Moja lista przebojów 2

4 listopada 2012

Rozdział 10 - Atak na pociąg i nauczyciel OPCM

Klik

        Nastał dzień wyjazdu do Hogwartu. Wszyscy byli zdenerwowani całym tym bałaganem w dniu 1 września. Każdy gdzieś się spieszył, albo gnał na misję daną poprzedniego wieczora. Harry postanowił zwołać szybkie i tajne zebranie przed wyjazdem. Tajne, bo jego przyjaciele nie uczestniczyli w nim. Harry zebrał wszystkich starszych w salonie i przemówił do nich:
- Posłuchajcie. W tym roku to ja będę uczył Obrony, ale jestem również dowódcą Zakonu Feniksa. Kwatera Główna będzie tu, ale jako nauczyciel nie mogę zbyt często wychodzić z zamku, pomimo, że mam do tego pełne prawo. Rozwiązując ten problem postanowiłem, że będę miał tu kogoś, kto będzie mi o wszystkim donosił i będzie moim zastępcą. Wyznaczam do tego Aurelię Parker i jej syna Johnego. Aurelia będzie moim zastępcą tu, na Grimmauld Place 12, a John będzie mi pomagał w Hogwarcie i powiadamiał o poczynaniach zarówno z zewnątrz jak i w Hogwarcie. Proszę byście na razie nie mówili moim przyjaciołom co dziś usłyszeliście. Jeśli chodzi oto, że stałem się Śmierciożercą... - tu westchnął. - ...to będę wam mówić o wszystkim, co mówi mi Riddle. Dziękuje za uwagę. Możecie się rozejść... - Jak powiedział tak zrobili. - ...Aurelio, mogę cię prosić na chwilkę? - spytał, gdy kobieta była przy drzwiach wyjściowych.
- O co chodzi, Harry? - spytała.
- Chcę ci coś dać zanim pojadę do Hogwartu. Proszę, to dla ciebie. - Harry podał kobiecie małą paczuszkę.
- Co to jest? - spytała biorąc przedmiot.
- To Lusterko Dwukierunkowe. Mój ojciec i Syriusz mieli takie za swoich szkolnych lat i używali ich, gdy mieli oddzielne szlabany. - wyjaśnił Wybraniec.
- Typowe jak dla nich i bardzo przydatne. Do czego mi będzie potrzebne? - spytała starsza Parker.
- Gdyby coś się stało poza murami Hogwartu, a nie byłoby nikogo w pobliżu z Zakonu oraz, gdy nie będziesz mogła się teleportować, a także, gdy będziesz musiała powiadomić nas jak najszybciej to go użyjesz. Wystarczy, że wypowiesz moje imię do Lusterka. Ja mam drugie takie samo. - wyjął swoje Lusterko pokazując je kobiecie.
- Zaraz, chcesz powiedzieć, że gdyby np. Śmierciożercy nas zaatakowali, lub gdyby był jakiś atak na jakieś miasto lub wioskę mam cię o tym powiadomić? - zapytała.
- Dokładnie. Chcę ściślej powiedzieć, że jeśli się coś stanie poważniejszego, masz mnie o tym powiadomić natychmiast, zanim powiadomisz resztę. Dobrze? - Spojrzeli na siebie, potem przytulili i poszli w swoje strony.
King's Cross... Godzina: 10:45...
        Lupin i Moody znaleźli młodszym wózki bagażowe i władowali na nie kufry. Potem po kolei przechodzili przez żelazną barierkę. Pierwsi poszli Harry, Ron i Hermiona, potem Eleine, Ginny i Mary. Jeśli chodzi o nasze dwie nowe młode bohaterki... Dziewczyny napisały do dyrektorki następujące listy:


       
Ja, Eleine Aurelia Parker wybrałam następujące przedmioty, na które będę chodzić na siódmym roku:

Transmutacja
Zielarstwo
Eliksiry
Astronomia
Obrona Przed Czarną Magią
Starożytne Runy
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami

A nowe to:
Klub Pojedynków
Lekcje Czarnej Magii
Gwardia Dumbledore'a
Obrona Przed Śmierciożercami



Ja, Marylene Lilianne Parker wybrałam następujące przedmioty, na które będę chodzić na siódmym roku pobytu w Hogwarcie:

Transmutacja
Zielarstwo
Eliksiry
Astronomia
Obrona Przed Czarną Magią
Numerologia
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami

A nowe to:
Klub Pojedynków
Lekcje Czarnej Magii
Gwardia Dumbledore'a
Obrona Przed Śmierciożercami

Nasi bohaterowie znaleźli sobie zupełnie pusty przedział. Mary najlepiej znająca się na Elfiej Magii powiększyła magicznie przedział, by wszyscy mogli się pomieścić (a było ich trochę).

