Nastał dzień wyjazdu do Hogwartu. Wszyscy byli zdenerwowani całym
tym bałaganem w dniu 1 września. Każdy gdzieś się spieszył, albo gnał
na misję daną poprzedniego wieczora. Harry postanowił zwołać szybkie i
tajne zebranie przed wyjazdem. Tajne, bo jego przyjaciele nie
uczestniczyli w nim. Harry zebrał wszystkich starszych w salonie i
przemówił do nich:
- Posłuchajcie. W tym roku to ja będę
uczył Obrony, ale jestem również dowódcą Zakonu Feniksa. Kwatera Główna
będzie tu, ale jako nauczyciel nie mogę zbyt często wychodzić z
zamku, pomimo że mam do tego pełne prawo. Rozwiązując ten problem,
postanowiłem, że będę miał tu kogoś, kto będzie mi o wszystkim donosił i
będzie moim zastępcą. Wyznaczam do tego Aurelię Parker i jej syna
Johnego. Aurelia będzie moim zastępcą tu, na Grimmauld Place 12, a John
będzie mi pomagał w Hogwarcie i powiadamiał o poczynaniach zarówno z
zewnątrz jak i w Hogwarcie. Proszę, byście na razie nie mówili moim
przyjaciołom, co dziś usłyszeliście. Dowiedzą się podczas Uczty
Powitalnej. Jeśli chodzi o to, że stałem się Śmierciożercą – tu
westchnął – to będę wam mówić o wszystkim, co mówi mi Riddle.
Dziękuje za uwagę. Możecie się rozejść – Jak powiedział, tak
zrobili – Aurelio, mogę cię jeszcze prosić na chwilkę? – spytał,
gdy kobieta była już przy drzwiach wyjściowych.
- O co chodzi, Harry? – spytała.
- Chcę ci coś dać, zanim pojadę do Hogwartu. Proszę, to dla ciebie – Harry podał kobiecie małą paczuszkę.
- Co to jest? – spytała, biorąc przedmiot.
-
To Lusterko Dwukierunkowe. Mój ojciec i Syriusz mieli takie za swoich
szkolnych lat i używali ich, gdy mieli oddzielne szlabany –
wyjaśnił Wybraniec.
- Typowe jak dla nich i bardzo przydatne. Do czego mi będzie potrzebne? – spytała starsza Parker.
-
Gdyby coś się stało poza murami Hogwartu, a nie byłoby nikogo w
pobliżu z Zakonu oraz, gdy nie będziesz mogła się teleportować, a
także, gdy będziesz musiała powiadomić nas, jak najszybciej, to go
użyjesz. Wystarczy, że wypowiesz moje imię do Lusterka. Ja mam drugie
takie samo – wyjął swoje Lusterko, pokazując je kobiecie.
-
Zaraz, chcesz powiedzieć, że gdyby np. Śmierciożercy nas zaatakowali
lub gdyby był jakiś atak na jakieś miasto, lub wioskę mam cię o tym
powiadomić? – zapytała.
- Dokładnie. Chcę ściślej
powiedzieć, że jeśli coś się stanie poważniejszego, masz mnie o tym
powiadomić natychmiast, zanim powiadomisz resztę. Ja zrobię to samo.
Dobrze? – Spojrzeli na siebie, potem przytulili i poszli w swoje
strony.
King's Cross... Godzina: 10:45...
Lupin i Moody znaleźli młodszym wózki bagażowe i władowali na nie kufry. Potem po kolei przechodzili przez żelazną barierkę. Pierwsi poszli Harry, Ron i Hermiona, potem Eleine, Ginny i Mary.
Jeśli chodzi o nasze dwie nowe młode bohaterki... Dziewczyny napisały do dyrektorki następujące listy:
Ja, Eleine Aurelia Parker wybrałam następujące przedmioty, na które będę chodzić na siódmym roku pobytu w Hogwarcie:
Transmutacja
Zielarstwo
Eliksiry
Astronomia
Obrona Przed Czarną Magią
Starożytne Runy
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami.
A nowe to:
Klub Pojedynków
Teorie Czarnej Magii
Gwardia Dumbledore'a
Obrona Przed Śmierciożercami
Ja, Marylene Lilianne Parker wybrałam następujące przedmioty, na które będę chodzić na siódmym roku pobytu w Hogwarcie:
Transmutacja
Zielarstwo
Eliksiry
Astronomia
Obrona Przed Czarną Magią
Numerologia
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami.
