~ Telepatia
Gdy tylko się uspokoili, Nicole podeszła do łóżka młodego nauczyciela. Usiadła na krześle między łóżkami braci i powiedziała.
- Chłopcy, chciałabym wam coś powiedzieć – obaj wymienili spojrzenia – Zanim was spotkałam nie wiedziałam, co ze sobą zrobić – tu spojrzała na chwilę w okno – Miałam, co prawda przybranych kochających rodziców i przyrodnią siostrę. Nazywali się McGray, a siostra miała na imię Lusy. Była ode mnie starsza o trzy lata, ale została zamordowana. Dziś miałaby 21 lat – tu zakryła oczy, by ukryć łzy – Gdy zginęła był marzec i właśnie rozpoczynałam naukę w Hogwarcie. Powiedziano nam, że po prostu nie żyje i nawet nie znaleziono jej ciała. Stało się to w centrum handlowym w Londynie, w dodatku w biały dzień. Z tego co słyszałam zabili ją tajemniczy zamaskowani osobnicy – zapadło milczenie – Nie wiedziałam wtedy, że to byli Śmierciożercy i wysłał ich na moją rodzinę mój ojciec. Były z nią dwie jej koleżanki. One też zginęły. Załamałam się. Gdy skończyłam 15 lat postanowiłam, że zostanę aurorem – zacisnęła dłonie na kołdrze łóżka Harry'ego – Uczyłam się dużo, by osiągnąć swój cel. No i udało mi się. Zostałam aurorką. W wieczór, gdy się spotkaliśmy we trójkę odwiedziła mnie w domu moja dawna przyjaciółka z klasy, na moje nieszczęście była z innego domu. Nazywała się Clarensie Petterson. Jest ona dziś Śmierciożercą i to ona mnie zaprowadziła do Voldemorta – wyjaśniła. Harry zauważył, że jej oczy były jakoś dziwnie zamglone, gdy o tym opowiadała. Patrzył na nią, zastanawiając się nad czymś. McGray? Gdzieś już słyszał to nazwisko. Tak! To było w gabinecie McGonagall, gdy rozmawiała z nim w wakacje na temat posady nauczyciela OPCM-u! Wtedy się przedstawiła jako Shalie Lilianne McGray!
- Nicki? – zaczął ostrożnie.
- Słucham? – spytała, ocierając oczy z łez rękawem.
- Dlaczego w gabinecie McGonagall, gdy dostałem posadę nauczyciela Obrony przedstawiłaś jako Shalie McGray? – spytał na jednym wydechu. Ron, Hermiona, Jack, Alex, Susan, Hanna, Ernie i Daniel wytrzeszczyli na niego oczy, a potem na Rudą. Ta patrzyła na Harry'ego nieco zdziwiona, ale odpowiedziała:
- Zostałam adoptowana, Harry. Z tego co mi opowiadali McGray'owie przyniosło mnie małżeństwo. Ruda kobieta i ciemnowłosy wysoki mężczyzna w okrągłych okularach – odparła, ale nim zdołała powiedzieć kolejne zdanie, Harry spytał podekscytowany:
- Ciemnowłosy wysoki mężczyzna w okrągłych okularach i ruda kobieta? A czy powiedzieli ci, że mężczyzna miał rozczochrane włosy i był podobny do mnie? A kobieta miała zielone oczy takie jak moje? – Dziewczyna patrzyła na niego myśląc przez chwilę, a potem odpowiedziała zaskoczona:
- Tak. Tak właśnie powiedzieli. Dali im ten list – powiedziała, wyciągając z wewnętrznej kieszeni jakąś starą pergaminową kopertę, ale nie kwapiła się jej podać byłemu Gryfonowi – Powiedzieli mi, że na ten list zostało rzucone zaklęcie, które umożliwia danym osobom zobaczyć treść od autora do danego adresata. Nie którzy, jak np. Śmierciożercy widzą tylko pustą kartkę pergaminu, by uniemożliwić zobaczenie prawdziwej treści. McGray'owie przeczytali informację, by zaopiekowali się mną i dali mi ten list w dniu, gdy pojawi się osoba, która powie mi, kim jestem. Przyszła do mnie Minerwa McGonagall. Gdy przeczytałam list, dowiedziałam się, że nie nazywam się Shalie McGray, ale Nicolette Lilianne Potter oraz to, że mam dwóch młodszych braci, ciotki oraz wuja w świecie czarodziejów. Nie wiem, co wam napisali rodzice... i czy w ogóle cokolwiek napisali – powiedziała, dając wreszcie kopertę Harry'emu. Ten wziął ją do ręki. Spojrzał na wierzch koperty, na której nagle pojawiły się trzy słowa:
Harold James Potter
A po chwili pojawił się napis:
"Człowiek jest szczęśliwy tylko wtedy, kiedy kocha i coś daje. Albowiem największym szczęściem jest dawać, a nie brać"
Zaskoczony i podekscytowany wyjął z niej list i przeczytał po cichu:
Kochany Harry,
Jeśli czytasz ten list, oznacza to, że poznałeś już swoje rodzeństwo – Nicolette i Jacoba oraz to, że masz już siedemnaście lat. A przede wszystkim otrzymałeś pewne zdolności wraz ze swoim rodzeństwem.