~~*~~

Przez całą drogę rozmawiali sobie beztrosko...
        Byli nie daleko gór, gdy pociąg gwałtownie zahamował. Spadli ze swoich miejsc wpadając na siebie, a ich rzeczy spadły im na głowy. Mało tego pogasły wszystkie światła, zarówno w przedziale jak i na korytarzu. Hermiona pierwsza pozbierała się z podłogi i podeszła po omacku do okna. Po chwili zawołała:
- To Śmierciożercy... i są z nimi dementorzy! Harry, trzeba uspokoić uczniów. W pociągu są tylko maszynista i ta starsza kobieta roznosząca słodycze! - pisnęła brązowowłosa. Rzeczywiście uczniowie zaczynali panikować. Zielonooki wybiegł z przedziału. Wyjął różdżkę, wycelował nią w swoje gardło i powiedział:
- Sonorus!... - Potem powiedział już wzmocnionym głosem. - ...Uwaga!! Proszę o spokój! Atakują nas Śmierciożercy i dementorzy!... - (od aut.: żadne to pocieszenie) uczniowie jeszcze bardziej spanikowali. - ...Uspokójcie się! Proszę, by klasy od pierwszej do czwartej przeszli na tyły pociągu! Piąte niech ich pilnują i bronią oraz mają się na baczności! Szóste i siódme oraz członkowie z GD niech wyjdą i szykują się do walki! Do dzieła! POKONAMY ICH!!... - Teraz zwrócił się do przyjaciół opuszczając różdżkę, a jednocześnie cofając zaklęcie. - ...Chodźcie! - i wyszli. Gdy znaleźli się na zewnątrz pociągu Hermiona zapytała sióstr:
- Czy umiecie wyczarować cielesnego Patronusa? - spytała.
- Ja tak. A ty, Mary? - zwróciła się do Eleine.
- Ja też. - i rzucili się wszyscy w wir walki.
        Śmierciożercy napierali na młodzież chcąc zaatakować bezbronnych uczniów w pociągu. Szóstoklasiści chronili ich najlepiej jak mogli. Reszta uczniów broniła się siebie nawzajem oraz młodszych. Harry rzucał przeróżne zaklęcia, klątwy i uroki nauczone w krainie elfów i wiosce druidów broniąc nie tylko siebie, lecz także przyjaciół. W pewnym momencie, gdy jakiś urok poleciał ku niemu i miał właśnie wyczarować tarczę, gdy nagle poczuł gwałtowny ból w czole. Jęknął głośno. Padł na kolana, trzymając się za czoło. Przeciwnik wykorzystał nieuwagę zielonookiego rzucając jeszcze Cruciatusem. Młodzieniec wrzasnął jeszcze głośniej i upadł.
- Cofnij zaklęcie... - rozległ się znany mu zimny głos. Śmierciożerca wykonał polecenie, a ten drugi podszedł do Wybrańca. Ból w czole wzmógł się, ale w ciele też był odczuwalny pomimo cofniętego zaklęcia. - ...Witaj, Potter. - wysyczał Lord.
- Nie myśl sobie, że jestem ci wdzięczny,... panie. Co tu robisz? - spytał nie patrząc na Lorda próbując wstać. Ten spojrzał na Harry'ego i odparł:
- A jak myślisz, Potter? Mam dla ciebie zadanie do wykonania... - Riddle chwycił młodego nauczyciela za gardło i uniósł nieco w górę. Chłopak jęknął głośno. Ból w głowie był niemiłosiernie bolesny. Łzy napłynęły Harry'mu do oczu. Próby wyswobodzenia się, aby odciągnąć jego ręce od gardła były daremne. Ból był tak silny, że przed oczami miał mroczki i nasilał się, powodując osłabienie młodzieńca. Opuścił w końcu ręce, w geście rezygnacji. Był teraz podtrzymywany przez Riddle'a w mocnym uścisku, a stopy zwisały mu stopę nad ziemią. Był bezradny. - ...Czy tego chcesz czy nie... - zacisnął mocniej dłoń wokół jego gardła. - ...wykonasz je, bo ci każę. - ...po czym puścił go. Harry upadł próbując złapać oddech i wytrzymując uporczywy ból w czole, który był silniejszy od tego w ciele. - ...Pomożesz mi coś znaleźć. - Harry spojrzał na Toma II z bólem na twarzy i zobaczył tam nie tylko rządzę mordu, ale też... - "Niewiarygodnie..." - pomyślał młodzieniec łapiąc oddech. Była tam: Błagalność? Skrucha? Litość?
