'Myśli'
~ Telepatia ~
Tymczasem w domu Blacków...
Pani Weasley krzątała się po kuchni. Ron siedział przy kominku w salonie, grając w szachy z Hermioną. Byli tam też: Ginny, Eleine, Mary, Fred i George. Bliźniacy rozmawiali między sobą o swoich ostatnich wynalazkach, a dziewczyny o ostatnich trendach czarodziejskiej mody. Nawet o tym, co siostry Parker robiły w mieście elfów i czego się tam nauczyły. Ron właśnie po raz, któryś ograł Hermionę, mówiąc:
- Szach i mat! – zawołał w trumfie.
- No nie! Znowu? – jęknęła. Nagle Eleine wyprostowała się i patrzyła w jakiś punkt.
- Eleine, co się dzieje? – spytała Ginny, zauważając odruch przyjaciółki. Mary przyjrzała się siostrze.
- On tu jest, prawda? – spytała. Czarnooka nie odpowiedziała, tylko zerwała się z miejsca i pognała do drzwi. Wszyscy w pokoju najpierw spojrzeli po siebie, a potem, nic nie mówiąc do siebie, również wybiegli i skierowali się tam, gdzie Eleine. Okazało się, że wybiegła z domu. W oddali zobaczyła dwie postacie czarnych szatach. Mary, widząc, do kogo biegnie jej siostra, zawróciła i pobiegła do domu, gdzie w progu domu stała reszta domowników. Wyjaśniła im pokrótce, co się dzieje i również wyszli na podwórko.
Tymczasem Eleine szła trawnikiem powoli, jakby z niedowierzaniem. W oddali szły dwie postacie. Jedna z nich miała na sobie czarne szaty Śmierciożercy. Gdy się zbliżyli, dziewczyna aż krzyknęła, podskakując z radości i przyspieszyła kroku. Podbiegła do młodzieńców, a potem zaprowadziła do domu, a tam skierowali się do salonu. W tym momencie przyszła reszta Zakonu. Było cicho. Nikt się nie odzywał. Wszyscy patrzyli na Harry'ego, lecz nie w twarz, ale gdzieś na prawo-dół. Trwało to dobrą chwilę, a potem Harry stwierdził:
- Więc wiecie...? – chłopak spojrzał na Eleine. Wszyscy kiwnęli głowami.
- Pokażesz? Tak dla pewności – poprosił Moody. Harry spojrzał mu prosto w oczy – a raczej w oko i powiedział:
- Ale pod jednym warunkiem, Alastorze – (od jakiegoś czasu mówili sobie po imieniu).
- Jakim? – spytał auror.
- Nie wtrącicie mnie ani Hermiony do Azkabanu? – odpowiedział pytaniem na pytanie z lękiem w głosie. Wszyscy spojrzeli najpierw na siebie, potem na Harry'ego, a następnie na "jednookiego" aurora. Było cicho, jak makiem zasiał. Po chwili odezwał się Lupin:
- Nikt cię tam nie zaprowadzi. Obiecujemy – Młody Potter uśmiechnął się i odwinął prawy rękaw. Widniał tam wyraźny zielony Mroczny Znak. Wszyscy wokół, a zwłaszcza kobiety gapili się na niego.
- Musisz być kimś ważnym, jeśli wypalił ci Znak na prawym przedramieniu – stwierdził pan Weasley.
~~*~~
W ciągu najbliższych dwóch dni wszyscy w domu przy Grimmauld Place 12 zachowywali się bardzo dziwnie, z wyjątkiem czwórki najmłodszych. Raczej przyjaciele Pottera udawali, że nic się nie dzieje. Cała czwórka rozmawiali ze sobą w pokoju Harry'ego i Rona nie zdając sobie sprawy, że na dole, w salonie odbywają się urodzinowe przygotowania dla Wybrańca.
Trzeciego dnia Harry nie wytrzymał. Szedł korytarzem, szukając jakiejś osoby, która mogłaby mu coś powiedzieć, bo jego przyjaciele nie chcieli nic mówić.
