Szedł korytarzami Hogwartu przez kilka minut. Na parterze na końcu korytarza ujrzał ciemną postać idącą w jego stronę, po chwili rozpoznał w niej młodego Malfoy'a. Blondyn, gdy go zobaczył, podszedł do niego szybkim krokiem i powiedział:
- Co ty tu robisz, Potter? – warknął na powitanie.
- Panie Malfoy, niech pan uważa na to, do kogo pan mówi. Jestem w tym w roku nauczycielem i masz się do mnie odzywać w odpowiedni sposób – tu wyszczerzył zęby, po chwili dodał: – I uważaj, bo zarobisz szlaban – powiedział Harry ostrzegawczym tonem. Wyobraził sobie, jaką miałby minę Ron, gdyby zobaczył teraz Malfoy'a i jego wściekłą minę.
- Już się boję – zadrwił Ślizgon.
- Tak? To, że jesteś Prefektem, nie znaczy, że jesteś ważny na cały świat! – oświadczył Harry – Poza tym... – tu uśmiechnął się chytrze – Ron jest Prefektem Naczelnym. Niech cię więc nie interesuje, gdzie chodzę i co robię, bo to nie twoja sprawa! – syknął.
- Zobaczymy. Co powiesz na to, że słyszałem słowo w słowo, co powiedział dziś do ciebie Czarny Pan podczas ataku na pociąg? – Harry patrzył na niego bez zmrużenia oka.
- Co masz na myśli, Malfoy? – spytał zimnym tonem, choć w środku drżał. Blondyn prychnął.
- Nie udawaj, Potter! Czarny Pan powiedział ci, że ma ci coś ważnego do przekazania i żebyś mu w tym pomógł! – Harry zmarszczył czoło, a potem, najbardziej zimnym tonem, na jaki było go stać, powiedział:
- Już pierwszego dnia dostaniesz ode mnie minus dziesięć punktów dla swojego domu i szlaban! Jutro, punkt 19:00 masz się stawić u mnie w gabinecie. Dobranoc, panie Malfoy – zakończył słodkim głosem i poszedł korytarzem, mijając zdezorientowanego i wściekłego Malfoy'a. Gdy znalazł się na zamkowych błoniach, skierował się do Zakazanego Lasu na małą polanę. Stał tam już Lucjusz Malfoy, najwyraźniej czekając na niego. Potter podszedł do mężczyzny trochę nie pewnie, gdyż pamiętał, jak go torturował. Pan Malfoy zmierzył go wzrokiem na kilka chwil, po czym bez słowa chwycił chłopaka za ramię i deportowali się.
~~*~~
W zupełnie innym miejscu wiele mil od Hogwartu...
Pojawili się przed dużym czarnym budynkiem. Weszli do środka, kierując się ku schodom i po chwili stanęli przed drzwiami pokoju Lorda. Pan Malfoy zapukał do nich. Weszli do środka, gdy usłyszeli zimnie i ciche:
- Wejść – Stanęli pośrodku pomieszczenia i skłonili się równocześnie.
- Przyprowadziłem go, panie – oznajmił Lucjusz.
- Dobrze, Malfoy. Możesz wyjść – Blond włosy skłonił się jeszcze raz i wyszedł. Harry lekko drżał, gdy spojrzał na Voldemorta. Zaczął trząść się jeszcze bardziej, gdyż był teraz sam na sam z tą gadziną.
- Czego chciałeś ode mnie? – spytał Harry.
- Kultura, Potter – powiedział Lord, taksując go spojrzeniem. Harry, patrząc na niego wściekłym wzrokiem, powiedział przymilniej:
- Słucham, panie, jaką masz do mnie sprawę? – Zielonooki trząsł się nie ze strachu, lecz ze złości. Tak chciał go walnąć Kedavrą.
- Tak lepiej, Potter. Jako mój sługa twoim pierwszym zadaniem będzie uwarzenie mi pewnego bardzo rzadkiego eliksiru zwanego Elixir of Resurrection, bardziej zwany jako Eliksir Wskrzeszenia. Jest on jedyny w swoim rodzaju. Jego składniki ciężko znaleźć, bo ukazują się co pięćdziesiąt lat. Mało tego, warzy się go przez kilka miesięcy – objaśnił Voldemort.
- A dlaczego Snape nie może go uwarzyć? – spytał młodzieniec niby uprzejmie, a potem dodał – Jest on lepszy w warzeniu eliksirów ode mnie i mistrzem w tym. W szkole nazywamy go także Postrachem Hogwarskich Korytarzy.