Wiemy jakie to przerażające, gdy jest się uderzonym klątwą zabijającą. Ty przeżyłeś i to jest teraz najważniejsze, gdyż tylko ty jeden możesz go pokonać, Harry, tuż przed śmiercią rzuciłam na ciebie pewne zaklęcie ochronne, które działać będzie do twoich 17 urodzin, ale chcę ci coś jeszcze powiedzieć. Otóż rzuciłam też zaklęcie na Jacka i Nicole. Pewnie już wiesz, że Nicki była Panią Ciemności i Morku, a gdy was poznała, stała się Panią Światła i Wiary W Życie. Jack ma cię chronić, a Nicole ma was obu chronić. W ten sposób stała się Strażniczką was obydwu. Ciebie i Jacka. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej na ten temat, spytaj Percy'ego Levendera, jest twoim przyszłym Ja i wie dużo na ten temat. Musisz jeszcze wiedzieć, że Jack jest Przepowiadaczem Snów. O tym dowiesz się od Reginy Hoof, bliźniaczki Voldemorta. Nie obawiaj się. Nie jest zła, a także nie jest Śmierciożercą. Nie popiera jego idei.
Zapewne Albus Dumbledore powiedział ci o mojej bliźniaczce Aurelii Parker, a także młodszej siostrze Petunii Dursley i jeszcze młodszym bracie Aidrene'nie Evansie. Wszyscy jesteśmy czarodziejami. Aurelia jest twoją matką chrzestną, a Syriusz Black, nasz najlepszy przyjaciel, zwłaszcza Jamesa, jest twoim ojcem chrzestnym. Rodzicami chrzestnymi Nicole są: Aidrene Evans i Petunia Dursley, a rodzicami chrzestnymi Jacka są: Julian Julie Anderson...
- Anderson? – zdziwił się na głos, przerywając na chwilę czytanie.
Spojrzał na brata, a on na niego. Nie mógł co prawda przeczytać treści, ale
wiedział, że to, co przeczytał w tej chwili Harry tyczy się niego.
- Coś się stało, Harry? – spytał Jack.
- Ja... ja właśnie dowiedziałem się... kim są wasi rodzice chrzestni – powiedział ledwo słyszalnym głosem. Oboje gapili się na niego zaskoczeni.
- Powiedz, kto nimi jest? – poprosiła była Krukonka. Harry wpatrywał się w nich zszokowany, ale odpowiedział:
- Cytuję: "...Rodzicami chrzestnymi Nicole są: Aidrene Evans i Petunia Dursley, a rodzicami chrzestnymi Jacka są: Julian i Julie Anderson..."
- Że co??? – zawołał Jack – Julie?!
Czemu mi nie powiedziała?! – zawołał znowu.
- Właśnie... - skwitował Harry. Postanowił dalej przeczytać.
Albus powiedział nam o przepowiedni dotyczącej
ciebie i Voldemorta, więc chcieliśmy ci w tym jakoś pomóc dając ci najczystszą
ochronę jaka istnieje dodając do tego moją niezwykłą moc. Żywioł miłości.
