Moja lista przebojów 2

2 marca 2014

Rozdział 37 (74) - Wspomnienia, "...Jestem godzien zaufania..." oraz opowieść o Drzewie Życia

 Klik

         Gdy pojawili się na miejscu odetchnęli z ulgą.
- Co się stało? Gdzie jesteśmy? - spytał pan Riddle rozglądając dookoła.
- Uspokój się, ojcze. Jesteśmy już bezpieczni. - uspakajała go Regina poklepując po ramieniu.
- Na razie tak. Musimy znaleźć Aurelię i zawiadomić wszystkich. Trzeba zgromadzić nie tylko Zakon Feniksa. Grimmauld Place 12 jest za małe na tak dużo osób, których chcę wezwać. Sami Wiecie Kto z pewnością chce przejąć Hogwart. Pamiętacie co było zanim byliśmy w rozejmie? - spytał Harry.
- Chciał przejąć Hogwart i prawie mu się udało. - wyjaśnił Percy.
- Właśnie. Teraz mamy szansę. Musimy dostać się do Hogwartu i sprowadzić tam wszystkich. Najlepiej świstoklikiem. Aurorów także trzeba wezwać. Trzeba się dowiedzieć, gdzie są wszyscy. Ma ktoś jakieś pomysły? - spytał na koniec.
- Ja mam. - odezwał się Percy.
- Jaki? - spytała Regina.
- Elyon nam pomoże. - wyjaśnił.
- Jak? - spytał pan Riddle.
- Zobaczycie. Przybądź Elyon! - zawołał dwa ostatnie słowa w innym języku.
- Mogę cię o coś spytać, Percy? - zwrócił się do niego Harry.
- Słucham? - spytał witając się jednocześnie z przyjaciółką.
- Czy moja Elyon też mogłaby pomóc? - spytał.
- No nie wiem. Czy umiesz ją wzywać? - zapytał.
- Tak. - odparł.
- Rozumiem, ale nie wiem czy obie kobiety mogą przebywać w tym samym czasie. Elyon, co o tym sądzisz? - spytał się blond włosej.
- Niestety, Percivaldzie. Albo ja albo ona. Jednocześnie nie możemy istnieć w tym samym czasie. Gdybyśmy jednocześnie tu były połączyłyśmy się po pięciu minutach. Jak ty i Harry mamy prawie taką samą moc. Pamiętaj, że ty i Harry jesteście tą samą osobą. Różni was zaklęcie rzucone na ciebie, Percy... - wyjaśniła. - ...Poza tym jego Elyon ma mniejszą wiedzę, moc oraz doświadczenie, ale wciąż jesteśmy tą samą osobą. - wyjaśniła.
- No tak. Musiałbym się przenieść w czasie, a ona ze mną. Za to ty i twoja Elyon musielibyście zostać. - zauważył Harry.
- Dokładnie. - odparła.
- Ekhm. - zakaszlnęła charakterystycznie Regina. Wszyscy na nią spojrzeli, więc Levender powiedział:
- Elyon, chcę byś sprawdziła, gdzie są wszyscy nasi przyjaciele. Nie tylko Ron i Hermiona, ale także Zakon Feniksa, aurorzy, ci którzy są po naszej stronie, a także wampiry, elfy i druidzi. Wszyscy nasi sprzymierzeńcy, którzy by pospieszyli z pomocą do Hogwartu. Pokaż też sam Hogwart oraz Piekielny Dwór. - poprosił Percy.
- Zgoda. - Elyon machnąwszy obiema rękoma wytworzyła ogromny ekran taki sam jak w zamku Ralpha. Jednak w tym przypadku był podzielony mniejszymi ekranikami i były podpisane imieniem i nazwiskiem danej osoby oraz miejscem gdzie są, a także dane miejsca.
- Super!... - zawołał Harry. - ...Hej, co się dzieje z Hermioną? - spytał spojrzawszy na ekran z nią u dołu.
- Z tą dziewczyną też nie jest z byt dobrze. - odezwała się Regina pokazując na inny ekran. Wszyscy tam spojrzeli. To była Mary. Trzymała się za brzuch.
- To znaczy, że... O matko! Eleine!... - krzyknął Harry poszukując swojej narzeczonej. Znalazł ją po chwili u góry dużego ekranu. Była blada i leżała na łóżku. Z napisu wynikało, że była w Hogwarcie. - ...Muszę się tam dostać! - postanowił.
- Harry, uspokój się!... - zawołał Percy. - ...Nic im nie będzie. Nie pamiętasz przepowiedni o dziedzicach? - spytał. Harry spojrzał na niego. Spróbował sobie przypomnieć słowa tej przepowiedni, ale nadaremno.
- O jakiej przepowiedni mówicie? - spytał pan Riddle.
- Mówią o przepowiedni, którą wypowiedziała moja córka Agnes jakiś czas temu... - wyjaśniła Regina. - ...Mówi o nienarodzonych wybrańcach obdarzonych mocami, które są dziedziczne. Ich moce ujawniają się co trzecie pokolenie... - wyjaśniła. - ...Nie mogę tylko zrozumieć... - dodała po chwili namysłu. - ...Tam był wspomniany Czarny Lord, a nie Czarny Pan. - zastanawiała się.
- To różnica? - spytał jej ojciec.
- Tak. I to wielka. Czarny Pan to twój syn, czyli Tom Riddle Junior, a Lord Lordów to Matthew Evans czyli dziadek Harry'ego i mój. Jest on panem Toma Juniora. - wyjaśnił Percy.
- Mogę o coś spytać? - pan Riddle popatrzył na nich.
- O co? - spytała Regina.
- Dlaczego nie nazywacie mojego jedynego syna Vol...
- Nie! - krzyknęli wszyscy jednocześnie i zakryli mu usta.
- Nie wymawiaj jego pseudo imienia! - zawołał Percy ostrzegawczym tonem.
