Około dwóch godzin wcześniej... Zmieniamy miejsce i osobę...
Czasami słodka i dobra, ale potrafiła dopiec. Nie znosiła swojego rodowodu, ale co miała poradzić? Mówi się, że: Rodziny się nie wybiera.
- O co chodzi, Martho? – spytała znudzonym głosem, wpatrując się w krajobraz za szybą okna.
- Król Ralph wzywa wszystkich do sali tronowej – wyjaśniła.
- Dobrze, idę – powiedziała. 'Co ten staruch znowu wymyślił?'. Spytała sama siebie w myślach. Gdy doszły do wyznaczonego celu weszły do środka. Wewnątrz było mnóstwo wampirów.
- Czemu zgromadziło się tyle wampirów? – spytała Blair.
- Chyba z całego królestwa – dodała Martha. Nagle rozległ się głos króla Ralpha:
- Moi mili! Muszę wam coś ważnego powiedzieć. Dostałem półtorej godziny temu wiadomość od wodza Białych Druidów Andrew Welsona, że Harry Potter i jego towarzysz Percy Levender idą ku nam – zaczął.
- O matko! – wyrwało się Marthcie – Zobaczę go! – zachwyciła się blond włosa.
- Nie ekscytuj się tak i daj posłuchać – burknęła jej przyjaciółka.
- Welson poinformował mnie także, że pan Potter przybędzie tutaj w sprawie z jedną z trzech legendarnych prób. U nas odbędzie trzecią i ostatnią próbę – oznajmił król – Moim i waszym obowiązkiem jest ugościć ich, jak na wampirów przystało. Na początek kilku z nas pójdzie do bariery ochronnej i wyjdzie mu naprzeciw. Zanim jeszcze odejdziecie chcę wam powiedzieć, że Andy poprosił mnie, by zmienić Zaklęcie Pętli Czasu. Od momentu, gdy pan Potter i pan Levender przekroczą granice całego królestwa zmienimy Pętlę Czasu. Na zewnątrz będą mijały sekundy, a tu dni – wyjaśnił. Martha była trochę nie pewna, więc podeszła do króla. Blair próbowała ją powstrzymać, ale jej się nie udało.
- Panie – zawołała z drugiej strony sali – Panie, a jeśli się Harry'emu nie uda pokonać naszych wojowników? – spytała.
- Martho, wiesz, że Harry jest z nich najlepszy. Uda mu się. Wierzę w niego – oświadczył.
- Wiem, że w niego wierzysz, mój królu, ale nie zapominaj, że czas tu mija szybciej. Wielu naszych wojowników przewyższyło go siłą i umiejętnościami – oświadczyła. Blair była pod wrażeniem przyjaciółki. Coraz bardziej chciała poznać tego całego Harry'ego Pottera. Ciekawiło ją jego życie odkąd usłyszała jego imię i uczucie między nimi obojgiem, a także jego historię związaną z Czarnym Panem.
Co prawda Blair Hamilton była wampirzycą o dziwnym i nietypowym charakterze oraz mocach, ale w gruncie rzeczy miała dobre serce. Miała wiele wspólnego bardziej z wampirami z południa z niż z zachodu. Wampiry były podzielone na cztery mniejsze państewka, które były połączone w jedno królestwo i rządził nimi Ralph Pettigrew. Na północy żyły wampiry Moon. Stamtąd pochodziła Sarah Moon, która była księżniczką tamtejszego państwa. Jej ojciec Aphelium Moon rządził wraz z żoną Edith sprawiedliwie. Na południu żyją wampiry Search. Stamtąd pochodzi matka Blair, która jest królowa. Zajmują się mugolską medycyną i zioło-lecznictwem. Pohatr to ród z zachodu. Stamtąd pochodzi właśnie ojciec Blair – Gotard Hamilton jako kowal. Ich zwyczaje są łagodne. Ze wschodu pochodzą wampiry, które wysysają ludzką krew. Odcięli się od świata na własne życzenie, a Ralph to zaakceptował pod warunkiem, że nie będą atakować innych wampirów i trzymali się swoich granic. Tamci również się zgodzili pod warunkiem, że podwładni innych państw w królestwie wampirów nie będą się zbliżać do ich części królestwa oraz zakłócać ich łowów. Tak było, odkąd pamiętała, a żyła dość długo. Teraz jednak było inaczej, gdyż opuszczenie Pętli Czasu wymagało zgody i mocy każdego z władców państw, w tym króla całej społeczności wampirów.
- Trzeba będzie wysłać posłańców do każdego z państw – oznajmił król.
- Panie! – zawołała Blair, podchodząc do tronu.
- Panna Hamilton? Co tu robisz? Nie powinnaś być u ojca na zachodzie? – spytał król.
- Panie, Blair przybyła do mnie w odwiedziny dziś rano. Miałam cię powiadomić przed obiadem, ale nie zdążyłam – pospieszyła z wyjaśnieniami Martha.
- Ach tak, rozumiem. O co chodzi, Blair? – spytał łagodnie.
- Panie, chciałabym pójść do zachodniego oraz południowego państwa i wyjaśnić im o, co chodzi. Proszę tylko o najszybszego konia i trochę prowiantu na drogę – oznajmiła. Ralph zastanowił się chwilę, po czym powiedział:
- Dobrze, Blair. Dostaniesz wszystko, co potrzebne. Martho, dopilnuj tego. Możecie odejść – oznajmił król do reszty podwładnych. Dziewczyny wyszły z sali. Skierowały się ku stajni. Tam Blair dostała od stajennego konia o białej lśniącej sierści. Nosił nazwę: Mearas, a na imię miał: Gold. Był już zaprzężony. Wsiadła na niego zwinnie.
- Blair jesteś tego pewna? – spytała Martha.
- Tak – odparła pewna siebie.
