo przez ten czas, gdy byłaś nie przytomna – zawołała Helga podnieconym głosem.

- Pani Hufflepuff, opowie pani o wszystkim przyjaciółce, gdy tylko odejdziemy. Teraz czas na to byśmy nałożyli ochronną barierę na waszą szkołę. Pani Ravenclaw, jeśli już z panią lepiej to sądzę, że teraz musimy wyjść na zewnątrz i postawić osłonę wokół Hogwartu. Nicole, idź po Sama Wiesz Kogo. Powiedz jej, by była gotowa. Spytaj ją też czy zna telepatię – odezwał się Jack.

- Dobrze, bracie – po czym wyszła.

- Gdzie ona idzie? – spytał Percy.

- Lepiej nie pytaj, Percy. Prosiła nas byśmy nikomu nie mówili, a szczególnie tobie i Merlinowi. Będzie dobrze. Zaufaj nam, proszę – poprosił Jack. Percy przez chwilę patrzył na niego z niesmakiem, ale oznajmił:

- Dobrze, zaufam, ale jeśli będzie to coś złego i powiecie tej osobie coś z przyszłości będzie źle – oświadczył.

- Spoko. Zapanujesz nad tym. Wierzymy w ciebie – uśmiechnęła się Nicole klepiąc go po ramieniu.

- Ma rację, Nicole. Ważne jest to by odesłać was z powrotem w przyszłość. Pierwszy punkt to by Rowena wyszła z łóżka, gdyż jest potrzebna przyjaciołom. Roweno, masz. Na twoje zdrowie wystarczą teraz eliksiry wzmacniające i regenerujące. Zażyj je, moja droga. Zaraz poczujesz się lepiej – powiedział Percy podając jej dwie buteleczki z eliksirami. Kobieta wzięła je i upiła po łyku. Po chwili rzeczywiście była już w lepszym stanie, gdyż nabrała kolorów na twarzy – Wspaniale wyglądasz. Dobrze, teraz się przebierz. Helgo, pomożesz jej. My wyjdziemy. Nie będziemy wam przeszkadzać – Mężczyźni zgodzili się z nim, więc wszyli.
 

~~*~~

 

Kilka minut później Helga powiadomiła ich, że mogą już wejść. Rowena wyglądała wspaniale. Miała na sobie soczyście niebieską lekko koronkową długą suknię ze wzorkami rozłożystą w talii. W uszach miała ładne kolczyki, a na czole drobne korale. Włosy miała upięte w kok.

- Wyglądasz prze cudownie! – zawołali jednocześnie Salazar i Godryk.

- A ja powiem, że wyglądasz zachwycająco – dodał Percy z lekkim rumieńcem na policzkach.

- Dziękuję, panowie. Jest mi miło, że tak mówicie – powiedziała z uśmiechem.

- Roweno, chciałbym coś ci jeszcze dać. Proszę – Godryk podał czarnowłosej wisiorek w kształcie sierpa księżyca z pentagramem, a w jego środku był rubin.




- To przecież... – szepnął Harry.

- Tak, Harry. - powiedział Percy takim tonem, by milczał i zataił tę informację przed jego przyjaciółmi.

- 'Jack?'. Odezwała się telepatycznie Nicole.

- 'Tak?'. Spytał wyżej wymieniony, słysząc w głowie głos siostry.

- 'Dowiedziałam się, że Morgana umie telepatię'. Wyjaśniła.

- 'Wspaniale! Wracaj'. Powiedział do siostry.

- Panowie, panie chodźmy na błonia. Stwórzmy wreszcie tę barierę i miejmy to z głowy. Chcę wracać już do domu – odezwał się Jack. Wszyscy wyszli na zewnątrz i stanęli pośrodku łąki.

- Co teraz? – spytała Rowena.

- Teraz poczekajmy na Nicole – oznajmił.

~~*~~

Czekali kilka minut, aż w końcu wyszła z lasu (przyszłego Zakazanego Lasu).

- Nicole, jesteś wreszcie! – zawołał Harry, podbiegając do niej – Czekaliśmy na ciebie – dodał.