A nowe to:
Klub Pojedynków
Teoria Czarnej Magii
Gwardia Dumbledore'a
Obrona Przed Śmierciożercami
Nasi bohaterowie znaleźli sobie zupełnie pusty przedział. Mary
najlepiej znająca się na zaklęciach złudzających powiększyła magicznie
przedział, by wszyscy mogli się pomieścić (a było ich trochę).
~~*~~
Przez
całą drogę rozmawiali sobie beztrosko. Byli nie daleko gór, gdy pociąg
gwałtownie zahamował. Spadli ze swoich miejsc wpadając na siebie, a
ich rzeczy spadły im na głowy. Mało tego pogasły wszystkie światła,
zarówno w przedziale jak i na korytarzu. Hermiona pierwsza pozbierała
się z podłogi i podeszła po omacku do okna. Po chwili zawołała:
-
To Śmierciożercy! I są z nimi dementorzy! Harry, trzeba uspokoić
uczniów. W pociągu są tylko maszynista i ta starsza kobieta roznosząca
słodycze! – pisnęła brązowowłosa. Rzeczywiście uczniowie
zaczynali panikować. Zielonooki wybiegł z przedziału. Wyjął różdżkę,
wycelował nią w swoje gardło i powiedział:
- Sonorus! – Potem powiedział już wzmocnionym głosem – Uwaga!! Proszę o spokój! Atakują nas Śmierciożercy i dementorzy!... - (od aut.: żadne to pocieszenie) uczniowie jeszcze bardziej spanikowali – Uspokójcie
się! Proszę, by klasy od pierwszej do czwartej przeszli na tyły
pociągu! Piąte niech ich pilnują i bronią oraz mają się na baczności!
Szóste i siódme oraz członkowie z GD niech wyjdą i szykują się do
walki! Do dzieła! POKONAMY ICH!! – Teraz zwrócił się do
przyjaciół, opuszczając różdżkę, a jednocześnie cofając zaklęcie –
Chodźcie! – i wyszli. Gdy znaleźli się na zewnątrz pociągu,
Hermiona zapytała sióstr:
- Czy umiecie wyczarować cielesnego Patronusa? – spytała.
- Ja tak. A ty, Mary? – zwróciła się do Eleine.
- Ja też – i rzucili się wszyscy w wir walki.
Śmierciożercy
napierali na młodzież, chcąc zaatakować bezbronnych uczniów w
pociągu. Piątoklasiści chronili ich najlepiej, jak mogli. Reszta
uczniów broniła się siebie nawzajem oraz młodszych. Harry rzucał
przeróżne zaklęcia, klątwy i uroki nauczone w krainie elfów i wiosce
druidów (nauczonych w wakacje razem z kuzynem) broniąc nie tylko
siebie, lecz także przyjaciół. W pewnym momencie, gdy jakiś urok
poleciał ku niemu i miał właśnie wyczarować tarczę, nagle poczuł
gwałtowny ból w czole. Jęknął głośno. Padł na kolana, trzymając się za
czoło. Przeciwnik wykorzystał nieuwagę zielonookiego rzucając jeszcze
Cruciatusem. Młodzieniec wrzasnął jeszcze głośniej i upadł.
-
Cofnij zaklęcie – rozległ się znany mu zimny głos. Śmierciożerca
wykonał polecenie, a ten drugi podszedł do Wybrańca. Ból w czole
wzmógł się, ale w ciele też był odczuwalny pomimo cofniętego zaklęcia
– Witaj, Potter – wysyczał Lord.
- Nie myśl sobie, że jestem ci wdzięczny... panie. Co tu robisz? – spytał, nie patrząc na Lorda, próbując wstać. Ten spojrzał na Harry'ego i odparł:
- A jak myślisz, Potter? Mam dla ciebie zadanie do
wykonania – Riddle chwycił młodego nauczyciela za gardło i
uniósł nieco w górę. Chłopak jęknął głośno. Ból w głowie był
niemiłosiernie bolesny. Łzy napłynęły Harry'mu do oczu. Próby
wyswobodzenia się, aby odciągnąć jego ręce od gardła, były daremne.
Ból był tak silny, że przed oczami miał mroczki i nasilał się z
każdą chwilą, powodując osłabienie młodzieńca. Opuścił w końcu ręce, w
geście rezygnacji. Był teraz podtrzymywany przez Riddle'a w mocnym
uścisku, a stopy zwisały mu stopę nad ziemią. Był bezradny –
Czy tego chcesz, czy nie – zacisnął mocniej dłoń wokół jego
gardła – wykonasz moje polecenia – po czym puścił go.