- Ale twój ojciec... – nie skończyła zdania, bo Blair już pogalopowała przez otwarte drzwi stajni.
~~*~~
Gold galopował od godziny bez wytchnienia. Gdy dziewczyna zobaczyła w oddali szczyty zamku, gdzie mieszkał i pracował jej ojciec, zatrzymała się na wzgórzu.
- Już spokojnie – powiedziała do konia poklepując go – Chodź, zatrzymamy
się na chwilę. Poszukamy strumienia. Napijesz się, coś zjesz i wypoczniesz.
Mamy jeszcze godzinę drogi – oświadczyła.
Gdy odpoczęli, ruszyli do zamku. Na drodze pod wrotami spotkali strażników.
- Kim jesteś? – spytał jeden z nich.
- Blair Hamilton. Jestem córką Gotarda Hamiltona, waszego kowala. Posłał po mnie król Ralph Pettigrew. Mam przesłać waszemu władcy bardzo ważną wiadomość tylko dla niego. Każdy władca państwa wampirów ma o tym wiedzieć – oznajmiła.
- Dobrze. Zaczekaj tu – powiedział jeden, ale obaj poszli gdzieś w głąb korytarza. Wrócili jednak po dwóch minutach.
- Pan cię przyjmie. Chodź z nami – powiedział drugi. Zaprowadzili ją wzdłuż korytarza aż do sali tronowej. Jeden z nich otworzył jej drzwi, a drugi podszedł do tronu i się skłonił.
- Panie, posłaniec przyszedł. Blair Hamilton, córka
Gotarda Hamiltona – oznajmił.
- Dziękuję, panowie. Wyjdźcie – oświadczył mężczyzna siedzący w tronie. Ci wyszli – Panno Hamilton, w jakiej sprawie do mnie przyszłaś? – spytał.
- Panie – zaczęła, skłoniwszy się – przybyłam tu,
bo do zamku Ralpha Pettigrew, gdzie mieszka moja przyjaciółka zmierzają Harry
Potter oraz jego towarzysz Percy Levender – wyjaśniła.
- Tak? Co ja mam z tym wspólnego? – spytał. Jego ton był dość niegrzeczny. Mimo, że byli pokojowo nastawieni do świata, to ich władca miał dziwny charakter. Raz był miły raz groźny. Mimo owego tonu Blair odpowiedziała:
- Widzisz panie, istnieją trzy legendarne próby,
które wybrana osoba, a raczej czarodziej musi przejść, by zdobyć pierścień
Morgany i...
- Pierścień Morgany!? – zawołał. Zaczął chodzić w tą i z powrotem. Gdy trochę ochłonął powiedział: – Mów dalej – zachęcił ją.
- Więc... więc z tego co nam opowiadał król trzeba
przejść przez próby, ale nie u byle od kogo. Tylko od magicznych stworzeń.
Elfów, druidów i wampirów – wyjaśniła. Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony.
- Chcesz mi dać do zrozumienia, że Potter i Levender przeszli już dwie próby?
- Tak. Percy jest przyszłością Harry'ego i to on je
przeszedł, gdy był Harrym. Właśnie idą do zamku naszego króla na trzecią i
ostatnią próbę. Pojawia się jednak problem – dodała.
- Jaki? – spytał ten, spojrzawszy na nią.
- Pętla Czasu, panie. Harry ma mało czasu na próbę
– wyjaśniła.
- Hm, rozumiem. Trzeba będzie zwołać moich wampirów i...
- Panie, jeśli pozwolisz, ja muszę iść do
południowego państwa, gdzie rządzi moja matka oraz jeśli również pozwolisz,
zabiorę stąd mojego ojca i zaprowadzę do króla Ralpha – poprosiła.
- To twój ojciec tu jest? – spytał mężczyzna.
- Tak – odpowiedziała – Jest kowalem. Robi miecze
dla twojego wojska, panie – wyjaśniła.
- Zawsze się zastanawiałem, kto je robi – zamyślił się – Dobrze, ale tylko na czas próby pana Pottera. Potem wróci do mojego zamku – przestrzegł.
- Dobrze, panie. Zgoda. Do zobaczenia – po czym wyszła.
Gdy była na korytarzu pognała, ile sił w nogach do pracowni kowala. Zapukała do drzwi. Otworzył jej mężczyzna w średnim wieku.
Gdy go zobaczyła, wpadała mu w ramiona.
- Tato! – krzyknęła od progu.
- B-Blair?! Udusisz mnie! – wydyszał. Gdy dziewczyna puściła ojca ten spojrzał na nią – Blair, tak się cieszę, że tu jesteś! Co tu robisz? – spytał.
- Tato, musisz iść ze mną do matki na południe – wyjaśniła. Gotard spojrzał na córkę wzrokiem pełnym zdziwienia i zainteresowania.
- Dlaczego? – spytał. Dziewczyna westchnęła i zaczęła od początku opowiadać to, co król Ralph jej opowiadał o Harrym i jego próbach oraz pierścieniu.
Po kilkunastu minutach Gotard wstał z krzesła, oznajmiając:
- No to na co jeszcze czekamy? Idźmy do twojej matki! – zawołał. Pobiegli do stajni, gdzie Blair zostawiła swojego konia. Gotard zaprzężył także swojego konia koloru brązowego, co zajęło mu trochę czasu. W końcu, gdy skończył, wsiadł na niego i pojechali na południe.
Dotarcie do południowego państwa zajęło im półtorej godziny. Mieli szczęście, że tu Pętla Czasu działa inaczej niż na zewnątrz. Po drodze oczywiście zajęli się rodzinną rozmową, więc nic dziwnego, że jechali dłużej. Na miejsce dojechali o zmierzchu. Mieli szczęście, że te wampiry nie polują w nocy i nie piją krwi. Postanowili odpocząć na miejscu. Stanęli przed bramą, wyjaśniając strażnikom, z kim chcą się spotkać. Ci ich przepuścili. Zostawili konie przy studni, by się napiły, a sami poszli do sali tronowej. Gdy tam dotarli, powitano ich otwarcie i z wielką radością.