- Więc jak? Zaczynamy? – spytała.

- Tak – odpowiedział Jack – Harry, idź nad jezioro, Nicole ty zostań tutaj. Ja pójdę na drugą stronę zamku. Teraz Założyciele i Merlin – popatrzył na nich – Godryku, ty pójdziesz na północ, Salazar, na południe, Helga, wschód, a Rowena zachód. Merlin niech wejdzie do zamku i znajdzie w nim Punkt Środkowy zamku, czyli tak zwany Punkt Magiczny – wyjaśnił Jack.

- A co to jest? – spytał Harry.

- Chcę użyć zaklęcia ochronnego nie przed Morganą a przed Morgause i Katherine. One są głównym zagrożeniem. Morgana była marionetką, by zawładnąć światem – wyjaśnił Jack.

- To ma sens – odezwał się Merlin w zmyśleniu – Chodźmy tam gdzie nakazał nam pan Jack – oznajmił.

- 'Morgano, słyszysz mnie?'. Spytał Jack.

- 'Tak, słyszę. Co nakazujesz?'. Odpowiedziała.

- Każde z Założycieli, Merlin, ja i moje rodzeństwo stanie w odpowiednim miejscu wokół Hogwartu. Najbliżej ciebie będzie stała Nicole. Ty rzucisz zaklęcie ochronne, gdy dam tobie znak'. Objaśnił jej.

- Gotów, Jack? – rozległ się głos Nicole.

- Co? Ach, tak. Od teraz komunikujemy się telepatycznie. Zrozumiano? – spytał się ich. Ci potwierdzili skinieniem głowy. Jack poszedł w jakieś miejsce, którego nie znał w obecnych czasach. Odczekał aż wszyscy będą gotowi.

Po kilkunastu minutach usłyszał odpowiedź telepatyczną Helgi:

- 'Jestem gotowa'. Oświadczyła. Po chwili odezwał się Godryk:

- 'Gotów'. Oznajmił mężczyzna. Następnie wężoustego:

- 'Jestem gotów'. Zakomunikował Salazar.

- 'Gotowa'. Powiedziała Rowena.

- 'Ja także'. Dodała Morgana.

- 'Nicole, a ty?'. Spytał Jack siostry.

- 'Jeszcze chwilę'. Powiedziała.

- 'Harry, a ty?'. Spytał.

- 'Ja jestem gotów'. Odpowiedział.

Minuty mijały, a Nicole nie potwierdziła swojej gotowości. Jack niecierpliwił się. W końcu postanowił pójść do niej. Trochę to zajęło, gdyż dzieliło ich dużo metrów. Po kilkunastu minutach dotarł do niej i zobaczył nie codzienny widok. Natomiast Nicole i Morganę gawędzące ze sobą jakstare znajome.

- Nicole! Morgana! Co wy robicie? – zawołał. Obie kobiety spojrzały na Jacka wystraszone.

- Jack! Co tu robisz? – spytała Nicole.

- Też pytanie. Co TY robisz? Miałaś potwierdzić czy jesteś gotowa na wytworzenie osłony? – stwierdził.

- To... To ty nie jesteś zdziwiony, że ona tu jest? – spytała, patrząc to na Morganę, to na Jacka.

- Jasne, że: Nie. Nawet więcej, pomoże nam. Morgano, wiesz co robić – oznajmił Jack zwracając się do czarnowłosej.

- Tak, wiem – odpowiedziała.

- Więc idź i nie zaczepiaj mojej siostry! – poprosił, nakazującym tonem.

- Dobra, dobra. Idę – westchnęła. Gdy zniknęła w zaroślach Jack spojrzał na siostrę.

- Jesteś niesamowity. Odpędziłeś ją i to bez użycia różdżki – zachwyciła się Nicole. Jack tylko się uśmiechnął.

- Więc jak, jesteś gotowa? – spytał.

- Tak.

- Dobrze. Czekaj, aż wrócę na swoje stanowisko. Dam ci znać telepatycznie – poinformował ją i odszedł. Ledwo znalazła się na swoim stanowisku, gdy usłyszał głos swego brata-Gryfona:

- 'Jack, czy możemy zaczynać?'. Spytał Harry.