- Co będę miał z tego? - spytał z podejrzliwością.
- Nietykalność mugolaków i szlam. - odparł mężczyzna. - "...Co? To do niego nie podobne..." - zdziwił się w myślach Harry. Czuł, że mężczyzna coś kombinuje.
- A jaką mam mieć pewność, że dotrzymasz słowa? - spytał Potter.
- Złożyłem ci Przysięgę Wieczystą, Potter, więc nie mogę zrobić krzywdy ani twoim przyjaciołom, a nawet mojej i twojej rodzinie... ale tobie tak. - oświadczył Voldemort z błyskiem w oku. Harry zastanowił się wstając.
- A co to, za cenna rzecz, którą mam ci pomóc znaleźć? - znowu zadał pytanie.
- Tutaj tego nie wyjawię. Za dużo ludzi. Pójdziemy do Dworu. Chodź. - odparł Voldemort. Odwrócił się, ale nie zrobił nawet pięciu kroków, gdy Harry się odezwał:
- Nie. Nie mogę teraz iść. - powiedział zielonooki. Lord odwrócił się i spytał:
- Dlaczego, Potter? - zapytał świdrując go swoim czerwonym okrutnym wzrokiem. Harry patrzył na niego zastanawiając się czy mu to powiedzieć, czy też nie. W końcu postanowił wyjawić tajemnicę, bo w końcu i tak się dowie. Prędzej czy później, a nie chciał więcej bólu odczuwać.
- Jestem w tym roku nauczycielem Obrony. - odpowiedział młodzieniec. Lord spojrzał na niego zaskoczony. Po chwili powiedział śmiejąc się do rozpuku:
- Ty? Nauczycielem Obrony? McGonagall chyba oszalała! Tak młodego dzieciaka zrobiła nauczycielem?... - zaśmiał się potwornie. - ...Czy wiesz może dlaczego ta posada została przeklęta i przez kogo? - Harry zmrużył oczy i odpowiedział prostując się:
- Tak. To TY rzuciłeś ten urok na tę posadę przed obliczem Dumbledore'a, gdy został dyrektorem Hogwartu po śmierci poprzedniego dyrektora. A powód był taki, że TY też chciałeś ją dostać przed laty, lecz Dumbledore odmówił ci, bo wiedział o twoich poczynaniach. Mało tego poprosiłeś wcześniej Armanda Dippeta, poprzedniego dyrektora, gdy miałeś 18 lat, by ci ją dał. Lecz i on odmówił, bo stwierdził wtedy, że byłeś za młody. - odparł Harry. Voldemort zmrużył oczy i milczał chwilę.
- Widzę, że twój mentor obdarzył cię informacjami na mój temat, z jakże mojej fascynującej przeszłości. - odparł w końcu przerywając ciszę.
- Tak! A teraz, gdy wyjaśniliśmy sobie wszystko to z łaski swojej spadaj stąd! Straszysz uczniów! - krzyknął zielonooki.
- Wyrażaj się, Harry,... - "...Cholera!" - zaklął w myślach zielonooki i zaczął się szybko cofać. Ton głosu mężczyzny nie podobał mu się. - ...Uważaj na słowa, bo może się to dla ciebie źle skończyć lub mogę coś zrobić twoim przyjaciołom, czy nawet Hermionie. - Wybraniec zadrżał ze złości. Potem powiedział już milszym i drżącym tonem klęcząc przy tym na jedno kolano:
- Proszę cię... byś stąd poszedł, wraz... ze swoimi sługami,... panie. - jąkał się Harry, a ostatnie słowo przyszło mu z wielką trudnością. Najgorsze było to, że na polu bitwy zaległa kompletna cisza od momentu, gdy Lord dowiedział się, że Harry ma być w tym roku nauczycielem. Potem zaległa jeszcze większa cisza, gdy Tom II podniósł głos na Harry'ego. Lord uśmiechnął się drwiąco, po czym zwrócił się do Śmierciożerców:
- Odwrót!... - Wszystkie śmierciojady deportowali się równocześnie, ale Lord chwilę został i zwrócił się do wciąż klęczącego młodzieńca przed sobą. - "...Dziś po kolacji przyjdziesz i do Zakazanego Lasu. Będzie ktoś tam na ciebie czekać, by cię zabrać do Dworu..." - chwycił go za podbródek, by ten na niego spojrzał. - "...Bądź punktualny profesorze, albo marny twój los" - powiedział czarownik w mowie węży akceptując słowo "profesorze". Jeszcze chwilę stał wpatrując się w niego, a potem zniknął. Harry drżał z przerażenia. Usiadł na ziemi chwytając się za głowę. Nie chciało mu się ruszyć. Był zbyt zszokowany przemową jego "pana" i faktem, że znowu Riddle go dotknął. Trwałby tak wieki, gdyby nie jego przyjaciele.
- Harry! Sytuacja w pociągu jest opanowana. Możemy jechać dalej. - Harry nie odpowiedział. Przysiadł na ziemi i patrzył w dal nie widzącym wzrokiem. Jego przyjaciele starali się "sprowadzić go na ziemię".
- Harry, coś się stało? - spytała Hermiona. Cisza.
- Ziemia do Harry'ego Pottera!! - zawołał Ron. Znowu cisza.
- Harry! Słyszysz nas?! Odezwij się!... - mówiła nie mało wystraszona Eleine. Znowu cisza. - ...Co mu jest? - histeryzowała.
- Mam pomysł, ale nie wiem czy się uda, bo chroni swój umysł bardziej niż przedtem. - odezwała się Mary.
- Chcesz użyć Oklumencji na Harrym. - stwierdziła Eleine.
- Tak. Ale mimo tego jednak spróbuję. - I tak zrobiła. Ukucnęła przed bratem ciotecznym i zaczęła włamywać się do jego umysłu. Z początku nie udawało się jej to. Przed sobą widziała kolorowy mur. Kolory były takie: szkarłatno-złoty i jasno szmaragdowo-srebrny, lecz były też przebłyski bordu, czarnego i bladego różu. Spróbowała przebić się przez niego.
        Po kilku minutach w końcu jej się to udało. Zobaczyła tam serię wspomnień. Jedne zamazane, a inne wyraźne. Nagle zobaczyła dość świeże wspomnienie...
Po kilku chwilach...
        - Na Merlina! - wykrzyknęła ciemnowłosa wyrywając się z jego wspomnień.
- Co widziałaś, Mary? - dopytała się jej siostra-Gryfonka. Dziewczyna spojrzała na przyjaciół.
- Musimy zaprowadzić go do McGonagall i to siłą, bo inaczej nie pójdzie. - W tym momencie, nagle – niespodziewanie Harry wstał. Skierował się do pociągu, nie wypowiedziawszy ani słowa. Zgromadzeni spojrzeli po sobie, a potem poszli za nim. Gdy usiedli w swoim przedziale patrzyli na swojego przyszłego nauczyciela. Był jakby zamyślony i nieobecny. Hermiona zwróciła się do przyjaciela:
- Harry? Czy coś się stało? - spytała nieśmiało Eleine. Ten spojrzał na każde z nich, po czym odpowiedział:
- Niech was to nie interesuje. - Ledwo co rzucił okiem na łąki za oknem, gdy odezwała się Mary:
- Wiem, gdzie masz iść dzisiejszej nocy. - powiedziała cichym głosem.
- Tak? A gdzie? - spytał niegrzecznie młodzieniec udając zainteresowanie.
- Do Zakazanego Lasu, a stamtąd do Piekielnego Dworu, by spotkać się z Voldemortem. Nie idź tam. To niebezpieczne. - błagała go Eleine. Wybraniec spojrzał na nią. Miała takie piękne włosy i oczy. W tym momencie do ich przedziału weszła inna piękna dziewczyna.

1 komentarz:

Lynx pisze...

Rozdział jedyn słowem rewelacja...
Przyjemnie się czytało, sama nie zauważyłam kiedy skończyłam ;( Zapowiada się ciekawie ;)
Hmm... Jak widać nie jestem dobra w długimm komentowaniu... :D
Pozdrawiam
Małgosia
PS już wkrótce na mym blogu o HP pojawi się nowy rodział, tak więc Zapraszam ;)

Tablica ogłoszeń

UWAGA!
Opowiadanie zostało przeniesione z poprawakami na wattpad.com. Szukajcie nicku: Cessidy84.


P.S. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś jeszcze raz przeczytał opowiadanie, bo pojawiły się poprawki.