- Dlaczego? - spytał, gdy tylko odsłonili mu usta.
- Bo Śmierciożercy rzucili na jego imię Zaklęcie Tabu kilka tygodni temu. Gdy wypowiesz jego imię wszelkie zaklęcia ochronne jakie zostały przez nas rzucone na to miejsce zostaną usunięte, a Śmierciożercy tu przyjdą. - wyjaśniła Regina.
- Tylko dlatego, że wypowiem jego imię? - spytał.
- Jego pseudo imię. - poprawił go Harry.
- Acha. - odpowiedział Thomas.
- Więc jak mamy go odróżniać? - spytała pani Riddle.
- Śmierciożercy nazywają go Czarnym Panem. My mówimy o nim jako Sam Wiesz Kto lub Ten, Którego Imienia Niewolno Wymawiać, gdyż nie jesteśmy jego sługami. W domu Matta Evansa mogliśmy wypowiadać jego pseudo imię, gdyż to zaklęcie tam nie działało oraz żadne zaklęcia czarno magiczne. - wyjaśniła Regina.
- Rozumiem. - powiedział jej ojciec.
- Percy... - odezwał się Peter, który także z nimi przybył. Wszyscy spojrzeli na Glizdogona. - ...Coś mi się przypomniało. Czarny Pan czasami nazywał pana Evansa per "Lordem". Może chodzi tu Czarnego Lorda? - spytał.
- Czyli o dziadka Matta! - zawołali jednocześnie Harry i Percy.
- Mam pytanie... - odezwał się ponownie pan Riddle. Wszyscy na niego spojrzeli z pytającymi minami. - ...Jak brzmi przepowiednia o nienarodzonych dzieciach? - spytał.
- Też chciałbym wiedzieć. - wtrącił się Peter.
- Ja także. - wtrąciła się Meropa. Regina się nad nimi ulitowała i wyrecytowała ją:
- "W momencie pokonania Czarnego Pana przez Wybrańca narodzą się Oni! Półkrwi zrodzeni, obdarzeni mocą znaną tylko Jemu i jego Oprawcy... Moc ta przejawia się co trzecie pokolenie w części żeńskiej... Gdy złączą się moce Wybranych i Dziecka Losu pojawi się moc, która obali Czarnego Lorda i jego podwładnych!" - wyrecytowała.
- Acha. - odpowiedział inteligentnie Peter.
- Hm... - zamyślił się pan Riddle. - ..."W momencie pokonania Czarnego Pana przez Wybrańca narodzą się Oni! Półkrwi zrodzeni, obdarzeni mocą znaną tylko Jemu i jego Oprawcy...". To rozumiem. W tym samym czasie, gdy Tom zostanie pokonany one... - wskazał na Hermionę, Mary i Eleine na ekranie. - ...urodzą dzieci, ale nie rozumiem co znaczy: "...obdarzeni mocą znaną tylko Jemu i jego Oprawcy..."? - wyjaśnił.
- Chodzi o miłość. - odezwał się ktoś z kąta. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę z przyszykowanymi różdżkami. Jednak tylko trzy osoby poznały ten głos. Regina, Percy i Harry.
- Roger? To ty?... - spytała Regina. Z cienia wyszła postać rudego mężczyzny. Miał na sobie mugolskie ubranie. - ...Roger!... - wrzasnęła i rzuciła mu się w ramiona. - ...Tak się cieszę! - pisnęła.
- Martwiłem się, że nie ma cię tak długo w domu. - wyjaśnił.
- Naprawdę?... - spytała spojrzawszy na niego. - ...Roger, jak się tu dostałeś? - spytała.
- Właśnie, Roger. Jak tu się dostałeś? - spytał Percy.
- Znacie tego mężczyznę? - spytał Peter.
- Tak... - odpowiedział Percy. - ...Nie uwierzysz Thomasie, ale Roger Hoof jest mężem Reginy i jest czarodziejem, chociaż na to nie wygląda, ale tak jak Reginie i Sami Wiecie Komu zmodyfikowałem pamięć zaraz po ukończeniu przez nich szkoły. Regina i Roger pobrali się kilka lat po później... - wyjaśnił. - ...Roger, odpowiedz nam na pytanie: Jak się tu dostałeś? - spytał Percy.
- Przeniosłem się tu siecią Fiuu. Szukałem czarodziejskiego domu, bo nasz nie ma połączenie z siecią Fiuu. Gdy w końcu znalazłem przybyłem tu. Adres podała mi Agnes zanim ją porwali dwie godziny temu. - wyjaśnił.
- COO????... - wrzasnęła Regina i usiadła na krześle. - ...Moja... córka... porwana?!... - spytała drżącym głosem. - ...Jak to się stało? Skąd ją porwano? I przez kogo? - Regina zadawała setki pytana naraz.
- Nie wiem. Nie zostawili śladów. Nie zawiadamiałem policji, gdyż wiedziałem, że nic nie wskórają, bo coś czułem, że to robota kogoś z magicznego świata. Postanowiłem przyjść tutaj i was powiadomić o tym. - wyjaśnił.
- Rozumiem. Roger,... - ten spojrzał na Levendera smutnym wzrokiem. - ...powiedz mi czy chcesz odzyskać czarodziejską moc? - spytał Percy stanąwszy przy nim.
- Jak to odzyskać moc?... - spytał Harry. - ...To on ją miał? - zdziwił się.
- Urodziłem się jako czarodziej, ale Percy odebrał mi moc i pamięć na prośbę Reginy, byśmy mogli się pobrać i by twój syn nas nie odnalazł. Sami Wiecie Kto także zapomniał pozbawiony pamięci, by nasza rodzina była bezpieczna. - mówił Roger
