Moja lista przebojów 2

13 stycznia 2013

Rozdział 19 - Składniki i propozycja

Klik

Następnego dnia nasi bohaterowie wrócili do Hogwartu. Tam Jack i Alex dostali Przydział (młody Welson miał 16 lat). Działo się to podczas śniadania.

- Drodzy uczniowie i koledzy. Trochę za późno na przydzielanie, ale chcę powiadomić, że mamy dwóch nowych uczniów. Profesorze Potter, proszę zaczynać – Harry przyniósł, i Tiarę Przydziału, i stołek o czterech nogach. Postawił go na szczycie kilku stopniowych schodach po czym zawołał:

- Potter, Jacob! – Zrobił się szum wśródd uczniów. Szatyn prawie podobny do młodzieńca stojącego obok, usiadł na stołku. Wybraniec nałożył mu Tiarę na jego głowę, a Jack usłyszał głos:

- Oho! Drugi Potter! Masz podobne cechy do ojca, ale też do matki, ale przeciwne do brata... Hmm... Gdzie by cię tu przydzielić? Przebiegły, ale też pilny i sprytny, oraz masz dobre serce. Hmmm... Twój brat mnie za to zabije. Niech będzie... Hufflepuff!

- Mój brat jest Puchonem? – zdziwił się na głos zielonooki. Później nadeszła kolej na młodego Welsona – Welson, Alexander! – zawołał Harry. Blondyn także usiadł na stołku i czekał na decyzję Tiary:

- Bardzo ciekawe. Cechy Puchona, ale też i Gryfona. Pilny, lojalny, dzielny, bystry, masz dobre serce, a to przeważa dom o nazwie: Gryffindor! – Stół Gryfonów zaszalał z radości, zresztą Puchoni też. Harry uścisnął Alexowi i Jackowi dłonie, po czym we trójkę skierowali się do swoich stołów. Jack do stołu Puchonów, Alex do stołu Gryfonów, a Harry do stołu nauczycielskiego. Jack będzie musiał komuś powiedzieć o swoich umiejętnościach, gdyż przyjaciele nauczyciela byli w większości w Gryffindorze.

~~*~~

Mijał czas. Harry dobrze się spisywał w obowiązkach nauczyciela. Dodawał i odejmował punkty, a także dawał od czasu do czasu szlabany, głównie Ślizgonom, z czego Gryfoni byli zadowoleni. Miał również nocne patrole, ale nie narzekał zbytnio. Co prawda powinien być bezstronny, ale przyjaźń z dyrektorką Hogwartu dawała mu ulgi jak, i jemu, tak i jego przyjaciołom.

~~*~~

Był początek października. Harry i Ron, jako jedyni z drużyny Gryfonów zostali wezwani do gabinetu dyrektorki.

- Witam, chłopcy – przywitała się. Obaj młodzieńcy odpowiedzieli tym samym.

- W jakiej sprawie nas pani wezwała? – spytała Ron.

- W listopadzie odbędzie pierwszy w tym sezonie mecz Quidditcha, więc potrzebujemy nowej drużyny.

- Ale, pani dyrektor! To, że jestem nauczycielem nie znaczy, że nie mam prawa grać! Daj mi szansę! – prosił.

- No nie wiem – zamyśliła się.

- Przecież sama mnie wybrałaś, gdy przez przypadek zobaczyłaś jak chwytam przypominajkę Neville'a! Proszę, Minerwo! – zawołał Harry.

- No... dobrze, ale pamiętaj, Potter... znaczy się Harry... Za każdym razem, gdy jesteś na miotle i są rozgrywki Quidditcha, to tobie się zawsze coś przytrafia, a nie mam ochoty ciebie ratować za każdym razem, gdy spadasz z miotły – oburzyła się kobieta.