- Bo nie miał z nim nigdy styczności. Poza tym eliksir jest bardzo skomplikowany i nawet taka osoba jak Severus Snape – Mistrz Eliksirów nie umiałby go zrobić bez pomocy – wyjaśnił czerwonooki.
- Więc dlaczego właśnie ja mam go uwarzyć? Nie jestem zbyt dobry w warzeniu eliksirów – dopytywał się Harry.
- Eliksir ten może sporządzić tylko i wyłącznie Podwójny Dziedzic o czystym sercu – odparł, a jego wzrok odszedł gdzieś w bok.
- Chcesz powiedzieć... panie, że ja jestem tym Dziedzicem? – Harry przypomniał sobie nagle piosenkę Tiary Przydziału na dzisiejszej uczcie i jej ostrzeżenie.
- Tak – odpowiedział.
- A, gdzie mam go warzyć? Nie mogę przecież tak po prostu tego robić w szkole. Wszyscy zauważą, że gdzieś wychodzę o nieodpowiednich porach dnia – zauważył Potter.
- Przewidziałem i to. Będziesz go warzył tu, w Piekielnym Dworze ze Snape'em i... – Nie dokończył, bo Harry się wtrącił, mówiąc, a raczej wrzeszcząc na cały głos:
- Nie ma mowy!! Z tym durniem i mordercą nie będę niczego robił za żadne skarby świata! – Lord zmrużył oczy. Wstał szybko i równie szybko podszedł do młodzieńca, którego, z każdym krokiem czarownika, zaczął oblewać jeszcze większy strach. Riddle chwycił Pottera za ramię, wyprowadzając na korytarz. Nie obyło się bez oporu młodego nauczyciela. Zatrzymali się w połowie korytarza. Harry jęknął, gdyż nagle ręka mężczyzny skierowała się ku jego twarzy. Przestał się wierzgać i znieruchomiał, wpatrując się ze strachem w blade palce.
- Mam cię dotknąć? – spytał, unosząc rękę nad czołem chłopaka. Ten patrzył to na rękę, to na jej właściciela. Przełknął ślinę i odpowiedział:
- Nie – wyszeptał cicho. Jego głos brzmiał jak pisk myszy.
- To-się-uspokój – powiedział groźnie. Harry skinął głową. Wspięli się na drugie piętro. Stanęli przed pierwszymi drzwiami na lewo od schodów i weszli do środka. Wewnątrz był tylko jeden stół, mnóstwo półek przy ścianach z ingrediencjami do eliksirów i kilka mniejszych kociołków, w tym jeden wielki na podłodze. Harry zauważył mordercę Albusa Dumbledore'a stojącego w kącie. Severusa Snape'a. Gdy tylko weszli, właściciel pomieszczenia spojrzał w ich kierunku. Skinął głową na Riddle'a w geście powitania, ale gdy zobaczył mordercze spojrzenie Harry'ego okazał chłodne zainteresowanie. Patrzyli na siebie przez krótką chwilę. Harry wyrwał się z uścisku Lorda, a potem zaczął powoli podchodzić do mężczyzny wyciągając różdżkę. Lord,widząc to, również wyjął swoją.
- To ty! Jak śmiałeś zabić profesora Dumbledore'a?! Jak mogłeś go zdradzić?! TAK CI UFAŁ!! – wrzeszczał.
- Uspokój się, Harry – odezwał się ostrzegawczo Voldemort. 'O, szlag! Jest nie dobrze'. Pomyślał Severus. Harry spojrzał na Riddle'a i powiedział:
- Wybacz, ale to sprawa między mną a tym durniem. Proszę więc nie mieszaj się, panie – Harry spojrzał znowu na Mistrza Eliksirów, zbliżając się coraz bardziej do niego, nie zdając sobie sprawy, co nadchodzi – Teraz się policzymy – oświadczył.
- Potter, lepiej się obejrzyj – poradził mu Snape, cofając się z wyciągniętymi rękami w geście obronnym.