- Jednak w jakiś sposób przezwyciężył zaklęcie niepamięci rzucone przeze mnie... - wtrącił się Percy zimnym tonem. - ...Za to Regina odzyskiwała stopień po stopniu swoje wspomnienia sprzed lat, a zdolność przewidywania przyszłości nabierała mocy. - oznajmił łagodniejszym tonem, ale coś się czaiło za tym głosem.
- W momencie, gdy urodzili się wasi rodzice ta zdolność nabrała jeszcze większej mocy. Wiedzieliśmy, że trzeba coś zrobić. Percy opowiadał nam jak było, gdy chodziliśmy do Hogwartu wraz z Tomem II, a także opowiedział jego i Harry'ego historię. Byliśmy bardzo wyrozumiali i zrozumieliśmy powagę sytuacji. Co do Reginy jej wspomnienia podczas opowieści zaczęły powracać, ale tylko przebłyski. - opowiadał Roger z westchnieniem.
- Zaczęło się to już w połowie latach '70-tych, gdy Riddle wdarł się do mojego umysłu. - oświadczyła Regina, a pojedyncza łza popłynęła po policzku, gdy wspominała to wydarzenie.
- Ale nie do końca, gdyż blokowało je moje zaklęcie. - wtrącił Percy, ale ciągnęła dalej Regina:
- Od 31 lipca1980 roku jej moc przewidywania przyszłości zaczęła gwałtownie nabierać mocy, ale siły witalne malały... - mówił Roger. - ...Była osłabiona i często się męczyła podczas transów. Czarodziejskie moce także wyraźnie były słabe, ale aktywne. Zauważyłem, że gdy wchodziła w transy, by kontaktować się z duchami one ją osłabiały fizycznie. A co do proroctw zapisywałem te, które wypowiadała nieświadomie. - oznajmił Roger, ale Regina kontynuowała:
- Aż do dnia, gdy dowiedziałam się, że Harry pojawił się w Hogwarcie 1 września w 1991. Niecały rok później Tom odzyskał część mocy wchodząc w ciało jakiegoś czarodzieja. Wspomnienia znowu zaczęły powracać. Trzy lata temu odzyskał ciało i moc, a tym samym i ja odzyskałam większość wspomnień. Powróciły także moce, a dar przewidywania przyszłości powrócił ze zdwojoną siłą w te wakacje. Nie posiadałam jednak różdżki. Mogłam tylko przewidywać przyszłość przez trzynaście lat, ale to mnie osłabiało w jakiś sposób aż do dnia, gdy odzyskał ciało i pełnie mocy... - spojrzała na swego ojca i tu się rozpłakała. Ten podszedł do niej przytulając ją, gdyż wiedział co jego syn mu zrobił.
- Moc Rogera nie do końca powróciła... - mówił dalej Percy po minucie milczenia. - ...Jeśli Roger się zgodzi na powrót do roli czarodzieja i walki dobra ze złem będzie mógł chronić swoje dzieci oraz żonę. Pamięć ze szkolnych lat także przywrócę. - oświadczył pół-wampir. Roger wpatrywał się w Percy'ego przez chwilę, po czym powiedział:
- Zgoda. Zrób to. - odparł. Percy uśmiechnął się szerzej.
- Elyon, przywróć mu moc. Ja przywrócę mu pamięć, a wy się odsuńcie... - oświadczył zwracając się do Meropy, Petera, Reginy, Harry'ego i Toma seniora. - ...Roger, nie ruszaj się i spróbuj się odprężyć. Poczujesz mrowienie. - poinformował go Percy. Elyon wyciągnęła ku mężczyźnie ręce szepcząc jakieś bardzo skomplikowane i niezrozumiane zaklęcie. Nagle z jej rąk wyleciał strumień światła, który uderzył w pierś Rogera. Mężczyzna uniósł się na kilka cali w górę. Całe jego ciało otaczała żółtawa aura. Po pewnym czasie zniknęła, a mężczyzna opadł łagodnie na posadzkę.
- Roger, nic ci nie jest? - spytała Regina.
- Nie. Nic... - odpowiedział. Nagle spojrzał na swoją rękę. - ...To moja różdżka! - zawołał.
- Przypomniałeś sobie? - spytała z nadzieją.
- Nie do końca. Percy, pomożesz mi? - poprosił.
- Tak. Oczywiście. Teraz bądźcie absolutnie cicho... - zbliżył się do niego i powiedział celując w jego skroń różdżką: - ...Revocare*. - powiedział. Pod wpływem zaklęcia Roger zamknął delikatnie oczy. Na końcówce różdżki Levendera zaświeciło się słabe światełko, które spowodowało, że włosy Rogera powiewały.
- O czym on teraz myśli? - szepnął Harry.
- Pewnie sobie przypomina jakim był czarodziejem. - wyjaśniła cicho Elyon. Nagle Percy cofnął różdżkę, a Roger prawie upadł. W ostanie chwili Tom go przytrzymał i usadowił w krześle. Potrząsnął głową jak pies.
- Roger, dobrze się czujesz? - spytał Percy.
- Chyba tak. - odpowiedział. Zamrugał oczami kilka razy.
- Pamiętasz cokolwiek? - spytała Regina. Mężczyzna spojrzał na nią. Wyciągnął ku jej policzkowi rękę. Dotknął jej policzka i pogładził delikatnie.