- Ależ, Minerwo – wtrącił się portret Dumbledore'a za jej biurkiem – To, że Harry ma talent do popadania w kłopoty, jak jego ojciec i przyjaciele – tu uśmiechnął się znacząco do Pottera – nie znaczy, że nie masz prawa go chronić. Daj mu szansę, Minerwo. Zobaczysz, że Harry kiedyś pokona zło chodzące po tym świecie, a potem będzie jak dawniej – oświadczył. Te słowa były bardzo pouczające, wręcz pocieszające, a zarazem intrygujące.

- Profesorze – zaczął Harry i podszedł do obrazu swojego "zmarłego" mentora – Dziękuję za te słowa otuchy... naprawdę.

- Nie ma za co, Harry. Wierzę, że pokonasz Voldemorta – Potter uśmiechnął się, po czym odwrócił się do profesor McGonagall.

- Minerwo, czy zgadzasz się, bym był nadal Szukającym i kapitanem drużyny Gryfonów? – Kobieta popatrzyła na zielonookiego i odparła:

- Dobrze, Harry. Teraz idź do siebie...

- Przepraszam, pani dyrektor – przerwał jej – ale nie pójdę, bo chcę porozmawiać z profesorem Dumbledore'em – odparł, wskazując na obraz tuż za nią.

- Rozumiem. Ja sobie pójdę, i...

- Nie, zostań. Ron przyprowadź Dracona, Eleine, Mary, Johna, Hermionę, Ashe'a, Jacka, Alinę, Alexa, Ginny, a także Marvola, Geandley, Marcha i resztę GD – rudzielec pokiwał głową i wyszedł.

Harry i Minerwa czekali w ciszy przez około dziesięć minut. W końcu, gdy wymienione osoby przybyły, Harry zaczął mówić.

- Wiem, że to nie jest oficjalne zebranie Gwardii, ale musimy się skupić na horkruksach i eliksirze. Ron, Hermiono wyjaśnijcie pozostałym, czym one są – wskazał na siedmiu Gryfonów, dwoje Puchonów, kilku Krukonów i jednego Ślizgona (Alina, Eleine i Mary zostały już wtajemniczone podczas podróży do Hogwartu. Za to Johnowi i Ashe'owi Harry powiedział już w szkole). Wszyscy troje opowiedzieli o podróży Harry'ego z Dumbledorem po horkruksa, oraz o życiu Lorda.

Po kolejnych dziesięciu minutach Harry odezwał się znowu:

- Każde z was będzie mieć inne zadanie do wykonania. Więc tak, Ron, pójdziesz do sklepu Freda i George'a i poprosisz o ich gadżety dla każdego z Gwardii i Zakonu. Poproś najpierw o listę tych rzeczy, a ja zdecyduję czy je wziąć, czy nie lub, czy są przydatne. No i niech napiszą, do czego służą. Hermiono, gdy byłem ostatnim razem w Piekielnym Dworze, dostałem wtedy Księgę z opisem i listą składników Eliksiru Wskrzeszenia. Mam ją w swoim gabinecie. Zajrzyj do niej i zastanów się, gdzie te składniki można odnaleźć i jak długo będzie trzeba go warzyć, dobrze? – poprosił Gryfonkę.

- Dobrze – odparła. Harry uśmiechnął się i kontynuował.

- Ginny, Eleine, Mary i Geandley przeszukajcie całą bibliotekę i znajdźcie cokolwiek o przedmiotach Założycieli. Myślę, że znajdziecie też coś w "Historii Hogwartu". Potem znajdziemy jakiś sposób na ich zniszczenie – oświadczył.

- Voldemort stworzył te Horkruksy, a one są z dziedziny Czarnej Magii to można je zniszczyć tym samym sposobem, czyli Czarną Magią – powiedział nad wyraz inteligentnie Alex. Wszyscy popatrzyli na niego i po chwili kiwnęli głowami na potwierdzenie tych słów.

- Ma pan w pewnym sensie rację, panie Welson – rozległ się tuż za nimi starczy głos. Wszyscy obejrzeli się i zobaczyli najmniej spodziewaną osobę, ale ta osoba kontynuowała – Musicie jednak zauważyć, że nie znacie zagrożenia jakim jest szukanie tak niebezpiecznych przedmiotów, jakimi są horkruksy – mówiła dalej postać stojąca w wejściu. Wszyscy patrzyli z niedowożeniem na ową postać oniemiali. Przed nimi stał nie kto inny jak Albus Dumbledore we własnej osobie.

- My też tak sądzimy – oznajmiła Eleine, jakby nikogo nie zauważyła.

- Severus też nam pomoże. Poprosiłem go oto. Mogę was zapewnić, że jest on po naszej stronie – powiedział Harry, widząc niepokój w oczach zgromadzonych (wyjątkami są: Albus, Minerwa, John i Ashe), także nie dając po sobie poznać, że byli stęsknieni za byłym dyrektorem.

- Więc od czego zaczynamy? – spytała McGonagall. Harry spojrzał na nią i odpowiedział:

- Myślę, że powinniśmy zająć się jednocześnie zarówno horkruksami jak i ważeniem eliksiru. Dlatego dam wam jeszcze inne instrukcje co do przygotowania eliksiru. Otóż, Minerwo, przede wszystkim proszę o pozwolenie dla wszystkich uczniów tu zgromadzonych oraz dla reszty członków GD na wychodzenie po ciszy nocnej. Wiem, że proszę o zbyt wiele, ale musimy zabezpieczyć zamek przed Tomem i jego zwolennikami. Wówczas musimy być gotowi w każdej sytuacji i o każdej godzinie, by odeprzeć atak, gdyby się mu zachciało ataku – wyjaśnił Potter-Gryfon.

- A co z Eliksirem Wskrzeszenia? Prawdopodobnie jest skomplikowany. Tylko Wybraniec może uwarzyć razem ze znienawidzoną osobą – przypomniała Harry'mu Mary.

- To prawda, panno Parker, ale wiedz, że Voldemort już jest nieśmiertelny. Zastanawiacie się pewnie, po co mu on, skoro nie może umrzeć? Odpowiadam: Voldemort prawdopodobnie wie, że jego drogocenne części duszy są zagrożone, więc chce on napić się tego eliksiru tylko po to, by nikt go nie mógł zabić, nawet za pomocą jakiekolwiek zaklęcia z dziedziny Czarnej Magii, a tym bardziej za pomocą Avady – wyjaśnił im były dyrektor. Wszyscy uśmiechnęli się blado.

- Dobra, jak już mówiłem Ginny, Eleine, Mary, Geandley i Marco przeszukajcie bibliotekę i znajdźcie wszystko o zwykłych przedmiotach Założycieli Hogwartu o niezwykłej mocy z ich godłami. Poszukajcie też cokolwiek o innych informacjach o Tomie Marvolo Riddle'u. Ron, ty weź od Freda i George'a te gadżety. Dobra? – Odezwał się zielonooki. Rudzielec kiwnął głową do przyjaciela na potwierdzenie, że zrozumiał polecenie – Myślę, że powinniśmy znaleźć też jakieś miejsce na Kwaterę Główną GD i nie może być to Pokój Życzeń. Znasz może, Minerwo, jakieś pomieszczenie, które nadawałoby się do tego celu? – spytał kobiety.

- Może sala numer 12? Jest dość duża.

- Ja myślę, że może być to twój gabinet, Harry – odezwał się John.

- Nie – sprzeciwił się zielonooki – Każdy, by się domyślił, że coś jest nie tak, iż ponad 40 osób wchodzi do tej sali, a zwłaszcza Nick i Tom III. Musimy mieć inne miejsce spotkań, a mój i twój gabinet, Minerwo nie są odpowiednie – oświadczył. Wszyscy zgromadzeni zastanawiali się nad miejscem nadającym się na szkolną kwaterę główną GD.

Po kilku minutach odezwał się cicho Ron:

- Może kwaterą będzie... Komnata Tajemnic? – Harry spojrzał na niego i odpowiedział:

- Nie, Ron. Nie, i jeszcze raz: nie! To jest niebezpieczne! Teronit wraz z Nickiem mogą przywrócić życie bazyliszkowi. Ale jak, tego nie wiem. Gdyby się dowiedzieli, że się tam spotykamy, nie wiadomo, co by zrobili, gdby nas tam zobaczyli! Poza tym tylko ja i parę innych osób może tam wejść, gdyż znamy mowę węży jak każdy, kto jest odrobinę związany z rodem Slytherina. Musielibyście być od nich zależni. Więc powtarzam po raz trzeci: nie będzie tam żadnej kwatery! – zawołał z lekką złością i irytacją. Po chwili jednak powiedział już spokojniejszym tonem, zwracając się do pana Parkera – Dobrze, John, kwatera GD będzie w moim gabinecie.

- Wspaniale! Musimy go zmienić i...

- Uuu... poczekaj no chwile, John – odezwał się znienacka Wilson – Gabinet nie może być zmieniony odtak sobie. Co pomyślą inni uczniowie i nauczyciele, gdy zobaczą go w inny stanie niż jest obecnie? Trzeba znaleźć inny sposób. Uważam, że przejście będzie poprzez gabinet Harry'ego, ale sama Kwatera będzie gdzie indziej. Harry, posłuchaj: Zmienię twoją kwaterę tak byś miał swobodę i dużo pokoi, zgoda? – zaproponował Wilson.

- A umiesz coś takiego zrobić? – spytał profesor Dumbledore.

- Tak – odpowiedział.

- Ja mam inny pomysł – rozległ się czyjś głos. Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi. Zobaczyli Percy'ego Levendera.

- Jaki masz pomysł, Percy? – spytał Harry.

- Wiele lat temu, gdy byłem uczniem znałem pewne tajne przejście do pomieszczenia, które jest dość duże i pomieści ponad 100 osób – wyjaśnił.

- Gdzie jest to pomieszczenie? – spytała Hermiona.

- Za kominkiem w wierzy Gryfonów – odpowiedział.

- Jak można tam wejść? – spytał dyrektor.

- Jest wiele wejść. Najszybszym i niezauważonym sposobem jest przejście przez Pokój Wspólny – objaśnił.

- Rozumiem. Kiedy je odnalazłeś? – spytał podejrzliwie dyrektor, patrząc na niego swoimi niebieskimi oczyma.

- Byłem wtedy w drugiej klasie.

- Percy – powiedział ostrzegawczym tonem Albus Dumbledore. Młodzieniec popatrzył na wszystkich lekko zdenerwowanym wzrokiem, po czym odpowiedział:

- No dobra! Powiem! – zawołał zirytowany – Było to na początku szóstej klasy, w czasach Voldemorta! Nie wiem jednak czy wejście wciąż działa i czy nadal istnieje – dodał odwracając wzrok.

- Jeśli działa, a pomieszczenie jest duże, będziemy mogli tam przebywać i się gromadzić. Zgadzacie się? – spytał Harry.

- Zgoda. Trzeba je najpierw sprawdzić – powiedział dyrektor.

- Dobrze. Sprawdzę je – powiedział Percy.

~~*~~
 
Następnego dnia Harry i spółka (Całe GD oraz Parkerowie, Ashe, Jack, Draco, Alex, Geandley, Marvolo i Marco) rozsiedli się w jednym z pokoi, obok kwater nauczyciela, by przejrzeć stronicę ze składem Eliksiru Wskrzeszenia. Była sobota, więc mieli czas wolny.

- Proszę, Hermiono – powiedział podając dziewczynie Księgę. Panna Granger przeglądała po kolei wszystkie strony szukając wyżej wymienionego eliksiru – Strona 58 – poinformował ją.

- Dzięki – powiedziała i po chwili zawołała – Niewiarygodne! Nigdy nie widziałam tak skomplikowanego eliksiru... O! Zobaczcie! – zawołała dziewczyna, pokazując na skład – Są tu jednocześnie, niektóre składniki z Eliksiru Wielosokowego oraz składniki, które pomogły przywrócić ciało i moc Voldemortowi! – Teraz już wszyscy nie bali się tego imienia. Zarówno wymawiać jak i wzdrygać się na jego dźwięk.

- Jak to? – zdziwił się Harry.

- No, przecież mówię. Ciało Sługi, Krew Wroga i Kość Ojca. Są tylko inaczej sformułowane. Są też inne dziwne składniki – zaniepokoiła się z kolei Hermiona.

- Jakie? – spytali wszyscy.

- Płatki wszystkich znanym na świecie róż, Łuski, Krew i Jad bazyliszka... Zresztą sami spójrzcie – odparła, pokazując przyjaciołom Księgę.

Było tam czternaście składników:
 
1. Muchy siatkoskrzydłe. (Tyle samo, co w Wielosokowym)
2. Sproszkowany róg dwórożca.(Tyle samo, co w Wielosokowym)
3. 5 włosów z ogona jednorożca.
4. Rdest ptasi. (Tyle samo, co w Wielosokowym)
5. Łuski, Krew i Jad bazyliszka. (Garść łusek, 1 litr krwi, średniej wielkości fiolka jadu)
6. 3 pióra z ogona feniksa znanego animaga.
7. Płatki wszystkich znanych na świecie róż. (Po trzy z każdego gatunku. Nie mogą być trujące)
8. Krew czystego zła. (1 litr)
9. Ciało osoby, która zdradziła z wyboru. (Dłoń. Może być od kilku osób)
10. Kości osób, którzy od dawna nie żyją, a są znani na cały "magiczny" świat. (Założyciele lub sławni nie żyjący ludzie)
11. Pęczek włosów kogoś bliskiego z mugolskiego świata.
12. Skórka boomslanga. (Tyle samo, co w Wielosokowym)
13. Cząstkę kogoś, kto nie ma prawa pić niniejszego eliksiru. (Całą objętość największej strzykawki)
14. 1 litr krwi czystego dobra, lub czystej miłości.

 

- Jaki jest czas warzenia? – spytała zaskoczona Alina ilością składników. Granger przejrzała skład i po chwili odparła:

- Jakieś 4,5 miesiąca. Przykro mi – dodała, widząc przerażoną minę nauczyciela OPCM-u. Harry był poważnie przerażony.

- Musimy się rozdzielić i poszukać ich. Każde z nas pójdzie po każdy z punktów eliksiru. Ja pójdę po Jad, Krew i Łuski bazyliszka do Komnaty Tajemnic. Ty, Ron pójdziesz do chatki Hagrida i weźmiesz poprosisz go o pięć włosów jednorożca. Hermiono, ty weźmiesz od profesora Slughorna po Sproszkowany Róg Dwórożca, Skórkę Boomslanga i Rdest Ptasi. Ty, Mary... – nie dokończył, bo Hermiona mu przerwała:
- Harry, powiedziałeś, że każde z nas ma iść po jeden składnik – zauważyła – Rzeczywiście, no więc pójdziesz do niego razem z Jackiem i Draconem. Mary, ty pójdziesz po pęczek włosów kogoś bliskiego z mugolskiego świata.

- Ale konkretnie kogo? – spytała dziewczyna.

- Nie wiem. Hmm... Pęczek włosów kogoś bliskiego z mugolskiego świata – zastanawiał się na głos zielonooki – Już wiem! John, ty pójdziesz po to. Pójdź do domu Dursley'ów na Privet Drive 4 i poproś moją ciotkę o jej włosy – powiedział.

- Dobra. Teraz?

- Nie, za tysiąc lat – burknął zirytowany – Oczywiście, że teraz! – Harry myślał przez chwilę, a potem zwrócił się do starszych – Ashe, ty również dostaniesz od razu zadanie i od razu je wykonasz. No, więc... pójdziesz po cząstkę czystego zła i...

- Nie trzeba, Harry, bo mamy już ten składnik – przerwał mu Wilson.

- Jak to? Co to jest? – spytał, patrząc jak John wyjmuje fiolkę z jakimś krwistym płynem.

- To cząstka czystego zła, jak to sam określiłeś.

- A dokładniej? – spytał Ron.

- Krew Voldemorta – odpowiedzieli równocześnie John i Ashe. Wszyscy wytrzeszczyli oczy na obu mężczyzn.

- Ale Voldemort... – w tym momencie Wybraniec spojrzał na listę składników – Poczekajcie! Jest tu też dość nietypowy składnik!

- Jaki? – rozległo się pytanie.

- Cząstka kogoś, kto nie ma prawa pić niniejszego eliksiru. Myślę, że to przesądza sprawę. Nie można dodać dwa razy tego samego składnika do tego samego eliksiru – posmutniał Harry.

- Można, Harry. Można – odezwała się Eleine. Nauczyciel uśmiechnął się do niej. Miał już coś powiedzieć, gdy niespodziewanie poczuł palenie w ramieniu. Lord go wzywał.

- Poczekajcie tu chwilę i zastanówcie się, jak można zdobyć te składniki. Niedługo wracam – Oczyścił umysł i zniknął im z oczu.
 
~~*~~

W Piekielnym Dworze...

Lord siedział w swoim tronie, patrząc w dal. Usłyszał trzask aportacji i poruszył się. Przed nim stał Harry Potter.

- Potter? Tak szybko przybyłeś? – krzyknął zaskoczony.

- Jak widać. Co się tak dziwisz? Przecież mnie wzywałeś, panie – powiedział Harry, rozbawiony reakcją Lorda. Ten popatrzył na niego lekko zszokowany, lecz po chwili jednak się uspokoił i spytał:

- Potter, chcę się dowiedzieć, czy już warzysz ten eliksir?

- Już zaczynam szukać składników – odpowiedział Potter.

- Rozumiem. Ile potrwają poszukiwania i jaki jest czas warzenia? – zapytał Lord.

- Nie wiem dokładnie, ile potrwają poszukiwania składników, mój panie, ale myślę, że kilka godzin mi to zajmie. Lecz są też składniki, które trzeba zrywać o odpowiedniej porze dnia bądź nocy. A jeśli chodzi o czas warzenia to... cztery i pół miesiąca – urwał, gdy Lord się poruszył i z zaskoczenia zawołał:

- Cztery i pół miesiąca?! – po chwili jednak się uspokoił i zadał kolejne pytanie – Potter, czy Dumbledore powiedział ci, dlaczego chciałem cię zabić 16 lat temu? – zapytał, złączając swoje długie palce, zupełnie jak Dumbledore zmieniając kompletnie temat rozmowy. Teraz Harry drgnął niespokojnie, bo pomyślał, że jeśli mu powie, iż zna treść przepowiedni, to zaraz po jej wypowiedzeniu zostanie ukatrupiony na miejscu – Nad czym się tak zastanawiasz, Potter? – spytał mężczyzna, gdy Wybraniec milczał. Harry, drżąc odpowiedział:

- T-t-ak. Dumbledore po-powiedział mi o-o tym – zająknął się, odwracając wzrok.

- Och, Potter, czyżbyś się bał tego, co wiesz, a nie miał zamiaru powiedzieć? A może zakazano ci mówić? – Harry zerknął na niego. Nagle wyczuł, że jego ręce są magicznie związane.

- Co to? – spytał, pokazując na więzy.

- Zaklęcie antydeportacyjne. Nie możesz się teraz deportować, ani aportować – 'Na wielkiego Merlina! Wpadłem!'. Przeraził się w myślach – No więc, Potter, czy powiesz, co dokładnie powiedział ci twój zmarły mentor na temat powodu mojego ataku na twoją rodzinę, a zwłaszcza na ciebie? Czy może mam to zrobić w mniej bolesny sposób? – Harry patrzył na Riddle'a ze złością i przerażeniem jednocześnie. Wziął głęboki oraz uspakajający oddech i wyrecytował przepowiednię, zanim zdołał ugryźć się w język. Gdy skończył, zamknął oczy modląc się w myślach, by nie dostał zaklęciem, ale... nic się takiego nie stało. Zamiast tego Lord zrobił jeden krok ku przerażonemu Potterowi – Rozumiem. Wszystko wskazuje na to, że mamy się nawzajem pozabijać – podsumował Riddle.

- Nie do końca. Albo ty zginiesz, albo ja. Inaczej mówiąc: "...jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje...". Przypuszczalnie ma to nastąpić w walce na śmierć i życie – poprawił go zielonooki. Lord popatrzył na Wybrańca i zapytał z błyskiem w oku, który nie wróżyło nic dobrego:

- Potter, czy zechciałbyś być moją jedyną Prawą Ręką? – Harry'ego zaskoczyło to pytanie.

- Nie – odpowiedział prosto z mostu. Lord zmrużył oczy i powoli zaczął się do niego zbliżać.

- Na pewno, Harry? – 'Harry? On powiedział do mnie per "Harry"?! O nie! Jest źle! Co on planuje?'. Gdy Voldemort zwraca się do niego po imieniu, to zawsze planuje wobec niego coś złego lub odczytał jego myśli, a nie są do końca maskowane, szczególne, gdy oplata go strach. Młodzieniec zaczął drżeć. Ból w czole był nie do zniesienia. Pomyślał o Eleine, pewnie też odczuwa ból. Biedaczka. Postanowił rozważyć pytanie, zamykając szczelnie umysł. Jeśli się zgodzi będzie mógł znaleźć jakiś sposób na zniszczenie jego nieśmiertelności, a przede wszystkim: dowiedzieć się, jakie są jego plany. Jeśli się nie zgodzi, to będzie z nim krucho. Wziął głęboki i uspakajający oddech i poprawiał odpowiedź:

- Zmieniłem zdanie. Będę twoją Jedyną Prawą Ręką, ale pod pewnymi warunkami – Voldemort zacisnął dłonie w pięść i zatrzymał się, ale zanim wziął oddech, by zaprzeczyć, Harry kontynuował – Po pierwsze: Śmierciożercy mają mnie nie torturować w żaden możliwy sposób, a także szantażować. Po drugie: Wszystkie rozkazy mają trafiać najpierw do mnie, a potem do nich. I po trzecie: Chcę mieć swój osobisty oddział Śmierciożerców. Wśród nich mają być Malfoy'owie, Severus Snape, Avery, Lastrenge'owie i Tom Riddle III – Czarny Pan wytrzeszczył oczy – 'Nie do wiary, jakie ten bachor stawia warunki!'. Zastanawiał się kilka minut, przy okazji rozwiązując zielonookiego z magicznych więzów.

- Dasz mi trochę czasu na zastanowienie się? – spytał.

- A co, boisz się, że znowu zażądam nowej Przysięgi lub Kontraktu? – spytał sarkastycznie. Natychmiast zrobił unik, gdy poleciał w niego Cruciatus, a na następnego wyczarował tarczę.

- Nieźle, Potter. Dasz mi trochę czasu na zastanowienie się? – Harry myślał przez chwilę, a potem odparł:

- Dobrze, zgoda. Ile potrzebujesz czasu, panie? – Lord odpowiedział dopiero po chwili:

- Trzy dni. Pasuje ci?

- Tak, ale nie będziesz też atakował i torturował nikogo przez ten czas, nawet swoich więźniów i swoich sług – odparł, po czym dodał: – Mogę już iść?

- Tak, idź – Harry zniknął, zanim ten choćby zmieniłby zdanie lub cokolwiek powiedział.

Brak komentarzy:

Tablica ogłoszeń

UWAGA!
Opowiadanie zostało przeniesione z poprawakami na wattpad.com. Szukajcie nicku: Cessidy84.


P.S. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś jeszcze raz przeczytał opowiadanie, bo pojawiły się poprawki.