- Co się dzieje? Ma się dzisiaj coś wydarzyć? Wszyscy są tak zdenerwowani. Czy ktoś może mi to wyjaśnić? – Nikt Harry'emu nie chciał odpowiadać na te pytania. Nawet Aurelia, którą oto zapytał, gdy tylko się do niej zwrócił, poszła dalej korytarzem, nic nie odpowiedziawszy, a swój cichy płacz starała się ukryć przed swoim chrześniakiem. Z jej oczu spływały stróżki łez, a młodzieniec nawet tego nie zauważył, bo była za daleko, by mógł to dostrzec i posłyszeć. 'Czemu mu nie powiedziałam? Czy muszę być taką dobrą aktorką i skrywać emocje?'. Pomyślała z rozpaczą. Szła kilka minut korytarzem, gdy nagle usłyszała cichy płacz, więc weszła do pomieszczenia. W środku zastała dyrektor McGonagall zapłakaną, smutną i karmiącą hipogryfa Hardodzioba.
- Coś się stało, Minerwo? – spytała, podchodząc do niej. Dyrektorka spojrzała na kobietę i uśmiechnęła się do niej blado.
- Nie. Nic mi nie jest – odpowiedziała wymijająco. Po chwili załkała i wyżaliła się – Nie mogę znaleźć nikogo odpowiedniego na stanowisko nauczyciela Obrony! – zawyła. Aurelia spojrzała Minerwę.
- Czy masz kandydatów na to stanowisko? – spytała.
-
Nie. Niestety nie. Tych, których przesłuchiwałam byli tacy sami na
rozumie, jak ten cały Lockhart lub są Śmierciożercami! –
załkała. Cisza trwała kilka minut. Zakończyła
ją starsza kobieta, pytając: – A
może ty byś chciała przyjąć to stanowisko? Poznałabyś bliżej trzecią
córkę i jej przyjaciół w tym Harry'ego. Jeśli byś się nie zgodziła,
musiałabym zamknąć Hogwart, bo ten przedmiot to klucz do edukacji dla
uczniów chcący się uczyć Obrony Przed Śmierciożercami i walki z nimi
– zawołała.
- Pomyślę,
dobrze? Do tej pory znajdziemy jakiegoś odpowiedniejszego kandydata,
zgoda? – poprosiła Aurelia.
- Zgoda – i uścisnęły sobie ręce, oraz przytuliły.
Tymczasem na drugim piętrze...
Harry i Ron grali w szachy. Fred i George uczyli grać Eleine i
Mary w Eksplodującego Durnia. Najzabawniejsze w tym było to, że
dziewczyny zaczęły bliźniaków ogrywać po drugiej, czy trzeciej partii,
gdyż szybko przyswajały wiedzę, no i były dobrymi strategami. Ginny i
Hermiona chichotały pod adresem Johna: To jaki on jest przystojny. W
tym momencie weszła Aurelia i oznajmiła:
- Dzieci, pomożecie
swojej mamie w kolacji? – spytała.
Wszyscy wstali – Ron, ty też
pomóż mamie. Ty Mary zostań i dotrzymaj Harry'emu towarzystwa,
dobrze?
- Dobrze, mamo –
Gdy wymienone osoby wyszli, kobieta, wychodząc, powiedziała do córki
telepatycznie:
~ Na dole zaraz rozpocznie się
kolacja-niespodzianka dla Harry'ego z okazji 17 urodzin, ale brakuje
jeszcze kilka ostatnich drobiazgów. Zatrzymasz Harry'ego w pokoju na co
najmniej 5 minut? ~ Młoda Parkerówna kiwnęła głową, a kobieta wyszła. Mary i Harry spojrzeli na sobie.
- Dlaczego kiwnęłaś głową? – spytał Potter.
- Po nic. Zagramy w szachy?
Nie
minęła chwila, gdy musieli zejść na kolację. Skierowali się nie do
kuchni, gdzie zwykle je się posiłki, ale do salonu, gdzie zwykle
odbywały się zebrania Zakonu.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłaś?
– byli już w środku –
i dlaczego jest tu tak ciemno? –
chciał włączyć światło, ale samo się zapaliło i rozległo się głośne i
zgodne:
- NIESPODZIANKA!!! –
Byli tu chyba wszyscy. Cały Zakon Feniksa. Jego przyjaciele:
Ron, Hermiona, Eleine, Mary i starsi, w tym nauczyciele Hogwartu (prócz
dwóch: Snape'a i Dumbledore'a). Byli też dwaj poprzedni nauczyciele
OPCM: Remus Lupin i Alastor "Szalonooki" Moody. No i wszyscy
Weasley'owie, w tym Percy (!?). Harry rozejrzał się po salonie. Pod
sufitem wisiał transparent:
Wszystkiego najlepszego, Harry!
