Moja lista przebojów 2

5 stycznia 2014

Rozdział 29 (66) - Ostatnia próba i Legolas

Klik

          Nagle znalazł się w długim, ciemnym i ponurym korytarzu. Wszędzie było pusto. Sufit ginął w mroku. Spojrzał przed siebie, za siebie, w lewo i prawo. Stał na skrzyżowaniu dwóch dróg. Ale skrzyżowaniu czego? Tego nie wiedział.
- Gdzie ja jestem? - spytał w przestrzeń.
- Jesteś w labiryncie, Harry Potterze. - odpowiedział mu głos Merlina.
- To jest moją próbą? Wydostaniem się stąd? - spytał Harry.
- Nie, Harry. Aby stąd wyjść nie szukaj wyjścia, ale pierwszej części pierścionka Morgany. To jest twój cel... - odpowiedział starczy głos. - ...Znajduje się on po jego środku. Musisz także pamiętać o jednej rzeczy, Harry. W tym labiryncie czają się różne przeszkody i niebezpieczeństwa. Nie tylko zaklęcia, ale też magiczne stworzenia i trudne zagadki. Mogą cię omamić. By je poskromić używaj różdżki,... - Nagle pojawiła się w prawej ręce jego różdżka. - ...Pierścienia. - na palcu u lewej ręki pojawił się pierścionek ze srebrnym kryształem:


- Wow. Piękny. - wyrwało się mu.
- Dzięki. Należał do Catherine. Mojej kochanki. Zdradziła mnie... - powiedział, po czym dodał: - ...Potrzebujesz jeszcze miecza. - Harry spojrzał w dół i zobaczył przy lewym biodrze najprawdziwszy miecz Gryffindora. Była wraz nim pochwa.


- ...i przede wszystkim używaj umysłu. To wszystko będzie zależeć od przeszkody. - oznajmił.
- A czy mogę wzywać Eylon jeśli nie będę czegoś wiedział? - spytał.
- Tak, ale ona sama nie będzie mieć prawa ci pomagać w próbie. Zrozumiałeś? - oświadczył.
- Tak, Merlinie. - odpowiedział.
- Dobrze. Będziesz mieć takie same utrudnienie jak w labiryncie prowadzącym do Czary Ognia, czyli nie dostaniesz mapy. Powodzenia. - jego głos zamilkł, a Harry stał tam, gdzie stał w tym samy miejscu. Musiał pozbierać myśli i był strasznie głodny i chciało mu się pić.
- Eylon! - zawołał w języku maltańskim. Kobieta pojawiła się tuż przed nim.
- Tak, Harry? - spytała.
- Musisz mi pomóc. Po pierwsze jestem strasznie głodny i chce mi się pić. Możesz wyczarować coś do jedzenia. To co tu robię wyjaśnię ci podczas posiłku, więc nie odchodź przez ten czas. - oświadczył.
Po piętnastu minutach...
          - Harry, wyjaśnisz mi o co chodzi? - spytała po owym czasie.
- Ach tak, więc jest taka sprawa,... - oświadczył i opowiedział całą sytuację z Mroczną Duszą i pierścionkiem Morgany, a także jak tu się znalazł.
          Po kolejnych piętnastu minutach skończył posiłek. Wypił wszystko ze szklanki i powiedział:
- Dobra, co mam? Mam miecz Godryka, różdżkę, pierścień, który podarował mi Merlin i pierścień, który podarował mi Ralph. Ten mam do obrony, ale jak one mogą mi pomóc? Mam też ciebie do pomocy, ale nie do próby. Mogę też przemienić się w razie potrzeby w animaga. Co to powiedział Merlin? "W tym labiryncie czają się różne przeszkody i niebezpieczeństwa. Nie tylko zaklęcia, ale też magiczne stworzenia i trudne zagadki. Mogą cię omamić"... - podsumował. - ...Więc jak? Idziesz ze mną? - spytał kobiety. Nagle odezwał się Merlin ze słowami:
- Niestety, Harry, ale to twoja próba i sam musisz przez nią przejść. Musisz odesłać Eylon. Wezwiesz ją w razie, gdybyś chciał ją o coś spytać, ale pamiętaj nie pytaj, w którym kierunku masz iść, bo to nie jej decyzja. - oświadczył.
- Dokładnie to chciałam powiedzieć. - oświadczyła Elyon.
- Więc jak mam dotrzeć do pierścionka? - spytał oburzony.
- Pomoże ci w tym pierścień Catherine. - odpowiedział Merlin. Harry spojrzał na Eylon, po czym powiedział:
- Idź. W razie czego wezwę cię... - oświadczył z rezygnacją. Kobieta zniknęła ze smutną miną. Harry westchnął. - ...Merlinie, jak mam użyć pierścienia Catherine? - spytał.
- Unieś pierścień przed siebie u pomyśl o pierścionku Morgany. - oświadczył. Harry wykonał polecenie. Uniósł rękę z odpowiednim pierścieniem i chwilę potem z kryształu wyleciał promień, który opadł na podłogę i potoczył się w prawo. Harry zorientował się, że pierścień wskazuje mu drogę.
          Szedł długo, a po drodze, co jakiś czas napotykał jakieś przeszkody. To najprawdziwszego dementora, to sklątkę tylnowybuchową, to musiał zmierzyć się z jakimś nieznanym stworem. Raz zmierzył się z wilkołakiem po przemianie, więc musiał przemienić się w psa, by go pokonać. Raz zmierzył się z wampirem. Doszedł do kolejnego rozwidlenia. Westchnął i wyciągnął rękę z pierścionkiem Catherine. Promień wskazał na wprost i wił się aż do kolejnego rozwidlenia, który skręcił w lewo, a tam spotkał... samego siebie! Harry zatrzymał się. Tamten też się zatrzymał. Potter zauważył w nim jeden szczegół. Jego ubranie i wzrok były inne. Celował w niego różdżką.