- Blair! Gotard! Jak miło was widzieć! – zawołała władczyni. Była to czarnowłosa i ciemnooka niewysoka kobieta o przesympatycznej twarzy.
- Mamo, cieszę się, że cię widzę! – pisnęła córka, wpadając jej w ramiona.
- Blair, w końcu przybyłaś do mnie – uśmiechnęła się kobieta – Gotard, ty też tu jesteś? Cieszę się, że oboje jesteście tu ze mną – powiedziała, tulając ich do swojej piersi.
- Mnie też miło cię widzieć, Glorio – powiedział Gotard.
- Nie mamy dużo czasu, mamo – odezwała się Blair.
- Co się stało? – spytała, spojrzawszy na nią.
- Chodzi o trzecią część pierścienia Morgany, który, my wampiry, posiadamy. Król Ralph zwołuje całe królestwo do swojego zamku. Harry Potter i jego towarzysz Percy Levender mają do niego iść. Potter ma przejść przez ostatnią próbę u nas, wampirów – wyjaśnił Gotard.
- I czego oczekujecie ode mnie? – spytała Gloria.
- Musisz przybyć do zamku króla Ralpha tak, jak inni władcy wampirów. Ja właśnie wróciłam z zachodu z ojcem i mamy zamiar iść z tobą do króla – wyjaśniła. Wampirzyca uśmiechnęła się, po czym odparła:
- Dobrze. Zaraz rozkażę moim ludziom, by się szykowali...
- Poczekaj, mamo, jest jeszcze jedna sprawa. Otóż nie wiadomo, ile będzie tych zadań. Mam takie odczucie, że Potter dostanie od razu te zadania. Jedno po drugim – zauważyła.
- To możliwe – zamyślił się Gotard.
Po jakimś czasie byli gotowi do podróży. Wyruszyli po godzinie, lecz jechali dwie. W końcu, gdy dojechali, przywitał ich entuzjastyczny tłum.
- Witajcie – przywitał ich Ralph, pomagając Glorii wyjść z powozu.
- Witaj, Ralphie. Czy wszyscy już są? – spytała.
- Nie – odparł, pomagając Blair zsiąść z konia.
- A kogo jeszcze nie ma? – spytała dziewczyna.
- Nie ma jeszcze wojowników ze wschodu. Martwię się – wyjaśnił, zwiesiwszy głowę.
- Chodź, Ralphie, zrobię ci herbaty. Uspokoisz się i...
- SĄ! – krzyknął ktoś z tłumu, wskazując na niebo. Wszyscy spojrzeli w górę. Na niebie było widać chmary czegoś, co wyglądało, jak olbrzymie czarne ptaki. Po kilku chwilach, gdy to coś się zbliżyło, wszyscy zobaczyli, że to nie były ptaki, ale ludzie ze skrzydłami, a konkretniej wampiry!
- No nareszcie! – zawołał Ralph, podchodząc do nich i witając się z nimi – Czas zacząć naradę. Chodźcie, zapraszam do sali tronowej. Niech wszyscy będą tego świadkami. Dziewczęta, zaczekajcie, wy również będziecie na naradzie – Blair spojrzała na niego. Szła właśnie w kierunku swojej kwatery, gdy król ją zatrzymał – Idziemy do sali tronowej, gdyż tam musimy poczekać na pana Pottera i pana Levendera – oznajmił król, widząc zbliżającą się do nich blondynkę.
- Blair! Blair! – rozległ się czyjś głos. Po chwili dziewczyna zobaczyła swoją przyjaciółkę Marthę – Jak się ciesze, że nic ci nie jest! – zawołała wtuliwszy się w nią – Chodźmy, posłuchajmy co król Ralph ma do powiedzenia ludowi – oznajmiła. Gdy weszły do sali tronowej zobaczyły tam trzy razy większy tłum niż poprzednio. Blair poprowadziła swoją przyjaciółkę do swojej matki. Nieopodal stał jej ojciec. Nagle wstał Ralph i zaczął przemawiać:
- Moi drodzy, sprowadziłem was do głównego zamku dlatego, że do mojego zamku podąża Harry Potter z zamiarem przejścia swojej trzeciej i ostatniej próby. Przeszedł już próbę u elfów i druidów zdobywając po jednej części pierścienia Morgany i podąża do nas – wyjaśnił – Naszym zadaniem jest danie mu od razu zadania, jako próby. Właśnie dlatego was tu sprowadziłem. Chcę z wami uzgodnić te zadania. Pomyślałem, że na początek wojownicy ze wschodu wyjdą mu naprzeciw i się z nim zmierzą. Jeśli uda się mu ich pokonać, przejdzie pomyślnie pierwsze zadanie. Ktoś z nas będzie musiał być w pobliżu i mu to powiedzieć oraz pokierować, ale nie mówić wszystkiego – wyjaśnił.
- Panie – odezwała się Martha.
- Tak, panno Gaunt? – spytał.
- Panie, przypominam, że Percy Levender, jego towarzysz jest przyszłym Ja Harry'ego i wie o wszystkim, co tyczy się jego osoby. Nie mówi mu wszystkiego, ale kieruje nim. Nie twierdzę, że manipuluje, ale zna go i wie co się wydarzy z jego osobą – wyjaśniła.
- No tak, więc trzeba będzie powiadomić o tym pana Levendera – oświadczył.
- Proszę się nie martwić, panie. Gdy zniesiemy Pętlę Czasu, skontaktuję się z nim i wyjaśnię mu to telepatycznie – wyjaśniła.