Wkraczasz w dorosłe życie!
Po
jednej i po drugiej stronie pomieszczenia stały zapełnione stoły. Na
jednym smakołyki i kolacja, a na drugim masa prezentów dla Harry'ego.
Chłopakowi zalśniły iskierki w oczach na widok takiej ilości
podarunków. Uśmiechnął się oniemiały. Wszyscy zgromadzeni zaczęli
składać życzenia Wybrańcowi. Gdy w końcu goście się rozeszli po salonie
i zajęli się sobą, Harry mógł nareszcie zająć się swoimi prezentami.
Od państwa Weasley dostał słodycze domowej roboty oraz z Miodowego Królestwa.
Od Rona dostał książkę (!?) pod tytułem: "Jak nie łamać zasad w Quidditchu". Harry był zachwycony tym prezentem.
Od Freda i George'a dostał wszystkie gadżety z ich sklepu, w tym Bombonierki Lesera.
Od Hermiony również dostał książki (jak zwykle), a miały one tytuły: "Początki początkującego aurora", a także "Zaklęcia jasne oraz mroczne – Jak ich bezpiecznie i skutecznie używać oraz unikać".
Od Zakonu dostał... JAJO FENIKSA?! Z listu, który dostał od Lupina, wynikało, że wykluje się pod koniec następnego miesiąca.
Od Ginny dostał kilka słodyczy, lecz także pióra do pisania: neonowe, samopiszące i smakowe.
Nastała kolej na dwóch najstarszych członków z rodzeństwa Weasley. Od Charliego dostał książkę pod tytułem: "Jak znaleźć magiczne stworzenia i jak się nimi opiekować", a od Billa: "Co to jest czarna magia? – Jak skutecznie się jej przeciwstawiać".
Od Percy'ego otrzymał list, i to osobiście ze słowami:
- Przepraszam za wszystko – rudzielec zwiesił lekko głowę. W liście było napisane tak:
Drogi Harry,
Chciałem
cię za wszystko przeprosić. Knot mnie zmusił do udawania, że jestem
po stronie ministerstwa. Tak naprawdę wierzyłem w powrót
Sam-Wiesz-Kogo, ale byłem pod naciskiem Knota. Poza tym jestem w
Zakonie! Mówię poważnie. Szpiegowałem dla Dumbledore'a. Przepraszam
cię również za ten list do Rona dwa lata temu. To były same kłamstwa.
Umbridge była zła, ale nie tak jak Sam-Wiesz-Kto, czy Śmierciożercy.
Nie przyłączyła się do nich, mogę cię zapewnić. Wiedziałem o tym, ale
nie mogłem przeciwstawić się ani Korneliuszowi, ani Albusowi. Naprawdę
jestem po waszej stronie. Uwierz mi, proszę! Nikt z zakonników nie
wie, że jestem szpiegiem ministerstwa. Mam też dwie dobre wiadomości
dla ciebie i twoich przyjaciół. Oto one:
Po pierwsze: Awansowałem! Jestem wiceministrem, ale nie mogę dawać zbyt wielu pozwoleń.
Po drugie: Rozwiązując ten problem, minister poprosił mnie,
abym to ja dostarczył pozwolenie od niego dla ciebie i twoich
przyjaciół, byście mieli pozwolenia na kilka rzeczy.
Na
dwóch dołączonych do tych przeprosin, są pozwolenia dla was: Ciebie,
Rona, Hermiony, Ginny, Eleine i Marylene. Mam nadzieję, że wam się
przyda.
Pozdrawiam.
Percy Weasley
Harry gapił się na list jak urzeczony. Trwałby tak wieczność, gdyby nie Ginny. Podeszła do niego i spytała:
-
Co tam jest napisane, Harry? – W
odpowiedzi młodzieniec podał jej list od Percy'ego, a sam podszedł do
niego i powiedział cicho:
- Wybaczę ci pod jednym warunkiem – Percy patrzył na niego ze zdziwieniem, a potem spytał.
- Jakim? – Harry patrzył na niego poważnym wzrokiem i odpowiedział:
-
Wypowiedz jego imię bez cienia strachu –
Rudowłosy zastanawiał się, patrząc na młodzieńca. Po chwili
westchnął.
- Dobrze, zgoda – szepnął.
-
Więc wypowiedz je – Starszy
młodzieniec popatrzył na Harry'ego ze strachem. Wziął głęboki
uspakajający oddech i powiedział na wydechu:
- V-Voldemort – rudzielec zadrżał lekko. Harry uśmiechnął się.
-
Musisz poćwiczyć, ale lepsze to, niż nic. Tak więc dziękuję w imieniu
moich przyjaciół – powiedział
Harry, ściskając mu rękę.
- Nie ma za co, Harry i dziękuję, że mogłem je w końcu wypowiedzieć – Zielonooki wrócił do prezentów. Percy Weasley uśmiechał się, patrząc na Wybrańca oglądającego resztę prezentów. Harry zauważył pewną rzecz. Była to szkatuła. W środku zobaczył dwa medaliony w kształcie małych koron.
Harry wziął jedną z nich. Zalśniła czerwienią i złotem. Wszyscy spojrzeli w jego stronę.
- Harry! Co...? – zaczął Remus.
- Na słodką Rowenę! – pisnęła Aurelia.
- Korony Niebios! – krzyknęły Mary i Eleine.
- Co to są Korony Niebios? – spytała Ginny.
-
To bardzo stare i bardzo sławne klucze, które mogą otworzyć Wrota
Nieba i Piekła – wyjaśniła
Aurelia – Nie sądziłam, że je
zobaczę na własne oczy –
wyszeptała podekscytowana.
- Potem się nimi zajmiemy. Harry co jeszcze dostałeś? – spytał Remus.
Chłopak oglądał teraz podarunek od Parkerów. Była to
myślodsiewnia i... dwa testamenty!? Dopiero teraz rozdziawił usta, a
oczy wyszły mu z orbit. Pierwszy testament, a raczej list, był... od
Syriusza...
Kochany, Harry!
Są to moje ostatnie słowa przed śmiercią. Przepisuję ci cały mój dobytek. Dom na Grimmauld Place 12, tego durnego skrzata, oraz cały majątek ze skrytki 640.
Harry posłuchaj, bo to ważne. Lily,
James i Remus byli moimi najlepszymi przyjaciółmi, a zwłaszcza James.
Z pewnością twój ojciec zgodziłby się ze mną, więc daję ci klucz do
domu ich w Dolinie Godryka 12. Dali mi go w dzień poprzedzający ich
śmierć. Przeczuwali, że umrą, gdy zrobili Strażnikiem Tajemnicy
Petera. Nie ufali mu do końca.
Przekazuję ci
też mój drugi dom w południowej Anglii, oraz twój drugi dom po
rodzicach Jamesa w Irlandii. Nosi nazwę Potter-Manor. To chyba
wszystko.
Wiedz, że byłeś dla mnie jak syn i nigdy cię nie zapomnę. Proszę cię, Harry byś nie rozpaczał po mnie. Pokonasz Voldemorta, wierzę w ciebie!
Jeszcze jedna sprawa: Zanim Lily i James zginęli, Dumbledore powiedział w sekrecie całej naszej "piątce" o horkruksach i przepowiedni dotyczącej ciebie i Voldemorta. Nie wiem, jak to zrobisz, ale zniszczysz jego cząstki duszy. Pomścij mnie i swoich rodziców oraz tylu innych, których Voldemort zabił i torturował! Proszę! Kieruj się nadzieją, miłością i wiarą. Zjednocz domy hogwarckie.
Twój na zawsze,
Syriusz Black
P.S. Powiedz, proszę Remusowi, że od teraz jest twoim drugim ojcem chrzestnym, oczywiście za twoją zgodą.
Harry zadrżał. Spojrzał na Lunatyka. Podszedł do niego i podał mu bez słowa list od Łapy i wrócił do drugiego testamentu. Nie miał ochoty go czytać przy wszystkich (był od zmarłego dyrektora). Skierował się do swojego pokoju ze słowami:
- Wybaczcie mi na chwilę. Ten list jest osobisty. Przeczytam go u siebie – i wyszedł.
Gdy znalazł się w pokoju dzielący z Ronem i Johnem usiadł na swoim łóżku i wpatrywał się w kopertę trzymającą w swojej prawej ręce. Była koloru szkarłatno-złotego.
Chciał ją otworzyć, ale coś go powstrzymywało. Bał się tego, co przeczyta w liście, bo mogą być to złe wieści. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedział cicho. Do pokoju weszła Eleine. Podeszła do Pottera i stanęła naprzeciw niego. Spojrzała mu w oczy i spytała:
- Coś się stało, Harry? Czemu nie chciałeś przeczytać testamentu profesora Dumbledore'a w salonie? – Zielonooki zajrzał w jej czarne oczy. Widział tam: szczerość, zrozumienie, pewność siebie, powagę i wyrozumiałość. Po chwili zauważył, a raczej poczuł, że dziewczyna włamuje się do jego umysłu, więc zamknął go szczelnie przed czarnooką i odwrócił wzrok – Widzę, że umiesz Oklumencję – stwierdziła. Harry uśmiechnął się do niej blado i odpowiedział:
- Tak, umiem. To właśnie profesor Dumbledore nakazał Snape'owi, by mnie jej nauczył – chłopak załkał ni to ze smutku, ni to ze szczęścia, ni to ze złości. Szczerze mówiąc, te trzy uczucia kotłowały się w nim, odkąd dowiedział się, że to Voldemort zabił jego rodziców, a przede wszystkim odkąd dowiedział się o horkruksach Lorda i śmierci Dumby'ego.
- Dlaczego jeszcze nie otworzyłeś tego listu? – nie ustępowała blond włosa Parker.
-
Dlatego, że się boję tego, co tam zobaczę. To, że Syriusz przepisał
mi swój majątek to normalne w przeciwieństwie do testamentu
Dumbledore'a! Kochałem go, jak dziadka, którego nigdy nie miałem!
– Teraz Harry otwarcie płakał i wypuścił z rąk
szkarłatno-złoty list. Eleine, nie zwracając uwagi na szlochy Wybrańca,
wzięła do rąk kopertę. Otworzyła i przeczytała na głos.
Ja, Albus Persiwal Wulfryk Brian Dumbledore, w pełni sił umysłowych i fizycznych przekazuję:
Dom w Dolinie Godryka nr 17 Dumbledore-Manor mojemu bratu Aberforthowi Dumbledore'owi.
Majątek ze skrytki 725 przekazuję rodzinom Weasley i Parker.
Ronaldowi Bilusowi Weasley'owi ofiarowuję mój Wygaszasz, by rozświetlał mu drogę, gdy wygaśnie cała nadzieja.
Hermionie Joan Granger daje książkę "Baśnie brada Beedle'a", być może da jej to inspirację dalszych nauk.
Harry'emu Jamesowi Potterowi pozostawiam znicza, którego złapał podczas pierwszego meczu Quidditcha w Hogwarcie, na pamiątkę satysfakcji płynącej z wytrwałości i sprawności, moją myślodsiewnię i miecz Godryka Gryffindora, który został ukryty i tylko on jeden może go odnaleźć. A także wszystkie notatki i wspomnienia na temat Lorda Voldemorta i moich ostatnich podróży (on wie, jakie to notatki chodzi).
Drugi dom we wschodniej Anglii przekazuję Aurelii Parker i jej dzieciom.
Proszę, by dołączony do testamentu list został przekazany Harry'emu.
Wasz na zawsze...
Albus Persiwal Wulfryk Brian Dumbledore
Eleine patrzyła na list przez kilka chwil, a potem wzięła za rękę rozpłakanego Harry'ego i zeszła na dół. W salonie siedzieli i rozmawiali goście, a także przyjaciele Wybrańca. Gdy dziewczyna dała znak chrząknięciem, że są w pomieszczeniu, wszyscy zwrócili ku nim głowy. Ron i Hermiona podeszli do jubilata i zapytali zgodnie:
- Co się dzieje, Harry? – Ten chciał już wracać na górę, gdy blond włosa zaciągnęła go na fotel przed kominkiem, mówiąc do reszty, by poczekali chwilę, bo chce zamienić z nim kilka słów. Potter opierał się, ale dziewczyna nie poddawała się i posadziła w fotelu.
~ Musisz im to powiedzieć. Pomimo złożonej obietnicy wobec Dumbledore'a musisz im też powiedzieć o przepowiedni. Tak, Harry, wiemy o niej i wiemy, co ona głosi ~ Mówiła do niego telepatycznie.
~ Nie ma mowy! Nie powiem im o wyprawie z dyrektorem! A tym bardziej o przepowiedni... A poza tym, jeśli mówisz "powiemy" to mówisz o sobie, Mary, Aurelii i Johnie? ~ spytał Wybraniec, również mówiąc do dziewczyny telepatycznie.
~ Tak, Harry. Musisz im o tym powiedzieć. O przepowiedni i horkruksach. Ulży ci. Zaufaj nam i dyrektorowi. Gdy o nich powiesz, pomogą ci w zabiciu mojego ojca. Ja go nienawidzę! Chcę, by umarł! Proszę, Harry ~ błagała dziewczyna. Harry patrzył na blondynkę i zastanawiał się, czy można jej ufać? ~ Można Harry, można mi ufać ~ Ten uśmiechnął się.
- Więc dobrze, powiem im – Postanowił, mówiąc tym razem na głos i stanął pośrodku pomieszczenia. Blond włosa Parker wpatrywała się w każdego z osobna, zastanawiając się, czy można im zaufać. Po kilku chwilach stwierdziła, że można.
- Posłuchajcie. Zastanawiało was, gdzie wybierałem się z profesorem Dumbledorem na kilka godzin przez ostatni rok? – spytał Harry. Wszyscy kiwnęli głowami z wyjątkiem Rona i Hermiony – Więc mówię: Dyrektor szukał horkruksów – i opowiedział, co usłyszał i zobaczył w ubiegłym roku na temat przeszłości Lorda Voldemorta. Gdy zielonooki skończył, Eleine dodała, zwracając się do matki:
- Mamy tu testament profesora Dumbledore'a. Dyrektor przepisał nam połowę swojego majątku, a także drugi swój dom. Harry'emu dał wszystkie notatki na temat swoich wypraw z życia Lorda. Wskazówki jak znaleźć i zniszczyć horkruksy, Złoty Znicz i miecz Godryka Gryffindora – teraz dziewczyna zwróciła się bezpośrednio do Harry'ego – Masz, to list od Dumbledore'a dla ciebie. Idź do kuchni. Nikt nie będzie ci przeszkadzać, dopilnuję tego – Po tych słowach zrobiła coś zaskakującego. Natomiast pocałowała namiętnie Harry'ego w usta i poszła do sióstr, wymieniając z nimi kilka słów. Wszyscy czekali na reakcję młodzieńca. Ten stał przez dobrą minutę jak słup soli, a potem poszedł do sąsiedniego pomieszczenia, czyli do kuchni. Na jego twarzy było widać błogie szczęście i rumieniec. Usiadł przy stole i zaczął czytać poniższy list:
Kochany Harry
Właśnie zbieram się do wyjazdu z tobą po horkruksa. Nie jestem pewien czy przeżyję, ale na drugiej kartce jest napisane, co chce przepisać odpowiednim osobom, gdybym nie przeżył.
Harry, posłuchaj mnie. Zawsze ufaj miłości, ufaj przyjaciołom, zawieraj przyjaźnie, nie ważne, jakie i z kim, ale zawieraj, ufając intuicji, miłości i przyjaźni. Powiedz Ronowi i Hermionie o przepowiedni. Zasłużyli na zaufanie, więc im powiedz.
Chcę ci Harry coś jeszcze powiedzieć. Aurelia Linda Parker jest twoją matką chrzestną, ale też bliźniaczką twojej matki, daleką krewną Remusa. Poza tym Lily, Petunia i Aurelia są córkami Voldemorta, a ty jesteś jego wnukiem. Lily i Aurelia są różne w wyglądzie, ale takie same w charakterze i w sercu. Potrafią znaleźć głębię duszy utęsknionej oraz mrocznej i wydobyć z niej jak najwięcej dobra. Mają jeszcze brata Aidrene'a, ale za mało o nim wiem. Ukrywałem tę informację przez tyle lat przed tobą dla twojego dobra. Mógłbyś wcześniej nie zrozumieć, albo zrujnować coś w swoim życiu, jak to zrobiłeś z moim gabinetem...
Jeszcze dwie sprawy. Pierwsza:
Proszę, abyś został przywódcą Zakonu Feniksa. Nadajesz się.
Druga to:
Znajdź
te horkruksy. Znajdź je i zniszcz, Harry, a pokonasz Lorda Voldemorta
i uwolnij świat. Pomścij wszystkich, co zginęli z jego rąk! Jesteś
Jedyną Osobą, Która Może Tego Dokonać!
Ach, Harry jeśli chodzi o
Fawkesa, to należy do ciebie. Lubi cię, więc z przyjemnością będzie ci
służył i będzie twoim przyjacielem, lecz muszę cię przestrzec w jego
sprawie. Posłuchaj. Rzuciłem zaklęcie na Fawkesa i na ciebie
(zaraz po tym jak uświadomiłem sobie, że umrę), że gdy ty umrzesz to i
on też. Więc uważaj na siebie i na niego, oraz pamiętaj, że cię
kochałem jak wnuka.
Zapamiętaj sobie jeszcze te słowa:
Zaufanie, miłość, przyjaźń, wiara, rodzina, pomoc bliźnim. To najważniejsze rzeczy na świecie!
Twój na zawsze,
Albus Dumbledore
P.S.1. Wszyscy liczą na ciebie! Nie daj się mu! Daj z siebie wszystko! Pokonasz go!
P.S.2. Przebacz Severusowi. On kochał Lily za szkolnych lat i nadal kocha, więc mu przebacz, gdy nadarzy się okazja.
P.S.3. Jest ktoś w twoim życiu. Masz rodzinę, którą ukrywałem wraz z pewnym mężczyzną, który ten znał Voldemorta za szkolnych lat. Zaufaj mu, a wszystko się wyjaśni.
Harry płakał z każdym wersem, aż pergamin i on sam zrobili się mokrzy od jego łez. Wstał, skierował się do salonu i podszedł do Remusa oraz Aurelii, którzy stali przy kominku. Podał im bez słowa list od dyrektora. 'Jest to moja ostatnia rodzina'. Pomyślał.
~~*~~
Przez
cały sierpień jajo feniksa, które Harry dostał na urodziny, nieco
urosło, ale się jeszcze nie wykluło. Dowiedział się z książek, które
dostał od Davida na początku wakacji, że jajo feniksa trzeba trzymać w
cieple. I tak robił. Nie miał jeszcze tylko dla niego imienia, bo nie
wiedział, czy to będzie dziewczynka, czy może chłopiec. Postanowił
dowiedzieć się więcej na ic temat. Wziął książkę o magicznych
zwierzętach. Znalazł odpowiedni rozdział dotyczących mistycznych ptaków i
przeczytał te słowa:
Feniksy
Co to jest feniks?
Feniks to jedna z legendarnych baśniowych istot. Mityczny ptak-symbol, bohater niezwykłych legend wielu kultur m.in. starożytnego Egiptu i Chin, w których zawsze odradza się z popiołów. Dzięki chrześcijaństwu, czerpiącemu też z kultur starożytnych z Egiptu poprzez antyczną Grecję i Rzym przeniknął do naszej cywilizacji.
Jakim jest symbolem?
Feniks jest symbolem kultu Słońca, symbolem ognia, powietrza, burzy, zmartwychwstania, zmiany, twórczości, długowieczności, wiecznej młodości, nieśmiertelności, epok, eonów, poświęcenia się, dziewictwa, czystości, umiarkowania, sprawiedliwości, nadziei, wytrwałości, męskości, samowystarczalności, życia z chwili na chwilę, zmiany, snu, czerwonego kamienia, przeciwieństwo orła.
Charakter feniksa.
Symbolizm feniksa ma charakter ambiwalentny: jest ptakiem lunarnym poprzez skojarzenia z księżycem w nowiu, ale i solarnym jako ognisty ptak. W ikonografii alchemików feniks przedstawiał kamień filozoficzny, który powstaje z całkowitego spalenia i dokonanej transmutacji surowca Wielkiego Dzieła magnum opus w tajnym ogniu zesłanym z nieba. Stąd emblemat farmaceutów i aptekarzy (w formie pelikana). W heraldyce zazwyczaj pojawia się jako klejnot – podobny do orła wyłania się spomiędzy płomieni.
Wygląd
Feniks jest ptakiem wielkości łabędzia, o błyszczącym, złocisto-szkarłatnym, gdyż żywi się rosą i ziołami. Jego łzy mają silną uzdrawiającą moc, a on sam może przenosić największe ciężary. Nie, którzy piszą, że łzy feniksa są kadzidłem, a jego krew balsamem. Pieśń feniksa jest magiczna. Uważa się, że dodaje odwagi ludziom o czystym sercu, a napaja strachem serca nieczystych. Jego dotknięcie nie niszczy nawet roślin, dlatego uważany jest za uosobienie delikatności i niewinności.
Wiek feniksa
Na
temat wieku feniksa istnieje wiele teorii. Niektórzy twierdzą, że
żyje 1000 lat. Jednak najczęściej w utworach starożytnych pisarzy
feniks żyje 500 lat.
Feniks nie jest zwykłym zwierzęciem, nie daje
się złapać byle komu, a sam przywiązuje się tylko do ludzi o czystym i
szlachetnym sercu.
Harry był uradowany tymi informacjami, ale teraz obecnie miał dylemat: jak nazwać tego ptaka? Musiało być to imię znaczące dla niego – dla Harry'ego, a jednocześnie pasujące do ptaka i dające do myślenia. I tak robił przez ostatni tydzień. Nieraz szukał w książkach danymi od przyjaciół o imionach dla zwierząt i ich znaczeniu. Nagle usłyszał dźwięk od strony biurka. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył, że z jaja wylatuje czerwony dym.
- O, Merlinie! – wyszeptał. Wybiegł z pokoju, pognał do kuchni i zawołał od progu – Chodźcie szybko!! Wykluwa się!! – Wszyscy spojrzeli na niego i jak jeden mąż pobiegli za Potterem. W pokoju Rona, Harry'ego i Johna było widać czerwony dym wylatujący najwyraźniej z jajka. Wszyscy patrzyli jak zahipnotyzowani w proces toczący się przed nimi. Wpatrywali się głównie w jajko, które nagle pękło na cztery. Wyszło z niego pisklę i spojrzało na zgromadzonych.
- Weź je do ręki, Harry – rozległ się głos Eleine, więc zielonooki wziął nieopierzone pisklę na ręce i wpatrywał się w nie.
- To chłopiec, czy dziewczynka? – spytał Ron.
- Myślę, że dziewczynka – odparł Harry.
- A skąd wiesz? – spytała Hermiona.
- Intuicja – odpowiedział, patrząc na przyjaciółkę.
- Jak ją nazwiesz? - spytała Mary.
- Hmmm... Co powiecie na imię Kahlan*? – Pisklę spojrzało na niego i zaczęło ćwierkać radośnie – Podoba się jej – powiedział uradowany.
- Przecież widać – stwierdziła Hermiona.
- Więc od tej chwili nazywasz się Kahlan – ptak jeszcze bardziej się rozćwierkał z radości.
__________________________________________________
Od autorki:
* Kahlan – czytaj Kejlen. Imię wzięłam z filmu "Miecz Prawdy".
5 komentarzy:
Fajny rozdział. Widzę, że trochę je zmieniasz, albo mi się tak wydaje. Dawno tego nie czytałam i wgl zapomniałam co się działo na początku. Teraz bd mogła tą historię sobie odświeżyć. Czekam na nn ;)
Czarna.
Hmm.. po 1-e przepraszam Cię że dopiero dzisiaj komentuję...
Po 2-ie: co do rozdziału - rewelacja!
Po 3-ie : już się nie doczekam nowego rozdziału
Po 4-te : ŻYCZĘ DUŻO WENY
Po 5-te : przepraszam za błędy ;)
Pozdrawiam,
Małgosia.
No i zapraszam bou mnie nowa notka ;) Więc zapraszam :)
A i zmieniłam tytuł bloga na "Harry Potter i Anioł Jastności" , tak więc na tym blogu pojawił się 7 rozdzaił pt :"Wróg staje się przyjacielem" Zapraszam Cię! :)
Pozdrwaiam...
Małgosia
Hej.
Na moim blogu http://hp-i-straszna-prawda.blog.onet.pl/ pojawił się nowy rozdział. Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania.
Czarna ;)
Na http://hp-i-azyl-czasu.blog.onet.pl/ pojawiła się kolejna notka i mała informacja..
Zapraszam Sylwia Slytherin ;*
Prześlij komentarz