- Kochanie,... - uśmiechnął się. - ...pamiętam wszystko. Na przykład nasze pierwsze spotkanie. Było ono dość dziwne. Przybiegłaś do dormitorium chłopców piątego roku i wołałaś Alexa Wodsona**. Gdy przybiegłaś stanęłaś w progu, bo mnie zobaczyłaś. Stałaś jak ten słup soli, gdyż z pewnością dostałaś wizji na mój widok. Przeraziłaś się bardzo. Alex, znaczy się, Percy Levender, gdy się dowiedział kim jestem rzucił na nas zaklęcie NiN i zaprowadził do tajemnego pokoju za kominkiem w wierzy Gryffindoru. Tam wyjaśniliście mi kim on jest. Że jest on przyszłością Harry'ego Pottera, że opiekuje się wami jako Alexander Wodson, a w wakacje jako Percy Levender. Powiedziałaś też, że nie powinienem być czarodziejem a Mugolem, że Percy zna mnie jako Mugola a nie jako czarodzieja. Mamy dzieci. Agnes, Alastora, Geandley i Marcha. Naszymi bratankami są: Daniel, Tom III i Marvolo. Pobraliśmy się 26 sierpnia 1960 roku. Długo nie mogliśmy mieć dzieci, ale w końcu nam się udało. Ty jesteś medium, masz brata-bliźniaka Toma, który jest potężnym czarnoksiężnikiem. Masz też przyrodnie siostry: Amelię i Lailę. Mieszkałaś w Polsce i uczyłaś tam po odejściu z Hogwartu. - oświadczył.
- Och, Roger! - zawołała Regina przez łzy.
- No, Percy, udało ci się. - pochwaliła go Elyon klepiąc go po ramieniu.
- Wiem, Elyon. Zawsze mi się udaje. - odparł.
- Nie zawsze. - powiedziała zgryźliwie.
- Zawsze. - upierał się.
- Nie. Pamiętasz Hatorge'a z 1019 roku? Tego co oszalał na punkcie dziewczyny z pewnej wioski we Francji? Chciałeś dać mu większą moc, by ona zwróciła na niego uwagę! Skutkiem tego było iż stracił całkowicie pamięć! - wyjaśniła.
- Ee tam! To był wypadek i pierwszy raz. Potem mi się udawało. Przypomniał sobie i nabrał pewności siebie. - wymamrotał drapiąc się po skroni.
- Tylko dlatego, że mnie wezwałeś i mu pomogłam! - zawołała ze złością. Percy zaśmiał się nerwowo, ale i też zarumienił.
- O co chodzi? - spytał Harry.
- O nic...! - zawołał natychmiast Percy nerwowym głosem.
- Chodzi oto, że Percy rzucił nie poprawnie za pierwszym razem to samo zaklęcie i mu się nie powiodło. Biedak. Stracił pamięć. Nie pamiętał jak się nazywał. Na szczęście Percy miał na tyle rozsądku, by mnie wezwać. Przywróciłam pamięć temu biedakowi. - wyjaśniła.
- Kiedy to było? - spytała Regina.
- Dawno temu. Nie było was jeszcze na świecie. - wyjaśniła Elyon.
- Dobra, uspokójcie się. Trzeba się zmobilizować i wezwać jak najwięcej członków Zakonu Feniksa, ale nie sprowadzimy ich tutaj, ale do Hogwartu... - odezwał się Harry. - ...Poza tym nie wiadomo czy Riddle nadal ma zniszczone Horkruksy. Muszę się też dowiedzieć czy z trojaczkami wszystko w porządku. - powiedział.
- Słuchaj, Harry,... - odezwała się Regina. - ...jeśli dziś miały bóle brzucha to jak mówi ten fragment przepowiedni o nienarodzonych: "W momencie pokonania Czarnego Pana przez Wybrańca narodzą się Oni! Półkrwi zrodzeni,...". To by znaczyło, że w tym samym czasie co urodzą się wasze dzieci pokonasz na zawsze mojego brata! - oznajmiła.
- Masz rację. Muszę się spieszyć. - oświadczył.
- Regino. - odezwał się cichym głosem Percy. Ta spojrzała na przyjaciela.
- Słucham, Percy? - spytał lekko zirytowana.
- Wiesz co się stanie, gdy Harry zabije twojego brata? - spytał. Kobieta popatrzyła na niego i odwróciła wzrok.
- Co się stanie? - spytali jednocześnie Meropa, Tom, Roger i Peter. Wszyscy patrzyli na Percy'ego i Reginę wyczekująco. Kobieta nagle zrobiła się smutna i przygnębiona.
- Ja... ja także umrę... - powiedziała cicho. Prawie wszyscy wstrzymali oddech.
- Czemu? - spytał Harry.
- Nie wiesz?... - spytała Regina. - ...Ja i Tom Jr. jesteśmy bliźniętami jak ty i Jack. Percy rzucił na mnie i Toma Zaklęcie Wiążące Dusze. Jeśli jednemu coś się stanie, drugiemu stanie się to samo. Podobnie jest w przypadku, gdy jedno umrze drugie też. - wyjaśniła.
- Kiedy rzuciłeś to zaklęcie, Percy? - spytał Roger chwyciwszy go gwałtownie za kołnierz szaty.
- Gdy byli mali, zaraz po tym jak ich przygarnąłem. Było to kilka tygodni po ich narodzinach. - odpowiedział.
- Po co to zrobiłeś?! - spytał zbliżywszy swoją twarz do jego twarzy.
- Po to, by mieć nad Tomem II kontrolę poprzez Reginę. Regina zbliżyła się do niego emocjonalnie, ale nie uczuciowo. W szkole to mi odpowiadało, ale gdy poprosiła mnie o amnezję dla waszej trójki musiałem się zgodzić. Było mi zresztą na rękę, gdyż Sami Wiecie Kto musiał się stać tym, kim jest teraz obecnie. Gdyby Regina sprzymierzyła się z nim skomplikowałoby to wszystko. - wyjaśnił Percy.
- Roger, puścił go. Wszyscy teraz rozumiemy powagę sytuacji i twoją obecność w tych czasach, a także zdolności Reginy. - poprosił Thomas.
- W porządku. - powiedział.
- Dziękuję. - szepnął, a łzy poleciały z jego oczu, ale nie smutku, lecz rozpaczy.