- Co ty mówisz? Ty mi radzisz?? – prychnął Harry ze złością, celując końcem różdżki w Snape'a w miejscu serca, ale było za późno. Zanim zdołał wykrztusić choćby słowo lub choćby zrobić kolejny krok, jego blizna eksplodowała bólem tak strasznym, że aż wrzasnął. Padł na kolana, trzymając się za czoło. Różdżka wypadła mu z ręki. W tym momencie Lord powiedział tuż nad jego głową:
- Posłuchaj, chłopcze. Cierpiałeś przez ostatnie sześć lat z kpin Snape'a, lecz to nie znaczy, że masz go lubić. Pomoże ci uwarzyć ten eliksir. Poza tym, jedyną osobą, jaka może go uwarzyć to tylko ty. Snape cierpiał z rąk twojego ojca za szkolnych lat. Ja go zabiłem. Wychowywaliśmy się w podobnych warunkach. U mugoli, których nienawidziliśmy, a ja zabrałem ci krew, sporządzając eliksir, który przywrócił mi ciało i moc, a tym samym mając ochronę twej matki, której nie mogłem przeniknąć, i która sprawiała mi ból przy naszym wzajemnym kontakcie, więc Eliksir Wskrzeszenia będzie miał większą moc. Tak jest w przepisie – Harry spojrzał na niego z nienawiścią.
- Powiedz mi... po co ci... ten cały eliksir? – spytał, pomiędzy jednym wydechem a drugim trzymając się kurczowo za czoło.
- To nie twoja... – I znowu nie skończył, bo znowu Harry mu przerwał:
- Nie moja!?! Jeśli mam ci uwarzyć ten pieprzony eliksir, to muszę wiedzieć, na co ci on! I po jaką cholerę ma służyć! Jeśli mi nie powiesz, to inaczej wolałbym być dalej torturowany, niż to zrobić dla ciebie! – ryknął. Voldemort patrzył na Wybrańca bez zmrużenia oka, gdy się tak na niego wydzierał. Gdy Harry skończył mówić, chwycił go znienacka za szatę. Zbliżył swoją twarz do jego twarzy, tak że Harry mógł zobaczyć w jego czerwonych, jak krew oczach swoją twarz. Zadrżał ze strachu. Mimo że był dzielny to aura czarnoksiężnika, która wzrastała z dnia na dzień, paraliżowała całe jego ciało. Riddle rzucił go o najbliższą ścianę z półkami, które się na niego przewróciły wraz z eliksirami. Młodzieniec uderzył w nią z takim impetem, że stracił na chwile dech w płucach, ale wciąż był przytomny, lecz lekko oszołomiony.
- Uważaj na to co mówisz, Harry, bo może się to spełnić. Uwarzysz mi ten eliksir czy tego chcesz, czy nie. A teraz... DO ROBOTY! – Kończąc ostatnie dwa słowa, rzucił na niego potężnego Cruciatusa. Harry wrzasnął. Ból trwał pół minuty, a gdy się skończył, Lord wyszedł bez słowa.
Po chwili...
Gdy Czarny Pan był już na korytarzu, Harry wciąż był przytomny, lecz obolały. Bolało go wszystko, drżał i jęczał cicho. Poprzednie rany otwarły się. Krwawiły, kapiąc na podłogę robiąc z niej kałużę. Szata przesiąkła jego krwią. Severus podszedł ostrożnie do młodzieńca i podał postcruciatusowy i na krwawienie. Harry przez chwilę patrzył nieprzytomnym wzrokiem na czarnowłosego. Po chwili spytał:
- Czemu mi pomagasz? – spytał cicho, gdy przełknął wszystko, co mu podawał mężczyzna. Snape spojrzał na chłopaka, ale zanim odpowiedział, wyjrzał przez uchylone drzwi upewniając się, czy ich Pana nie ma w pobliżu. Nie było nikogo, więc zamknął drzwi i zbliżył się do leżącego Pottera. Stojąc na odległość jednego metra, odpowiedział:
- Pomagam ci tylko dlatego, że Albus mnie oto poprosił. Prosił mnie, abym się tobą opiekował, tu we Dworze, gdybyś zawitał u niego dłużej – wyjaśnił.
- Jak to? – spytał Harry, próbując wstać.
- Widzisz, Potter, Albus żyje, ale Czarny Pan nie wie o tym – wyjaśnił, pomagając mu wstać – Gdyby się dowiedział o jego powrocie do życia, to już od dawna bym nie żył, a co dopiero o zdradzie. Wtedy, na wieży, rzuciłem zaklęcie niewerbalnie zaklęcie lewitujące. Ciało jakiegoś zmarłego Śmierciożercy zamieniono na ciało Albusa, a prawdziwy dyrektor ukrył się na jakiś czas w jaskini, gdzie kiedyś ukrywał się Black. Jedno jest pewne: Albus żyje i działa w tajemnicy przekazując nam instrukcje, a my dostarczamy mu raporty – Harry lekko się podniósł. To, co mu powiedział Mistrz Eliksirów było nieprawdopodobne, ale miało w tym swój sens.'Chyba mu wybaczę'. Pomyślał. Zanim na niego spojrzał, spytał:
- A powiedz mi, po co Voldemortowi ten eliksir? – Mężczyzna spojrzał na zielonookiego i odpowiedział:
- Z tego co wiem, eliksir ma kilka właściwości. Między innymi: ożywia zmarłych oraz ma czynić nieśmiertelnym – wyjaśnił Snape.