- 'Tak'. Odpowiedział.

- 'Dobra. Czy reszta są gotowi?'. Spytał Harry.

- 'Tak!'. Zawołali jednocześnie.

- 'Więc możemy zaczynać. Na mój znak rzucamy na początek standardowe zaklęcia ochronne wokół Hogwartu'. Objaśnił im.'Różdżki w górę!'. Zawołał telepatycznie. Dotknął na pasku kamienia, po czym wycelował w górę różdżkę i zwrócił się do rodzeństwa telepatycznie: 'Jack, Nicole, dotknijcie swoje Oczy Shamora na biżuteriach. Reszta na mój znak rzuca zaklęcia. Raz... Dwa... TRZY! TERAZ!'. Jednocześnie wypowiadali te oto zaklęcia:

- Salvio Hexia! Repello Mugoletum! Cave Inimicum! Protego Totalum! – ryknęli jednocześnie. Z wielu miejsc wylatywały promienie, jedno po drugim robiąc osłonę wokół zamku. Jack, Nicole i Harry ze swoimi zwiększonymi mocami starali się jak mogli, by bariera była trwała.

- 'Znacie jakieś zaklęcia, które mogłyby utrzymać te zaklęcia na dłużej?'. Spytał Harry telepatycznie Założycieli.

- 'Na jak długo?'. Spytał Godryk.

- 'Na stałe'. Odpowiedziała Nicole.

- 'Ja znam'. Odezwał się Salazar.

- 'Ja też'. Wtrąciła się Morgana. Wszystkich, prócz rodzeństwa Potter zaskoczyła obecność czarownicy w ich głowach.

- 'Co ona tu robi?'. Spytała Helga.

- 'Nie czas na dyskusje, Helgo. Trzeba wzmocnić zaklęcia, by mogły przetrwać bardzo długo, a każda pomoc się przyda'. Wyjaśnił Jack.

- 'Jak długo ma trwać zaklęcie?'. Powtórzył pytanie Godryk.

- "Całe pokolenia czarownic i czarodziejów. Wiele tysięcy lat, a najlepiej na stałe'. Objaśnił Jack.

- 'Rozumiem'. Powiedział Salazar'. Helgo, Godryku, Roweno, Morgano użyjemy innego rodzaju zaklęcia Pętli Czasu'. Objaśnił.

- Co to za zaklęcie?'. Spytał Harry.

- 'Zobaczysz, Potter. Wy tylko obserwujcie'. Powiedział czarnooki mężczyzna, po czym machnął różdżką wyczarowując węża. Po chwili podobne postacie wyleciały z pięciu innych miejsc. Poleciały w kierunku nieba. Następnie Salazar wyciągnął wolną ręką w kierunku ziemi koncentrując się na swojej mocy. To samo zrobiła reszta Założycieli. Nagle Harry poczuł nie tylko wokół siebie, ale i w sobie moc.

- 'Nicole, Jack czujecie to?'. Spytał.

- 'Tak'. Odpowiedzieli jednocześnie.

- "Co to za moc?" - spytał Harry.

- To twoja moc, Harry, którą posiadają także Założyciele. Jest tak silna, że każde z was ją odczuwa. Oto właśnie chodziło. Mieli właśnie stworzyć osłonę wokół Hogwartu poprzez was używając nie tylko zaklęć, ale i Mocy Żywiołów Natury'. Objaśnił Percy.

- 'To rozumiem, ale co my tu jeszcze robimy?'. Spytała Nicole.

- 'Puki Hogwart nie zostanie ostatecznie zabezpieczony nie będziecie mogli stąd odejść. Tak brzmiała mniej-więcej prośba Merlina'. Oświadczył.

- No tak – szepnęła Nicole. Czekali aż bariera zostanie zamknięta.

Gdy tak się stało Założyciele i Morgana rzucili jakieś dodatkowe zaklęcie ochronne, by nie opadły i istniały przez wiele tysięcy lat.