~~*~~

Tymczasem w innym miejscu...
         Lord Voldemort uśmiechał się chytrze. Przechytrzył tego głupiego Pottera. Przeciągnął Rogera Hoofa na swoją stronę. Czekał teraz na ruch chłopaka. Postanowił pogrzebać w jego umyśle.

         - Nie. Pamiętasz Hatorge'a z 1019 roku? Tego co oszalał na punkcie dziewczyny z pewnej wioski we Francji? Chciałeś dać mu większą moc, by ona zwróciła na niego uwagę! Skutkiem tego było iż stracił całkowicie pamięć! - wyjaśniła.
- Ee tam! To był wypadek i pierwszy raz. Potem mi się udawało. Przypomniał sobie i nabrał pewności siebie. - wymamrotał drapiąc się po skroni.
- Tylko dlatego, że mnie wezwałeś i mu pomogłam! - zawołała ze złością. Percy zaśmiał się nerwowo, ale i też zarumienił.
- O co chodzi? - spytał Harry.
- O nic...! - zawołał Percy nerwowo.
- Chodzi o to, że Percy rzucił nie poprawnie za pierwszym razem to samo zaklęcie i mu się nie powiodło. Biedak. Stracił pamięć. Nie pamiętał jak się nazywał. Na szczęście Percy miał na tyle rozsądku, by mnie wezwać. Przywróciłam pamięć temu biedakowi. - wyjaśniła.
- Kiedy to było? - spytała Regina.
- Dawno temu. Nie było was jeszcze na świecie. - wyjaśniła Elyon.
- Dobra, uspokójcie się. Trzeba się zmobilizować i wezwać jak najwięcej członków Zakonu Feniksa, ale nie sprowadzimy ich tutaj, ale do Hogwartu... - odezwał się Harry. - ...Poza tym nie wiadomo czy Riddle nadal ma zniszczone Horkruksy. Muszę się też dowiedzieć czy z trojaczkami wszystko w porządku. - powiedział.
- Słuchaj, Harry,... - odezwała się Regina. - ...jeśli dziś miały bóle brzucha to jak mówi ten fragment przepowiedni o nienarodzonych: "W momencie pokonania Czarnego Pana przez Wybrańca narodzą się Oni! Półkrwi zrodzeni, obdarzeni mocą znaną tylko Jemu i jego Oprawcy...". To by znaczyło, że w tym samym czasie co urodzą się wasze dzieci pokonasz na zawsze mojego brata!