Stali tak z minutę wpatrując się w siebie w milczeniu aż w końcu prawdziwy Harry odezwał się:
- Kim jesteś? - spytał.
- Jestem Harry. Harry Potter. - przedstawił się. Jego głos też był inny. Zimny.
- Merlinie, mam pytanie. - zawołał prawdziwy Harry.
- O co chodzi, Harry? - spytał głos.
- Stoi przede mną moja prawie idealna kopia. Co mam teraz zrobić? - zapytał.
- Twoim zadaniem jest pokonać go. Za nim jest korytarz prowadzący do jednej z części pierścionka Morgany. Jeśli go pokonasz, a to ja zadecyduję czy walka jest wygrana czy też nie, on przepuści cię. Pamiętaj: on jest tobą. Zna cię i wie jak postąpisz. Musisz przewidzieć następny ruch przeciwnika i poznać siebie. - wyjaśnił.
- Czyli? - spytał Harry.
- Poznać swoje słabości i zalety, a tym samym przeciwnika. - wyjaśnił.
- No to wpadłem... - wymamrotał chwytając za miecz. Tamten też za niego chwycił. Zaczęli walczyć. Zasada była prosta: żadnych ciosów poniżej pasa. Nie zabijać. Można używać każdej magii, nawet czarnej, oprócz Niewybaczalnych.
          Walka na miecze trwała bardzo długo. Cios, ciecie, atak, blokada. Harry używał też pierścienia podarowanego od Ralpha, a także różdżki oraz magii niewerbalnej i bezróżdżkowej. Najgorsze było to, że fałszywy Harry przewidywał jego ruchy i blokował jego zaklęcia, a w walce na miecze reagował atakiem na atak, za wyjątkiem pierścienia. Gdy obaj wytrącili sobie miecze z rąk w ruch poszły różdżki
- Expeliarmus! - krzyknął Harry. Tamten wyczarował tarczę.
- Protego! - krzyknął fałszywy Harry. Na chwilę zamarli w bezruchu. Harry wpatrywał się w swoją kopię. Nie mając wyjścia uciekł. Tamten pognał za nim rzucając po drodze w niego zaklęciami. W ruch poszedł też pierścień.
          Gonitwa trwała 2 godziny. W końcu prawdziwy Harry ukrywając się za ścianą musiał się zastanowić nad sytuacją. - "Merlin powiedział, że on jest mną, więc muszę znaleźć słaby punkt u siebie, by go pokonać..." - pomyślał. "...Ale jaki mam słaby punkt? Riddle zawsze wiedział jak wytrącić mnie z równowagi. Zabijał tych, na których mi zależało. Doprowadził do zabicia Cedrika, moich rodziców, Syriusza, a nie dawno Tonks" - Nagle – niespodziewanie, jak spod ziemi pojawił się on. Celował w niego różdżką.
- Poddajesz się? - spytał z chytrym uśmiechem jaki do niego nie pasował. Harry wstał.
- Nie. Nie będę już uciekać! Nie pozwolę nikomu za mnie ginąć!... - oświadczył. Nagle fałszywy Harry opuścił gardę i uśmiechnął się, po czym pojawił się... - ...Merlin? Co się dzieje? - spytał.
- Harry Potterze, właśnie udowodniłeś, że zasługujesz na to, by dostać pierwszą część pierścionka zaręczynowego Morgany... - machnął ręką i pojawili się przed cokołem. Leżała tam mała poręcz akurat pasująca na palec. - ...Idź tam i weź go. - oświadczył Merlin. Harry tak zrobił. Przekroczył ostatni krąg i sięgnął po nią. Nic się nie stało. Wrócił i spojrzał na mężczyznę.
- I co teraz? - spytał.
- Teraz musisz iść do druidów. Oni dadzą ci drugą część pierścionka. Pokaż im ją. Będą wiedzieć co mają robić. Jeśli jednak i oni dadzą ci próby, to cóż, musisz przejść przez nie. - oświadczył Merlin.
- Dobrze. Jeszcze jedna sprawa, Merlinie. - odezwał się idąc razem z nim i fałszywym Harrym ku wyjściu. - ...Co to za napis na poręczy? Nie umiem go odczytać. - powiedział pokazują mu go.