Pewnie Aurelia powiedziała ci o naszych niezwykłych mocach. Jeśli tak, to
dobrze. Regina przepowiedziała nam o dziecku o mocy miłości danej od kogoś i
obdarzonego również mocą Slytherina... Co ja piszę! Napiszę ci treść tej
przepowiedni. Oto ona:
"Nastanie kiedyś dzień, gdy trzy moce zetkną się między trojgiem ludźmi w
jednym pomieszczeniu... Będą to moce: śmierci, poświęcenia i miłości... Stanie
się, to gdy ofiara, która przeżyje, będzie mieć rok... Napastnik będzie
dziedzicem Slytherina... Da on chłopcu nie tylko, niektóre ze swych zdolności,
ale też cząstkę swojej Duszy... Wybraniec przez wiele lat będzie uciekał
Śmierci sprzed nosa, więcej niż jego rodzice, tak samo jak jego przodek...
Chłopak co prawda nie zabije dziedzica, ale pokona go jego własną bronią i w
końcu pokona go..."
Byłam wtedy w ciąży z tobą i Jackiem. Był przy tym również James.
Chcę cię jeszcze poinformować, że Nicole nie jest córką Jamesa, ale Lorda Voldemorta. Zmusił mnie do ciąży. Proszę cię byś to ty powiedział o tym Nicole.
Regina poinformowała mnie o przepowiedni dotyczącej Dziecka Losu oraz Pani Ciemności i Mroku. Została ona wypowiedziana przed Aurelią. Zastanawiasz się, skąd wiem o tej przepowiedni wypowiedzianej długo po naszej śmierci? Otóż Regina i jej córka, Agnes potrafią porozumieć się ze zmarłymi, gdyż obie są medium. Obie postanowiły, że ze mną i Jamesem skontaktują się. Jeśli chcesz ze mną lub twoim tatą czy z Syriuszem porozmawiać poproś oto Reginę, lub Agnes. Mają zobowiązania poprzez Davida Glemblina.
Pozdrawiam cię i kocham, Harry
Lily Potter
Pod spodem było narysowane serce, takie same jak na nagrobku jego rodziców i
taka sama treść:
"Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony"
Harry wpatrywał się w list wystraszony, a jednocześnie szczęśliwy. Powód był taki, że przeczytał ostatnie słowa do niego od jego rodziców, a przerażony dlatego, że bał się powiedzieć siostrze, kto jest jej prawdziwym ojcem. Bez słowa podał list Jackowi.
Jacob Matthew Potter
"Nie kocham cię za to, kim jesteś, ale za to, jaki się stałeś, kiedy
przebywam z tobą."
Kochany Jack,
Jeśli czytasz ten list oznacza to, że odnalazłeś swoją prawdziwą rodzinę.
Przejdziemy do sedna. Zostałeś adoptowany. Mamy także dobrą wiadomość. Masz rodzeństwo. Nicole, która już skończyła szkołę i Harry'ego. Jest twoim bliźniakiem. Tak, Jack. Ten Harry Potter. Wybraniec Losu. Wybraliśmy dla ciebie taką rodzinę czarodziejów, która jest silna magicznie i na tyle mądra, by cię ukryć przed Lordem Voldemortem. Mieli nie wracać do Anglii aż do twoich 14 urodzin. Masz w sobie taką samą moc, co Harry, ale chcę ci coś jeszcze powiedzieć. Otóż ze względu na twoją moc rzuciłam zaklęcie na ciebie i Nicole. Nicki była Panią Ciemności i Morku, a potem się stała Panią Światła i Wiary W Życie. Dlatego Twoim obowiązkiem jest chronić Harry'ego, a Nicole ma was obu chronić. W ten sposób stała się Strażniczką was obydwu. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej na ten temat, spytaj Percy'ego Levendera, jest przyszłym Ja Harry'ego i wie dużo na ten temat. Słyszałeś zapewne o moim rodzeństwie. Aurelii Parker, Petunii Dursley i Aidrene'e Evansie. Mają oni dzieci. Aurelia ma: Mary, Eleine, Hermionę i Johna. Hermiona została adoptowana i przygarnięta przez Grangerów. Aurelia sama ją tam zaniosła i sama im ją dała. Chcemy ci powiedzieć, a proszę byś przekazał to Nicole i Harry'emu, że Mary, Eleine i Hermiona posiadają magiczne przedmioty dane od Voldemorta. Są bardzo niebezpieczne, a jednocześnie są kluczem do pokonania Campió de Campions*.