- Co takiego?! Przecież Voldemort i tak jest już nieśmiertelny! – zaprotestował Potter.
- Jak to? W jaki niby sposób? – zdziwił się Snape. Tym razem to Harry wyjrzał na korytarz, upewniając się, że nikt nie przechodzi obok laboratorium.
- Mogę ci zaufać? – spytał młodzieniec, zamykając drzwi.
- Tak, oczywiście – odparł Snape, uśmiechając się, ale tak prawdziwie. Harry zauważył, że w tym uśmiechu nie było drwiny, ani nic z tych rzeczy, co było między ich relacjami przez te ostatnie lata.
- A nie powiesz, że ja to wiem? – Snape w milczeniu pokręcił przecząco głową – Dobrze. Słyszałeś kiedyś o horkruksach? – Mistrz Eliksirów popatrzył na niego zdziwiony.
- Horkruksach? – spytał zdziwiony mężczyzna. Harry kiwnął głową – Tak, słyszałem. Chcesz mi powiedzieć, że Czarny Pan stworzył sobie horkruksa i dlatego nie umarł, gdy cię próbował zabić?
- Dokładnie – odpowiedział – Ale nie jednego horkruksa, lecz horkruksy. Są gdzieś ukryte i zabezpieczone przez niego. Jest ich w sumie aż siedem i musimy... – Nie dokończył, bo Severus aż krzyknął z wrażenia.
- Co takiego? Siedem?! – I usiadł na krześle, oddychając z trudem, trzymając się w miejscu, gdzie jest serce.
- Tak. Mam do Ciebie prośbę, ale zanim to zrobię, chcę Cię przeprosić.
- Niby za co? – spytał mężczyzna, spojrzawszy na Harry'ego – Jeśli już ktoś ma przepraszać, to ja. Przepraszam Cię za te sześć lat upokorzeń, które spędziłeś ze mną w szkole, oraz za te wszystkie nieprzyjemności, obelgi i odejmowanie punktów Gryffindorowi z mojej strony. Myślałem wtedy, że jesteś taki sam jak twój ojciec. Ty jesteś inny niż James. Bardziej przypominasz Lily. Czy wybaczysz mi za to wszystko? – spytał błagalnie składając dłonie, jak do modlitwy padając przed nim na kolana. Dość dziwnie to wyglądało.
- Tak, oczywiście. Ja też Cię przepraszam, ale kiedy indziej do tego wrócimy, teraz moja prośba. Chcę cię poprosić, byś mi pomógł znaleźć te horkruksy. Profesor Dumbledore powierzył mi to zadanie niedługo przed rzekomą śmiercią. Chcę je wypełnić do końca, ale jeśli mam je znaleźć i zniszczyć, a na koniec zabić Voldemorta, to nie mogę dopuścić, by ten eliksir dostał się w jego ręce – wyjaśnił.
- Spokojnie, Harry – Po raz pierwszy, od sześciu lat, Severus Snape zwrócił się do młodego Pottera po imieniu – Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz – Poklepał go po ramieniu współczująco. Wybraniec na chwilę zamarł, a potem przytulił się do niego.
- Dzięki, Severusie – Z kolei mężczyznę zatkało, po chwili uśmiechnął się, ale tak prawdziwie.
- Pomogę ci przejść przez to piekło, które zaoferował ci Czarny Pan – Przyrzekł Mistrz Eliksirów odwzajemniając uścisk. Harry spojrzał mu w oczy i spytał:
- Severusie, mogę cię jeszcze o coś poprosić? – spytał.
- Tak, oczywiście.
-
Czy spróbujesz wypowiedzieć JEGO imię bez śladu lęku? – Snape
spojrzał na zielonookiego. W jego głowie trwała gonitwa myśli. 'Wypowiedzieć je czy nie?' zastanawiał się w myślach Mistrz Eliksirów. Nie wiedział jednak, że Harry potrafi obronić się przed penetracją umysłu.
~ Zgódź się, Severusie. Proszę Cię. Proszę Cię jako syn twojego największego szkolnego wroga i twojej miłości, jaką była moja matka Lily Evans ~ Patrzyli na siebie dobrą chwilę. Potem uśmiechnęli się równocześnie.
- Widzę, że nauczyłeś w końcu Legilimencji i Oklumencji, a nawet Telepatii – stwierdził.
- Tak. Nauczyłeś mnie podstaw. Siostry Parker nauczyły mnie Oklumencji, Legilimencji, a nawet Telepatii. Na inicjacji przez krótką chwilę rozmawiałem z Voldemortem telepatycznie. Był zaskoczony, że to potrafię – zachichotał. Miał już wyjść, gdy Snape powiedział jeszcze:
- Poczekaj, Harry. Muszę cię przestrzec, zanim do niego pójdziesz – Potter obejrzał się w jego kierunku, czekając na jego słowa – Gdy Voldemort zwraca się do swych sług po imieniu zawsze coś się dzieje z nimi złego. Dajmy twój przykład. Torturował cię przez długi czas, bo ty się upierałeś, by nie stać się jego sługą. Musisz pamiętać, że gdy wypowiada twoje imię, coś mu się nie podoba lub robisz coś nie po jego myśli, trzymaj się wtedy na baczności – wyjaśnił. Harry skinął głową, że rozumie. Wyszedł i poszedł do gabinetu Toma Riddle'a II. Zatrzymał się na chwilę przed drzwiami. Wziął kilka głębokich uspakajających oddechów, po czym zapukał.
- Wejść! – usłyszał polecenie, więc wszedł.
- Panie, chcę przeprosić za to, co się stało w laboratorium Snape'a – powiedział Harry na powitanie, klęcząc przed nim.
- Dobrze, Potter. Wybaczam ci, ale następnym razem ma się to nie powtórzyć. Zrozumiano? – odezwał się po chwili milczenia.
- Oczywiście, panie. To się nie powtórzy – obiecał.
- Dobrze. Wstań – Harry wstał i czekał na jego dalsze słowa – Więc przemyślałeś sprawę? – spytał Lord.
- Tak. Uwarzę ci ten eliksir – odpowiedział.
- Wspaniale!... – miał coś jeszcze powiedzieć, gdy po raz trzeci tego wieczoru czarownikowi przerwano. To Harry znowu mu przerwał.
- Pod jednym warunkiem – Lordowi zalśniły oczy czerwienią. Widać, że był zdenerwowany. Jednak po chwili spytał, siląc się na spokojny ton:
- Jakim? – spytał Ten.
- Snape wyjaśnił mi działanie tego eliksiru. Dowiedziałem się, że ma on czynić nieśmiertelnym i ożywiać zmarłych. Mój warunek brzmi: Uwarzę ci ten eliksir, a ty zaraz po tym pójdziesz ze mną na cmentarz w Dolinie Godryka i wskrzesisz mi rodziców. Zgoda? – Czarny Pan spojrzał na niego, potem wstał i podszedł do okna. Zapatrzył się w nie na dobrą minutę, a potem odparł:
- Zgoda – powiedział.
- Dzięki – ucieszył się młodzieniec – Czy mogę dostać skład Eliksiru Wskrzeszenia, panie? – poprosił.
- Tak, masz – Podał mu jakąś księgę – Strona 58 – poinformował.
- Dobrze. Czy mogę wrócić do szkoły? Mam jutro lekcje – zapytał.
- Dobrze, idź – Więc Harry wyszedł.
~~*~~
Po chwili w laboratorium Snape'a...
- Niewiarygodne! – Severus nie zdołał nic więcej wykrztusić na widok księgi.
- Idę zwołać Zakon, by poinformować ich o wszystkim – powiedział na odchodnym. Snape spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Możesz powtórzyć?
- Niby co? – spytał Harry z zadowolonym uśmieszkiem, bo wiedział o, co pyta czarnooki.
- Czy ja przypadkiem usłyszałem, że masz zwołać Zakon?
- Taak. A co?
- Skoro masz GO zwołać, to oznacza, że jesteś jego dowódcą! – pisnął mężczyzna, a w jego ustach zaschło.
- Pięćdziesiąt punktów dla Slytherinu, Severusie! – zaśmiał się Harry.
- A to niby co miało znaczyć? – spytał szybko i podejrzliwie Severus.
- A co? – spytał, wciąż chichocząc.
- Nie rób ze nie idioty, Harry! I powiedz, co miało znaczyć zdanie: "Pięćdziesiąt punktów dla Slytherinu"? – zapytał oburzony.
- No dobra, powiem ci. W tym roku dostałem posadę nauczyciela Obrony. Zadowolony? – odparł z rezygnacją Harry.
- Ty chyba żartujesz?! – Harry wyszczerzył zęby.
- Mówię poważnie. Jestem nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią w Szkole Magii i Czarodziejstwa, Hogwart. Dzisiaj dałem szlaban Draconowi Malfoy'owi – młodzieniec zachichotał.
- Lucjusz mógłby cię zabić za to, gdyby się dowiedział – syknął mężczyzna.
- Nie może tego zrobić, bo nikt, za wyjątkiem Voldemorta, nie może tego zrobić. Tak głosi przepowiednia – powiedział Harry w zamyśleniu.
- Jaka przepowiednia? – zdziwił się Severus.
- Nie mogę ci na razie na tyle zaufać, by ci wyjawić jej treść, bo Czarny Pan mógłby podsłuchać lub inny jego sługa. Jesteś za blisko Riddle'a. Udowodnij mi, że jesteś godzien zaufania, a będę z tobą szczery do końca – odparł zielonooki.
- Czyli... czyli chcesz dać mi drugą szansę? – upewnił się mężczyzna, a na jego ustach pojawiał się niedowierzający uśmiech.
- Oczywiście. Dam ci ją, lecz jedną i ostatnią. Zgadzasz się? – przestrzegł. Snape patrzył na Harry'ego z przechyloną głową na bok.
- Pod warunkiem że nie będziesz wariować przy Lordzie – Harry kiwnął głową, a potem Severus odpowiedział na zadane wcześniej pytanie – Więc się zgadzam – i uścisnęli sobie dłonie. Więc mieli Kontrakt. Harry wyszedł.
Idąc korytarzem Dworu zauważył naprzeciw siebie Lorda.'Chyba doszedł do siebie'. Pomyślał Potter, gdy tylko się do niego zbliżył. Gdy był blisko niego padł na kolano i powiedział:
- Panie, idę do Hogwartu. Mam jutro lekcje – powiedział na wstępie.
- Rozumiem. A teraz, gdzie byłeś? – spytał.
- W laboratorium Snape'a. Pokazałem mu księgę, by mógł się z nią zapoznać – wyjaśnił.
- Ach tak. Możesz iść, ale pamiętaj o klątwie, którą rzuciłem na twoje stanowisko – powiedział z lekkim i chytrym uśmieszkiem. Harry spojrzał na niego spode łba, a zarazem przerażeniem i złością. Lecz przybrał maskę obojętności.
- Dobrze, będę pamiętał. Mogę już iść? Jestem trochę zmęczony – poprosił.
- Jeszcze jedno, Potter.
- Słucham, panie? – Harry zaczął się niecierpliwić.
- Kiedy zaczniesz warzyć Resur*? – spytał ten.
- To zależy, jak dużo jest składników i jaki jest czas warzenia. Zresztą jak zacznę, to cię powiadomię, panie – odpowiedział.
- Dobrze. Możesz iść – powiedział mężczyzna. Harry, wstając, skłonił się, podziękował i wyszedł. Szedł dalej korytarzami Piekielnego Dworu do wyjścia. W halu natknął się na pana Malfoy'a. Ten spojrzał na niego, po czym podszedł do młodzieńca szybkim krokiem.
- Co ty tutaj jeszcze robisz, Potter? – Harry zmrużył oczy i odpowiedział:
- Niech cię to nie interesuje, Malfoy – I poszedł w swoją stronę. Wyszedł na zewnątrz do lasu blisko Dworu. Stamtąd deportował się do Zakazanego Lasu.
~~*~~
Szedł przez błonia do zamku. Skierował się do swojego gabinetu, potem do swojej sypialni i, nie zdejmując swojej szaty, padł na łóżko. Zanim jednak zasnął, powiedział jeszcze:
- Jest nadzieja na ich powrót do życia. Zrobię wszystko, by ich znowu zobaczyć, nawet sprzymierzę się z diabłem – po czym zasnął.
_________________________
Od autorki:
* Resur – to zdrobnienie od Resurrection.
1 komentarz:
Normalnie rewelka! Tak się rozczytałam że teraz już nie wytrzymam i zadaję pytanie: O czym będzie następna notka i kiedy?!
Oj oj nie wiem jak dobrać słowa by opisać jak mi się to podobało!
Prześlij komentarz