Z powrotem w rzeczywistości...
         - Przepowiednia o nienarodzonych. Ciekawe... - powiedział w zamyśleniu. - ...Muszę ją usłyszeć i to całą... - postanowił. - ...Tylko jak ją zdobyć, by Potter się nie dowiedział?... - spytał sam siebie chodząc w tą i z powrotem. - ...No jasne! Malfoy! - zawołał. Blond włosy mężczyzna przybył natychmiast.
- Tak, panie? - spytał.
- Zbierz Śmierciożerców i napadnij na Grimmauld Palce 12. Potajemnie zbierz też drugą grupę i porwij moją siostrzenicę, Agnes Hoof i przyprowadź ją do mnie. Ma się to odbyć po cichu. Bez zamieszania, nawet wśród Mugoli. Jeśli moja siostra oraz siostrzenica coś wyczują, będzie źle. Zróbcie to szybko, cicho i bez zamieszania. Do roboty! - zawołał. Pan Malfoy skłonił się, po czym szybko wyszedł i pobiegł ku wyjściu. Zebrał trzydziestu Śmierciożerców. Wyjaśnił im co, gdzie i jak, po czym deportowali się do Londynu.
           Jedna grupa byli już na odpowiedniej ulicy. Zobaczyli ten dom. Postanowili zaatakować. Musieli jednak zmienić lekko plan porwania, gdyż zauważyli w oddali znajome sylwetki. Naradził się między sobą, a ich przywódca wyjaśnił im co mają zrobić. Ci się zgodzili i tak zrobili.

~~*~~

Tymczasem w domu Blacków...
         Harry i jego towarzysze szykowali się do wyjścia do Hogwartu. Mieli zamiar przenieść się siecią Fiuu. Co się okazało? Kominek był zablokowany. Deportować też się nie dało. Pomyśleli także o świstoklikach, ale żaden przedmiot nie chciał działać.
- Co się dzieje? Czemu nie możemy się stąd wydostać? - spytał Harry napierając na frontowe drzwi.
- Nie wiem. - odparła Regina.
- Sprawdzę na zewnątrz. - zasugerował Roger i wyszedł.
Mijały minuty, a on nie wracał...
         - Martwię się. Roger nie wraca od pół godziny. Może mu się coś stało? - martwiła się Regina.
- Spokojnie, na pewno nic mu nie jest. - pocieszał ją jej ojciec.
- Ja pójdę. - zaproponował Percy.
- Mam lepszy pomysł. Percy, sprawdź Sokolim Wzrokiem czy nie ma tu Śmierciożerców. - zaproponowała Elyon.
- Ale ja to mogę zrobić. - zaprotestował Harry.
- Harry, ty możesz tylko widzieć poprzez ściany i widzieć ludzi, ale nie widzisz osób, gdy są zakapturzeni lub nie są po naszej stronie. Eliksir Druidzki, który dostałeś od Lory był dobry, ale nie był doskonały. W czasach Założycieli udoskonaliliśmy go wodą ze źródła Avalon oraz Wodą Życia z Japonii. Od tamtego dnia Percy może widzieć przez maski i kaptury osób, którzy są zamaskowani oraz może widzieć ich aury pod warunkiem, że użyje "Sokolego Wzroku". Percy, zrób to. - poprosiła. Percy wziął głęboki oddech, zacisnął oczy i otworzył je. Rozejrzał się.
- O rany! Widzę ich! Jest ich z 15-stu i... porwali Rogera!! - powiedział Percy z zaskoczeniem.
- Coooo????? - krzyknęła Regina mało nie mdlejąc.
- Spokojnie, pani Hoof. - próbował uspokoić ją Peter.
- Co robimy? - spytał Harry.
- Jest nas pięcioro. Nie mamy szans. Musimy wezwać posiłki. - zaproponowała Regina.
- Ale mamy moc żywiołów... - odezwał się rozsądnie Peter spojrzawszy na Harry'ego i Percy'ego. - ...Oraz zdolność przemiany w animaga. - dodał.
- No jasne!... - zawołał Harry. - ...Jak mogłem o tym zapomnieć! Feniks! Percy, zamieniamy się w feniksy i wylatujemy stąd! - zawołał Harry.
- To świetny pomysł, Harry, ale... - Nagle z dala rozległo się skrzypienie drzwi.
- Co to? - spytała Regina wtulając się w męża. Wszyscy wyszli na korytarz. Zobaczyli czarne postacie lecz natychmiast wrócili do kuchni. Niestety poplecznicy Lorda Voldemorta już ich zauważyli. Zaczęli szybko podążać w ich stronę z wyciągniętymi przez siebie różdżkami. Wszyscy byli już przygotowani na pojedynek, a najbardziej chyba Harry. Trzeba było chronić Toma Riddle'a seniora, który jako jedyny nie posiadał różdżki.
- Expelliarmus! - poszło pierwsze zaklęcie w kierunku Harry'ego, ale ten je odbił Zaklęciem Tarczy.
- Protego!... - wrzasnął Harry. Walka trwała w całym domu. Jedni bronili się lepiej, inni gorzej. Za to walka między panem Malfoy'em a Harrym trwała nadal. - ...Drętwota!
- Crucio! - krzyknął Malfoy. Promień ugodził Reginę prosto w pierś, która przebiegała obok pokoju, gdzie się pojedynkowali. Kobieta upadła. Krzyczała głośno na cały dom.
- Tak pogrywasz? SECTUSEMPRA!... - ryknął Harry. Promień z jego różdżki ugodził Lucjusza. Blondyn zalał się krwią i upadł. Harry zbliżył się do niego i nachylił się. - ...Posłuchaj mnie teraz, kretynie od siedmiu boleści! Przypomnę ci o czymś. Raniąc fizycznie Reginę Hoof ranisz także swojego pana... - przypomniał. Oczy Lucjusza rozszerzyły się z przerażenia. - ...Oni są bliźniakami, idioto! A co to oznacza? Mimo, że nie są sobie bliscy, są rodziną. Bliźnięta czują swoje emocje i ból. Nawet odczuwają zagrożenie drugiego. Gdy chodzili do Hogwartu byli sobie bliscy, bo łączyło ich coś, co może łączyć każdego, nawet największych wrogów jak mnie i twojego pana. Mieli to samo marzenie. - wyjaśnił.
- Co to było? - spytał pan Malfoy chcąc wstać, ale Harry go powstrzymując naciskając nogą na jego pierś. Harry spojrzał w jego szare okrutne oczy i odpowiedział nachylając się jeszcze bardziej.
- Pasja. Pasja Toma II i Reginy to muzyka. Tom Riddle Junior był najwspanialszym wokalistą jakiego znał świat. Słyszałem jak śpiewa, nawet miałem zaszczyt zaśpiewać trzy jego piosenki. Słyszałeś o zespole Lucem? - spytał Harry.
- Draco ich lubi... Chwila! To znaczy, że Czarny Pan i Regina Hoof...? - zaczął pan Malfoy, ale nie dokończył, bo Harry skończył zdaniem:
- Byli w tym zespole za swoich szkolnych lat? Tak, ale krótko... - odparł. - ...Ekhm. Wracając do sprawy: Po co nas zaatakowaliście? - spytał.
- Czarny Pan nam kazał. - wyjaśnił.
- Odwołaj resztę i każ im czekać na zewnątrz i niech nie ważą zawiadamiać go, a z tobą se pogadamy. - oznajmił Harry chwyciwszy go mocno za ramię. Lucjusz tak zrobił.
         Po pięciu minutach wszyscy przyjaciele zgromadzili się w salonie, ale jednak nie wszyscy byli przyjaciółmi. Wśród nich był Lucjusz Malfoy - Śmierciożerca.
- Percy, mnie się to nie podoba. - odezwała się Regina zerkając na mężczyznę. Piła eliksir post cruciatusowy, który dostała.
- Mnie także. - powiedział jej ojciec.
- Ja mu ufam. - wtrącił się Percy.
- Ja też. - dodał Peter.
- Dziękuję wam... - powiedział Harry. - ...Dobrze, na początek: powiedz nam DOBROWOLNIE, gdzie jest Roger Hoof? - spytał Harry pana Malfoy'a. Mężczyzna spojrzał na Pottera.
- Nic nie powiem. - odparł.
- Dobrze. Zastosujemy inne środki. - powiedział Harry wyciągając różdżkę.
- Nie, Harry... - odezwał się Percy dotykając delikatnie jego dłoni by ten opuścił różdżkę. - ...Mam myśl... - zbliżył się do Śmierciożercy i powiedział: - ...Lucjuszu, posłuchaj, Tom Riddle Jr. służy się wami tylko po to, by mieć kogoś do czarnej roboty, a on sam siedzi sobie w swoich dworach i popija herbatkę ze swoim wężem... - tu prawie wszyscy parsknęli śmiechem. - ...Pomyśl o Narcyzie i Draconie. Czy chcesz aby do końca życia służyli u takiego tyrana jak ten, który tylko dba o czubek swojego nosa? On tylko chce być silniejszy i nie chce by ktoś mu podskoczył. Nie dba o innych... - oświadczył, po chwili dodał: - ...Spójrz na Reginę... - pokazał na nią. - ...Ona kocha swojego męża i dzieci. Nie chce by im się coś stało. Prędzej by umarła niż by pozwoliła, aby im coś się stało. Ich ojcu też. Powiedz proszę, gdzie jest Roger Hoof, a ochronimy twoją rodzinę wszelkimi sposobami. - oświadczył Percy. Lucjusz wpatrywał się w młodego mężczyznę z wielkimi oczami i przeniósł je na Reginę, potem spojrzał na Harry'ego. Nagle wstał i podszedł do kominka i oparł się o niego obiema rękoma.
         - Mówicie, że chcecie mnie i mojej rodzinie pomóc? - spytał z niedowierzaniem po pięciu minutach ciszy. Wszyscy spojrzeli na niego.
- No tak. Chcemy. - odpowiedział Percy.
- Idźcie pod ten adres. - powiedział wyciągając z kieszeni płaszcza kartkę. Peter wziął kartkę i podał ją Harry'emu. Wszyscy nachylili się nad nią.
- O Boże! - krzyknęła Regina.
- Co? - spytał Harry. Percy przeczytał napis na kartce, a było tam napisane:

Druga grupa Śmierciożerców, na czele z Bellatrix Lestrange, ma zaatakować dom Hoofów na Privet Drive 12 w Little Whinging w hrabstwie Surrey i zaprowadzić do Czarnego Pana.
 
- Tak. - szepnął Lucjusz cichym głosem. Wszyscy spojrzeli na niego.
- Dlaczego tam? - spytał pan Riddle.
- Bo tak jak jest tam napisane poszła tam druga grupa Śmierciożerców. - wyjaśnił Lucjusz.
- Druga grupa? - powtórzył Peter.
- Tak. W tym samym czasie co was zaatakowaliśmy miał nastąpić drugi atak. Atak na dom Hoofów. Mieliśmy porwać Agnes. Nie wiem po co. - oświadczył.
- Odwracaliście naszą uwagę od naszego domu byśmy im nie pomogli! - zawołał Roger. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Percy pobiegł otworzyć. Wrócił po chwili z Alastorem Hoofem. Trzymał się ledwo na nogach. Gdy weszli do salonu Percy usadowił go w fotelu i podał mu wodę, a Harry zwrócił się do niego:
- Co się stało, Alastorze? - spytał.
- Zaatakowali nas Śmierciożercy, porwali Agnes, a ja zdążyłem ledwo im uciec. Nie zdołałem pomóc mojej siostrze. - wyjaśnił.
- A nie mówiłem? - odezwał się Lucjusz. Alastor dopiero teraz zauważył blond włosego. Wstał tak gwałtownie, że się przewrócił. Percy pomógł mu usiąść.
- Niech ja cię dopadnę!! Moment! Co on tu właściwie robi? Czemu jest w Kwaterze Głównej?! - spytał.
- Też się nad tym zastanawiam... - odezwała się Thomas. - ...Panie Levender, panie Pettigrew czemu uważacie, że pan Malfoy jest godzien zaufania? - spytał pan Riddle.
- Jest godzien zaufania gdyż jest w Zakonie Feniksa. Tak jak Glizdogon jest Śmierciożercą oraz jest jednym z Zakonników. - odparł Percy. Wszystkich zatkało i na chwilę zapadła cisza.
         Milczeli dobre kilkanaście minut. Nawet Elyon i Peter milczeli. W końcu odezwał się Lucjusz:
- Levender ma rację. Jestem w Zakonie Feniksa i działałem potajemnie nawet przed Snape'em. - wyjaśnił.
- Kto cię wprowadził do Zakonu? - spytał Harry.
- Nie kto inny jak Albus Dumbledore. - odparł.
- COOO???? - zawołali wszyscy z wyjątkiem Percy'ego i Elyon. Oni najwyraźniej wiedzieli. Co jeszcze wiedzą?
- Od kiedy jesteś w Zakonie? - spytał tym razem Peter. Najwyraźniej nie wiedział o tym.
- Od czasów szkolnych. Zaraz po tym, jak dowiedziałem się o pierwszym dziecku Lily Potter. Pod koniec siódmej klasy Lily była w ciąży z Nicole. Poza matką tylko ja jeden wiedziałem kim jest ojciec dziewczyny nie wspominając już o Jamesie Potterze. On nie wiedział. Skłamała, by ją chronić.... - wyjaśnił. - ...Muszę wam coś powiedzieć. Istnieje pewne drzewo, zwane...
- Drzewem Życia? - wpadł mu w słowo Percy.
- Skąd wiesz?... - zapytał Ten. Percy wyszczerzył zęby. - ...Znam tą historię. Każde z nas ma takie. Nawet Sami Wiecie Kto. W dniu naszych narodzin zaczyna kiełkować mały pączek i wyrasta z niego drzewo, ale ich źródłem jest Złote Drzewo, zwane też Drzewem Życia, z których pączkują kwiaty o wspaniałym zapachu, a potem owocują z nich piękne złote jabłka dające nieśmiertelność. - objaśnił.
- Czy mi się wydaje, czy mówisz o legendarnym drzewie, z którego Ewa zerwała jabłko i dała Adamowi, którzy są naszym pierwszym rodzicami z Biblii? - spytał pan Riddle.
-  Naturalnie, że o tym samym mówię. Drzewo to istnieje od dnia pierwszego człowieka. Czyli Adama. Każde drzewo jest inne. Czarodzieje posiadają Srebrno-niebieskie drzewa i z namiastką koloru, w którym byli w Hogwarcie. Jednak w każdym państwie są inne szkoły. Np. we Francji czarodzieje, którzy chodzili do Akademii Magii Beauxbatons posiadają namiastkę błękitu na drzewie, a szkoła Dumstrang posiada namiastkę ciemnej czerwoni. Każda szkoła posiada inne kolory, ale zawsze przeważa srebrno-niebieskie. Mugole zaś posiadają zwykłe drzewa. Gdy drzewo umiera jego liście opadają i próchnieje. - odparł. Lucjusz tylko patrzył na niego.
- Gdzie to tzw. Drzewo Życia się znajduje? - zapytał Harry.
- Podobno stoi gdzieś na skrzyżowaniu pięciu dróg. Ukazuje się co tysiąc lat. - objaśnił.
- Wiadomo gdzie to jest? - spytał Harry.
- Em... dokładnie nie pamiętam, ale coś mówiono o...
- Poczekaj, mam pomysł. - odezwała się Elyon. Dotknęła jego blond głowy i zamknęła oczy. Chwilę milczała aż jęknęła. - ...Wiem gdzie to jest! To jest w okolicy dawnego domu Merlina! Trzeba tylko znaleźć te drogi. - wyjaśniła.
- Chwileczkę. A co z walką? - spytał Harry.
- No tak... Hm... Elyon, sprawdź czy on nie kłamie, gdy będę mu zadawać pytania... - poprosił Percy. Ta kiwnęła głową na znak, że się zgadza. - ...Lucjuszu, czy nie zdradzisz niczego co usłyszałeś w tym domu? - spytał Percy.
- Nie. - odpowiedział.
- Czy nie powiesz swemu panu kim są członkowie Zakonu Feniksa? - spytał.
- Nie. - padła ta sama odpowiedź.
- Czy nie zdradzisz miejsca ukrycia Kwatery Głównej Zakonu Feniksa? - zapytał Percy.
- Nie. - odpowiedział Lucjusz. Percy spojrzał na Elyon, a ona na niego.
- On mówi prawdę. Nie zdradzi nikomu tego, co tu się działo ani ukrycia Kwatery. - odparła.
- Dobra. Czas na sprowadzenie posiłków. Harry, sprowadź ich. Wezwij wampirów, druidów i elfów... - powiedział Percy. - ...Oczywiście, wezwij na razie tylko dowódców, a poprzez Lusterko Dwukierunkowe wezwij kogo się da... - dodał. - ...Lucjuszu, czy Riddle chce zaatakować Hogwart w najbliższym czasie? - zapytał mężczyznę.
- Levender, jesteś głupi czy takiego udajesz?... - zaśmiał się kpiąco. - ...Zamek został już prawie przejęty przez Śmierciożerców. Czarny Pan siedzi sobie spokojnie w szkole i, jak to powiedziałeś: "popija herbatkę" i niczym się nie przejmuje, bo wie, że nie przebijecie bariery, gdyż on przejął kontrolę nad szkołą już jakiś czas temu, ale pozostały niedobitki. - wyjaśnił. Wszystkim opadły szczęki.
- To pewnie GD jeszcze chce walczyć. - zauważył Harry z podnieceniem.
- Zapewne. - przyznał Lucjusz wzruszając ramionami.
- Więc co robimy? - spytał Alastor.
- Przede wszystkim trzeba powiadomić ich gdzie mamy się spotkać... - oznajmił Percy. - ...I nawet wiem, gdzie. - dodał z uśmiechem.
- Gdzie? - rozległo się pytanie.
- Pójdziemy do Ciernistego Grodu do domu Matta Evansa. Tam Riddle co prawda ma wstęp, ale nie przyjdzie mu do głowy by tam zajrzeć. - wyjaśnił.
- Percy ma rację. - zwołała Regina.
- Jest jeden problem. - odezwała się Elyon.
- Jaki? - spytał Harry.
- Tylko Czarni Panowie mogą wyrecytować formułkę wejściową przy bramie i potrzeba do tego Znaku Śmierci, który tylko oni posiadają. - wyjaśniła Elyon.
- Znak Śmierci? Jak on wygląda? - spytał Alastor. Elyon machnęła ręką. W powietrzu ukazał się im Znak Śmierci.