Z innej beczki: Albus powiedział nam o przepowiedni
dotyczącej Harry'ego i Voldemorta. Pomogliśmy mu dając najczystszą ochronę,
jaka istnieje dodając do tego moją niezwykłą moc. Żywioł Miłości. Pewnie
Aurelia powiedziała wam o naszych niezwykłych mocach. Jeśli tak, to dobrze.
Pewna kobieta, Regina Hoof przepowiedziała nam, że narodzi się dziecko o mocy
miłości danej od kogoś i obdarzonego również mocą Slytherina... Co ja piszę!
Napiszę ci treść tej przepowiedni. Oto ona:
"Nastanie kiedyś dzień, gdy trzy moce zetkną się między trojgiem ludźmi
w jednym pomieszczeniu... Będą to moce: śmierci, poświęcenia i miłości...
Stanie się, to gdy ofiara, która przeżyje, będzie mieć rok... Napastnik będzie
dziedzicem Slytherina... Da on chłopcu nie tylko, niektóre ze swych zdolności,
ale też cząstkę swojej Duszy... Wybraniec przez wiele lat będzie uciekał
Śmierci sprzed nosa, więcej niż jego rodzice, tak samo jak jego przodek...
Chłopak co prawda nie zabije dziedzica, ale pokona go jego własną bronią i w
końcu pokona go..."
Byłam wtedy w ciąży z tobą i Harrym. Był przy tym również wasz ojciec.
Chcę cię jeszcze poinformować, że Nicole nie jest córką Jamesa, ale Lorda Voldemorta. Zmusił mnie do ciąży. Niech Harry powie Nicole o przepowiedni i o jej prawdziwym ojcu.
Ostatnia i najważniejsza rzecz. Jack, jesteś Przepowiadaczem Snów. Jeśli jeszcze o tym nie wiesz, to ci o tym mówimy, ale skoro wiesz to dobrze. Jednak muszę cię ostrzec, kochany. Widzisz, Lord Lordów boi się takich jak ty. Dlaczego? Dlatego, że Przepowiadacze Snów przewidują katastrofy, klęski oraz wojny potężnych czarodziejów. Min. takich jak Gridenwald i Voldemort. Gdy żyłam Percy Levender opowiadał mi kiedyś o ostatnim Przepowiadaczu urodzonym przed stu laty. Nazywał się Frank Ganthier. Był on francuzem i czarodziejem prostej linii od Morgany le Fay. Musisz się wystrzegać Czarnego Lorda, Jack, bo tacy jak ty nie żyją długo, a jeśli żyją to mają jakąś ważną misję do wypełnienia, póki nie umrą. Jeśli wypowiesz w trudnych czasach Senne Proroctwa, to prawdopodobnie umrzesz albo coś się z tobą stanie niemiłego.
Miej nadzieję, że tak się nie stanie.
Sądzę, że to wszystko.
Pozdrawiamy cię i kochamy, Jack.
Lily Potter
- Z czego tak się śmiejesz? – spytał Harry, widząc, że Puchon szczerzy
się,jak wariat. Jack wstał, zbliżył się do niego i szepnął mu do ucha:
- Przynajmniej to nie ja mam powiedzieć o tej przepowiedni i o tym, kto jest prawdziwym ojcem Nicole – szepnął mu do ucha ze śmiechem. Harry najeżył się, ale zwrócił się do siostry:
- Eee, Nicole, muszę ci coś powiedzieć. To ważne.
- Co się stało? – spytała. Harry wziął głęboki i uspakajający oddech i powiedział na wydechu:
- Mama powiedziała nam... mnie i Jackowi o kolejnej przepowiedni dotyczącej mnie i Voldemorta. Brzmi ona tak – tu wyrecytował ją. Gdy skończył zapadła cisza, ale w końcu Jack powiedział:
- Mam nadzieję, że rozumiałaś o, co w niej chodzi? – spytał Puchon. Dziewczyna spojrzała na obu braci i zastanawiała się na głos.