- 'Skończyłem. Możemy wracać do Wielkiej Sali'. Oznajmił Godryk.

- 'Ja także pójdę'. Dodał Salazar.

- 'Ja również skończyłam'. Wtrąciła się Helga.

- 'Ja też'. Oświadczyła Rowena.

- 'Czy ja też mogę przyjść?'. Spytała Morgana.

- Co wy na to?'. Spytał Jack reszty towarzyszy. Wciąż, oczywiście rozmawiali telepatycznie. Wszyscy milczeli zastanawiając się nad tym. Po pewnym czasie, z pewnym oporem odezwał się Godryk:

- Dobrze, ale pod warunkiem, że reszta się zgodzi'. Oświadczył.

- 'Dobrze'. Powiedziała Rowena po chwili namysłu.

- 'Jeśli Rowena się zgadza to ja też'. Zgodziła się Helga.

- 'To ja też się zgadzam'. Oświadczył Percy.

- 'Dobrze'. Powiedzieli zgodnie Harry i Nicole.

- "Morgano, przyjdź do Wielkiej Sali w Hogwarcie. Tam się spotkamy ze wszystkimi'. Poinformował ją Jack.

- "Dobrze'. Odpowiedziała.

- "Morgano, jeszcze jedno. Chciałaś wiedzieć kto będzie zdrajcą – powiedział szybko.

- 'Tak, chciałam. Więc kto nim jest?'. Spytała.

- 'A obiecasz, że nikomu, a szczególnie Percy'emu nie powiesz prawdy?'. Spytał.

- 'Obiecuję'. Przyrzekła.

- "Więc zdrajcą będzie... Salazar Slytherin. Miał być twoim uczniem, gdy byłaś pod wpływem mocy Mrocznej Duszy, ale sądzę, że będzie on uczniem Morgause. Bądź ostrożna i uważaj na nich oboje'. Wyjaśnił jej.

- Dobrze. Będę uważała na niego i siostrę oraz nie zdradzę tajemnicy Percy'emu'. Obiecała.

- 'Dziękuję, Morgano. O, już cię widzę – pomyślał telepatycznie i pomachał jej.

- 'Ja ciebie też widzę'. Odmachała mu. Podeszli do siebie.

- Wreszcie możemy normalnie porozmawiać – powiedziała Morgana z promiennym uśmiechem na twarzy.

- Tak – westchnął Jack – Chodźmy do zamku – poszli we dwójkę do zamku, gdzie zauważyli Helgę, Nicole i Salazara – Gdzie reszta? – spytał Jack.

- Jak widać jeszcze nie dotarli – odpowiedział Salazar.

Czekali kilka minut aż zobaczyli Harry'ego, Percy'ego, Rowenę, Merlina i Godryka.

- Co was zatrzymało? – spytała Nicole.

- Krzaki. Zaplątałam się w krzakach. Godryk musiał mnie wyciągać – odparła Rowena.

- Cóż, nie ważne. Ważne jest to, że jesteście cali i zdrowi oraz to, że bariera została nałożona – oświadczył Percy.

- Święta racja – odparł Jack – Myślę, Percy, że ja oraz moje rodzeństwo możemy już wracać do domu – oświadczył.

- Tak. Teraz możecie. Wystarczy, że wypowiecie dwa słowa myśląc o Noyle – wyjaśnił.

- Jakie to dwa słowa? – spytał Harry. Percy westchnął i machnął różdżką wyczarowując pergamin, pióro i kałamarz. Po czym napisał na kartce dwa słowa i pokazał im pergamin:

Otwórz się.

- Musicie je wypowiedzieć jednocześnie – dodał.

- Otwórz się – powiedzieli jednocześnie chwyciwszy się tym samym za ręce. Nagle pojawił się portal.

- Do zobaczenia – powiedziała Nicole do Percy'ego.

- I tak nie będziecie pamiętać tego spotkania – powiedział, po czym zniknęli w portalu.

~~*~~

Pojawili się u stóp Noyle...

- Witajcie z powrotem, przyjaciele – przywitała ich czarnowłosa kobieta. Pierwsza wstała Nicole.

- Witaj, Noyle. Miło cię widzieć ponownie – spojrzała na braci, którzy jeszcze się budzili – Hej, chłopaki! Pobudka! – zawołała.

- Mamo, jeszcze minutka! – jęknął Jack.

- Ciociu, to już ranek? – spytał nieprzytomnie Harry.

- Wstawajcie! Jesteśmy w nicości! W domu Noyle. Musimy wracać do naszych czasów! Tak na marginesie, Noyle, możesz nas odziać? – poprosiła zauważając, że jest znowu naga.

- Co?? – jęknął Jack szybko wstając i spojrzawszy na siebie – Hej, jestem nagi!! Daj mi jakieś ubranie! Prędko! – zawołał w panice.

- Właśnie! – zawołał Harry. W tym momencie zarówno Noyle jak i Nicole zaczęły się naśmiewać z obu młodzieńców.

- To nie jest zabawne! – krzyknęli jednocześnie.

- Dobra, dobra – zachichotała brunetka i już po chwili mieli na sobie brania. Harry miał na sobie niebieskie dżinsy i czerwoną podkoszulkę, a Jack czarne spodnie i niebieską podkoszulkę z T-shirtem. Za to Nicole miała na sobie jednoczęściową turkusowo-ecri sukienkę.

- Dziękujemy – powiedziała Nicole.

- Nie ma za co. Więc jak? Chcecie wrócić do siebie? – spytała.

- Tak – odpowiedzieli jednocześnie.

- Dobrze – machnęła ręką i po chwili pojawiła się spirala – Gotowi? – spytała.

- Ja tak – powiedział Harry.

- Ja również – oznajmił Jack.

- Ja nie – odezwała się Nicole.

- Co się stało, siostro? – spytał Jack.

- Przypomniało mi się, co mówił Percy z tamtych czasów zanim odeszliśmy oraz co mówiła Elyon Percy'ego. Powiedzieli nam, że nie będziemy pamiętać tego, co przeżyliśmy w czasach średniowiecza. Noyle, czy możesz zrobić tak byśmy jednak pamiętali wszystko co nam się tam przydarzyło? – poprosiła.

- Nie wiem czy mi się to uda, ale spróbuję – podeszła do nich i położyła rękę na ich głowach przekazując im jakąś informację czy coś w tym stylu. Po czym cofnęła się i spojrzała na nich – Nicole, mam coś dla was od Morgany. Zapomniałaś zabrać – oświadczyła. Podała jej kulkę. Dziewczyna wzięła ją, a gdy ją chwyciła kulka zaczęła się świecić wewnętrznym światłem.

- To przepowiednia! Nicole, ta przepowiednia dotyczy ciebie! Zbij ją! – zawołał Harry.

- Nie, Nicole. Morgana zaznaczyła byś ją rozbiła w waszych czasach przy Harrym i dziewczynie, która jest księżniczką – oświadczyła.

- Księżniczką – szepnęła Nicole.

- A wiadomo o jaką księżniczkę chodzi? – spytał Harry.

- Nie. Nie mówiła, ale powiedziała, że kulka ją wskaże świecąc jaśniej – odparła.

- Dobrze. Dziękujemy. Odeślij nas do naszych czasów. Poszukamy jej – oświadczyła Nicole.

- Dobrze. Harry – Noyle spojrzała na zielonookiego, a on na nią – Jeszcze się zobaczymy... w przyszłości z moją bliźniaczką – po tej wypowiedzi cała trójka zbliżyli się do portalu. Harry trochę zdezorientowany wszedł pierwszy, zaraz zanim Jack, a na końcu weszła Nicole.

1 komentarz:

Lynx pisze...

Fajny rozdział :)
Nie będę się rozpisywać, bo nie mam na to czasu...
Pozdrawiam.

Tablica ogłoszeń

UWAGA!
Opowiadanie zostało przeniesione z poprawakami na wattpad.com. Szukajcie nicku: Cessidy84.


P.S. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś jeszcze raz przeczytał opowiadanie, bo pojawiły się poprawki.