>人的一生会睡,如果你相信自己的梦想。

- Hm, to staroelficki i ja także nie umiem go odczytać. Spytamy Casy*. Może ud się jej go odczytać. - zasugerował i poszli ku pałacowi.
          Dotarcie do pałacu i odnalezienie Cassidy Snape zajęło im koło 15 minut. Znaleźli ją nad jeziorem w towarzystwie jakiegoś blond włosego elfa.


Zbliżyli się i ukłonili.
- Witaj, pani. - przywitał się z szacunkiem Merlin.
- Witaj, Merlinie i ty Harry Potterze. Widzę, że uszedłeś z życiem z prób Założycieli i Merlina. Gratuluję. - powiedziała.
- Dziękuję, pani. - powiedział Harry.
- Czemu tutaj jeszcze jesteście? - odezwał się nieznany mu elf.
- No bo... Moim celem przejścia przez labirynt nie było wydostanie się stamtąd, ale dotarcie do pierścionka Morgany. - wyjaśnił.
- Morgany??... - zawołał elf. - ...Mroczna Dusza... - odszedł od nich kawałek.
- Przepraszam za niego i przepraszam, że go nie przedstawiłam. To Legolas z Leśnego Królestwa. Przybył tu na nauki. Więc, Potter dotarłeś do jednej z części pierścionka, tak? - spytała.
- Tak... - Pokazał jej go. - ...Jest na nim napis i nie umiemy go odczytać. Merlin powiedział, że jest on napisany w języku staroelfickim. - wyjaśnił.
- Rozumiem. Pokaż... - Harry pokazał go jej. Ta brała już go do ręki, gdy nagle Legolas chwycił jej rękę. - ...Co robisz? - zawołała.
- Nie dotykaj go! On jest przeklęty! Tylko prawowici dziedzice Założycieli Hogwartu, Merlin i teraz Morgana mogą go dotykać! - krzyknął Legolas.
- Co? O czym ty mówisz? - zdziwiła się.
- Teraz to ma sens! - zawołał Harry rozumiejąc wszystkie te próby.
- Ale co? - spytała Cassidy.
- Te kręgi. Żółty to krąg Helgi, niebieski to krąg Roweny, zielony krąg Salazara, czerwony to krąg Godryka, a granatowy to krąg Merlina. Musiałem przejść przez te próby, gdyż nie byłem do końca ich dziedzicem i potomkiem... - oświadczył. - ...Próby odwagi, lojalności, sprytu, umiejętności i umysłu. - wymienił. Cała trójka była pod wrażeniem tego chłopca... Nie. Już nie chłopca... Młodego mężczyzny.
- Legolas, jesteś znawcą staroelfickiego jak nikt w świecie elfów. Powiedz nam co jest napisane na tej obręczy? - poprosiła Cassidy obejmując go. Najwyraźniej między nimi coś iskrzyło, a przecież była żoną Severusa. Co on by na to powiedział. Czy on wie, że żyje? - "Muszę z nim pogadać. Ale jak? Jest u Voldemorta, a do jego zamku trudno się dostać, trudniej niż do najbardziej strzeżonego Mugolskiego więzienia. Jeden nie uważny krok, a zostajesz zauważony. Jeśli nie masz Znaku na przedramieniu nie zostaniesz wpuszczony. Musiałbyś stać się jednym z nich by tam wejść. Zaraz... JA jestem jednym z nich, ale... jestem zdrajcą... jak Glizdogon, ale czemu Voldemort trzyma Snape'a? No tak, by ważył mu eliksiry... A może z innego powodu? Hm... Muszę się tego dowiedzieć" - pomyślał. Ktoś machnął mu przed oczami ręką.
- Harry, hej, jesteś tam? - odezwała się Casy.
- Przepraszam. Zamyśliłem się. O co chodzi? - powiedział.
- Legolas zgodził się przetłumaczyć tekst na obręczy. Będziesz go trzymać, a on ją przepisze i przetłumaczy. - wyjaśniła. Harry skinął głową. Wyciągnął obręcz, a Legolas przepisał tekst i poszedł do pałacu.
Wrócił po pół godzinie...