- Chyba tak, poza tym wy też powinniście zrozumieć, jaka jest jej interpretacja, bo już same te słowa pokazują przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Przypomnijcie sobie. "Nastanie kiedyś dzień, gdy trzy moce zetkną się między trojgiem ludźmi w jednym pomieszczeniu... Będą to moce: śmierci, poświęcenia i miłości... Stanie się, to gdy ofiara, która przeżyje będzie mieć rok...". Chodzi tu o moment, gdy Harry został zaatakowany przez Voldemorta po raz pierwszy, a nasi rodzice wtedy zginęli. Mama zginęła za Harry'ego, poświęcając się i dając mu najczystszą ochronę, jaka istnieje – chłopcy spojrzeli na siebie krótko, gdy Nicole wspomniała o rodzicach. Ruda tego nie zauważyła, bo mówiąc następne zdanie, patrzyła w okno – Mama dała Harry'emu ochronę, której Voldemort nie mógł przeniknąć, a miał wtedy rok. "...Napastnik będzie dziedzicem Slytherina...". Wiem, Harry, że dowiedziałeś się, iż Voldemort jest dziedzicem Slytherina, uwolnił bazyliszka ponad pół wieku temu i to za sprawą dziennika, którego oczywiście zniszczyłeś na swoim drugim roku. Wtedy ponownie została otwarta Komnata Tajemnic. "...Da on chłopcu nie tylko, niektóre ze swych zdolności, ale też cząstkę swojej Duszy...". Wiadomo, że Harry zna mowę węży, jak i kilkoro naszych krewnych z linii naszej matki. Dzięki temu otworzył Komnatę, ratując Ginny Weasley spod wpływu Riddle'a i wyciągając ją stamtąd. Voldemort dał Harry'emu tę umiejętność, czyniąc go wtedy nieświadomie swoim horkruksem. "...Wybraniec przez wiele lat będzie uciekał Śmierci sprzed nosa, więcej niż jego rodzice, tak samo jak jego przodek... Chłopak co prawda nie zabije dziedzica, ale pokona go jego własną bronią i w końcu pokona go...". Policzcie sobie, ile razy Harry uciekał Voldemortowi. Sama zresztą policzę. Pierwszy raz, gdy spotkali się w Dolinie Godryka, pozostawiając Harrym wtedy bliznę. Drugi, po dziesięciu latach, gdy spotkał się z nim na trzecim piętrze w ostatniej komnacie. Trzeci po roku, gdy spotkał jego szesnastoletnią tożsamość. Czwarty, gdy spotkali się dwa lata później na cmentarzu, powodując powrót Voldemorta do ciała i mocy. Piąty, po roku w Ministerstwie Magii w Atrium. Szósty w te wakacje i co jakiś czas, gdy go wzywa do siebie – wyjaśniła. Obaj patrzyli na nią zaskoczeni. Miała rację, ale teraz musieli powiedzieć jej prawdę o jej prawdziwym ojcu.
~ Powiedz jej ~ przekazał Jack telepatycznie bratu. Harry zmarkotniał. Westchnął, spojrzał z obawą na starszą siostrę i wydukał:
- Nicole...rodzice mi... nam... – zaczął Harry.
- Mnie i Harry'emu, napisali coś jeszcze – mówił dalej Jack. Obaj mówili jedno przez drugie.
- Otóż, powiedzieli nam, że... – ciągnął Harry.
- że twoim prawdziwym ojcem – wtrącił Jack –
Podkreślam: prawdziwym – dodał.
- Jest – Obaj spojrzeli na siebie i Harry dokończył – jest tak naprawdę Lord
Voldemort – obaj czekali na reakcję siostry. Ta jednak gapiła się na nich
przerażona, potem wybiegła z płaczem. Trójka uczniów w tym dwoje, którzy już
ukończyli szkołę, jeden nauczyciel i pielęgniarka patrzyli na drzwi, przez
które co wybiegła Potterówna.
- Chyba źle to przyjęła – stwierdził Daniel. Wszyscy przyznali mu rację, ale Harry, używając swojego "wzroku" wpatrywał się właśnie w podłogę, a raczej na kwaterę, do której weszła aurorka. Płakała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz