Moja lista przebojów 2

2 marca 2014

Rozdział 37 (74) - Wspomnienia i opowieść o Drzewie Życia

 Klik

Gdy pojawili się na miejscu, odetchnęli z ulgą.

- Co się stało? Gdzie jesteśmy? – spytał pan Riddle, rozglądając dookoła.

- Uspokój się, ojcze. Najważniejsze jest to, że jesteśmy już bezpieczni – uspakajała go Regina, poklepując po ramieniu.

- Na razie tak. Musimy znaleźć Aurelię i zawiadomić wszystkich. Trzeba zgromadzić nie tylko Zakon Feniksa. Grimmauld Place 12 jest za małe na tak dużą ilość osób, których chcę wezwać. Sami Wiecie Kto z pewnością chce przejąć Hogwart. Pamiętacie co było zanim byliśmy w rozejmie? – spytał Harry.

- Chciał przejąć Hogwart i prawie mu się udało – wyjaśnił Percy.

- Właśnie. Teraz mamy szansę. Musimy dostać się do Hogwartu i sprowadzić tam wszystkich. Najlepiej świstoklikiem. Aurorów także trzeba wezwać. Trzeba się dowiedzieć, gdzie są wszyscy. Ma ktoś jakieś pomysły? – spytał na koniec.

- Ja mam – odezwał się Percy.

- Jaki? – spytała Regina.

- Elyon nam pomoże – wyjaśnił.

- Jak? – spytał pan Riddle.

- Zobaczycie. Przybądź Elyon! – zawołał dwa ostatnie słowa w innym języku.

-Chciałbym cię o coś spytać, Percy – zwrócił się do niego Harry.

- Słucham? – spytał, witając się jednocześnie z przyjaciółką.

- Czy moja Elyon też mogłaby pomóc? – spytał.

- No nie wiem. Czy umiesz ją wzywać? – zapytał.

- Tak – odparł.

- Rozumiem, ale nie wiem, czy obie kobiety mogą przebywać w tym samym czasie. Elyon, co o tym sądzisz? – spytał się blond włosej, która moment temu pojawiła się.

- Niestety, Percivaldzie. Albo ja, albo ona. Jednocześnie nie możemy istnieć w tym samym czasie. Gdybyśmy jednocześnie tu były połączyłyśmy się po pięciu minutach. Jak ty i Harry mamy prawie taką samą moc. Pamiętaj, że ty i Harry jesteście tą samą osobą. Różni was zaklęcie rzucone na ciebie, Percy – wyjaśniła – Poza tym, jego Elyon ma mniejszą wiedzę, moc oraz doświadczenie, ale wciąż jesteśmy tą samą osobą – wyjaśniła.

- No tak. Musiałbym się przenieść w czasie, a ona ze mną. Za to ty i twoja Elyon musielibyście zostać – zauważył Harry.

- Dokładnie – odparła.

- Ekhm – zakaszlnęła charakterystycznie Regina. Wszyscy na nią spojrzeli, więc Levender powiedział:

- Elyon, chcę byś sprawdziła, gdzie są wszyscy nasi przyjaciele. Nie tylko Ron i Hermiona, ale także Zakon Feniksa, aurorzy, ci, którzy są po naszej stronie, a także wampiry, elfy i druidzi. Wszyscy nasi sprzymierzeńcy, którzy by pospieszyli z pomocą do Hogwartu. Pokaż też sam Hogwart oraz Piekielny Dwór – poprosił Percy.

- Zgoda – Elyon, machnąwszy obiema rękoma wytworzyła ogromny ekran taki sam jak w zamku Ralpha. Jednak w tym przypadku był podzielony mniejszymi ekranikami i były podpisane imieniem i nazwiskiem danej osoby oraz miejscem gdzie są, a także dane miejsca.

- Super! – zawołał Harry – Hej, co się dzieje z Hermioną? – spytał spojrzawszy na ekran z nią u dołu.

- Z tą dziewczyną też nie jest z byt dobrze – odezwała się Regina pokazując na inny ekran. Wszyscy tam spojrzeli. To była Mary. Trzymała się za brzuch.

- To znaczy, że... O matko! Eleine! – krzyknął Harry poszukując swojej narzeczonej. Znalazł ją po chwili u góry dużego ekranu. Była blada i leżała na łóżku. Z napisu wynikało, że była w Hogwarcie – Muszę się tam dostać! – postanowił.

- Harry, uspokój się! – zawołał Percy – Nic im nie będzie. Nie pamiętasz przepowiedni o dziedzicach? – spytał. Harry spojrzał na niego. Spróbował sobie przypomnieć słowa tej przepowiedni, ale nadaremno.

- O jakiej przepowiedni mówicie? – spytał pan Riddle.

- Mówią o przepowiedni, którą wypowiedziała moja córka Agnes jakiś czas temu – wyjaśniła Regina – Mówi o nienarodzonych wybrańcach obdarzonych mocami, które są dziedziczne. Ich moce ujawniają się co trzecie pokolenie – wyjaśniła – Nie mogę tylko zrozumieć... – dodała po chwili namysłu – Tam był wspomniany Czarny Lord, a nie Czarny Pan – zastanawiała się.

- To różnica? – spytał jej ojciec.

- Tak. I to wielka. Czarny Pan to twój syn, czyli Tom Riddle Junior, a Lord Lordów to Matthew Evans czyli dziadek Harry'ego i mój. Jest on panem Toma Juniora – wyjaśnił Percy.

- Mogę o coś spytać? – pan Riddle popatrzył na nich.

- O co? – spytała Regina.

- Dlaczego nazywacie mojego jedynego syna Vol...

- Nie! – krzyknęli wszyscy jednocześnie i zakryli jej usta.

- Nie wymawiaj jego pseudo imienia! – zawołał Percy ostrzegawczym tonem.

- Dlaczego? – spytał, gdy tylko odsłonili jej usta.

- Bo Śmierciożercy rzucili na jego imię Zaklęcie Tabu kilka tygodni temu. Gdy wypowiesz jego imię wszelkie zaklęcia ochronne i anty mugolskie jakie zostały przez nas rzucone na to miejsce zostaną automatycznie usunięte, a Śmierciożercy tu przyjdą – wyjaśnił Tom.

- Tylko dlatego, że wypowiem jego imię? – spytała.

- Jego pseudo imię – poprawił ją Harry.

- Acha – odpowiedzia Meropa – Więc jak mamy go odróżniać? – spytała pani Riddle.

- Śmierciożercy nazywają go Czarnym Panem. My mówimy o nim jako Sam Wiesz, Kto lub Ten, Którego Imienia Nie wolno Wymawiać, gdyż nie jesteśmy jego sługami. W domu dziadka Matta mogliśmy wypowiadać jego pseudo imię, gdyż to zaklęcie tam nie działało oraz żadne zaklęcia czarno magiczne – wyjaśniła Regina.

- Rozumiem – powiedział jej ojciec.

- Percy – odezwał się Peter, który także z nimi przybył. Wszyscy spojrzeli na Glizdogona – Coś mi się przypomniało. Czarny Pan czasami nazywał pana Evansa per "Lordem". Może chodzi tu Czarnego Lorda? – spytał.

- Czyli o dziadka Matta! – zawołali jednocześnie Harry i Percy.

- Mam pytanie – odezwał się pan Riddle. Wszyscy na niego spojrzeli z pytającymi minami – Jak brzmi przepowiednia o nienarodzonych dzieciach? - spytał.

- Też chciałbym wiedzieć – wtrącił się Peter.

- Ja także – wtrąciła się Meropa. Regina się nad nimi ulitowała i wyrecytowała ją:

- "W momencie pokonania Czarnego Pana przez Wybrańca narodzą się Oni! Półkrwi zrodzeni, obdarzeni mocą znaną tylko Jemu i jego Oprawcy... Moc ta przejawia się co trzecie pokolenie w części żeńskiej... Gdy złączą się moce Wybranych i Dziecka Losu pojawi się moc, która obali Czarnego Lorda i jego podwładnych!" – wyrecytowała.

- Aha – odpowiedział inteligentnie Peter.

- Hm – zamyśliła się pani Hoof – "W momencie pokonania Czarnego Pana przez Wybrańca narodzą się Oni! Półkrwi zrodzeni, obdarzeni mocą znaną tylko Jemu i jego Oprawcy...". To rozumiem. W tym samym czasie, gdy Tom zostanie pokonany one – wskazał na Hermionę, Mary i Eleine na ekranie – urodzą dzieci, ale nie rozumiem, co znaczy: "...obdarzeni mocą znaną tylko Jemu i jego Oprawcy..."? – powiedziała.

- Chodzi o miłość – odezwał się ktoś z kąta. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę z przyszykowanymi różdżkami. Jednak tylko trzy osoby poznały ten głos. Regina, Percy i Harry.

- Roger? To ty? – spytała Regina. Z cienia wyszła postać rudego mężczyzny. Miał na sobie mugolskie ubranie – Roger! – wrzasnęła i rzuciła mu się w ramiona – Tak się cieszę! – pisnęła.

- Martwiłem się, że nie ma cię tak długo w domu – wyjaśnił.

- Naprawdę? – spytała, spojrzawszy na niego – Roger, jak się tu dostałeś? – spytała.

- Właśnie, Roger. Jak tu się dostałeś? – spytał Percy.

- Znacie tego mężczyznę? – spytał Peter.

- Tak – odpowiedział Percy – Nie uwierzysz, Thomasie! Roger Hoof jest mężem Reginy i jest czarodziejem, chociaż na to nie wygląda, ale tak jak Reginie i Sami Wiecie Komu zmodyfikowałem pamięć zaraz po ukończeniu przez nich szkoły. Regina i Roger pobrali się kilka lat po później – wyjaśnił – Roger, odpowiedz nam na pytanie: Jak się tu dostałeś? – spytał Percy.

- Przeniosłem się tu siecią Fiuu. Szukałem czarodziejskiego domu, bo nasz nie ma połączenie z siecią. Gdy w końcu znalazłem, przybyłem tu. Adres podała mi Agnes zanim ją porwali dwie godziny temu – wyjaśnił.

- COO???? – wrzasnęła Regina i usiadła na krześle – Moja... córka... została... porwana?! – spytała drżącym głosem – Jak to się stało? Skąd ją porwano? I przez kogo? – Regina zadawała setki pytana naraz.

- Nie wiem. Nie zostawili śladów. Nie zawiadamiałem policji, gdyż wiedziałem, że nic nie wskórają, bo coś czułem, że to robota kogoś z magicznego świata. Postanowiłem przyjść tutaj i was powiadomić o tym – wyjaśnił.

- Rozumiem. Roger – ten spojrzał na Levendera smutnym wzrokiem – powiedz mi czy chcesz odzyskać czarodziejską moc i swoje wspomnienia? – spytał Percy, stanąwszy przy nim.

- Jak to odzyskać moc? – spytał Harry – To on ją miał? – zdziwił się.

- Urodziłem się jako czarodziej, ale Percy odebrał mi moc i pamięć na prośbę Reginy, byśmy mogli się pobrać i by twój syn nas nie odnalazł – spojrzał na państwo Riddle – Sami Wiecie Kto także zapomniał, by nasza rodzina była bezpieczna – mówił Roger.

- Jednak w jakiś sposób przezwyciężył zaklęcie niepamięci rzucone przeze mnie – wtrącił się Percy zimnym tonem – Za to Regina odzyskiwała stopień po stopniu swoje wspomnienia sprzed lat, a zdolność przewidywania przyszłości nabierała mocy – oznajmił łagodnym tonem, ale coś się czaiło za tym głosem.

- W momencie, gdy urodzili się wasi rodzice, ta zdolność nabrała jeszcze większej mocy. Wiedzieliśmy, że trzeba coś zrobić. Percy opowiadał nam, jak było, gdy chodziliśmy do Hogwartu wraz z Tomem II, a także opowiedział jego i Harry'ego historię. Byliśmy bardzo wyrozumiali i zrozumieliśmy powagę sytuacji. Co do Reginy jej wspomnienia podczas opowieści zaczęły powracać, ale tylko przebłyski – opowiadał Roger z westchnieniem.

- Zaczęło się to już w połowie latach '70-tych, gdy mój brat wdarł się do mojego umysłu – oświadczyła Regina, a pojedyncza łza popłynęła po policzku, gdy wspominała to wydarzenie. Percy objął ją, a opowieść kontynuował Roger:

- Ale nie do końca, gdyż blokowało je zaklęcie Percy'ego. Od 30 lipca 1980 roku jej moc przewidywania przyszłości zaczęła gwałtownie nabierać mocy, ale siły witalne malały – mówił Roger – Była osłabiona i często się męczyła podczas transów. Czarodziejskie moce wciąż były słabe, ale aktywne. Zauważyłem, że gdy wchodziła w transy, by kontaktować się z duchami one ją osłabiały fizycznie. A co do proroctw zapisywałem te, które wypowiadała nieświadomie – oznajmił Roger, a Regina trochę uspokojona kontynuowała:

- Aż do dnia, gdy dowiedziałam się, że jeden z profesorów przybył do Albanii. Ponad rok później Tom odzyskał część swoich mocy wchodząc w ciało jakiegoś czarodzieja wspomnienia znowu zaczęły powracać. Trzy lata temu odzyskał ciało i moc, a tym samym ja. Powróciły moce, wspomnienia, a dar przewidywania przyszłości powrócił czterokrotnie. Nie posiadałam jednak różdżki. Mogłam tylko przewidywać przyszłość przez trzynaście lat, ale to mnie osłabiało w jakiś sposób aż do dnia, gdy odzyskał ciało i pełnie swych mocy – spojrzała na swego ojca i tu się rozpłakała. Ten podszedł do niej przytulając ją, gdyż wiedział, co jego syn mu zrobił. Znał to uczucie.

- Moc Rogera nie do końca powróciła – mówił dalej Percy po minucie milczenia – Jeśli Roger się zgodzi na powrót do roli czarodzieja i walki dobra ze złem będzie mógł chronić swoje dzieci oraz żonę. Pamięć ze szkolnych lat także przywrócę – oświadczył pół-wampir. Roger wpatrywał się w Percy'ego przez chwilę, po czym powiedział:

- Zgoda. Zrób to – odparł. Percy uśmiechnął się szerzej.

- Elyon, przywróć mu moc. Ja przywrócę mu pamięć, a wy się odsuńcie – oświadczył, zwracają się do Meropy, Petera, Reginy, Harry'ego i Tomasha – Roger, nie ruszaj się i spróbuj się odprężyć. Poczujesz mrowienie – poinformował go Percy. Elyon wyciągnęła ku mężczyźnie ręce szepcząc jakieś bardzo skomplikowane i niezrozumiane zaklęcie. Nagle z jej rąk wyleciał strumień światła, który uderzył w pierś Rogera. Mężczyzna najpierw się zgiął w pół, a potem uniósł się na kilka cali w górę. Całe jego ciało otaczała żółtawa aura. Po pewnym czasie zniknęła, a mężczyzna opadł łagodnie na posadzkę.

- Roger, nic ci nie jest? – spytała Regina.

- Nie. Nic – odpowiedział. Spojrzał na swoją prawą rękę – To moja różdżka! – zawołał.

- Przypomniałeś sobie? – spytała z nadzieją.

- Nie do końca. Percy, pomożesz mi? – poprosił.

- Tak. Oczywiście. Teraz bądźcie absolutnie cicho – zbliżył się do niego, celując w jego skroń różdżką: – Revocare* – powiedział. Pod wpływem zaklęcia Roger zamknął delikatnie oczy. Na końcówce różdżki Levendera zaświeciło się słabe światełko, które spowodowało, że włosy Rogera powiewały.

- O czym on teraz myśli? – szepnął Harry.

- Pewnie sobie przypomina, jakim był czarodziejem – wyjaśniła cicho Elyon. Nagle Percy cofnął różdżkę, a Roger prawie upadł. W ostaniej chwili Tom go przytrzymał i usadowił w krześle. Potrząsnął głową, jak pies.

- Roger, dobrze się czujesz? – spytał Percy.

- Chyba tak – odpowiedział. Zamrugał oczami kilka razy.

- Pamiętasz cokolwiek? – spytała Regina. Mężczyzna spojrzał na nią. Wyciągnął ku jej twarzy rękę. Dotknął jej policzka i pogładził delikatnie.

- Kochanie – uśmiechnął się – pamiętam wszystko. Na przykład nasze pierwsze spotkanie. Było ono dość dziwne. Przybiegłaś do dormitorium chłopców piątego roku i wołałaś Alexa Wodsona**. Gdy przybiegłaś, stanęłaś w progu i patrzyłaś na mnie w osłupieniu. Z pewnością dostałaś wizji na mój widok. Przeraziłaś się bardzo. Alex, znaczy się, Percy Levender, gdy się dowiedział kim jestem rzucił na nas zaklęcie NiN i zaprowadził do tajemnego pokoju za kominkiem w wierzy Gryffindoru. Tam wyjaśniliście mi, kim on jest. Że jest on przyszłością Harry'ego Pottera, że opiekuje się wami jako Alexander Wodson, a w wakacje jako Percy Levender. Powiedziałaś też, że nie powinienem być czarodziejem a mugolem, że Percy zna mnie jako mugola a nie jako czarodzieja. Mamy dzieci. Agnes, Alastora, Geandley i Marco. Naszymi bratankami są: Daniel, Tom III i Marvolo. Pobraliśmy się 26 sierpnia 1960 roku. Długo nie mogliśmy mieć dzieci, ale w końcu nam się udało. Ty jesteś medium, masz brata-bliźniaka Toma, który jest potężnym czarnoksiężnikiem. Masz też przyrodnie siostry: Amelię i Lailę. Mieszkałaś w Polsce i uczyłaś tam po odejściu z Hogwartu – oświadczył.

- Och, Roger! – zawołała Regina przez łzy.

- No, Percy, udało ci się – pochwaliła go Elyon, klepiąc go po ramieniu.

- Wiem, Elyon. Zawsze mi się udaje – odparł.

- Nie zawsze – powiedziała zgryźliwie.

- Zawsze – upierał się.

- Nie. Pamiętasz Hatorge'a z 1019 roku? Tego, co oszalał na punkcie dziewczyny z pewnej wioski we Francji? Chciałeś dać mu większą moc, by ona zwróciła na niego uwagę! Skutkiem tego było, iż stracił całkowicie pamięć – wyjaśniła.

- Ee tam! To był wypadek i pierwszy raz. Potem mi się udawało. Przypomniał sobie i nabrał pewności siebie – wymamrotał, drapiąc się po skroni.

- Tylko dlatego, że mnie wezwałeś i mu pomogłam! – zawołała ze złością. Percy zaśmiał się nerwowo, ale i też zarumienił.

- O co chodzi? – spytał Harry.

- O nic...! – zawołał natychmiast Percy nerwowym głosem.

- Chodzi o to, że za pierwszym razem Percy rzucił nie poprawnie to samo zaklęcie. Nie powiodło mu się. Biedny Hatorge. Stracił pamięć. Nie pamiętał jak się nazywał. Zachowywał się, jak Lockchart na twoim drugim roku. Na szczęście Percy miał na tyle rozsądku, by mnie wezwać. Przywróciłam pamięć temu biedakowi – wyjaśniła.

- Kiedy to było? – spytała Regina.

- Dawno temu. Nie było was jeszcze na świecie – wyjaśniła Elyon.

- Dobra, uspokójcie się. Trzeba się zmobilizować i wezwać jak najwięcej członków Zakonu Feniksa, ale nie sprowadzimy ich tutaj, ale do Hogwartu – odezwał się Harry, będąc pod wrażeniem swego przyszłego ja i opowieści pana Hoofa.

- Poza tym nie wiadomo czy Riddle nadal ma zniszczone Horkruksy. Muszę się też dowiedzieć czy z trojaczkami wszystko w porządku – wtórował mu Percy.

- Słuchaj, Harry – odezwała się Regina – jeśli dziś miały bóle brzucha, to jak mówi ten fragment przepowiedni o nienarodzonych: "W momencie pokonania Czarnego Pana przez Wybrańca narodzą się Oni! Półkrwi zrodzeni...". To by znaczyło, że w tym samym czasie co urodzą się wasze dzieci, pokonasz na zawsze mojego brata – oznajmiła.

- Masz rację. Muszę się spieszyć – oświadczył.

- Regino – odezwał się cichym głosem Percy. Ta spojrzała na przyjaciela.

- Słucham, Percy?

- Wiesz, co się stanie, gdy Harry zabije twojego brata? – spytał. Kobieta popatrzyła na niego, a po chwili odwróciła zmartwiony wzrok.

- Co się stanie? – spytali jednocześnie Meropa, Tom, Roger i Peter. Wszyscy patrzyli to na Percy'ego, to na Reginę wyczekująco. Kobieta nagle zrobiła się smutna i przygnębiona.

- Ja... ja także umrę... – powiedziała cicho. Prawie wszyscy wstrzymali oddech.

- Czemu? – spytał Harry.

- Nie wiesz? – spytała Regina – Ja i Tom Jr. jesteśmy bliźniętami, jak ty i Jack. Percy rzucił na mnie i Toma Zaklęcie Wiążące Dusze i Bliźniacze. Jeśli jednemu coś się stanie, drugiemu stanie się to samo. Podobnie jest w przypadku, gdy jedno umrze drugie też – wyjaśniła.

~~*~~

Piekielny Dwór...

Tom Riddle II przeglądając umysł młodego Pottera dowiedział się jakże ciekawej rzeczy.

- Przepowiednia o nienarodzonych. Ciekawe – powiedział w zamyśleniu, wcale nie przejmując się ostatnimi wiadomościami o tym, że w raz z nim i jego siostra umrze – Muszę ją usłyszeć – postanowił – Tylko jak ją zdobyć, by Potter się nie dowiedział? – spytał sam siebie, chodząc w tę i z powrotem – No jasne! Malfoy! – zawołał. Blond włosy mężczyzna przybył natychmiast.

- Tak, panie? – spytał, kłaniając się.

- Zbierz Śmierciożerców i napadnij na Grimmauld Palce 12. Potajemnie zbierz też drugą grupę i porwij moją siostrzenicę, Agnes Hoof. Masz ją przyprowadzić do mnie. Ma się to odbyć po cichu. Bez zamieszania, nawet wśród mugoli. Jeśli moja siostra oraz siostrzenica coś wyczują, będzie źle. Zróbcie to szybko, cicho i bez zamieszania. Do roboty! – zawołał. Pan Malfoy skłonił się, po czym szybko wyszedł i pobiegł ku wyjściu. Zebrał trzydziestu Śmierciożerców. Wyjaśnił im co, gdzie i jak, po czym deportowali się do Londynu w dwa różne miejsca.

Jedna grupa byli już na odpowiedniej ulicy. Zobaczyli ten dom. Postanowili zaatakować. Musieli jednak zmienić lekko plan porwania, gdyż zauważyli w oddali znajome sylwetki. Naradzali się między sobą, a ich przywódca wyjaśnił im, co mają zrobić. Ci się zgodzili i tak zrobili.

~~*~~

Tymczasem w domu Blacków...

Harry i jego towarzysze szykowali się do wyjścia do Hogwartu. Mieli zamiar przenieść się siecią Fiuu. Co się okazało? Kominek był zablokowany. Deportować też się nie dało. Pomyśleli także o świstoklikach, ale żaden przedmiot nie chciał działać.

- Co się dzieje? Czemu nie możemy się stąd wydostać? – spytał Harry, napierając na frontowe drzwi.

- Nie wiem – odparła Regina.

- Sprawdzę na zewnątrz – zasugerował Roger i wyszedł.

- Uważaj na siebie, skarbie – zawołała za nim Regina.

Mijały minuty, a on nie wracał...

- Martwię się. Już od pół godziny Roger nie wraca. Może mu się coś stało? – martwiła się Regina. Jej rodzice siedzieli przy niej tuląc ją.

- Spokojnie, na pewno nic mu nie jest – pocieszał ją jej ojciec.

- Pójdę sprawdzić, co się stało – zaproponował Percy.

- Mam lepszy pomysł. Percy, sprawdź to Sokolim Wzrokiem czy nie ma tu Śmierciożerców – zaproponowała Elyon.

- Ale ja to mogę zrobić – zaprotestował Harry.

- Harry, ty możesz tylko widzieć poprzez ściany i widzieć ludzi, ale nie widzisz osób, gdy są zakapturzeni lub nie są po naszej stronie. Eliksir Druidzki, który dostałeś od Lory był dobry, ale nie był doskonały. W czasach Założycieli udoskonaliliśmy go wodą ze źródła Avalon oraz Wodą Życia z Japonii – oświadczyła. Po chwili mówiła dalej – Od tamtego dnia Percy może widzieć przez maski i kaptury osoby, które są zamaskowane oraz może widzieć ich aury pod warunkiem, że użyje "Sokolego Wzroku". Percy, zrób to – poprosiła. Percy wziął głęboki oddech, zacisnął oczy i otworzył je. Rozejrzał się.

- O rany! Widzę ich! Jest ich z 30-stu i... porwali Rogera!! – powiedział Percy z zaskoczeniem.

- Coooo????? – krzyknęła Regina, mało nie mdlejąc.

- Spokojnie, pani Hoof – próbował uspokoić ją Peter.

- Co robimy? – spytał Harry.

- Jest nas pięcioro. Nie mamy szans. Musimy wezwać posiłki – zaproponowała Regina.

- Ale mamy moc żywiołów – odezwał się rozsądnie Peter, spojrzawszy na Harry'ego i Percy'ego – Oraz zdolność przemiany w animaga – dodał.

- No jasne! – zawołał Harry – Jak mogłem o tym nie pomyśleć! Feniks! Percy, zamieniamy się w feniksy i wylatujemy stąd! – zawołał Harry.

- To świetny pomysł, Harry, ale... – Nagle z dala rozległo się skrzypienie drzwi.

- Co to? – spytała Regina, wtulając się w ojca. Wszyscy wyszli na korytarz. Zobaczyli czarne postacie, lecz natychmiast wrócili do kuchni. Niestety poplecznicy Lorda Voldemorta już ich zauważyli. Zaczęli szybko podążać w ich stronę z wyciągniętymi przez siebie różdżkami. Wszyscy byli już przygotowani na pojedynek, a najbardziej chyba Harry. Trzeba było chronić Toma Riddle'a seniora, który jako jedyny był nie magiczny.

- Expelliarmus! – poszło pierwsze zaklęcie w kierunku Harry'ego, ale ten je odbił silnym Zaklęciem Tarczy.

- Protego! – wrzasnął Harry. Walka trwała w całym domu. Jedni bronili się lepiej inni gorzej. Regina i Meropa, stojące nieopodal Tomasha walczyły jak lwice. Percy i Elyon też się nie dawali. Używali przedziwnych zaklęć. Za to walka między panem Malfoy'em a Harrym była tak zacięta jak nigdy dotąd – Drętwota! – wrzasnął Harry.

- Crucio! – krzyknął Malfoy. Promień ugodził Reginę prosto w pierś, która przebiegała obok pokoju, gdzie się pojedynkowali. Kobieta upadła. Krzyczała głośno na cały dom. Krzyk był tak głośny, że obudził portret pani Black.

- Tak pogrywasz? SECTUSEMPRA! – ryknął Harry. Promień z jego różdżki ugodził Lucjusza w tak szybkim tempie, że powaliło mężczyznę. Blondyn zalał się krwią. Trząsł się lekko i jęczał. Harry zbliżył się do niego i nachylił się – Posłuchaj mnie teraz, kretynie od siedmiu boleści! Przypomnę ci o czymś. Raniąc fizycznie Reginę Hoof, ranisz także swojego pana – przypomniał. Oczy Lucjusza rozszerzyły się z przerażenia – Oni-Są-Bliźniakami-Idioto! A co to oznacza? Mimo że nie są sobie bliscy, są rodziną. Bliźnięta czują swoje emocje i ból. Nawet odczuwają zagrożenie drugiego. Gdy chodzili do Hogwartu byli sobie bliscy, bo łączyło ich coś, co może łączyć każdego, nawet największych wrogów jak mnie i Toma Riddle'a II. Mieli to samo marzenie – wyjaśnił.

- Co to było? – spytał pan Malfoy, chcąc wstać, ale Harry go powstrzymał, naciskając nogą na jego pierś. Harry spojrzał w jego szare okrutne oczy tak podobne do oczu Dracona i odpowiedział, nachylając się jeszcze bardziej.

- Pasja. Pasja Toma II i Reginy to muzyka. Tom Riddle Junior był najwspanialszym wokalistą jakiego znał świat czarodziei. Słyszałem, jak śpiewa, nawet miałem zaszczyt zaśpiewać trzy jego piosenki. Słyszałeś o zespole Lucem? – spytał Harry.

- Draco ich lubi... Chwila! To znaczy, że Czarny Pan i Regina Hoof...? – zaczął pan Malfoy, ale nie dokończył, bo Harry skończył zdaniem:

- Byli w tym zespole za swoich szkolnych lat? Tak, ale krótko – odparł – Ekhm. Wracając do sprawy: Po co nas zaatakowaliście? – spytał, cofając zaklęcie.

- Czarny Pan nam kazał – wyjaśnił.

- Odwołaj resztę i każ im czekać na zewnątrz i niech nie ważą zawiadamiać go, a z tobą se pogadamy – oznajmił Harry, chwyciwszy go mocno za ramię. Lucjusz tak zrobił.

Po pięciu minutach wszyscy przyjaciele zgromadzili się w salonie, ale jednak nie wszyscy byli przyjaciółmi. Wśród nich był Lucjusz Malfoy, Śmierciożerca.

- Nie podoba mi się, że on tu jest. Może nas zdradzić – odezwała się Regina, zerkając na blond włosego mężczyznę. Piła eliksir post cruciatusowy, który dostała od matki.

- Mnie także – powiedział jej ojciec, siedząc po jej drugiej stronie.

- Ja mu ufam – wtrącił się Percy.

- Ja też – dodał Peter.

- Dziękuję wam – powiedział Harry – Dobrze, na początek: powiedz nam DOBROWOLNIE, gdzie jest Roger Hoof? – spytał Harry pana Malfoy'a. Mężczyzna spojrzał na Pottera.

- Nic nie powiem – odparł.

- Dobrze więc. Zastosujemy inne środki – powiedział Harry, wyciągając różdżkę.

- Nie, Harry – odezwał się Percy, dotykając delikatnie jego dłoni by ten opuścił różdżkę – Mam myśl – zbliżył się do Śmierciożercy i powiedział: – Lucjuszu, posłuchaj, Tom Riddle Jr. służy się wami tylko po to, by mieć kogoś do czarnej roboty, a on sam siedzi sobie w swoich dworach i popija herbatkę ze swoim wężem – tu prawie wszyscy parsknęli śmiechem – Pomyśl o Narcyzie i Draconie – ten spojrzał w jego ciemnozielone oczy – Czy chcesz, aby do końca życia służyli u takiego tyrana, który dba tylko o czubek swojego nosa? – mężczyzna spóścił oczy, w których widać było smutek i obawę – On tylko chce być najsilniejszy i nie chce, by ktoś mu podskoczył. Nie dba o innych – oświadczył, po chwili dodał: – Spójrz na Reginę – pokazał na nią – Ona kocha swojego męża i dzieci – Lucjusz spojrzał na kobietę z dziwną miną – Ona nie chce, by im się coś stało. Prędzej by umarła, niż by pozwoliła, aby im coś się stało. Ich ojcu też. Lucjuszu, spójrz na mnie – ten spojrzał na dziwnie znajome mu oczy. Były pełne nadziei i troski oraz miłości. Widać też było w nich siłę, odwagę i doświadczenie. Widział je już. Ale gdzie? – Powiedz nam, proszę, gdzie jest Roger Hoof, a ochronimy twoją rodzinę wszelkimi sposobami – oświadczył Percy. Lucjusz wpatrywał się w młodego mężczyznę oczami pełnych obaw i smutku. Przeniósł je na Reginę, potem na jej rodziców, a na końcu spojrzał na Harry'ego. Prawie te same oczy, ale kolor był jaśniejszy. Nagle wstał i podszedł do kominka i oparł się o niego obiema rękoma.

- Mówicie, że chcecie mnie i mojej rodzinie pomóc? – spytał z niedowierzaniem po pięciu minutach ciszy. Wszyscy spojrzeli na niego.

- No tak. Chcemy – odpowiedział Percy.

- Przeczytajcie to – powiedział, wyciągając z kieszeni płaszcza kartkę. Peter wziął kartkę i podał ją Harry'emu. Wszyscy nachylili się nad nią.

- O Boże! – krzyknęła Regina.

- Co? – spytał Harry. Percy przeczytał napis na kartce.

Druga grupa Śmierciożerców, na czele z Bellatriks Lestrange ma zaatakować dom Hoofów na Privet Drive 12 w Little Whinging w hrabstwie Surrey i zaprowadzić do Czarnego Pana.


- Tak – szepnął Lucjusz cichym głosem. Wszyscy spojrzeli na niego.

- Dlaczego tam? – spytał pan Riddle.

- Bo tak, jak jest tam napisane poszła tam druga grupa Śmierciożerców – wyjaśnił Lucjusz.

- Druga grupa? – powtórzył Peter.

- Tak. W tym samym czasie, co was zaatakowaliśmy miał nastąpić drugi atak. Atak na dom Hoofów. Mieliśmy porwać twoją córkę. Nie wiem po co – oświadczył.

- Odwróciliście naszą uwagę od ich domu, byśmy im nie pomogli! – zawołał Harry. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Percy pobiegł otworzyć. Wrócił po chwili z Alastorem Hoofem. Trzymał się ledwo na nogach. Gdy weszli do salonu Percy usadowił go w fotelu i podał mu wodę, a Harry zwrócił się do niego:

- Co się stało, Alastorze? – spytał.

- Zaatakowali nas Śmierciożercy... Porwali Agnes, a ja... zdążyłem ledwo im uciec. Nie zdołałem pomóc mojej siostrze – wyjaśnił.

- A nie mówiłem? – odezwał się Lucjusz. Alastor dopiero teraz zauważył blond włosego. Wstał tak gwałtownie, że się przewrócił. Percy pomógł mu usiąść.

- Niech ja cię dopadnę!! Moment! Co on tu właściwie robi? Czemu jest w Kwaterze Głównej?! – spytał.

- Też się nad tym zastanawiam – odezwała się Thomas – Percy, Peter czemu uważacie, że Lucjusz Malfoy jest godzien zaufania? – spytał.

- Jest godzien zaufania, gdyż jest w Zakonie Feniksa. Tak, jak Glizdogon jest Śmierciożercą oraz jest jednym z Zakonników – odparł Percy. Wszystkich zatkało i na chwilę zapadła cisza.

Milczeli dobre kilkanaście minut. Nawet Elyon, Peter i Lucjusz milczeli. W końcu Lucjusz postanowił się odezwać:

- Levender ma rację. Jestem w Zakonie Feniksa. Działałem potajemnie, nawet przed Snape'em, który, mimo że jest mistrzem Oklumencji udało mi się zataić ten fakt – wyjaśnił.

- Kto cię wprowadził do Zakonu? – spytał Harry.

- Nie kto inny jak Albus Dumbledore – odparł.

- COOO???? - zawołali wszyscy, z wyjątkiem Percy'ego i Elyon. Oni najwyraźniej wiedzieli. Co jeszcze ukrywają? To pytanie Harry i jego ekipa zawsze sobie zadawali.

- Od kiedy jesteś w Zakonie? – spytał tym razem Peter. Najwyraźniej nie wiedział o tym.

- Dołączyłem do Zakonu pod koniec siódmej klasy. Dowiedziałem się, że Lily była w ciąży z waszą siostrą. Poza jej matką tylko ja jeden wiedziałem, kim jest ojciec dziewczyny nie wspominając już o Jamesie Potterze. On nie wiedział. Skłamała, by ją chronić ich – wyjaśnił – Muszę wam coś powiedzieć. Istnieje pewne drzewo, zwane...

- Drzewem Życia? – wpadł mu w słowo Percy.

- Skąd wiesz?... - zapytał ten. Percy wyszczerzył zęby – Znam tę historię. Każde z nas ma takie. Nawet Sami Wiecie Kto. W dniu naszych narodzin zaczyna kiełkować mały pączek i z każdym rokiem wyrasta z niego drzewo. Ich źródłem jest Złote Drzewo, zwane też Drzewem Życia, z których pączkują złote kwiaty o wspaniałym zapachu, a potem owocują z nich piękne złote jabłka dające nieśmiertelność – objaśnił.

- Czy mi się wydaje, czy mówisz o legendarnym drzewie, z którego Ewa zerwała jabłko i dała Adamowi, którzy są naszym pierwszym rodzicami z mugolskiej Biblii? – spytał pan Riddle.

- Naturalnie, że o tym samym mówię. Drzewo to istnieje od dnia pierwszego człowieka. Czyli Adama. Każde drzewo jest inne. Czarodzieje posiadają Srebrno-niebieskie drzewa i z aurą koloru, w którym byli w Hogwarcie. Jednak w każdym państwie są inne szkoły. Np. we Francji czarodzieje, którzy chodzili do Akademii Magii Beauxbatons, posiadają namiastkę błękitu na drzewie, a szkoła Dumstrang posiada namiastkę ciemnej czerwieni. Każda szkoła posiada inne kolory, ale zawsze przeważa srebrno-niebieskie. Mugole zaś posiadają zwykłe drzewa. Gdy drzewo umiera jego liście opadają i próchnieje, a owoce gniją – odparł. Lucjusz tylko patrzył na niego.

- Gdzie to tzw. Drzewo Życia się znajduje? – zapytał Harry.

- Podobno stoi gdzieś na skrzyżowaniu pięciu legendarnych dróg. Ukazuje się na świecie co sto lat – objaśnił.

- Wiadomo, gdzie te drogi się znajdują? – spytał Harry.

- Em... dokładnie nie pamiętam, ale coś mówiono o...

- Poczekaj, mam pomysł – odezwała się Elyon. Dotknęła jego blond głowy i zamknęła oczy. Chwilę milczała, aż jęknęła – Wiem, gdzie to jest! To jest w okolicy dawnego domu Merlina! Trzeba tylko znaleźć te drogi – wyjaśniła.

- Chwileczkę. A co z walką? – spytał Harry.

- No tak... Hm... Elyon, sprawdź, czy Lucjusz będzie mówić prawdę podczas składania przysiegi – poprosił Percy. Ta kiwnęła głową na znak, że się zgadza – Lucjuszu, czy nie zdradzisz niczego co usłyszałeś w tym domu? – spytał Percy.

- Nie. Nie wyjawię mu tego – odpowiedział.

- Czy nie powiesz swemu panu, kim są członkowie Zakonu Feniksa? – spytał.

- Nie. Nie powiem mu – padła odpowiedź.

- Czy nie zdradzisz obecnego miejsca ukrycia Kwatery Głównej Zakonu Feniksa? – zapytał Percy.

- Nie. Nie zdradzę Zakonu Feniksa ani miejsca, gdzie się ono znajduje – odpowiedział Lucjusz. Percy spojrzał na Elyon, a ona na niego.

- On mówi prawdę. Jest nam wierny i wierny Albusowi – odparła.

- Dobra. Czas na sprowadzenie posiłków. Harry, sprowadź ich. Wezwij wampiry, druidów i elfów – powiedział Percy – Oczywiście, wezwij na razie tylko dowódców, a poprzez Lusterko Dwukierunkowe wezwij kogo się da – dodał – Lucjuszu, czy Sami Wiecie Kto chce zaatakować Hogwart w najbliższym czasie? – zapytał mężczyznę.

- Levender, jesteś głupi czy takiego udajesz? – zaśmiał się kpiąco – Zamek został już prawie przejęty przez Śmierciożerców. Czarny Pan siedzi sobie spokojnie w szkole i, jak to powiedziałeś: "popija herbatkę". Niczym się nie przejmuje, bo wie, że nie przebijecie bariery, gdyż on przejął kontrolę nad szkołą już jakiś czas temu. Niestety pozostały niedobitki – wyjaśnił. Wszystkim opadły szczęki.

- To pewnie GD jeszcze chcą walczyć – zauważył Harry z podnieceniem.

- Zapewne – przyznał Lucjusz, wzruszając ramionami.

- Więc co robimy? – spytał Alastor.

- Przede wszystkim trzeba powiadomić ich, gdzie mamy się spotkać – oznajmił Percy – I nawet wiem, gdzie – dodał z uśmiechem.

- Gdzie? – rozległo się pytanie.

- Pójdziemy do Ciernistego Grodu. Do domu Matta Evansa. Tam Riddle co prawda ma wstęp, ale nie przyjdzie mu do głowy, by tam zajrzeć – wyjaśnił.

- Percy ma rację – zwołała Regina.

- Jest jeden problem – odezwała się Elyon.

- Jaki? – spytał Harry.

- Tylko Czarni Panowie mogą wyrecytować formułkę wejściową przy bramie i potrzeba do tego Znaku Śmierci, który tylko oni posiadają – wyjaśniła Elyon.

- Znak Śmierci? Jak on wygląda? – spytał Harry. Elyon machnęła ręką i w powietrzu ukazał się im Znak Śmierci.



- Wow! – zachwycili się wszyscy... no, prawie wszyscy.

- Gdzie on go ma? – spytał Regina.

- Nikt go nie widzi, prócz Matta i jego Czarnych Panów – wyjaśniła Elyon.

- Niewiarygodne. Trzeba do niego iść – oznajmił Percy.

- Ale najpierw trzeba powiadomić go o przybyciu do niego – dodała Elyon.

- Jak to powiadomić? – spytała Meropa.

- Tak to. Nie można przyjść ot tak do jego do Grodu i powiedzieć: "Cześć, Matt. Musimy pogadać. Wpuścisz nas?" Nie. Tereny jego posiadłości chronią kobiety-wojowniczki zwane Amazonkami, tak jak królestwo Ralpha ochrania je bariera. Jedyną osobą, która przybyła do jego domu bez żadnych problemów, poza Lordami oraz tobą i twoim rodzeństwem, był Sailey Kachemoto – oświadczył Percy.

- Co powiedziałeś? – spytał Harry.

- No, że jedyną osobą, która przybyła do jego domu bez żadnych problemów, poza Lordami oraz tobą i twoim rodzeństwem... – powtórzył Percy, ale urwał, bo Harry zawołał:.

- No jasne! Percy, jesteś genialny! – krzyknął Harry i wyjął Lusterko Dwukierunkowe – Jack! Nicole! – zawołał do niego. Po chwili w szybie Lusterka pojawiły się głowy jego rodzeństwa.

- Harry? – zdziwiła się Nicole.

- Harry! Ty ćwoku! Wszyscy martwią się o ciebie! Wróciłem do Hogwartu i dowiedziałem się, że mamy tu tragedię! Śmierciożercy...

- Przejęli Hogwart – dokończył za niego Harry – Wiem, Jack. Uspokój się – próbował go uspokajać Harry.

- Jak mam być spokojny?! Ja to nic w porównaniu z Draco i Ronem! – krzyknął. Usłyszawszy to Lucjusz, podszedł do Harry'ego.

- Co z moim synem? – spytał.

- Co Lucjusz Malfoy robi przy tobie, Harry? – spytała Nicole trochę zaskoczona, jak i przerażona. Przy Puchonie zrobiło się zamieszanie.

- Pan Malfoy jest po naszej stronie. Powiedzcie, co dzieje się z Draco? – spytał Harry.

- Panikuje od kilku godzin – odparł Jack po chwili milczenia – Ron także. I ja – dodał.

- Dlaczego? – spytał Harry.

- Harry – tu Puchon zawahał się – Hermiona, Mary, Eleine i kilka innych dziewczyn w różnym wieku dostały skurczy w tym samym czasie. Nawet Susan. Boimy się zanieść je do Skrzydła Szpitalnego, gdyż wszędzie są Śmierciożercy – wyjaśnił Potter-Puchon. Harry się przeraził.

- Harry, spokojnie. Wszystko będzie dobrze – pocieszał go Percy.

- Taa... – mruknął Harry.

- Uspokój się. Trzeba wykombinować, jak wprowadzić dużą ilość osób do Hogwartu i ominąć tym samym barierę – oznajmił Percy.

- Levender czy ty jesteś głupi, czy na takiego wyglądasz? – powtórzył swoje pytanie pan Malfoy.

- Lucjuszu! – zawołał ostro Glizdogon.

- No co? – spytał.

- Przestań i powiedz im, co się dzieje, Lucjuszu! – zawołał Peter. Wszyscy na niego patrzyli. Nie spodziewali się tego po tym szczurkowatym mężczyźnie. Z drugiej jednak strony był on przyjacielem rodziców Harry'ego, Jacka i Nicole, a po jednym z Huncwotów można było się wszystkiego spodziewać, nawet po takim słabeuszu, jak Peter Pettigrew.

- No, chodzi o to, że aby otworzyć barierę od wewnątrz potrzeba zgody Czarnego Pana, a od zewnątrz Śmierciożercy. Do tego potrzeba czegoś dobrego czyli was, Potter. Ciebie i twego rodzeństwa – wyjaśnił.

- Czyli chcesz nam dać do zrozumienia, że bez Sami Wiecie Kogo oraz bez Śmierciożerców, a także mnie, Nicole i Jacka nie damy rady wejść do Hogwartu ani z niego wyjść? – spytał Harry z niedowierzaniem. Pan Malfoy skinął tylko głową.

- Damy radę, Harry! – zawołała Regina.

- Jak? – spytał.

- Obudź się, Harry! Jesteś Śmierciożercą! Masz Mroczny Znak na przedramieniu! - zawołała, o dziwo, uśmiechając się. Harry rozszerzył oczy i odwinął prawe przedramię. Spojrzał na Mroczny Znak. Pani Hoof miała rację. Był nim.

- No tak, ale co ze Znakiem Śmierci? Czarny Pan nas nie wpuści – jęknął Peter.

- Wpuści was. Gwarantuje wam to – rozległ się czyjś głos. Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi do salonu. Stała tam wysoka postać mężczyzny, a obok niego stała niska kobieta. Wokół nich stały pół nagie kobiety z orężem w ręku. Przed nimi stał Matthew Evans z żoną Joanne oraz eskortą Amazonek.




_________________________________________
* Revocare – oznacza z łaciny przypomnienie, przypomnieć.
** Alexander Wodson – to kolejne wcielenie Percy'ego w opowiadaniu: Losy rodzeństwa Riddle.

3 komentarze:

Lynx pisze...

Świetny rozdział! :)
Cha! Wyrobiłam się z przeczytaniem i skomentowaniem! ;D
Pozdrawiam.
Gosia =)

Żywek pisze...

jest w zakonie oraz jest zakonnikiem. TO jest jedno i to samo jaby co

hp-mroczna-dusza,blog.spot.com pisze...

No może i tak, ale ciągle pisać te same słowa to nuda

Tablica ogłoszeń

UWAGA!
Opowiadanie zostało przeniesione z poprawakami na wattpad.com. Szukajcie nicku: Cessidy84.


P.S. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś jeszcze raz przeczytał opowiadanie, bo pojawiły się poprawki.