- Wow! - zachwycili się wszyscy... no, prawie wszyscy.
- Gdzie on go ma? - spytał Harry.
- Nikt go nie widzi prócz Matta i jego Czarnych Panów. - wyjaśniła Elyon.
- Niewiarygodne. Trzeba do niego iść. - oznajmił Percy.
- Ale najpierw trzeba powiadomić go o przybyciu do niego. - dodała Elyon.
- Jak to powiadomić? - spytała Regina.
- Tak to. Nie można przyjść ot tak do jego do domu i powiedzieć: "Hej, Matt musimy pogadać. Wpuścisz nas?" Nie. Tereny jego posiadłości chronią kobiety-wojowniczki zwane Amazonkami, tak jak królestwo Ralpha ochrania bariera i Pętla Czasu. Jedyną osobą, która przybyła do jego domu bez żadnych problemów, poza Lordami oraz tobą i twoim rodzeństwem, był Sailey Kachemoto. - oświadczył Percy.
- Co powiedziałeś? - spytał Harry.
- No, że jedyną osobą, która przybyła do jego domu bez żadnych problemów, poza Lordami oraz tobą i twoim rodzeństwem.... - powtórzył Percy, ale urwał, bo Harry zawołał:.
- No jasne! Percy, jesteś genialny!... - krzyknął Harry i wyjął Lusterko Dwukierunkowe. - ...Jack i Nicole! - zawołał do niego. Po chwili w szybie Lusterka pojawiły się głowy jego rodzeństwa.
- Harry? - zdziwiła się Nicole.
- Harry! Ty ćwioku! Wszyscy się o ciebie martwią! Wróciłem do Hogwartu i dowiedziałem się, że mamy tu tragedię! Śmierciożercy...
- Przejęli Hogwart... - dokończył za niego Harry. - ...Wiem, Jack. Uspokój się. - próbował go uspokajać.
- Jak mam być spokojny? Ja to nic w porównaniu z Draco i Ronem! - krzyknął. Usłyszawszy to Lucjusz podszedł do Harry'ego.
- Co z moim synem? - spytał.
- Co Lucjusz Malfoy robi przy tobie, Harry? - spytała Nicole trochę zaskoczona jak i przerażona. Przy Puchonie zrobiło się zamieszanie.
- Pan Malfoy jest po naszej stronie. Powiedzcie, co dzieje się z Draco? - spytał Harry.
- Panikuje od kilku godzin... - odparł Jack po chwili milczenia. - ...Ron także. - dodał.
- Dlaczego? - spytał Harry.
- Harry,... - tu Puchon zawahał się. - ...Hermiona, Mary, Eleine i kilka innych dziewczyn w różnym wieku dostały skurczy w tym samym czasie. Boimy się zanieść je do Skrzydła Szpitalnego, gdyż wszędzie są Śmierciożercy. - wyjaśnił Potter-Puchon. Harry się przeraził.
- Harry, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. - pocieszał go Percy.
- Taa... - mruknął Harry.
- Uspokój się. Trzeba wykombinować jak wprowadzić dużą ilość osób do Hogwartu i ominąć barierę. - oznajmił Percy.
- Levender, czy ty jesteś głupi czy na takiego wyglądasz? - powtórzył swoje pytanie pan Malfoy.
- Lucjuszu! - zawołał ostrzegawczo Glizdogon.
- No co? - spytał.
- Przestań i powiedz im co się dzieje! - zawołał Peter. Wszyscy na niego patrzyli. Nie spodziewali się tego po tym szczurkowatym mężczyźnie, ale z drugiej strony był on przyjacielem rodziców Harry'ego, a po jednym z Huncwotów można było się wszystkiego spodziewać, nawet po takim słabeuszu jak Peter Pettigrew.
- No, chodzi oto, że aby otworzyć barierę od wewnątrz potrzeba zgody Czarnego Pana, a od zewnątrz Śmierciożercy. Do tego potrzeba czegoś dobrego czyli was, Potter. Ciebie i twego rodzeństwa. - wyjaśnił.
- Czyli chcesz nam dać do zrozumienia, że bez Sami Wiecie Kogo, któregoś ze Śmierciożerców oraz mnie, Nicole i Jacka nie da rady wejść do Hogwartu ani z niego wyjść? - spytał Harry z niedowierzaniem. Pan Malfoy skinął tylko głową.
- Damy radę, Harry! - zawołała Regina.
- Naprawdę? Jak? - spytał.
- Obudź się, Harry! Jesteś Śmierciożercą! Masz Mroczny Znak na przedramieniu! - zawołała, o dziwo, uśmiechając się. Harry rozszerzył oczy i odwinął prawe przedramię. Spojrzał na Mroczny Znak. Miała rację. Był nim.
- No tak, ale co ze Znakiem Śmierci? Riddle nas nie wpuści. - jęknął.
- Wpuści was. Gwarantuje wam to. - rozległ się czyjś głos. Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi do salonu. Stała tam wysoka postać mężczyzny, a obok niego stała niska kobieta. Wokół nich stały pół nagie kobiety z orężem w ręku. Przed nimi stał Matthew Evans z żoną Joanne oraz eskortą Amazonek.


_________________________________________
* Revocare - oznacza z łaciny przypomnienie, przypomnieć.
** Alexander Wodson - to kolejne wcielenie Percy'ego w opowiadaniu: Losy rodzeństwa Riddle.

3 komentarze:

Lynx pisze...

Świetny rozdział! :)
Cha! Wyrobiłam się z przeczytaniem i skomentowaniem! ;D
Pozdrawiam.
Gosia =)

Żywek pisze...

jest w zakonie oraz jest zakonnikiem. TO jest jedno i to samo jaby co

hp-mroczna-dusza,blog.spot.com pisze...

No może i tak, ale ciągle pisać te same słowa to nuda

Tablica ogłoszeń

UWAGA!
Opowiadanie zostało przeniesione z poprawakami na wattpad.com. Szukajcie nicku: Cessidy84.


P.S. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś jeszcze raz przeczytał opowiadanie, bo pojawiły się poprawki.