Harry upadł, próbując złapać oddech i wytrzymując uporczywy ból w
czole, który był silniejszy od tego w ciele – Pomożesz mi
coś znaleźć – Harry spojrzał na Toma II z bólem na twarzy i
zobaczył tam, nie tylko rządzę mordu, ale też – 'Niewiarygodnie...'. Pomyślał młodzieniec, łapiąc oddech. Była tam: Błagalność? Skrucha? Litość?
- Co będę miał z tego? – spytał z podejrzliwością.
- Nietykalność mugolaków i szlam – odparł mężczyzna.'Co? To do niego niepodobne'. Zdziwił się w myślach Harry. Czuł, że mężczyzna coś kombinuje.
- A jaką mam mieć pewność, że dotrzymasz słowa? – spytał Potter.
-
Złożyłem ci Przysięgę Wieczystą, Potter, więc nie mogę zrobić krzywdy
ani twoim przyjaciołom, a nawet mojej i twojej rodzinie... ale tobie
tak – oświadczył Voldemort z błyskiem w oku. Harry zastanowił
się, wstając.
- A co to, za cenna rzecz, którą mam ci pomóc znaleźć? – znowu zadał pytanie.
-
Tutaj tego nie wyjawię. Za dużo ludzi. Pójdziemy do Dworu. Chodź –
odparł Voldemort. Odwrócił się, ale nie zrobił nawet pięciu
kroków, gdy Harry się odezwał:
- Nie. Nie mogę teraz iść – powiedział zielonooki. Lord odwrócił się i spytał:
-
Dlaczego, Potter? – zapytał, świdrując go swoim czerwonym
okrutnym wzrokiem. Harry patrzył na niego, zastanawiając się, czy mu to
powiedzieć, czy też nie. W końcu postanowił wyjawić tajemnicę, bo w
końcu i tak się dowie. Prędzej czy później, a nie chciał więcej bólu
odczuwać.
- Przyjąłem w tym roku stanowisko nauczyciela Obrony
– odpowiedział młodzieniec. Lord spojrzał na niego
zaskoczony. Po chwili powiedział, śmiejąc się do rozpuku:
-
Ty? Nauczycielem Obrony? McGonagall chyba oszalała! Tak młodego
dzieciaka zrobiła nauczycielem? – zaśmiał się potwornie –
Czy wiesz może, dlaczego ta posada została przeklęta i przez
kogo – Harry zmrużył oczy i odpowiedział, prostując się:
-
Tak. To TY rzuciłeś ten urok na tę posadę przed obliczem
Dumbledore'a, gdy został dyrektorem Hogwartu. A powód był taki, że TY
też chciałeś ją dostać przed laty, lecz Dumbledore odmówił ci, bo
wiedział o twoich poczynaniach. Mało tego poprosiłeś wcześniej Armanda
Dippeta, poprzedniego dyrektora, gdy miałeś 18 lat, by ci ją dał.
Lecz i on odmówił, bo stwierdził wtedy, że byłeś za młody –
odparł Harry. Voldemort zmrużył oczy i milczał chwilę.
- Widzę, że twój mentor obdarzył cię informacjami z jakże mojej fascynującej przeszłości – odparł, przerywając ciszę.
- Tak! A teraz, gdy wyjaśniliśmy sobie wszystko, to z łaski swojej spadaj stąd! Straszysz uczniów! – krzyknął zielonooki.
- Wyrażaj się, Harry – 'Cholera!'.
Zaklął w myślach zielonooki i zaczął się szybko cofać. Ton głosu
mężczyzny nie podobał mu się – Uważaj na słowa, bo może
się to dla ciebie źle skończyć lub mogę coś zrobić twoim przyjaciołom,
czy nawet Hermionie – Wybraniec zadrżał ze złości. Potem
powiedział już milszym i drżącym tonem, klęcząc przy tym na jedno
kolano, nie zauważając uczniów wokół, którzy przysłuchiwali się tej
rozmowie:
- Proszę cię... byś stąd poszedł, wraz... ze swoimi sługami... panie – jąkał się Harry, a ostatnie słowo przyszło mu z wielką trudnością. Najgorsze było to, że na polu bitwy zaległa głucha cisza od momentu, gdy Lord dowiedział się, że Harry ma być w tym roku nauczycielem. Potem zaległa jeszcze większa cisza, gdy Tom II podniósł głos na Harry'ego. Lord uśmiechnął się drwiąco, po czym zwrócił się do Śmierciożerców:
- Odwrót! –
Wszystkie śmierciojady deportowali się równocześnie, ale
Lord chwilę został i zwrócił się do wciąż klęczącego młodzieńca przed
sobą – Dziś po Uczcie Powitalnej przyjdziesz do Zakazanego Lasu. Będzie ktoś tam na ciebie czekać, by cię zabrać do Dworu – chwycił go brutalnie za podbródek, by ten na niego spojrzał – Bądź punktualny profesorze, albo marny twój los – powiedział czarownik w mowie węży, akceptując słowo "profesorze".