- Rozumiem. Masz moją zgodę. Jednak pójdzie z tobą dwóch wampirów, którzy pomogą wam znieść zaklęcie Pętli Czasu i barierę. Panowie, chodźcie! – zawołał. Po czym machnął na dwóch mężczyzn. Ci podeszli do niego. Jeden był tęgi, a drugu szczupły.
- Martha, Blair, bądźcie ostrożne. Dobrze? – poprosiła Gloria, przytulając każdą z osobna.
- Dobrze, mamo – powiedziała Blair.
- Proszę się nie martwić, pani Hamilton. Zaopiekuję się tą kruszyną – zażartowała Martha. Niektórzy zaśmiali się, w tym król – Blair, idziemy – Poszły w kierunku wyjścia wraz z dwoma towarzyszami.
~~*~~
Granica państwa Ralpha znajdowała się pięć mil od rzeki, która płynęła dziesięć mil od zamku Pettigrewa. Musieli się przez nią przebić, gdyż tylko ktoś, kto ma w żyłach krew wampira przynajmniej jednego państwa lub, jak w przypadku Blair, posiada ona krew czterech rodów wampirów lub jeśli stał się pół wampirem, jak Percy, może przejść przez rwącą rzekę.
- Idziemy! – zawołała Blair. Wzięła rozpęd i pobiegła w kierunku rzeki. Odbiła się nogą o jakiś kamień i wzbiła się w górę. Normalny człowiek by tak nie umiał, ale nie wampir. Po dwóch chwilach była po drugiej stronie stanąwszy gładko po jej drugiej stronie – Martha, teraz ty! – zawołała, machnąwszy do niej z drugiej strony rzeki. Blondynka zrobiła to samo. Wzięła rozpęd i skoczyła.
- Wygłupy małolatów – skomentował jeden z wampirów, gdy śledzili wzrokiem lot panny Gaunt.
- Zgodzę się z tobą, Hantorze – powiedział drugi, idąc w kierunku mostu, którego wcześniej dziewczęta nie zauważyły. Obaj spokojnie przeszli po nim. Martha i Blair spojrzały po sobie i jakby rozumiejąc się bez słów, wycelowały w most różdżkami i powiedziały jednocześnie zaklęcie:
- Diffindo – deski pod stopami mężczyzn rozpadły się. Obaj wpadli do zimnej wody. Dziewczyny śmiały się z nich przez chwilę, gdy nagle zaklęcie poleciało w ich kierunku. Obie miały na sobie stroje baletnicy. Zaczęły niespodziewanie tańczyć do repertuaru "Jezioro łabędzie".
- Nie! Nie! – krzyknęła Martha.
- Przestańcie! – pisnęła Blair.
- Obiecacie, że nie będziecie z nas żartować? – spytał jeden z nich.
- Nie będziemy już żartować z was! – zawołały jednocześnie.
- Obiecujcie?
- Obiecujemy!!! – krzyknęły z rozpaczą. Wampir zwany Hantorem machnął ręką. Strój znikł. Muzyka umilkła. Kolejne machnięcie spowodowało, że nogi dziewcząt przestały się pląsać.
- A teraz, słuchajcie: My tu dowodzimy. Mamy pomóc Potterowi przejść przez próbę, ale najpierw trzeba znieść barierę a tym samym Pętlę Czasową. My się zajmiemy Pętlą i barierą. Wy macie przekazać informację. Wkrótce przybędą tu wojownicy ze wschodu i zaatakują go. Gdyby Potter zwyciężył, wtedy wy wyjaśniacie co-gdzie-jak. Ca-pe-wu? – spytał wampir.
- Mam pytanie – odezwała się Blair.
- O co chodzi? – spytał.
- Em... Jak mam się do ciebie zwracać? Jego imię znam, ale twojego nie – wyjaśniła. Wampir zmieszał się lekko, po czym przedstawił się:
- Cyryl. Nazywam się Cyryl McShmit – odparł.
- Miło mi. Ja jestem Blair Hamilton, a to Martha Gaunt – przedstawiła siebie i swoją przyjaciółkę. Nagle usłyszeli jakieś dźwięki. Pobiegli tam i zobaczyli...
Wracamy do naszych dwóch bohaterów...
Dwóch młodzieńców zbliżało się właśnie do bariery po drugiej jej stronie. Harry i Percy szli już dobre dwie godziny do królestwa wampirów. Nie mogli się teleportować bezpośrednio do niego, gdyż było tu nałożone bardzo silne zaklęcie anty teleportacyjne i nawet oni nie mogli teleportować się bezpośrednio do środka. Mogli to zrobić jedynie silni czarodzieje. Szli drogą, rozmawiając o koncercie u druidów.
- Jak to możliwe bym śpiewał piosenki, których nie
znałem i się w życiu nie uczyłem? Mało tego jeszcze są one autorstwa
Voldemorta! – zawołał.
- Nie tylko Voldemorta, Harry, ale także mojego oraz Reginy i reszty zespołu. Zmieniłeś ich sens, grając na swojej gitarze. Chciałbym zobaczyć minę Toma, gdy usłyszy swoją piosenkę z twoich ust – zaśmiał się Percy. Śmiejąc się nie zauważyli iż zbliżali się do granic królestwa. Nie zwracając uwagi gdzie Harry szedł, wpadał na coś, co zagrodziło mu drogę. Przy zetknięciu z tym czymś rozległ się głuchy gong.
- Co to? – spytał Harry, masując się w miejscu,
gdzie się uderzył – Nie mogę iść dalej – powiedział, dotykając dziwnej
niewidzialnej bariery.
- Nic w tym dziwnego. Dotarliśmy na miejsce. Jesteśmy na granicy królestwa wampirów króla Ralpha Pettigrew – wyjaśnił.
- Więc, jak mam się tam dostać? – spytał stukając w
niewidzialną barierę.
- Rzucili na swoje królestwo silniejsze zaklęcie Pętli Czasu. Zrobiłeś trochę hałasu dotykając bariery. Poczekajmy. Zaraz ktoś się zjawi – objaśnił, rozglądając się wokoło.
~~*~~
Tymczasem wewnątrz bariery...
- Rety, jest przystojniejszy, niż opisywałaś! – zachwycała się Blair, patrząc na Harry'ego, który rozglądał się dookoła, w ogóle nie dostrzegając ich. Jakby ich nie widział.
- Zważaj
na słowa, Blair! Kiedyś Harry stanie się Percym i moim mężem – oznajmiła
Martha.
- Z drogi, dziewczęta. Musimy zdjąć barierę i zaklęcie – powiedział Cyryl. Dwóch wampirów wyciągnęło ręce wymawiając jakieś dziwne formułki. Obie dziewczyny cofnęły się, a raczej Martha pociągnęła Blair w krzaki.
Poza
barierą...
- Widziałeś? – spytał Harry Percy'ego pokazując na jakieś przebłyski i pokazujące się zarysy postaci.
- Tak.
Ktoś znosi barierę. Najwyraźniej chcą nas wpuścić – oświadczył Percy.
- Wpuścić? – zdziwił się.
- Harry,
nie rozumiesz? Zauważyli nas – wyjaśnił – Nie chcesz zdobyć ostatniej cz esci
pierścionka Mrogany? – spytał.
- No, chcę – zmieszał się. Nagle zobaczył poza barierą wyraźniejsze zarysy sylwetek. Trwało to kilka minut. W końcu bariera całkowicie zniknęła. Przed nimi stało dwóch wampirów z wyciągniętymi ramionami przed sobą. Po chwili z krzaków wyszły dwie młode wampirzyce. Jedną z nich poznał. Była to... – Martha? – zdziwił się Harry.
- Harry!
– krzyknęła i rzuciła się mu w ramiona – Tak się cieszę! – zawołała.
- Panno Gaunt, pospiesz się. Nie utrzymam otwartej bariery zbyt długo – odezwał się jeden z wampirów.
- I nie
zapominaj, że wkrótce będziemy mieć towarzystwo – dodał drugi.
- No tak. Harry, chodź, wyjaśnię ci o, co chodzi – powiedziała i ciągnąc Harry'ego do środka przez otwartą barierę. Percy poszedł za nimi – Cyrylu, zamknij barierę, a ty, Hantor rzuć Zaklęcie Pętli Czasu tak, by na zewnątrz mijały sekundy, a u nas dni – oświadczyła.
- Dobrze,
Martho – powiedział wampir zwany Cyrylem.
- Tak się cieszę, że cię widzę, Harry – powiedziała z uśmiechem Martha, patrząc w zielone oczy Harry'ego.
- Gaunt,
nie zapominaj się – odezwał się drugi wampir. Martha westchnęła i oznajmiła:
- Harry, słuchaj, niedługo przybędą tu wojownicy ze wschodniego państwa wampirów. Oni nie są mili, jak reszta wampirów. Och, wybacz... To jest Blair Hamilton, moja przyjaciółka – wskazała na nią. Harry i Percy spojrzeli na dotąd milczącą i nieobecną dziewczynę – Ona jest mieszańcem. Ojciec jest z zachodu, a matka z południa. Wracając do twojej próby. Posłuchaj uważnie. Twoim pierwszym zadaniem u nas jest pokonanie wojowników, którzy zaraz tu przybędą. Gdy uda ci się ich pokonać, zaprowadzimy cię do Ralpha i on da ci kolejne zadanie – wyjaśniła Martha.
- Tam
będziesz dostawał kolejne zadania – wyjaśniła Blair po raz pierwszy się
odzywając.
- Tu nie będzie lekko, że będziesz mieć przerwy – odezwał się Cyryl.
- Już tu
lecą! – krzyknął Hantor wskazując na niebo.
- Harry, przyszykuj miecz, strzały i łuk, ale pod żadnym pozorem nie wyjmuj gitary. Możesz używać magii. Przypomnij sobie jakiej magii możesz użyć przeciwko wampirom – oznajmił Percy. Cyryl spojrzał na niego, po czym zbliżył się i spytał:
- Ty
zapewne jesteś tym przyszłym Ja Pottera? – spytał. Ten spojrzał na niego.
- Tak. A ty to kto? – zapytał.
- Cyryl
McSmith. Wampir z północnego państwa w królestwie Ralpha Pettigrew –
przedstawił się.
- Rozumiem. Ja jestem Percivald Nicolas Harold James Levender. Jestem przyszłością Harry'ego Jamesa Pottera. Przybyłem tu by mu pomóc – wyjaśnił.
- Nie
możesz mu pomóc, Levender. On sam musi stoczyć walkę z tymi wampirami –
wyjaśnił Hantor.
- Panowie, przepraszam, że przeszkadzam, ale oni nadchodzą i są coraz bliżej! – zawołała Blair. Brunetka miała rację. Wampiry ze wschodu były coraz bliżej i były ogromne.
- Ee...
Jak mam je pokonać? – przeraził się Harry, trzymając przed sobą miecz
- Przypomnij sobie co robiłeś przy strumieniu. Jak jednoczyłeś się z ziemią i wiatrem – poradził mu Percy kryjąc się razem z Marthą, Blair, Cyrylem i Hantorem w krzakach.
- Co? –
zdziwiła się Martha.
~ Gdy Harry był u druidów miał zdobyć drugą część pierścienia Morgany ~ wyjaśnił telepatycznie Percy Marthcie, by nie rozpraszać Harry'ego. - "...Musiał go odszukać. By to zrobić musiał użyć magii żywiołów..." - Tak więc Percy opowiedział jak Harry odszukał drugą część pierścienia i co się wydarzyło u elfów.
Tymczasem Harry był otoczony wampirami. Nagle jego miecz zaczął świecić niebieskim światłem.
- O nie – szepnął z przerażeniem Percy, zauważywszy lśniącą klingę miecza. Harry zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył, ruszył na nich walcząc zaciekle. Najpierw jeden, potem drugi, trzeci, czwarty, piąty, a było ich tam ze trzydziestu. Walczył nie tylko mieczem, ale też strzałami oraz różdżką i żywiołami. W końcu został tylko dowódca. Harry stanął naprzeciw niego w pozycji bojowej. Wszyscy zobaczyli, że źrenice jego oczu płonęły ogniem (dosłownie). Martha chciała do niego podejść, gdy tylko zobaczyła, że pokonał wampira. Harry dalej stał w pozycji bojowej, ale Percy ją powstrzymał ją, kręcąc sprzecznie głową – Zostańcie tu. Ja się tym zajmę – i zbliżył się do Harry'ego. Gdy dzieliły ich dwa metry od siebie, Harry się odwrócił, mierząc w niego ostrzem miecza – Uu, spokojnie, kolego. To tylko ja, Percy Levender. Chcę ci pomóc. Odłóż broń, proszę. Pokonałeś ich i zwyciężyłeś. Teraz odłóż broń i się uspokój – poprosił. Harry jakoś nie miał zamiaru tego zrobić. Zamachnął się na Percy'ego, gdy nagle pomiędzy nimi stanęła... Martha!
- Harry, proszę, bądź sobą – poprosiła.
- Przytul go – szepnął po krótkiej chwili Percy. Dziewczyna tak zrobiła. Po kilku sekundach Harry opuścił gardę i miecz, a jego ramiona objęły jej tors.
- Martho... Przepraszam – spojrzał na nią i uśmiechnął się, a ona spojrzała na niego. Po chwili tonęli w bardzo namiętnym pocałunku.
- Hej! A co z Eleine? – zawołał Percy.
- Och! – jęknął Harry, cofając się od niej – Wybacz, Martho! Nie mogę! Ty musisz być z Percym, a ja z Eleine – oznajmił, a z jego oczu popłynęły łzy rozpaczy. Odwrócił się.
- Kim jest Eleine? – spytała Blair.
- A bo ja wiem? – odpowiedział pytaniem na pytaniem Hantor.
- Idźmy już. Pokonałeś wampiry ze wschodu. Cyrylu, zaprowadźcie nas do zamku Ralpha – poprosił Percy.
- Dobrze. Chodźcie – oznajmił, machnąwszy ręką – Droga jest długa, więc będziemy potrzebowali koni – gwizdnął i po chwili przygalopowało pięć koni. Wszyscy wsiedli na swoje wierzchowce i pojechali ku zamkowi Ralpha.
Jechali z pół godziny z przerwami na odpoczynek. Gdy przybyli na miejsce zbliżał się świt.
- Jak to możliwe, że tu jest świt? Przecież, gdy tu przybyliśmy było... znaczy się...
- Wiem, co masz na myśli. Otworzyliśmy barierę i zachwiała się oś czasowa. Powiem dokładniej, że powróciła do trybu czasu wampirów. Gdy byłeś poza barierą, był dzień po godzinie 16-stej po południu, a u nas noc po 4:00 nad ranem. Im dłużej bariera jest otwarta, tym gorzej. Oba światy nie mogą być połączone. Podobnie jest w krainie elfów jak i mieście druidów – wyjaśnił Cyryl. Gdy w końcu dotarli do zamku, przywitał ich entuzjastyczny tłum wampirów. Harry trochę się przestraszył, ale mając przy sobie Marthę i Percy'ego wiedział, że nic mu nie grozi.
- Percy, mogę cię o coś spytać? – odezwał się poprzez szalejący tłum.
- Tak, Harry. O co chodzi? – spytał.
- Byłeś w królestwie wampirów ze swoją żoną. W której części królestwa mieszkaliście? – spytał.
- W południowej – odparł.
- To tam rządzi moja matka – odezwała się Blair.
- Wiem. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi – odparł, uśmiechając się przyjaźnie.
- Hej, Martho, a jest tu twoja matka? Alia? – spytał Harry.
- Powinna być. Poszukam jej – powiedziała i zniknęła w tłumie.
Tymczasem Harry i Percy skierowali się razem z Hantorem i Cyrylem do sali tronowej, gdzie czekał już na nich król.
- Witaj, panie – przywitał się Harry, klęcząc przed nim na jedno kolano.
- Dawno się nie widzieliśmy, panie – oznajmił Percy, także klęcząc.
- Witajcie, drodzy goście. Powstańcie – powiedział król. Wykonali polecenie – Co prawda jest ranek, ale widzę jak bardzo jesteście zmęczeni całonocną podróżą – oświadczył.
- No, nie była to cała noc, panie. Zaledwie pół godziny wędrowaliśmy. Chociaż ta Pętla Czasu – dodał, ziewając.
- Właśnie widzę. Proponuję byście odpoczęli kilka godzin i coś zjedli. Potem rozpoczniemy drugi etap próby – oznajmił król.
- Panie, przy barierze wampiry ze wschodu mnie zaatakowały i chyba przeszedłem pierwsze zadanie? – zauważył Harry.
- Zaatakowały cię? I wygrałeś? – zdziwił się wampir – Gaunt, Hamilton, McShmit i ty, Pohatr, podejdźcie tu – poprosił król czwórkę wampirów. Wszyscy czworo podeszli do niego – Czy to prawda, że Potter pokonał wampiry ze wschodu? - spytał.
- Tak panie – odparła Blair.
- Ilu ich było? – spytał.
- Było ich ze trzydziestu – odparł McShmit – Żaden wampir nie zdołałby ich powstrzymać takim mieczem – odparł pokazując na miecz przy pasie Harry'ego.
- Potter, powiedz mi, jak ich pokonałeś? – spytał Ralph.
- Właściwie nie mam pojęcia. Użyłem tego samego sposobu, co w Lesie Mrocznych Druidów. Znaczy się... tak jak doradzał mi Percy, gdy szukałem drugiej części pierścienia Morgany. Skupiłem się na żywiołach. Tam skupiłem się na wietrze i ziemi, a tu na wodzie i ogniu – wyjaśnił.
- Ogniu? – zdziwił się McSmith.
- Tak. Pomyślałem, żeby je spalić – wyjaśnił.
- A wiesz, co się działo w międzyczasie z tobą? – spytał Percy.
- Nie. A co? – spytał.
- Wszedłeś w trans, a twój miecz zajarzył się błękitem. Dopiero uczucie Marthy do ciebie wyzwoliło cię z tego transu – wyjaśnił.
- Rozumiem. Panie, pójdę do swoich kwater. I jeszcze jedno, chciałbym się zobaczyć z Alianną. Czy mogę wiedzieć, gdzie ona jest? – spytał.
- Harry, Alianna... wyjechała i nie wiem, kiedy wróci – powiedział wymijająco. Percy już wiedział, co się dzieje. Coś się stało z Alią. Jego najlepszą przyjaciółką – Martho, Blair zaprowadźcie naszych gości do ich kwater. Niech odpoczną po podróży. Niech ktoś przyniesie im posiłek do ich kwater. Próba odbędzie się o 14:00 – oświadczył.
Tak więc Blair i Martha, która ta druga była dość przygnębiona, zaprowadziły obu młodzieńców do ich kwater.
- Martha, co się stało? – spytał Harry, idąc obok niej. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko płakała dalej.
- Zostaw ją, Harry – powiedzieli jednocześnie Blair i Percy.
- Dlaczego? – spytał, oglądając na nich. Percy nachylił się do niego i szepnął.
- Alia została porwana przez wampiry ze wschodu tuż po waszej walce – wyjaśnił.
- Wielkie dzięki za przypomnienie! – krzyknęła niespodziewanie Martha.
- Uuu, ale masz słuch – zawołał Levender, śmiejąc się żartobliwie.
- Nie zapominaj, kim jestem, Percivaldzie! Mam wzrok sokoła, słuch słonia, zwinność tygrysa! Mogę widzieć w ciemności, jak kot lub nietoperz, a ty nie! – wrzasnęła.
- Mylisz się, moja droga – odezwał się nad wyraz spokojnie Percy – Już jestem pół wampirem. Harry też, tyle że on dopiero zaczyna się kształcić w tym fachu – wyjaśnił.
- Jesteśmy na miejscu – odezwała się niespodziewanie Blair. Weszli do środka.
- Teraz wybaczcie, dziewczyny, ale chcemy się przebrać do snu. Harry, idziemy – Percy wyprosił Marthę i Blair za drzwi. Dziewczyny poszły obrażone, a właściwie to Martha była przygnębiona, a Blair próbowała ją pocieszyć.
- Martho, czy wszystko dobrze? – spytała Blair, gdy znalazły się w swoich kwaterach.
- Nie! Nic nie jest dobrze! Mój ojciec jest jednym z nich, a moja matka została porwana przez tamte wampiry i zaprowadzona przez nich do Voldemorta! – załkała – To wprost beznadziejne! – krzyknęła.
- Nie wiem, jak ci pomóc, Martho – powiedziała, a Martha wrzasnęła:
- PO PROSTU MI NIE POMAGAJ!!! – wrzasnęła. Blair ucichła.
Zbliżała się godzina 14:00, a one wciąż siedziały w pokoju, aż Blair wstała ze swojego miejsca, zawoławszy:
- Mam pomysł! – zawołała – Chodź! – chwyciła rękę przyjaciółki i pociągnęła w kierunku sali tronowej, gdzie przebywał także król wraz z Harrym i Percym – Panie, panie! Proszę mnie wysłuchać! – zawołała Blair.
- Panna Hamilton? Czemu pani tak wrzeszczy? Nie wie pani, że czas na próbę pana Pottera? - spytał.
- Wiem, panie, ale mam pomysł jak uwolnić Aliannę Gaunt i by Potter zaliczył próbę! – wyjaśniła Blair. Zrobiło się cicho.
- Przepuście je – nakazał. Strażnicy cofnęli dzidy, a Blair i Martha weszły i zbliżyły się do tronu. Skoniły się.
- Panie, przepraszam za krzyki. Mam pomysł, jak uwolnić matkę Marthy i by Harry Potter zaliczył próbę – wyjaśniła.
- Wstań i mów, moja droga – powiedział.
- By pan Potter mógł zaliczyć drugą próbę – zaczęła Blair, wstając – trzeba by było tylko powiadomić wschodnie państwo, że Harry przechodzi jedną z legendarnych prób – wyjaśniła – Jednak Harry na miejscu musi mieć pomoc. Nie wiedziałby, co powiedzieć przy nich. Dlatego uważam, że ktoś od nas powinien iść z nim, aby odbić panią Gaunt – wyjaśniła.
- Gdy nastanie czas walki, tak jak przy barierze nie będziemy mu pomagać i tylko wspierać – szepnął Percy, ale wyraźnie było go słychać.
- Hej, a ja to co? Pies? Chciałbym coś o tych wampirach ze wschodu wiedzieć. Jacy oni są? – spytał Harry.
- Oglądałeś filmy o Draculi? – spytał Percy, patrząc na niego.
- Tak – odpowiedział Harry – Straszny. Wszędzie krew – powiedział, drżąc.
- To nic w porównaniu z wampirami ze wschodu. Oni są gorsi. Ich nie zabijesz drewnianym kołkiem czy nie odstraszysz krzyżem oraz święconą wodą, a światło słoneczne ich nie zabije. Ich trzeba spalić lub przekonać do swoich idei – wyjaśnił Percy.
- To właśnie chcą zrobić z Alianną. Chcą ją przekonać, by się do nich przyłączyła. Harry, oni są po stronie Voldemorta – wyjaśnił Ralph.
- Coo?! – krzyknął ten. Spojrzał na Marthę. Teraz zrozumiał przygnębienie narzeczonej względem matki. Bała się o to, że się do nich przyłączy, że stanie się taka jak oni.
- Niestety. Wiedzą, że jesteś jej przyjacielem. Prawdopodobnie Voldemort rozkazał im przeciągniecie jej na ich stronę – oświadczył król – Posłuchaj, pomożemy ci, ale pod warunkiem, że pokonasz większość wampirów używając magii żywiołów, zwykłej magii, miecza, łuku i strzał, ale pod żadnym pozorem muzyki ze swojej gitary. Zostawisz ją tutaj. Zgoda, Harry? – zasugerował król.
- Zgoda – powiedział.
- Dobrze. Musisz się jeszcze zabezpieczyć. Czyli czosnek, woda święcona, a końcówki strzał muszą być srebrne. My wampiry nie znosimy czystego srebra. Percy, mylisz się co do krzyża. Nie znosimy ich. Ty, będąc nawet pół wampirem też powinieneś ich nie lubić – oświadczył Ralph.
- Rozumiem – powiedział Percy.
- Potter, czosnek i wodę święconą będziesz musiał skądś sobie skombinować. Krzyż możemy zrobić z drzewa cisowego. Srebrne końcówki możemy wyrobić u naszego kowala – objaśnił jakiś wampir.
- Farlir ma rację, Harry – powiedział król – Więc do roboty. Trzeba się też zastanowić kto pójdzie z tobą. Sądzę, że Levender, McShmit, Pohatr, panna Hamilton i panna Gaunt będą ci towarzyszyć. Reszta zostanie w zamku. Będziemy cię obserwować z daleka – wyjaśnił.
- Panie, jest jeden szczegół – odezwała się Gotard Hamilton.
- Słucham, Gotardzie – powiedział król.
- Potter, posłuchaj uważnie – zwrócił się do zielonookiego – Opowiem ci co nieco o naszym kraju. Jak wiesz, jesteśmy podzieleni na cztery mniejsze państewka, które kiedyś były połączone w jedno królestwo i rządzi nimi Goromir Jemsin jako najstarszy i najpotężniejszy z nich. Jesteśmy podzieleni na cztery strony świata. Północ, południe, wschód i zachód. Na północy żyją wampiry Moon...
- Moon? Skąd ja znam to nazwisko? – spytał sam siebie Harry.
- Stamtąd pochodzi Sarah Moon – podpowiedział mu Percy.
- No tak! – zawołał Harry – Nie wiedziałem, że ona stąd pochodzi. Proszę, niech pan kontynuuje, panie Hamilton – powiedział Harry.
- Dziękuję. Więc na południu żyją wampiry Search. Stamtąd pochodzi matka Blair. Gloria Search-Hamilton. Ich specjalność to wampirza i mugolska medycyna oraz ziołolecznoctwo. Pohatr to zachodnie państwo. Stamtąd pochodzę ja i jestem tam kowalem. Nasze zwyczaje są łagodne. Żyjemy z rolnictwa i robienia broni białej, głównie mieczy i strzał. Ze wschodu pochodzą wampiry, które wysysają krew, i których garstkę dziś pokonałeś – wyjaśnił, ale za niego dokończył król mówiąc:
- Odcięli się od świata na własne życzenie. Zaakceptowałem to pod warunkiem, że nie będą atakować innych wampirów. Tamci zgodzili pod warunkiem, że wampiry z innych państw nie będą wchodzić do ich państwa oraz zakłócać ich łowów. Teraz jednak, gdy zdjęliśmy Pętlę Czasu wampiry ze wschodu będą nas atakować częściej i dlatego będę potrzebować waszej pomocy – oznajmił król.
- Rozumiem – powiedział Harry – Co mamy zrobić? – spytał.
- Jeśli ty, Harry uwolnisz Aliannę, uznam, że zaliczyłeś próbę. Martha, Blair, Cyryl oraz Hantor pomogą ci w tym. Po drugie: Nie możesz użyć przeciw wampirom magicznej gitary, szczególnie przeciw wschodniemu państwu. Wiesz dlaczego? – oświadczył akceptując słowo "szczególnie".
- Wiem, Ralphie – powiedział – Percy, wyjaśnił mi to zanim zagraliśmy na koncercie u druidów – powiedział.
- Rozumiem. Dobrze. Gotardzie, czy strzały dla Harry'ego są gotowe? – spytał.
- Tak, panie – odparł mężczyzna pokazując je – Harry je wziął.
- Są wspaniałe! – zawołał.
- Dobrze. Broń jest. Harry, idź do kuchni i weź czosnek. Percy, idź za mury zamku i pójdź do okolicznego miasteczka i znajdź kościół. Poproś księdza o wodę święconą, potem idź zaprzęż konie i ruszajcie w drogę – rozkazał – Gdyby jakiś wampir was zaatakował wiecie, co robić.
- Tak, panie. Wiemy – oświadczył Smith.
- Dobrze. Blair, zaprzęż konia dla Harry'ego. To wszystko, a teraz ruszajcie – zawołał. Poszli więc w swoje strony.
2 komentarze:
Dobry rozdział...
Hmm... 28 stycznia na moim blogu: http://z-zycia-wybranca.blogspot.com/ pojawił się rozdział 8, za niedługo pojawi się kolejny.
Przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej, ale nie miałam czasu.
Taak.. wiem znowu napisałam tylko jedno słowo co do rozdziału, ale na prawdę nie mam weny do długich komów. Beznadzieja.
Lecę się uczyć ;c...
Pozdrawiam,
Gosia
PS. To ja Ginny, piszę z innego konta
Prześlij komentarz