          - Już wiem. To brzmi mniej więcej tak: Człowiek całe życie będzie spał, jeśli uwierzy we własne sny.
- Hm, to odnosi się do moich koszmarów z Voldemortem w piątej klasie. - zastanawiał się na głos Harry.
- Czyli z przeszłości. - podsumowała Cas.
- Dobra, kochani, wybaczcie. Muszę już iść. Kolejne próby wzywają mnie. - oświadczył Harry.
- Potter, czekaj... - odezwał się Legolas. Harry odwrócił się i spojrzał na elfa. - ...Skoro idziesz do druidów to chyba będziesz potrzebował nie tylko magii, ale też oręża...
- Mam miecz Godryka, Legolasie. - powiedział i już się odwracał, ale elf go zatrzymał mówiąc:
- Wiem, Potter, ale mnie chodziło o to, że magia czarodziejów, elfów, druidów i wampirów różnią się między sobą. Ten miecz oczywiście, przyda się, ale w innych przypadkach. Jednak u druidów potrzebujesz magii druidzkiej lub do niej podobnej. - wyjaśnił.
- Podobnej? Czyli jakiej? - spytał Harry. Elf uśmiechnął się.
- Chodź ze mną. - zaprowadził Wybrańca do kuźni, a potem do zbrojowni.
- Gdzie jesteśmy? - spytał rozglądając się.
- W zbrojowni. Tutaj robimy, przechowujemy i czyścimy tak zwaną broń białą. - wyjaśnił.
- Rozumiem. Poco mnie tu przyprowadziłeś? - spytał.
- Po to by twój umysł wybrał broń dla ciebie. Na pewno dadzą ci jakieś próby do zdobycia drugiej części pierścionka Morgany. - wyjaśnił.
- Ale po co mi ta broń? Mogę walczyć przecież mieczem Godryka, mam różdżkę i pierścień dany od Ralpha Pettigrewa oraz Merlina. - oświadczył.
- Rozumiem, ale to nie wystarczy. Magia druidów jest inna od magii elfów, czarodziejów czy wampirów oraz goblinów. Uczyłeś się u nich przecież. David Dursley był twoim mentorem, prawda? - spytał.
- Tak... - odparł. - ...Co mam zrobić? - spytał.
- Oddychaj. Skoncentruj się najpierw na łagodnym szumie wody. Oddychaj. Poczuj jak wieje wiatr, jak otacza cię wokół ciebie natura. Poczuj wiatr. Usłysz liście drzew i kłosy trawy jak kołyszą się łagodnie pod wpływem wiatru. Teraz, Harry skup się na swojej magii i duszy. Swojej, Harry. Swojej, nie Voldemorta. Dobrej magii. Przypomnij sobie wszystkie dobre myśli. Wszystko co dobre. Miłe. Przyjemne. Kochane. Oddychaj... - mówił elf w kółko powtarzając te same słowa. Harry tak zrobił.
          Po pewny czasie Harry zaczął coś czuć. Magię. Niesamowitą. Otworzył oczy i zobaczył...



_______________________________________
Od autorki
* Casy - to kolejne zdrobnienie od Cassidy tyle że pieszczotliwe od Merlina.

2 komentarze:

Lifestyle pisze...

Jestem na bieżąco! jestem na bieżąco! Nadrobiłam 65 i 66 :) cudnie mi się czyta jak zwykle. Skradłaś mi mojego Legolasa jak mogłaś ;( A tak już jak jesteśmy w temacie władcy pierścieni to zapraszam na mojego nowego bloga :) Natomiast kolejny rozdział u Malfoyów pojawi się w piątek wieczorem :) Pozdrawiam ^ ^

http://ksiezniczka-wykleta.blogspot.com/

Lifestyle pisze...

http://cornelia-malfoy.blogspot.com/ U nie nowy rozdzialik Bo króciutki więc nie można go nazwać rozdziałem w pełni :) Mimo to zaprasza i czekam na newsa :)

Tablica ogłoszeń

UWAGA!
Opowiadanie zostało przeniesione z poprawakami na wattpad.com. Szukajcie nicku: Cessidy84.


P.S. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś jeszcze raz przeczytał opowiadanie, bo pojawiły się poprawki.