Jeszcze chwilę stał, wpatrując się w niego, a potem deportował się.
Harry drżał z przerażenia. Usiadł na ziemi, chwytając się za głowę. Nie
chciało mu się ruszyć. Był zbyt zszokowany przemową jego "pana"i
faktem, że znowu Riddle go dotknął. Trwałby tak wieki, gdyby nie jego
przyjaciele.
- Harry! Sytuacja w pociągu jest opanowana.
Możemy jechać dalej – Harry nie odpowiedział. Przysiadł
na ziemi i patrzył w dal niewidzącym wzrokiem. Jego przyjaciele
starali się "sprowadzić go na ziemię".
- Harry, coś się stało? – spytała Hermiona. Cisza.
- Ziemia do Harry'ego Pottera!! – zawołał Ron. Znowu cisza.
-
Harry! Słyszysz nas?! Odezwij się! – mówiła nie mało
wystraszona Eleine. Znowu cisza – Co mu jest? –
histeryzowała.
- Mam pomysł, ale nie wiem, czy się uda, bo chroni swój umysł bardziej niż przedtem – odezwała się Mary.
- Chcesz użyć Legilimencji na Harrym – stwierdziła Eleine.
-
Tak. Ale mimo tego jednak spróbuję – I tak zrobiła.
Ukucnęła przed bratem ciotecznym i zaczęła włamywać się do jego umysłu. Z
początku nie udawało się jej to. Przed sobą widziała kolorowy mur.
Kolory były takie jak: szkarłatno-złoty i jasno szmaragdowo-srebrny,
lecz były też przebłyski bordu, czarnego i bladego różu. Spróbowała
przebić się przez niego.
Po kilku minutach w końcu jej się to udało. Zobaczyła tam serię wspomnień. Jedne zamazane, a inne wyraźne. Nagle zobaczyła dość świeże wspomnienie...
Po kilku chwilach...
- Na Merlina! – wykrzyknęła ciemnowłosa, wyrywając się z jego wspomnień.
- Co widziałaś, Mary? – dopytała się jej siostra-Gryfonka. Dziewczyna spojrzała na przyjaciół.
-
Musimy zaprowadzić go do McGonagall i to siłą, bo inaczej nie pójdzie
– W tym momencie, nagle i niespodziewanie Harry wstał.
Skierował się do pociągu, nie wypowiedziawszy ani słowa. Zgromadzeni
spojrzeli po sobie, a potem poszli za nim. Gdy usiedli w swoim
przedziale, patrzyli na swojego przyszłego nauczyciela. Był jakby
zamyślony i nieobecny. Eleine zwróciła się do przyjaciela:
- Harry? Czy coś się stało? – spytała nieśmiało Eleine. Ten spojrzał na każde z nich, po czym odpowiedział:
- Niech was to nie interesuje – Ledwo co rzucił okiem na łąki za oknem, gdy odezwała się Mary:
- Wiem, gdzie masz iść dzisiejszej nocy – powiedziała cichym głosem.
- Tak? A gdzie? – spytał niegrzecznie młodzieniec, udając zainteresowanie.
- Do Zakazanego Lasu, a stamtąd do Piekielnego Dworu, by spotkać się z Voldemortem.
- Nie idź tam. To niebezpieczne – błagała go Eleine. Wybraniec spojrzał na nią. Miała takie piękne włosy i oczy. W tym momencie do ich przedziału weszła inna piękna dziewczyna.
1 komentarz:
Rozdział jedyn słowem rewelacja...
Przyjemnie się czytało, sama nie zauważyłam kiedy skończyłam ;( Zapowiada się ciekawie ;)
Hmm... Jak widać nie jestem dobra w długimm komentowaniu... :D
Pozdrawiam
Małgosia
PS już wkrótce na mym blogu o HP pojawi się nowy rodział, tak więc Zapraszam ;)
Prześlij komentarz